Skąd pochodzi i co oznacza nazwa "Ukraina"?
/kilka uwag na temat terminologii/
Bardzo często autorzy ukraińscy opisując wydarzenia dotyczące okresu IX-XIV wieku nieustannie używają terminu "Ukraina" dla oznaczenia rozległego terytorium południowo-wschodniej Europy, a ludność tego kraju nazywają "narodem ukraińskim". Jednak analizując dawne teksty źródłowe można stwierdzić, że wówczas w języku słowiańskim ukraina oznaczała jedynie ziemię pograniczną, kresową, poszczególnych państw. Stąd i Kijów, i Polska, i Halicz, i Psków, i Połock, i Moskwa, i inne księstwa miały swoją ukrainę, czyli że był to rzeczownik pospolity, nie zaś własny. W tym kontekście ukraina to jak podaje Zygmunt Gloger: "każda ziemia na kraju czyli na krańcu, u granicy, u kraju państwa położona." Termin ukraina,jeśli chodzi o część południową wschodniej Europy , po XIII wieku na długo znika ze źródeł. Imieniem własnym staje się dopiero na przełomie XVI—XVII stulecia; oznaczać będzie wtedy jedynie województwa kijowskie, bracławskie, czernihowskie, które to ziemie w XVII wieku stanowiły kresy państwa polsko-litewskiego. Jednak nawet wtedy nazwa "Ukraina" nie stała się urzędową a jedynie nazwą o charakterze topograficzno-geograficznym i nie oznaczała nic więcej jak tylko część ziem ówczesnej Rzeczypospolitej jak Mazowsze czy Pokucie. Tak więc wbrew temu co nieraz twierdzi ukraińska propaganda, historycznie ani Podole, ani Wołyń, ani ziemia halicko-lwowska, ani tym bardziej przemyska nigdy mianem Ukrainy nie były objęte. Przyjmując za punkt wyjścia trafny pogląd sformułowany przez D.Doroszenkę (Narys istoriji Ukrajiny - 1932 r.) o tym, że - "rozstrzygające znaczenie dla nazwania tak lub inaczej jakiegoś narodu musi mieć to jak on sam siebie nazywa i jak chce być nazywany", oraz analizując żródła historyczne można stwierdzić, że aż do przełomu XVI-XVII stulecia nie istniała Ukraina jako imię własne czy pojęcie geograficzne i nie istniał naród ukraiński. Naród ten uformował się w czasach daleko późniejszych. Ponadto faktem jest, że żadna część ludności obrządku wschodniego zamieszkała na omawianych terenach nigdy, przez cały ciąg dziejów (aż do XX w.) nie nazywała siebie, ani nie była określana przez sąsiadów mianem ukraińskiej. Źródła uważają ją stale za Ruś, albo określają nazwami grodów (Haliczanie, Włodzimiercy itp.). Określenie "naród ukraiński" zostało po raz pierwszy wprowadzone do historiografii dopiero na przełomie XIX i XX wieku przez ukraińskiego historyka, wolnomularza, polityka i "wychowańca rosyjskiej szkoły antypolskiej" M.Hruszewskiego. Wbrew prawdzie historycznej a wyłącznie ze względów politycznych ujął on w jedną całość historyczną rozproszone i różnorodne dzieje tej grupy ludów słowiańskich, które zostały podbite przez Rurykowiczów i nazwał obszary środkowego Podnieprza, Wołynia, Podola i halickiego Podkarpacia „Ukrainą", zaś różnorodne ludy je zamieszkujące — „narodem ukraińskim" . Jak zauważał w 1922 r. Franciszek Rawita-Gawroński: "Znikła już z prasy prastara Ruś, a zjawiła się hałaśliwa i niespokojna, jakaś neokozacka „Ukraina", jako nomenklatura agitacyjna." Podobnie pisał dr Ludwik Kolankowski w "Świecie słowiańskim" w 1908 r: "Terminologię „ukraiński", „naród ukraiński" zamiast naród „ruski", uważamy za bardzo niefortunną. Brzmi ona nieco kompromitująco, jest bowiem rodzajem zrezygnowania z wielkiej przeszłości ruskiego państwa, pewnem zacieśnieniem tradycyi historycznej i nieodpowiada poczuciu istotnemu szerokich mas ludowych." Nie oznacza to, że dzisiejszym Ukraińcom odmawia się prawa do jakiejkolwiek części politycznego czy kulturalnego dziedzictwa dawnej Rusi. Oznacza jedynie to, że należy posługiwac się terminami współczesnymi danej epoce i nie przenosić dzisiejszych pojęć na czasy, kiedy te pojęcia nie istniały, lub kiedy zawierały treść odmienną od dzisiejszej.
* * *
Wiele interesujących informacji na temat pierwotnego znaczenia terminu ukraina można znaleźć w znakomitej pracy prof. Henryka Paszkiewicza pt. "Początki Rusi". Jak pisze prof. Paszkiewicz, często niektórzy historycy, opisując wydarzenia dotyczące okresu IX-XIV wieku nieustannie używają terminu "Ukraina" dla oznaczenia rozległego terytorium południowo-wschodniej Europy, a ludność tego kraju nazywają narodem ukraińskim. Co więcej badacze ci twierdzą, że Ukraina jako nazwa kraju ma za sobą starą tradycję, gdyż pojawia ona przykładowo w źródłach z XII wieku. Tymczasem rzuca się w oczy fakt, iż wśród tysięcy zapisek kronikarskich omawianej epoki, pochodzących od "Ukraińców", słowo ukraina pojawia się zaledwie kilka razy. Do tego wszystkiego w tych kilku przypadkach nie znajduje potwierdzenia teza o istnieniu "Ukrainy" jako imienia pewnego, ściśle określonego terytorium. Kroniki te były pisane przez ludzi pochodzących z Kijowa, Perejasławia, Halicza, Wołynia, a więc z ziem pozostających w najściślejszycm związaku z poruszanym tematem. Jakie więc informacje na ten temat można znaleźć w ówczesnych źródłach ?Gdy w 1187 r. zmarł książę południowego Perejasławia, Włodzimierz, syn Gleba, wówczas to " po nim też ukraina wielce bolała." W 1189 r. mieszkańcy Halicza powołali na tron przebywającego w Smoleńsku księcia. Ten zgodził się i "przyjechał ku ukrainie halickiej". W 1213 r. książę Daniło odebrał Polakom szereg położonych w rejonie rzeki Bug grodów "i całą ukrainę". Wspomniani historycy na podstawie powyższych wzmianek kronikarskich przyjmują, że Ukraina w XII-XIII wieku obejmowała ziemie od Perejasławia na wschodzie po rejony Dniestru (ziemia halicka) i Bugu na zachodzie. Jednak tak rozumujący badacze nie uwzględniają innych wzmianek kronikarskich. W 1271 r. rycerze Zakonu inflanckiego zagarnęli "z ukrainy kilka pskowskich wsi". W 1280 r. książę Lew chciał przyłączyć część polskiego terytorium "grody ukrainy". W 1348 r. Andrzej, syn wielkiego księcia Litwy Olgierda, książę połocki, wyruszywszy z wojskami „ze swojej ukrainy", złupił szereg wsi pskowskich. Słowo ukraina występuje też szereg razy pod koniec XV i w XVI w. przy omawianiu ziem należących do Wielkiego Księstwa Moskiewskiego. Gdyby "Ukraina" była pojęciem geograficznym, obejmowałaby nie tylko ziemie od Perejasławia do Dniestru i Bugu, ale również i Połock, i Psków, i Polskę, i państwo moskiewskie. Tego rodzaju interpretacja słowa ukraina jest więc, oczywiście, błędna. Że słowo to nie zawierało również treści etnicznej, wskazuje fakt, że Kronika halicko-wołyńska pod rokiem 1268 mówi o "ukraińskich Polakach" (lachowie ukrainianie), co by dowodziło, że Polacy uchodzili za Ukraińców. A to jest znowu nonsens. W istocie termin "lachowie ukrainianie" oznaczał bowiem Polaków zamieszkałych na pograniczu swego państwa, zaś samo słowo "ukrainianin" oznaczało mieszkańca pogranicznych miejscowości. Jest to najstarszy tekst w którym występuje słowo "ukraiński" w odniesieniu do ludności danego terenu i jak widać dotyczy on Polaków, nie zaś członków narodu ukraińskiego. Analizując teksty źródłowe, w których występuje interesujący nas wyraz, a zwłaszcza tereny, z którymi był on wiązany, widać więc, że w języku słowiańskim ukraina oznaczała ziemię pograniczną, kresową, poszczególnych państw. Stąd i Kijów, i Polska, i Halicz, i Psków, i Połock, i Moskwa, i inne księstwa miały swoją ukrainę, czyli że był to rzeczownik pospolity, nie zaś własny. W tym kontekście ukraina to jak podaje Zygmunt Gloger: "każda ziemia na kraju czyli na krańcu, u granicy, u kraju państwa położona."
Hipoteza o istnieniu "Ukrainy" jako nazwy jednego, ściśle określonego terytorium i o narodzie ukraińskim, na tej ziemi zamieszkałym, automatycznie upada. W zgodzie z powyższym pozostaje fakt, że słowo ukraina, jeśli chodzi o część południową wschodniej Europy, po XIII wieku na długo znika ze źródeł. Imieniem własnym staje się dopiero na przełomie XVI—XVII stulecia; oznaczać będzie województwa kijowskie, bracławskie, czernihowskie, które to ziemie w XVII wieku stanowiły kresy państwa polsko-litewskiego. Jednak nawet wtedy nazwa "Ukraina" nie stała się urzędową a jedynie nazwą o charakterze topograficzno-geograficznym i nie oznaczała nic więcej jak tylko część ziem ówczesnej Rzeczypospolitej jak Mazowsze czy Pokucie. Tak więc wbrew temu co nieraz twierdzi ukraińska propaganda, historycznie ani Podole, ani Wołyń, ani ziemia halicko-lwowska, ani tym bardziej ziemia przemyska nigdy mianem Ukrainy nie były objęte.
Kronika halicko-wołyńska pod rokiem 1213 mówi iż książe Daniło odebrał Polakom szeregu grodów
położonych w rejonie rzeki Bug "i całą ukrainę".
Po prawej stronie tłumaczenie tekstu w języku rosyjskim - tłumaczenie i redakcja O.P Lichaczewoj.
Kronika halicko-wołyńska pod rokiem 1280 mówi, iż książę Lew chciał przyłączyć
część polskiego terytorium "grody ukrainy".
Kronika halicko-wołyńska pod rokiem 1282 mówi , iż polski książę Lestko zdobył wieś Wohyń "na Ukrainicy".
Ukrainica - nazwa granicznego rejonu w zachodniej części środkowego biegu rzeki Bug
Kronika halicko-wołyńska pod rokiem 1268 mówi o "ukraińskich Polakach" - "lachowie ukrainianie".
Potwierdzenie tego można znaleźć także analizując dawne mapy. Kazimierz Skórewicz w swoim cennym opracowaniu "Terytorium Ukrainy w świetle kartografii" przybliża ten problem, stwierdzając, że w pierwszym okresie, trwającym niemal do połowy XVI stulecia, kartografia nie zna zupełnie nazwy „Ukraina"; kraj oznaczony później tą nazwą stanowi na mapach białą plamę, co pozostaje w związku z tym, że w omawianym okresie przedstawiał on niezaludnione niemal i niezagospodarowane stepy.
Jak pisze dalej tenże autor:
W miarę zaludniania się południowo -
wschodnich rubieży ówczesnego państwa polskiego zjawia się nazwa
„Ukraina", nie oznaczająca bynajmniej jakiejkolwiek odrębności
narodowościowej lub politycznej tych ziem, ale jako określenie świeżo
zaludnionej i zagospodarowanej dzielnicy, nie posiadającej dotąd innej
nazwy, jak tylko „Dzikie Pola". W dalszym rozwoju ustala się nazwa
„Ukraina" na oznaczenie obszarów nad Bohem i Dnieprem. Dlatego też w
kartografii, począwszy od mapy le Vasseur'a de Beauplan nazwa „Ukraina"
stosowana jest stale dla oznaczenia tych właśnie ziem. Nigdy natomiast
nazwa „Ukraina" nie była używana dla oznaczenia np. Ziemi Czerwieńskiej.
W
wieku XVIII znika z map napis „Ukraina", co pozostaje w związku z
tendencjami imperialistycznymi państwa rosyjskiego. Na mapach rosyjskich, a
następnie również i na mapach wydawanych na zachodzie Europy, zaczęto
włączać ziemię ukraińskie do ziem rosyjskich. Dopiero w najnowszej
kartografii znowu stosowana jest nazwa „Ukraina". Jednakowoż i tu
momenty polityczne spowodowały nowe odchylenie od nomenklatury
historycznej. Nazwę „Ukraina" rozciągnięto również na obszary Ziemi
Czerwieńskiej, która — jak wspomniano — nigdy w skład Ukrainy nie
wchodziła.
W konkluzji stwierdzić trzeba, iż stosowanie nazwy
„Ukraina" jest właściwe i zgodne z prawdą historyczną jedynie dla
oznaczenia obszarów nad Bohem i Dnieprem. Położona na zachód od Ukrainy
Ziemia Czerwieńska posiada odrębną historię; stanowiła ona od czasów
piastowskich istotną i nieodłączną część terytorium polskiego, gdy
tymczasem Ukraina do XVI wieku przedstawiała pustynię, położoną na
pograniczu między Polską, Moskwą a Siedmiogrodem.
Po raz pierwszy w sposób urzędowy nazwa "Ukraina" pojawia się w 1589 r. i to nie jako nazwa polityczna a jedynia jako imię pospolite - o czym pisze Zygmunt Gloger w swojej "Geografii historycznej ziem dawnej Polski":
Nazwa u k r a i n y , stosowana do ziem Kijowskich od czasu ostatecznego ich wcielenia (roku 1471) do Litwy, nie miała nigdy charakteru oficjalnego i oznaczała jedynie tyle, co "ugranicze", południowy kraniec, kraj Wielkiego księstwa Litewskiego od strony „ordyńców". Urzędownie po raz pierwszy została ona użytą w 20 lat po wcieleniu Kijowszczyzny do Korony w tytule głośnej ustawy z r. 1589 "Porządek z strony Niżowców i Ukrainy", chociaż i tu jak tylko imię pospolite, a nie nazwa polityczna, urzędowa prowincji. Wereszczyński, biskup kijowski, za Zygmunta III pierwszy chyba (w znanej swej przestrodze Rzeczypospolitej) używa nazwy "Ukraina" w nieco ściślejszym znaczeniu. A.Jabłonowski powiada, że od owych czasów pod nazwą Ukrainy, w rozległem tej nazwy znaczeniu, poczęto w głębi Korony i Litwy rozumieć szeroki, prawie bezbrzeżny obszar ziem, roztaczający się za Słuczą i Murachwą, to jest granicami przyrodzonymi Wołynia i Podola na dorzeczu Dniepru i Bohu aż do szlaku "murawskiego" i "pól oczakowskich", a który aktem unii 1569 r. przyłączono do Korony. Obszar nie tylko stepowy, ale obejmujący i Polesie naddnieprowe, urzędownie rozpadający się na dwa województwa: Kijowskie i Bracławskie.
Z kolei Stender-Petersen pisze:
... pod rządami tzw. hetmanów kraj położony po obu brzegach rzeki Dniepr, później tylko ten po jej wschodniej stronie, był nazywany "Krajem Hetmańskim" (Hetmanszczyna) . Nazwa "Kraj Kozaków" (Kozaczyna) narodziła się w okresie rozkwitu Kozaków. Wszystkie nazwy tego rodzaju były mniej lub bardziej sztuczne i zawsze prowizoryczne. Nazwa "Ukraina" triumfowała stopniowo nad wszystkimi rywalkami. Imię to także było sztuczne.
Ten sam autor zauważa rzecz charakterystyczną, iż przez długi czas , gdy kraj sam był bez nazwy, Wielkorusowie nazywali Małorusów według ich cechy charakterystycznej: kitki włosów opadającej z gładko wygolonej czaszki "chochoł" (liczba mnoga "chochły") . Małorusowie zaś nazywali swoich sąsiadow Wielkorusów "kacapy" (capy) z powodu ich długich bród, albo "moskali" (Moskale). Warto podkreślić, że obie nazwy "Mała Ruś" (Małoruś) i Wielka Ruś (Wielikoruś) były także tworami sztucznymi, obcymi ludności, która zamieszkiwała te tereny i powstały one w Konstantynopolu w związku z podziałem w owym czasie dawnej, jednej metropolii ruskiej (kijowskiej).
Jak widać nawet wtedy gdy termin "Ukraina" staje się imieniem własnym, posiada on jedynie znaczenie geograficzne, a nie polityczno-państwowe, nie można bowiem nazywać koszów kozackich państwem ukraińskim. Do jakich błędnych rezultatów prowadzi fałszywe użycie terminu ukraina, wskazuje choćby tytuł wielotomowego dzieła M. Hruszewśkiego — Historia Ukrainy-Rusi. Oba pojęcia: Ukraina i Ruś (patrz: "Znaczenie terminu "Ruś") , nie pokrywały się ze sobą ani w czasie, ani w przestrzeni, nie mogą więc być traktowane równorzędnie. Uczony powyższy omawia obszernie dzieje południowo-wschodniej Europy w czasach, kiedy słowo ukraina oznaczało terytorium pograniczne. Nie oznacza to, że dzisiejszym Ukraińcom odmawia się prawa do jakiejkolwiek części politycznego czy kulturalnego dziedzictwa dawnej Rusi. Oznacza jedynie to, że należy posługiwac się terminami współczesnymi danej epoce i nie przenosić dzisiejszych pojęć na czasy, kiedy te pojęcia nie istniały, lub kiedy zawierały treść odmienną od dzisiejszej.
Przyjmując za punkt wyjścia trafny pogląd sformułowany przez D.Doroszenkę /Narys istoriji Ukrajiny - 1932 r./ o tym że - "rozstrzygające znaczenie dla nazwania tak lub inaczej jakiegoś narodu musi mieć to jak on sam siebie nazywa i jak chce być nazywany", oraz analizując żródła historyczne można stwierdzić, że aż do przełomu XVI-XVII stulecia nie istniała Ukraina jako imię własne czy pojęcie geograficzne i nie istniał naród ukraiński. Naród ten uformował się w czasach daleko póżńiejszych. Ponadto faktem jest, że żadna część ludności obrządku wschodniego zamieszkała na omawianych terenach nigdy, przez cały ciąg dziejów (aż do XX w.) nie nazywała siebie, ani nie była określana przez sąsiadów mianem ukraińskiej. Źródła uważają ją stale za Ruś, albo określają nazwami grodów (Haliczanie, Włodzimiercy itp.). Tak więc używanie terminów Ukrainiec czy ukraiński w odniesieniu do omawianego wyżej okresu dziejów jest zabiegiem ahistorycznym i dużym nadużyciem.
Najprawdopodobniej po raz pierwszy z programem odrębności
ukraińskiej wystąpił w 1795 r. Jan Potocki, polski hrabia i polityk. Z kolei
jego rodzony brat Seweryn Potocki pracował długie lata nad wcieleniem w życie
tej koncepcji. Jak się przypuszcza działali oni na tym polu z inspiracji masonerii,
gdyż obaj bracia byli wolnomularzami. Natomiast
określenie "naród ukraiński" zostało po raz pierwszy wprowadzone do
historiografii dopiero
na przełomie XIX i XX wieku przez ukraińskiego historyka, wolnomularza, polityka i "wychowańca rosyjskiej szkoły antypolskiej"
Mychajłę Hruszewskiego. Do tego czasu ludność wyznania
grekokatolickiego
nazywała siebie i była nazywana Rusinami. Objęcie katedry historii Wschodu przez Hruszewskiego we Lwowie stało
się okresem przełomowym w życiu, polityce i historji ruskiej w tzw.
Galicji Wschodniej. Hruszewski w swojej "Historii
Ukrainy-Rusi" wyrażał między innymi fałszywy pogląd, że
"Ukraina" była wyraźnie zarysowaną jednostką historyczną, narodową
i geograficzną, która wykazywała ciągłość rozwoju od czasów
Wielkiego Księstwa Kijowskiego. Jednak jak pokazują wcześniejsze rozważania
dotyczące znaczenia terminów "Ruś"
i
"Ukraina" był to pogląd nieprawdziwy. Warto przytoczyć w tym miejscu
bardzo słuszne spostrzeżenia jakie na ten temat uczynił Franciszek Rawita-Gawroński /"Kozaczyzna ukrainna w Rzeczypospolitej Polskiej do końca XVIII w ” – Warszawa 1922 r./ :
W najnowszych czasach, zaledwie od kilkunastu lat, poczęła się popularyzować dla obszarów Rusi nazwa „Ukraina", a dla ludności, zamieszkującej je — „naród ukraiński". I jedna i druga nomenklatura są szowinistycznym wybrykiem historyka lwowskiego uniwersytetu Michajła Hruszewskiego, który, ująwszy w całość historyczną rozproszone i różnorodne dzieje tej grupy narodów słowiańskich, które, podbite przez Rurykowiczów, nadały obszarom zdobytym nazwę Ruś, a ludności - Rusinów, nazwał obszary środkowego Podnieprza, Wołynia, Podola i halickiego Podkarpacia „Ukrainą", a różnorodne gałęzie pnia słowiańskiego zamieszkujące je — „narodem ukraińskim". Była to z jego strony pewnego rodzaju licentia poetica wbrew historji, prawdzie i logice, która nie miała za sobą innego poparcia— oprócz względów politycznych. (...) Pominiemy to, że w tern samem znaczeniu były ukrainy litewskie, moskiewskie i inne. Nonsensem jest zatem przenoszenie pojęcia cząstki na całość kraju. Nazwa Ukrainy, I odnośnie do ziem Ruskich wyjaśniła się i ustaliła, a następnie modyfikowała się już za czasów Rzptej polskiej, do której większość Ziem Ruskich — z wyjątkiem W. X. Moskiewskiego—należała. Za Aleksandra — powiada Czacki— większą część późniejszej Kijowszczyzny, Bracławszczyzny i Podola nazywano „pustą krainą". Przed panowaniem Zygmunta I nie znajdował on wzmianki o Ukrainie. Nazwa ta pojawiła się dopiero w ścisłem określeniu za Stefana Batorego. W konstytucji 1580 roku użyto po raz pierwszy tej nomenklatury, odnosząc ją do pogranicza czyli „Ukrainy ruskiej, Kijowskiej, Wołyńskiej i Podolskiej", które zamieszkiwał nie jakiś „naród ukraiński", ale gdzie włóczyli się „ludzie swawolni" (...) Objęcie katedry historji Wschodu przez Hruszewskiego we Lwowie stało się okresem przełomowym w życiu, polityce i historji ruskiej w tzw. Galicji Wschodniej. Z rozrzuconych cząstek narodu ruskiego między trzy państwa, Rosję, Polskę i Austro-Węgry stworzył on historyczną całość książkową, opowiedziawszy po kolei historję trzech państw powyższych. Co do Austrji—uczynił to tylko w popularnem wydaniu. Wychowaniec rosyjskiej polityki antypolskiej, zrozumiałej ze stanowiska podboju, a szkodliwej ze stanowiska historycznego, politycznego i narodowego narodu ruskiego, ogarnięty słuszną zresztą myślą i nadzieją wysunięcia swego narodu na arenę niezależnego państwowego życia politycznego, nie śmiał jawnie i wrogo wystąpić przeciwko Rosji, która najwięcej krzywd wyrządziła narodowi ruskiemu, ale wszystką żółć swoją przelał na Polaków i polsko-ruskie dzieje przedstawił nie tylko w fałszywem oświetleniu, lecz pogłębił, zaszczepione przez Rosję w społeczeństwie ruskiem, ideały nieetyczne Kozaczyzny i hajdamaczyzny, gloryfikując je jako bohaterstwo narodowe. Ażeby jednak narodowi ruskiemu nadać więcej cech odrębności, historję swoją nazwał „Historją Ukrainy—Rusi", a naród „ukraińskim". W krótkim bardzo czasie Ruś za naśladowców i uczniów Hruszewskiego odpadła, pozostała tylko „Ukraina" i „naród ukraiński". Nikt by się tem nowatorstwem nie interesował, gdyby Austro-Węgry, pod wpływem polityki berlińskiej, nie zamarzyły o wojnie z Rosją i o możliwości posunięcia swojej granicy do Dniepru lub nawet przyłączenia do państwa Habsburgów całej południowej Rusi. Była to woda na młyn nowych prowodyrów ruskiego społeczeństwa w Galicji Wschodniej. (...) Znikła już z prasy prastara Ruś, a zjawiła się hałaśliwa i niespokojna, jakaś neokozacka „Ukraina", jako nomenklatura agitacyjna.
Tenże autor w opracowaniu "Kwestya ruska wobec Austryi i Rosyi ” – Kraków 1913 r. stwierdzał ponadto:Podobnie pisał dr Ludwik Kolankowski w "Świecie słowiańskim" w 1908 r:
Terminologię „u k r a i ń s k i", „naród ukraiński" zamiast naród „ruski", uważamy za bardzo niefortunną. Brzmi ona nieco kompromitująco, jest bowiem rodzajem zrezygnowania z wielkiej przeszłości ruskiego państwa, pewnem zacieśnieniem tradycyi historycznej i nieodpowiada poczuciu istotnemu szerokich mas ludowych.
Choć proces formowania się narodu ukraińskiego opierał się w pewnym stopniu także na skłonnościach samorodnych, to jak widać rola jaką spełnił M.Hruszewski i jego mocodawcy była bardzo istotna. Ponadto dużą rolę w przekształcaniu Rusinów na Ukraińców odegrały administracja austriacka, która stosowała w Galicji zasadę "dziel i rządź" oraz masoneria której członkiem był też wspomniany wyżej M.Hruszewski. Ruch ukrainofilski zapoczątkowany został w połowie XIX w. i był celowo popierany przez rządy austriackie, które w ten sposób starały się osłabić polski ruch niepodległościowy, przy równoczesnym zwalczaniu sympatii moskalofilskich wśród ludności staroruskiej obrządku greckokatolickiego. W ten sposób doprowadzono do rozbicia społeczeństwa ruskiego na dwa obozy: ukrainofilski i moskalofilski. Moskalofile-Wielkorusi negowali istnienie odrębnego narodu ukraińskiego, Małorusini - stali na gruncie ukraińskiego separatyzmu narodowego. Co ciekawe początkowo ruch "narodnicki", rozbudzony przez hr. F. Stadiona w połowie XIX w., nazywał swoich przedstawicieli Rusinami, a ich pierwsza organizacja nosiła nazwę Głównej Rady Ruskiej. Zachęcano przy tym ich , aby zwrócili się do cesarza o ochronę przed "uciskiem polskim", jak również obiecywano im podzielenie Galicji i mianowanie dla Galicji Wschodniej namiestnika Ukraińca. Doszło nawet do tego, że cesarz austriacki Karol I w porozumieniu z niektórymi ukraińsko-galicyjskimi politykami i pod ich wpływem wydał reskrypt nakazujący wszystkim bez wyjątku grekokatolikom zamieszkałym na terenie monarchii austriackiej używać na określenie swojej narodowości, terminu "Ukrainiec". Termin ten był sztuczny i przekreślał dotychczasową wielowiekową, historyczną nazwę ludu ruskiego. Ponadto wspomniany reskrypt kwalifikował automatycznie wszystkich grekokatolików jako Ukraińców, choć pod względem narodowościowym wielu z nich nadal uznawało się za Rusinów, a pewna, choć niewielka, ich część za Polaków. Świadczyć o tym może opublikowany w 1904 roku list pasterski metropolity lwowskiego obrządku grekokatolickiego Andrzeja Szeptyckiego skierowany do "Polaków obrządku grekokatolickiego." . Metropolita ten zaznaczał iż choć sam jest biskupem-Rusinem, to jest także ich arcypasterzem, którego nie można podejrzewać o brak "życzliwości i miłości dla polskiego narodu". Ponadto podkreślał, że szanuje ich polskie przekonania i nie ma najmniejszego zamiaru narzucać Polakom-grekokatolikom "patriotyzmu ruskiego". W liście tym czytamy między innymi:
Między wiernymi, duchownej mej władzy podlegającymi, mając i Was, którzy choć z ruskich rodzin pochodzicie w domu jednak tylko po polsku mówicie i poczuwacie się do polskiej narodowości, od dawna pragnąłem odezwać się do Was osobnym pasterskim listem, napisanym w języku polskim, by tym sposobem dać wam dowód pieczołowitości i dbałości o wasze zbawienie. (...) W waszych przekonaniach patriotycznych mogę Was tylko utwierdzić, o ile patriotyzm jest chrześcijańską miłością Ojczyzny i z miłości Boga i bliźniego pochodzi. Chrześcijanin bowiem obowiązanym jest miłować ojczyznę i dbać o dobro swego narodu
Niestety z upływem czasu następowała powolna metamorfoza Cerkwi grekokatolickiej, która stawała się w coraz większym stopniu ukraińskim kościołem narodowym. Stało się tak między innymi dlatego, iż niektóre środowiska nacjonalistyczne zaczęły nadużywać obrządek wschodni dla celów polityki ukraińskiej. 21 lutego 1918 roku, gdy traktat brzeski nazwany wówczas przez Polaków „czwartym rozbiorem Polski", przyznawał Ukraińskiej Republice Ludowej pokaźne połacie rdzennie etnicznych polskich ziem, został opublikowany wspólny list pasterski biskupów unickich na czele z metropolitą A.Szeptyckim. Wówczas to padły twarde słowa na głowy Polaków-grekokatolików, gdyż biskupi ci orzekli, że jeżeli ktoś jest grekokatolikiem, to automatycznie musi być Ukraińcem, a już bezwzględnie musi nim być duchowny unicki. W liście tym napisano między innymi:
Musimy żądać od całego duchowieństwa jednej pracy i jednego ducha ... Duchowni, którzy by mieli inne przekonania narodowe, aniżeli nasz naród, w sumieniu swym obowiązani są przystosować się w całej zewnętrznej robocie do całego ogółu, swoich osobistych przekonań muszą w pracy zaniechać... My takiej pracy żądaliśmy od każdego... któremu powierzylibyśmy duszpasterstwo nad narodem ukraińskim, my nie moglibyśmy pozwolić na jakąkolwiek agitację polityczną czy też narodową - sprzeczną z poczuciem narodowym ukraińskiego narodu... Zgodnie z przekazaniem Apostoła: Bóg wszystkich dla wszystkich - cudzoziemiec pracujący jako duszpasterz wśród ukraińskiego narodu i dla niego - musi wyrzec się osobistego patriotyzmu, wziąć krzyż Jezusa Chrystusa i z miłości dla Niego i w imię swego posłannictwa stać się wszystkim dla swojej gromady - Ukraińcem dla Ukraińców, dla ich zbawienia.
List ten stał się także załącznikiem do formularza deklaracji, którą duchowny grekokatolicki zobowiązany został do podpisania pod kanonicznym posłuchem. Tak więc wprowadzono nakaz by każdy Polak-grekokatolik, chcący zachować swój dotychczasowy obrządek, stał się Ukraińcem. Jak napisał Tadeusz Jagmin, list ten był:
Płomienną odezwą patriotyczną episkopatu do duchowieństwa i narodu ukraińskiego z okazji traktatu brzeskiego... Określone w niej zostało zadanie kościoła grekokatolickiego, jako narodowego kościoła ukraińskiego, a równocześnie wypowiedziana została bezwzględna walka... innym narodowościom w łonie kościoła (...) Ta niesłychana w swej treści i formie deklaracja tchnąca duchem wschodniego niewolnictwa, stała się odtąd podwaliną wychowania i dyscypliny kleru greckokatolickiego. Zamknięty został dostęp do seminariów greckokatolickich dla młodzieży polskiej i ruskiej. Zaczęła się prawdziwa martyrologia duchowieństwa polskiego i ruskiego [...] W jaki bowiem sposób duchowny greckokatolicki mógł zabronić wyznawać swoje poglądy narodowe najbliższemu otoczeniu i domownikom? Równocześnie z Cerkwi greckokatolickiej zniknęły kazania, a ze szkół nauka religii w języku polskim [...] W niepodległym Państwie Polskim już nie ma kazań i religii greckokatolickiej w języku polskim dla polskiej ludności, a Polak nie ma wstępu do seminarium greckokatolickiego bez wyrzeczenia się swej narodowości. Obrządek greckokatolicki już przestał nazywać się katolickim, a Polak grekokatolik wyznanie swoje musi nazywać rusińskim.
W ten to między innymi sposób Cerkiew grekokatolicka włączyła się w dużym stopniu do polityki depolonizacyjnej Kresów Wschodnich. Warto jednak podkreślić, że mimo to nie wszyscy duchowni uniccy popierali ten nurt. Jak pisał w 1924 r. ks. Szczepan Szydelski , wśród kapłanów unickich Małopolski Wschodniej jest wielu "ludzi zacnych , pobożnych i szlachetnych, z którymi też kler polski przyjazne stosunki utrzymuje i będzie utrzymywał". Z kolei unicki biskup stanisławowski Grzegorz Chomyszyn przestrzegał, w wydanej w 1933 r. książce "Problem ukraiński" , przed zgubnymi wpływami ideologii nacjonalizmu ukraińskiego na niektóre warstwy swojego narodu. Warto dodać, że książka ta została napisana z pozycji Ukraińca (ani razu nie pada w niej słowo Rusin) i zawiera wiele interesujących przemyśleń i rozważań na ten temat. Jak pisze Zbigniew Małyszczycki:
(...)Autor wychodzi z założenia, że miłość swego narodu to nakaz Boży, a - jak każda cnota - wymaga ofiar i trudu, wymaga cierpienia, cierpliwości, wytrwałości i samozaparcia się. Takiemu pojmowaniu miłości narodu przeciwstawia się nacjonalizm - „wymysł czasów ostatnich" - który uważa naród za najwyższego suwerena, detronizując absolutny autorytet Boga, przeczy nadprzyrodzonym zasadom wiary objawionej, stawiając na ich miejsce swoje, przez ludzi wymyślone, mylne hasła, wprowadzając gorączkę szowinizmu i nienawiści w stosunku do tych wszystkich, którzy nie podporządkowują się temu nacjonalizmowi. Na wielu stronach Biskup określa nacjonalizm jako wadliwy, obłędny, wykorzystujący duchowieństwo do swych celów (wsparcie materialne, agitacja), ateistyczny, wprowadzający pogańską etykę nienawiści, wykazujący objawy satanistyczne. Określa nacjonalistów jako gorszycieli dusz. Te i wszystkie inne określenia uzasadnia rzeczowo i uwiarygadnia niezbitymi argumentami. (...) Prorocze zdanie wypowiada Biskup „Jak dowodzi doświadczenie i rozwój naszego nacjonalizmu, nie lewi ustąpią pod naszym (Kościoła) naciskiem, lecz oni to kopną duchowieństwo, gdy wzrosną w siłę pod dotychczasową egidą naszego duchowieństwa" (...)
Z drugiej strony zdarzało się, że wielu księży grekokatolickich o ukraińskich przekonaniach narodowych niechętnie odnosiło się do Polaków grekokatolików. Bywało, że celowo przekręcali im nazwiska w metrykach, wpisując jednocześnie narodowość ukraińską, a pamiętać należy, że w Austrii księża byli jednocześnie urzędnikami stanu cywilnego. Oprócz tego około 30% małżeństw chrześcijańskich było zawieranych między wyznawcami obrządku łacińskiego i grekokatolickiego, co dodatkowo komplikowało stosunki narodowościowe w Galicji. Według spisu powszechnego z 1931 roku Polacy-grekokatolicy stanowili około 13% wiernych Cerkwi unickiej na obszarze województw lwowskiego, tarnopolskiego i stanisławowskiego. Reprezentowali oni masę 480 000 ludzi tj. 6,9 % ogółu mieszkańców Małopolski Wschodniej (Galicji pod zaborem austriackim). Należy w tym miejscu zauważyć, iż na Kresach Rzeczypospolitej występowali nie tylko Polacy-grekokatolicy, lecz również Polacy prawosławni jak i Rusini "łacinnicy". Proces przechodzenia części inteligencji ruskiej z obrządku grekokatolickiego na łaciński był zdaniem niektórych autorów spowodowany między innymi rozwojem narodowego ruchu ukraińskiego oraz jego coraz większej agresywności w stosunku do Polaków. Warto również wspomnieć o tym, że to również zręczna austriacka propaganda namawiała Polaków-grekokatolików do występowania z cerkwi unickiej i przechodzenia na obrządek łaciński. W wyniku tego wiele tysięcy osób przeniosło się do kościoła łacińskiego, co nasiliło się szczególnie po roku 1908, gdy Ukrainiec Siczyński (syn grekokatolickiego księdza) zamordował hrabiego Andrzeja Potockiego, a później siłą rozpędu powtórzyło się po wydarzeniach 1918-1919 r. Owe występowania z cerkwi unickiej, mające cechę protestu przeciwko panującym w niej stosunkom, były uważane za manifestację polskiego patriotyzmu. Wbrew pozorom było to jednak na rękę rządowi austriackiemu pragnącego uczynić cerkiew grekokatolicką ukraińskim kościołem narodowym, do czego z biegiem czasu rzeczywiście doprowadzono. Jak pisze Florentyna Rzemieniuk:
W okresie trwania zaboru austriackiego w Galicji duchowni uniccy mieli o wiele lepsze warunki do pracy niż kapłani łacińscy, Austria bowiem jednoznacznie popierała ludność ruską, pragnąć silniej złączyć ją ze sobą, Polakom zaś odbierała stopniowo wpływy i siły. Warto przy tym wspomnieć, że parafie i cerkwie greckokatolickie istniały w wioskach, w których ludność polska stanowiła niekiedy prawie połowę mieszkańców. Ludności polskiej władze austriackie nie dawały zgody na tworzenie nowych parafii czy budowę świątyń łacińskich, grekokatolicy otrzymywali ja bez trudu, co narażało ludność polską na niebezpieczeństwo rusyfikacji. Lud polski po wsiach, nie mając na miejscu własnego kościoła, udawał się np. w sprawie chrztów własnych dzieci do cerkwi unickich, które były blisko. Duchowni ruscy zaś wciągali nowo ochrzczone dzieci do ewidencji ruskich parafii obrządku greckokatolickiego. Nie odsyłali metryk ochrzczonych polskich dzieci do właściwych parafii łacińskich. W ten sposób od chwili zawarcia Konkordii do 1909 r. w 800 wsiach łacińskich w diecezji przemyskiej i lwowskiej ubytek łacinników na korzyść unitów wyniósł 45 360 osób.
Ze statystyki pochodzącej z 1931 roku wynika, że liczba Polaków wyznających prawosławie i grekokatolicyzm na obszarze zasięgu języka rusko-ukraińskiego wynosiła 680 000 osób, w czym około 480 000 Polaków grekokatolików i około 200 000 Polaków prawosławnych. Warto dodać, że proces przechodzenia wiernych z jednego obrządku do drugiego istniał już w czasach wcześniejszych. Jak wiadomo kultura polska, dzięki swej atrakcyjności, przyczyniła się w czasach przedrozbiorowej Rzeczypospolitej do polonizacji niektórych Rusinów, zwłaszcza bojarów ruskich. Natomiast zdecydowanie mniej znany jest fakt występowania procesu rutenizacji (ruszczenia) części polskiej drobnej szlachty i chłopów. Jako jeden z przykładów można podać drobną szlachtę mazowiecką osiadłą niegdyś w dobrach magnackich na kresach wschodnich, która z biegiem czasu przyjęła obrządek grekokatolicki, uległa zruszczeniu i schłopiała. Ponadto, nawet w czasach II Rzeczypospolitej, nie wszyscy Rusini chcieli uważać się za Ukraińców. Niektórzy nadal określali swoją narodowość jako "ruską" bądź "rusińską" , a inni nawet z pewną antypatią odnosili się do "obozu ukraińskiego" . Przykładem takiej postawy może być, reprezentujący obóz staroruski, poseł BBWR Mychaił Baczyńskij, który w swoim przemówieniu wygłoszonym w Warszawie w dniu 21 stycznia 1931 r. na posiedzeniu sejmowej Komisji Administracyjnej powiedział między innymi:
Wysoka Komisjo! Jeżeli w przemówieniu swojem używać będę terminu „ruski", to termin ten proszę rozumieć nie w znaczeniu „rosyjski", lecz tylko „rusiński". Termin więc „ruski" będę zastosowywać przy określeniu nacjonalnem narodu zamieszkującego terytorjum byłej Galicji, dzisiejszej zaś Małopolski Wschodniej, a więc terminem tym określam nie „Rosjan", lecz grekokatolików „Rusinów". Tak samo, gdy będę używać terminu „ukraiński", „Ukrainiec" to jedynie dla określenia tej części narodu ruskiego, zamieszkującej Wschodnią Małopolskę, która przyjęła tę nazwę dla swego nacjonalnego określenia. Gdy będę mówił podczas mego przemówienia o Ukraińcach — to należy przez to rozumieć wszystkich członków trzech galicyjsko - ukraińskich partyj oraz członków UOW. Jako przedstawiciel lojalnego odłamu ruskiego narodu, zamieszkującego południowo - wschodnie ziemie Rzeczypospolitej Polskiej, pozwalam sobie także zabrać głos w tak ważnej sprawie, jaką jest kwestja ruska oraz w związku z nią, wniesiona interpelacja ze strony panów przedstawicieli obozu ukraińskiego. Przedewszystkiem protestuję w tem miejscu i to jak najkategoryczniej przeciwko twierdzeniu, zawartemu w poprzedniej interpelacji, pp. posłów ukraińskich, jakoby połacie krajów zamieszkałych przez ludność ruską silą oręża do Państwa polskiego przyłączone zostały. Z takiego bowiem twierdzenia wynikałoby, że połacie te zostały przyłączone po Państwa Polskiego wbrew woli narodu ruskiego. Tymczasem naród ruski w r. 1918 o swoje zdanie w tym kierunku przez nikogo wcale pytany nie był. Faktem historycznym jest, że walki z r. 1918 ludowi ruskiemu narzucone zostały gwałtem. Walkami temi kierowała zatem nie wola ludu ruskiego, lecz wola jednostek, wola niektórych polityków galicyjsko - ukraińskich, pozostających na usługach Austrji. Walki te wywołała galicyjsko-ukraińska inteligencja, przebywająca wówczas w Wiedniu, w szczególności zaś część ówczesnej ukraińskiej reprezentacji parlamentarnej w porozumieniu z rządem austrjackim i za zgodą tegoż.
Inny przykład dotyczy roku 1942 w okresie ewakuacji armii polskiej ze Związku Sowieckiego na Środkowy Wschód. Wówczas to spośród jej żołnierzy 714 osób określiło się pod względem narodowościowym jako Ukraińcy, a 132 jako Rusini. Wszystkie te przykłady pokazują jak trudną sprawą mogło być czasami określanie narodowości jedynie na podstawie wyznawanego obrządku. Zresztą terminologia Rusin, ruski itp. była powszechnie używana jeszcze przy końcu XIX i na początku XX wieku. Na przykład pod koniec XIX wieku założono "Ruski instytut dla dziewcząt" w Przemyślu (a nie "ukraiński") , jak również wydawano w języku ruskim książki w serii zatytułowanej "Biblioteka dla ruskiej młodzieży" (a nie "ukraińskiej"). Cytowany już wcześniej metropolita grekokatolicki Andrzej Szeptycki zwracając się w 1904 r. do swoich wiernych w liście pasterskim "do Polaków obrządku grekokatolickiego." używa określenia "z ruskich rodzin" (a nie "z ukraińskich") . Tenże metropolita w innym swoim liście pasterskim skierowanym w 1902 r. "do przełożeństwa i kleryków seminarium duchownego we Lwowie" pisze następująco : "Szczególnie zaś nie może żadną miarą być tej głupiej nietolerancji i nienawiści , której jest tyle między nami Rusinami" , a więc "Rusinami" a nie "Ukraińcami". Po raz pierwszy posłużył się on publicznie słowem "Ukrainiec" bodaj w roku 1928, zaś do tej pory wszędzie i zawsze mówił o sobie, iż jest Rusinem, a swoich ziomków nazywał Rusinami. Nawet w polskim ustawodawstwie II Rzeczypospolitej oficjalna nazwa tej mniejszości narodowej to “Rusin", “ruski". Wprawdzie nazwa “Ukrainiec", “ukraiński" była używana w życiu publicznym ale dotyczyła wyłącznie obozu ukraińskiego, nie obejmując szerokich rzesz ludności uważającej się za Rusinów. Procent ludności ruskiej, odcinającej się od ukrainizmu, był znaczny, o czym świadczy jej udział w wyborach do sejmu i władz samorządowych w 1928 i 1930 r. :
Rok |
Głosujący |
||||
Ogółem |
na listy polskie wraz z listą BBWR |
na listy ukraińskie wraz z listą BMN |
|||
Liczba |
% |
liczba |
% |
||
1928 1930 |
2 207 537 2 314 098 |
985 246 1436 573 |
44,7 62,0 |
924 166 702 283 |
41.9 30,3 |
BBWR - Bezpartyjny Blok Współpracy z Rządem.
BMN - Blok Mniejszości Narodowych.
Z kolei według spisu z 1931 r. Rusinów, “ruskich", którzy odżegnywali się od ukrainizmu, było w województwie lwowskim 46%, w stanisławowskim - 31%, w tarnopolskim - 45%. w krakowskim - 99%. Podobnych przykładów można by podawać znacznie więcej. Z czasem jednak terminy "Ruś", "Rusowie", "Rusini" czy "ruski" stały się dla niektórych bardzo niemiłe. Po II wojnie światowej nastąpiła nawet zmiana w urzędowej terminologii kościelnej , co dokonało się najprawdopodobniej pod wpływem życzeń pewnych środowisk ukraińskich. W miejsce nazwy obrządku ruskiego i cerkwi ruskiej wprowadzono nieformalnie określenia obrządek ukraiński i cerkiew ukraińska. W niektórych przypadkach doprowadzono do niemal całkowitego wyrugowania terminów "Rusin" czy "ruski" , uznając je niekiedy absurdalnie za coś wręcz obraźliwego. Obecnie zgodnie z obowiązującą poprawnością polityczną przyjęto, że zawsze dla określenia każdego bez wyjątku Rusina należy używać słowa Ukrainiec, nie patrząc jaka jest prawda historyczna. Wiele takich przykładów podaje prof. E.Prus w swojej książce: "Hulajpole - burzliwe dzieje kresów ukrainnych". I tak z pracy pt. "Historia Ukrainy" A.Łotockiego (Lwów 1991) można się dowiedzieć, iż cesarz bizantyjski żalił się w swoim liście, że: "Ukraińcy pustoszą mi wybrzeża", gdy tymczasem oryginale cytowanego dokumentu występuje wyraźnie słowo "Rusowie". W innym miejscu tej lektury podano informację, iż pod traktatem zawartym z Grekami w 911 r. władca kijowski miał się podpisać jako "Ołeh wełykyj kniaź ukraińskyj", choć nikt wtedy nie słyszał o takim państwie jak "Ukraina", a termin "ukraiński" nie mógł owemu księciu w żaden sposób przyjść do głowy. Dalszymi przykładami mogą być również fragmenty z innej książki pt. "Historia Ukrainy", autorstwa czterech osób, wydanej we Lwowie w 1991 r. : "Ołeh też pragnął uczynić Ukrainę wielkim państwem", "Cesarz bizantyjski zgodził się na to, aby kupcy z Ukrainy ...", "Rozkwit ukraińskiej derżawy", "Ukraińscy pierwsi chrześcijanie" itd. Z kolei o. Kost' Panas autor pracy pt. "Historia ukraińskiej Cerkwi" (Lwów 1992) nie użył w niej ani razu słowa "Ruś". Od czasu do czasu, pojawiają się też różne fantastyczne teorie usiłujące na siłę wyprowadzić rodowód Ukrainy z bardzo zamierzchłej przeszłości. Przykładowo ukraiński profesor z Kanady J.B.Rudnicki, powołując się na literaturę perską doszukiwał się jej początków w IV wieku (!). Wtedy to rzekomo "Ukraińcy" mieli być nazywani ludem pogranicza (perskiego?), a "Ukraina" po persku nazywała się Antae. Poniżej przedstawiono także dwa przykłady na to jak fałszuje się historię w odniesieniu do Przemyśla, który w opinii wielu środowisk ukraińskich nadal uważany jest za część Ukrainy. W rzeczywistości przez cały ciąg dziejów (poza okresem okupacji sowieckiej w czasie II wojny światowej i przynależnością części miasta położonej po prawej stronie Sanu do Ukraińskiej Socjalistycznej Republiki Sowieckiej ) nigdy nie był on jej częścią.
Strona tytułowa wydanej w 1961 r. w Nowym Jorku książki zatytułowanej:
"Przemyśl, zachodni bastion Ukrainy".
Reprodukcja okolicznościowych ukraińskich znaczków wydanych w 1971 roku w Londynie zawierających między innymi takie informacje:
"Ziemia przemyska - nasza pradawna ziemia - nierozerwalna część Ukrainy, obecnie rozdzielona między dwoma okupantami"
"Przemyśl - miejsce najdawniejszego biskupstwa na Ukrainie, obecnie bez swojej cerkwi i swojego biskupa"
A więc w opinii środowisk ukraińskich kościół karmelitów to "ukraińska katedra", Przemyśl i ziemia przemyska nadal stanowią część Ukrainy, a co więcej ich przynależność do Polski, nazywana jest okupacją.
Źródła tekstu:
1. H.Paszkiewicz - "Początki Rusi" - Kraków 1996.
2. H.Paszkiewicz - "Powstanie narodu ruskiego" - Kraków 1998.
3. Latopis kijowski, przekład E.Goranin - Wrocław 1994.
4. Z.Gloger - "Geografia historyczna ziem dawnej Polski" - Kraków 1900.
5. K.Bulzacki - "Polacy i Ukraińcy - trudny rozwód" - Wrocław 1997.
6. E.Prus - "Patriarcha galicyjski" - Wrocław 1999.
7. E.Prus - "Hulajpole - burzliwe dzieje kresów ukrainnych" - Wrocław 2003.
8. Z.Małyszczycki - "Ukraiński prorok Jeremiasz" - Na Rubieży Nr 54/2001.
9. F.Rzemieniuk - "Unici polscy 1596-1946" - Siedlce 1998.
10. K.Skórewicz - "Terytorium Ukrainy w świetle kartografii" - Warszawa 1939.
Opracowanie strony: © Piotr Jaroszczak - Przemyśl 2003