Biskup Jozafat Kocyłowski
Artykuł z Naszego Dziennika
pt. "Wierny Bogu i Stolicy Apostolskiej Błogosławiony biskup Jozafat Kocyłowski
(1876-1947)"
1-2 grudnia 2007, Nr 281 (2994)
Dariusz Iwaneczko
Zanim Jozafat Kocyłowski został greckokatolickim biskupem przemyskim, przeszedł bogatą w doświadczenia drogę życiową. Po maturze odbył służbę wojskową, doświadczył studiów świeckich, a następnie kształtował swoją kapłańską osobowość na studiach filozoficzno-teologicznych w Rzymie. Na terenie Galicji, skąd pochodził, kształtowało się pojęcie ukraińskiej świadomości narodowej, zjawiska, które musiało też wpłynąć na osobowość Kocyłowskiego. Z drugiej strony jednak zacięcie intelektualne i możliwość poznania szerszych horyzontów myślowych w Wiecznym Mieście dawała mu podstawy do głębszego zrozumienia przemian, których doświadczała ówczesna Europa. Wreszcie należy też sądzić, że istotne znaczenie dla przyszłego biskupa miała formacja zakonna, którą przeszedł u bazylianów.Ojciec Jozafata, Petro Kocyłowski, był administratorem dóbr
Tyszkowskich, a następnie nabył od nich majątek w Pakoszówce. W latach 70. XIX
w. był posłem na Sejm Krajowy z powiatu leskiego. Matka zaś, Kateryna, z domu
Kossar, pochodziła z tzw. rodziny kapłańskiej. Josyf miał dwie siostry i jednego
brata. Po ukończeniu czteroklasowej szkoły ludowej rozpoczął naukę w gimnazjum w
Sanoku, później przeniósł się do Sambora, a po pewnym czasie do Jasła, gdzie w
1895 r. zdał egzamin maturalny. Studia rozpoczął na Wydziale Prawa Uniwersytetu
Lwowskiego. Po dwóch latach nauki przerwał je, wstępując jako "jednoroczny
ochotnik" do szkoły oficerów artylerii w Wiedniu. Następnie jako podporucznik
rozpoczął w marcu 1900 r. służbę czynną w garnizonie lwowskim. Po kilku
miesiącach opuścił armię i w październiku 1901 r. wstąpił na studia
filozoficzno-teologiczne w Kolegium Ruskim w Rzymie. Należał do aktywnych
alumnów, redagował pisemko "Zapiski Kleryków Kolegium Ruskiego w Rzymie", pełnił
funkcję bibliotekarza seminaryjnego, a na starszych latach prefekta, czyli
opiekuna młodszych studentów. Naukę w kolegium uwieńczył w 1903 r. doktoratem z
filozofii, a cztery lata później doktoratem z teologii. Święcenia kapłańskie
otrzymał 6 września 1907 r., rozpoczął wtedy pracę wykładowcy dogmatyki w
greckokatolickim stanisławowskim seminarium duchownym. W 1911 r. zdecydował się
wstąpić do klasztoru bazylianów, gdzie przyjął imię Jozafat. Do wybuchu I wojny
światowej prowadził wykłady dla kleryków bazyliańskich we Lwowie i Ławrowie. W
1915 r. kierował seminarium utworzonym dla kleryków grekokatolików, które
umiejscowiono w Krome˘r˘iz˘u na Morawach. Po wyparciu Rosjan z Galicji klerycy
powrócili do swych seminariów, a Kocyłowski do pracy w zakonie.
Po śmierci
greckokatolickiego ordynariusza przemyskiego Konstantyna Czechowicza, Papież
Benedykt XV mianował Kocyłowskiego w listopadzie 1916 r. biskupem przemyskim.
Konsekracja odbyła się pod przewodnictwem metropolity Andrzeja Szeptyckiego 23
sierpnia 1917 roku. Jako ordynariusz był Jozafat Kocyłowski bardzo aktywny,
zarówno pod względem pasterskim, jak i organizacyjno-kościelnym. Wspierał liczne
inicjatywy społeczne i oświatowe. Na początku 1918 r. powołał do życia
samopomocową organizację kapłanów "Eparchijalna Pomicz". W październiku tegoż
roku poparł utworzoną we Lwowie Ukraińską Radę Narodową. Pragnąc usprawnić
działalność urzędów i instytucji diecezjalnych, popadł w 1919 r. w konflikt z
Kapitułą, który ciągnął się prawie do 1923 roku. W tym czasie ordynariusz
wymienił większość członków Kapituły i doprowadził do usprawnienia instytucji
diecezjalnych.
W 1925 r. zdecydował się na wprowadzenie powszechnego celibatu
duchowieństwa, co wywołało ostrą krytykę jego osoby ze strony różnych środowisk
ukraińskich.
W stosunku do państwa polskiego ks. bp Kocyłowski początkowo
zajmował stanowisko nieprzychylne. W 1922 r. przed wyborami parlamentarnymi
opublikował wspólnie z ordynariuszem stanisławowskim i wikariuszem generalnym
archidiecezji lwowskiej list protestacyjny pt. "Odezwa do świata
cywilizowanego". Jednakże wobec decyzji Rady Ambasadorów z 1923 r. przyznającej
Polsce Galicję Wschodnią oraz pod wpływem Stolicy Apostolskiej zmienił swój
stosunek do państwa polskiego, zapewniając o swej lojalności. W 1928 r. został
powołany do Komisji ds. Akcji Katolickiej Episkopatu Polski. W tym też roku
wydał list pasterski zachęcający wiernych do wzięcia udziału w wyborach do
parlamentu.
W latach trzydziestych opublikował szereg listów pasterskich
dotyczących moralności i utwierdzania wiary katolickiej, a także prześladowań
ludności ukraińskiej w ZSRS. Przełożył również z języka francuskiego książkę
Marii Luizy Klaret de la Touche o kulcie Najświętszego Serca Jezusowego.
Między totalitaryzmami
We wrześniu 1939 r. po podziale
terytorialnym diecezji między dwie strefy okupacyjne: sowiecką i niemiecką, ks.
bp Kocyłowski pozostał w strefie sowieckiej, delegując do zarządu częścią
diecezji po stronie niemieckiej swego sufragana ks. bp. Hryhorija Łakotę. Ciężko
doświadczony prześladowaniami bolszewickimi z przesadną nadzieją ocenił wybuch
wojny sowiecko-niemieckiej. Dlatego też wziął udział w powitaniu wkraczających
do Przemyśla wojsk niemieckich 10 lipca 1941 roku. Szybko jednak doszedł do
wniosku, że nie istnieje zasadnicza różnica między totalitarnymi reżimami. W
1942 r. poparł tworzenie Komitetu Pomocy Głodującym. Jako jedyny biskup
greckokatolicki jeździł do Krakowa na konferencje biskupów polskich organizowane
przez metropolitę ks. bp. Adama Stefana Sapiehę. Niemcy zarzucali mu ukrywanie
Żydów w pomieszczeniach Kapituły.
W listopadzie 1943 r. ks. bp Kocyłowski
wraz z pozostałymi biskupami greckokatolickimi wydał list, w którym przestrzegał
przed łamaniem zasad wiary i etyki chrześcijańskiej. List ten miał niewątpliwie
związek z krwawymi wydarzeniami na Wołyniu.
Po przejściu frontu
sowiecko-niemieckiego i wyznaczeniu nowej granicy między Polską a ZSRS w 1944 r.
z 640 parafii należących do greckokatolickiej diecezji przemyskiej po stronie
polskiej znalazły się 223, wraz ze stolicą diecezji, Przemyślem. Ponieważ
ludność ukraińska sprzeciwiała się przesiedleniom, stosowano różne formy nacisku
na duchowieństwo greckokatolickie w celu uzyskania jego poparcia dla działań
władz. Stąd też działania zastępcy głównego pełnomocnika rządu USRS ds.
repatriacji Ukraińców T. Kalnenki, który usiłował zdyskredytować przemyskiego
ordynariusza greckokatolickiego w oczach sekretarza KC KP (b) Ukrainy D.
Dorodczenki oraz ministra spraw wewnętrznych Ukrainy W. Ciasnego. 20 listopada
1944 r. Kalnenko powiadomił swoich zwierzchników, że "(...) biskup przemyski
(...) według niesprawdzonych informacji jest członkiem okręgowego prowidu OUN,
wydał polecenie duchowieństwa, aby wszystkimi dostępnymi środkami
przeciwdziałało ewakuacji ukraińskiej ludności". Chęć postawienia ks. bp.
Kocyłowskiego w negatywnym świetle wynikała z jego negatywnego stosunku wobec
konieczności przesiedlania Ukraińców na wschód. W grudniu 1944 r. u ks. bp.
Kocyłowskiego zjawili się: pełnomocnik rządu USRS ds. repatriacji Ukraińców z
powiatu przemyskiego Tyszczenko oraz przedstawiciel sztabu I Frontu Ukraińskiego
mjr Łysohub i zastępca komendanta wojskowego Przemyśla mjr Wierszynin. Wizyta
miała ścisły związek z kwestią przesiedleń. Domagali się od biskupa udzielenia
księżom zgody na wyjazd do USRS. Biskup odmówił, stwierdzając, iż księża są
związani przysięgą i każdorazowy wyjazd wymaga zgody Stolicy Apostolskiej.
Nakłaniano również biskupa, aby wydał do wiernych odezwę o repatriacji i sam
podpisał pismo o dobrowolnym repatriowaniu. Biskup Kocyłowski był jednak
nieugięty.
Po aresztowaniu 11 kwietnia 1945 r. metropolity lwowskiego Josyfa
Slipyja oraz pozostałych biskupów greckokatolickich na Ukrainie Sowieckiej
władze sowieckie przystąpiły do całkowitej likwidacji Kościoła
greckokatolickiego na Ukrainie. Zaniepokojeni tym biskupi polscy, pamiętając
postawę władyki przemyskiego w czasie wojny, starali się uchronić ks. bp.
Kocyłowskiego przed represjami. Natomiast Kocyłowski, wiedząc o deportacji do
USRS wielu księży greckokatolickich, napisał 19 marca 1945 r. list do
rzymskokatolickiego ordynariusza przemyskiego ks. bp. Franciszka Bardy: "Zechce
duchowieństwo w wypadku niebezpieczeństwa chronić cerkwie i Najświętszy
Sakrament przed profanacją. Gdyby któryś z proboszczów greckokatolickich prosił
o opiekę nad cerkwią i oddał klucze, niech duchowieństwo nie odmawia tej
przysługi".
"Inaczej nie zrobi´"
20 września 1945 r.
funkcjonariusze UB aresztowali ks. bp. Kocyłowskiego i umieścili go w
rzeszowskim więzieniu na Zamku. Wobec takich działań bezpieki biskupi polscy
postanowili na wspólnej Konferencji w Częstochowie w dniach 3-4 października
1945 r. wziąć w opiekę kapłanów unickich, którzy w wyniku wojny znaleźli się na
terenie Polski poza własnymi diecezjami. W rzeszowskim więzieniu wraz z ks. bp.
Kocyłowskim został osadzony członek kapituły ks. Wasyl Hrynyk. Władze usiłowały
oskarżyć biskupa o współpracę z Niemcami oraz dostarczanie chleba więźniom
ukraińskim przetrzymywanym w Przemyślu. Nie znajdując jednak dostatecznych
dowodów do wytoczenia biskupowi procesu, 18 stycznia 1946 r. polskie organy
bezpieczeństwa przekazały go wraz z ks. Hrynykiem NKWD w Szegini, znajdującej
się po stronie sowieckiej. Jak się okazało, funkcjonariusze sowieccy nic nie
wiedzieli o przyjeździe biskupa przemyskiego. Obaj więźniowie zostali ulokowani
w Mościskach, gdzie mieli względną swobodę; mogli odprawiać Msze Święte.
Biskupowi przedstawiono alternatywę: albo przejdzie na prawosławie, albo
zostanie wywieziony na Syberię. Biskup Kocyłowski odpowiedział: "Trudno, skoro
tak musi być, wywieźcie choćby i dzisiaj. Ja inaczej nie zrobię". 24 stycznia
przewieziono więźniów z powrotem do Przemyśla. Ksiądz Hrynyk twierdził, że stało
się to z powodu zbliżających się wyborów do Rady Najwyższej ZSRS i obawy, że
"(...) nieodpowiednie postąpienie mogłoby doprowadzić do ostrej konfrontacji z
banderowcami, a tego bolszewicy chcieli wtedy uniknąć". W Przemyślu
funkcjonariusze NKWD i UB często nachodzili pałac biskupi; sprawdzali, czy
biskup jest na miejscu. Podczas jednej z wizyt przeprowadzili gruntowną rewizję.
Tymczasem w dniach 8-10 marca 1946 r. we Lwowie na pseudosynodzie Cerkwi
greckokatolickiej uchwalono zerwanie więzów z Rzymem i oddanie się
grekokatolików pod jurysdykcję patriarchatu w Moskwie. Cerkiew greckokatolicka
na Ukrainie oficjalnie została zlikwidowana. W takim stanie rzeczy niebawem
ostrze komunistów walczących z wszelkimi przejawami niezależności zwrócono
przeciw biskupowi przemyskiemu. Interwencja Episkopatu Polski okazała się mało
skuteczna, gdyż 11 kwietnia 1946 r. na naradzie komunistycznych decydentów w
Przemyślu zapadła decyzja o deportacji ks. bp. Kocyłowskiego do ZSRS. Biskup
Jozafat na dzień przed swoim aresztowaniem dowiedział się, że zostanie
przewieziony, ale mimo to nie zdecydował się na ucieczkę, powołując się na
wierność Stolicy Apostolskiej. W dniu aresztowania, 26 czerwca 1946 r., biskup
nie opuścił dobrowolnie pałacu biskupiego; został zniesiony na swoim fotelu i
wsadzony w nim na ciężarówkę, po czym przewieziony do pociągu, w którym
znajdowali się ukraińscy repatrianci. Po krótkim pobycie we lwowskim więzieniu
został przewieziony do podkijowskiego łagru we wsi Czapajewka, gdzie zmarł 14
listopada 1947 roku. W ostatnich latach swojego życia ks. bp Kocyłowski
wykazał się niezwykłą odwagą, niezłomnością i wiernością wyznawanym przez siebie
wartościom. Silna wola biskupa i dążenie do realizacji powziętych zamiarów były
wyznacznikami całego jego życia. Właśnie te cechy Jozafata Kocyłowskiego
zdecydowały o skuteczności wszystkich istotnych zmian w diecezji, dzięki którym
nastąpił jej rozwój pod względem duszpasterskim.
Na podstawie opinii ludzi,
którzy bezpośrednio zetknęli się z biskupem Kocyłowskim, należy sądzić, że jego
działanie charakteryzowało się determinacją i sumiennością. Przy tym miał
podejście nieco autorytarne, co powodowało, że będąc przekonany o swojej
słuszności, nie znosił sprzeciwu. Te cechy, jakkolwiek okazały się bardzo ważne
ze względu na dokonywane w diecezji reformy, przysporzyły biskupowi wielu
oponentów zarówno wśród duchownych, jak i świeckich.
************************************************************************
Andrzej Szeliga - "Pomnik Orląt Przemyskich" - Przemyśl 2004.
"W listopadzie 1917 r., biskup przemyski obrządku grecko-katolickiego Józefat Kocyłowski, napisał list pasterski do wiernych w swojej diecezji. Wyraził w nim nadzieję, że w wyniku decyzji rządu austryjackiego, powstanie Ukraina podporządkowana Austrii, ale ze znaczną autonomią. W liście tym była mowa o zmartwychwstaniu Ukrainy i obowiązkach duchowieństwa oraz obywateli wobec ich ukraińskiej ojczyzny. ( Wisnik Peremyśkoj Eparchi nr 17/1917 r. ) (...) Z bardzo złym przyjęciem u Polaków spotkało się kazanie greckokatolickiego biskupa J. Kocyłowskiego, które wygłosił w czasie uroczystego nabożeństwa po zdobyciu miasta 4 XI. Wypowiedział się on za włączeniem do państwa ukraińskiego ziemi na zachód od Sanu. Było to równoznaczne z poparciem nakreślonego przez URN we Lwowie zasięgu terytorialnego przyszłego państwa ukraińskiego obejmujących m.in. Chełmszczyznę, Podlasie, Łemkowszczyznę i tzw. Nadsanie czyli Przemyśl, Jarosław, Sanok, Krosno i Krynicę. Wypowiedź ta wywołała ogromne oburzenie wśród ludności polskiej zamieszkującej w ogromnej większości te tereny i miała poważny wpływ na zaangażowanie się części duchowieństwa greckokatolickiego w działanie przeciw Polsce. Między 4-6 XI Ukraińcy kilkakrotnie chcieli przebyć San i zaatakować Zasanie, ale polskie placówki ostrzeliwały ich z karabinów maszynowych, więc musieli zrezygnować z przeprawy. Rezultatem walk w tych trzech dniach było nasilenie się wzajemnych niechęci i antagonizmów podsycanych przez prasę ukraińską.(...)Ziemia Przemyska” nr 26 z 5 XII 1918r. w artykule “Czy zasługują na miano ludzi?” pisze: “ (...) Głównym naczelnym przywódcą napadu Ukraińców na nasze miasteczko jest tutejszy greckokatolicki ksiądz administrator Opasińskij. Kazania jego tchnęły jadem nienawiści do Polaków”. Nie były to przypadki odosobnione. “Ziemia Przemyska” nr 9 z 15 XI 1918r. pisze w artykule “Miłość bliźniego w pojęciu księży ukraińskich”: “Donoszą świadkowie, że w Grochowcach nawoływał ksiądz ukraiński do rzezi Polaków. Ksiądz z Cisowej, brat przemyskiego komendanta żandarmerii ukraińskiej, zachęcał chłopów do walki, rozdzielał między nich broń i nawoływał do rzezi Polaków. W czasie walki dnia 11 b.m. (listopad 1918 r. przyp. autora) po południu wyszedł na ulicę z żołnierzami uzbrojony w karabin ksiądz ukraiński z domu przy ulicy Grodzkiej 21 i strzelał do Polaków na Zasaniu”. Nawoływania biskupa Kocyłowskiego i niektórych księży greckokatolickich do rozprawienia się z Polakami nie zawsze trafiały na podatny grunt. Sianie niezgody między sąsiadami nie podobało się np. Łemkom. Biskup Kocyłowski obsadził parafie Łemkowszczyzny księżmi o orientacji ukraińskiej. Nie podobało się to mieszkańcom i kierowali do władz kościelnych protesty, które pozostawały bez echa. Rozpoczęli wówczas walkę z samymi proboszczami, a nawet przechodzili na prawosławie." [5]
Zdzisław Konieczny “Walki polsko-ukraińskie w Przemyślu i okolicy, listopad-grudzień 1918 r” - Przemyśl 1993.
“Na opinię polskich mieszkańców Przemyśla [w 1918 r - P.J.] miały wpływ nie tylko ukraińskie ogłoszenia, proklamujące przyłączenie Przemyśla do Ukrainy, czy wprowadzenie sądów doraźnych, ale również stanowisko księży i biskupa greckokatolickiego wobec złamania przez Ukraińców umowy zawartej 1 listopada 1918 r. Biskup J.Kocyłowski przyjął z radością zajęcie prawobrzeżnej części miasta przez Ukraińców i odprawił tego samego dnia – 4 listopada uroczyste nabożeństwo w kościele katedralnym (zabrany przez zaborcę austriackiego i przekazany grekokatolikom polski kościół OO Karmelitów). Wygłosił w czasie tej uroczystej mszy św. kazanie do licznie zebranych ukraińskich mieszkańców i okolicznych wsi oraz czołowych polityków ukraińskich Przemyśla. Biskup J.Kocyłowski wypowiedział się wyraźnie za utworzeniem państwa ukraińskiego z ziemiami leżącymi na zachód od Sanu. Poparł więc nakreślony przez URN we Lwowie zasięg terytorialny przyszłego państwa ukraińskiego obejmującego między innymi Chełmszczyznę, Podlasie, tzw. ”Nadsanie” , Łemkowszczyznę. Przesądził w ten sposób m.in. przynależność Przemyśla, Jarosławia, Sanoka, Krosna czy też Krynicy do Ukrainy. Wypowiedź ta rozeszła się szerokim echem w społeczeństwie zamieszkującym te tereny, spotykając się z oburzeniem ich polskich mieszkańców. Również duchowieństwo rzymskokatolickie przyjęło wypowiedź biskupa obrządku greckokatolickiego J.Kocyłowskiego negatywnie. Wypowiedzi biskupa J.Kocyłowskiego miały poważny wpływ na zaangażowanie się części duchowieństwa greckokatolickiego w bezpośrednie działania przeciwko Polakom i zachęcanie wiernych do walki z nimi. Przykłady tego zaangażowania miały miejsce na terenie diecezji przemyskiej.” [6]
"W roku 1933 biskup greckokatolicki Kocyłowski wizytujący powiat sokalski miał wedle ustalonego planu przybyć do gminy Ostrów. Ludność ukraińska i polska wspólnie zbudowała na jego cześć piękną bramę triumfalną, ozdabiając ją chorągwiami o barwach polskich, ukraińskich, oczekując z chlebem i solą jego przybycia. Przygotowano też banderię złożoną z Rusinów i Polaków. Biskup Kocyłowski przybywszy do Ostrowa, ominął bramę triumfalna i oczekującą nań ludność, ponieważ dowiedział się, że udział w przywitaniu biorą także polscy mieszkańcy. Fakt ten wywołał wielkie rozgoryczenie miejscowej ludności zarówno polskiej, jak i ukraińskiej. W połowie 1933 r. nacjonalistyczna prasa ukraińska zajęła się tzw. łacinnikami, twierdząc, że są oni rdzennymi Ukraińcami, i domagano się dla nich kazań w języku ukraińskim, by nie ulegli oni polonizacji. Równocześnie nawoływano duchowieństwo greckokatolickie do rozpoczęcia energicznej akcji przeciw proboszczom łacińskim." [7]
Na wniosek Ministerstwa Spraw
Wewnętrznych oraz prośbę Ministerstwa Spraw Zagranicznych Urząd
Wojewódzki we Lwowie za pośrednictwem podległych mu starostw
powiatowych zbierał informacje o stanowisku Cerkwi oraz kleru
greckokatolickiego wobec państwa polskiego. Wnioski wysuwane na
podstawie zebranych raportów stwierdzały jednoznacznie, że kler
świecki i zakonny […] odnosi się zasadniczo wrogo do państwa i
narodu polskiego i stoi na stanowisku zupełnej negacji wobec państwa,
jako też wobec władz i rządu polskiego.
Do dnia dzisiejszego zachowały się jedynie raporty dotyczące eparchii
przemyskiej. Starosta przemyski raportował, że antypaństwowa
działalność kleru w unickiej diecezji przemyskiej była inspirowana
odgórnie. W sytuacji, gdy po wycofaniu się bolszewików na
terenie województwa lwowskiego zapanował względny spokój,
akcja antypaństwowa wybuchła nagle ze wzmożonym siłą w 1921 r. W
podobnym duchu 16.06.1923 r. wypowiadał się starosta jaworowski: Zaznaczam,
że gdyby greckokatolicki ordynariat choć trochę, co jest zresztą jego
obowiązkiem, sprzyjał interesom państwa, stosunki ułożyłyby się
zupełnie inaczej, a piszę to na podstawie oświadczenia wielu księży
rusińskich i na podstawie dokładnej znajomości powiatu, w którym
przez jedenaście lat urzęduję, a w który przeszło 80% składa się
z ludności ruskiej.
Starosta sanocki relacjonował dnia 30.09.1923 r.: Niezbitym zaś dowodem tego, że ks. biskup Kocyłowski jest głównym inicjatorem akcji antypaństwowej i dąży do utrzymania tego stanu nadal, jest ta okoliczność, iż gdy rozeszła się po powiecie wieść, że ks. biskup Kocyłowski odjechał na stałe do Rzymu, dało się natychmiast odczuć w powiecie pewną zmianę w postępowaniu i zapatrywaniu księży ruskich, znanych niedawno jako wrogów Państwa Polskiego.
Z kolei starosta przemyski 27.06.1923 r. w następujący sposób opisał bp. J. Kocyłowskiego: Ks. biskup Jozafat Kocyłowski znany jest tu jako człowiek bardzo co do narodowości polskiej wrogo się odnoszący i nie uznający rządu polskiego. […] W pierwszym rzędzie przy obsadzaniu benefcjów kościelnych starał się zawsze jak najusilniej popierać księży o zapatrywaniach antypolskich, a o ile dążenia te były ukrócone prawem starał się pozostawiać na administracji probostw ludzi nieprzychylnie do polskości usposobionych, by ci przynajmniej przez czas dłuższy w tej dziedzinie mogli pracować.
Kilka zdań dalej starosta podaje powód takiej polityki: Kandydatami biskupa na opróżnione benefcja byli przeważnie młodzi wychowankowie Seminarium Duchownego, które jest prowadzone w duchu antypolskim.
Dnia 05.07.1923 r. starosta drohobycki informował: Zauważyłem, że najbardziej szowinistycznie usposobieni księża greckokatoliccy w tutejszym powiecie cieszą się wyraźnym poparciem i łaskami ks. biskupa Kocyłowskiego, natomiast księża należący do partii staro-ruskiej lub sympatyzujący z Polakami spotykają się ze strony jego z wyraźną i nieukrywaną nieżyczliwością.
Starosta w Rudkach relacjonował dnia 18.06.1923 r. o prześladowaniach ks. Bazylego Kondrackiego, proboszcza w Sądowej Wiśni, który będąc jednocześnie starostą powiatu mościckiego, mianowanym przez władze ukraińskie, sprawował swój urząd w sposób niezwykle uczciwy i bezstronny. Po zainstalowaniu się władz polskich aktywnie z nimi współpracował. Za swoją uczciwość został w roku 1920 przeniesiony do małej górskiej parafi w powiecie starosamborskim. W roku 1923 na wniosek fundatorki dóbr Podhajczyki, Felicji Skarbek, minowano go proboszczem unickim w Rudkach, a później przez 3 lata starał się o zatwierdzenie tej nominacji przez konsystorz w Przemyślu. Starosta tłumaczył zaistniałą wówczas sytuację w następujący sposób: Posterunek ten [Podhajczyki – A.K.] jest potrzebny konsystorzowi biskupiemu w Przemyślu jako placówka polityczna, aby wcielić do niej miasteczko Rudki i przez osadzonego ad hoc działacza ukraińskiego móc wywierać wpływ na miejscowych Rusinów i wzmocnić w ogóle miejscowy żywioł ruski. Analogiczna sytuacja zaistniała w Zagórzu, gdzie Konsystorz oraz miejscowe koła ukraińskie widziały na wakującym stanowisku proboszcza ks. Włodzimierza Bodnara, a patron powołał na nie lojalnego wobec władz polskich ks. Michała Durkota. Automatycznie odpowiedzią władz duchownych było utrudnianie temu ostatniemu na wszelki sposób objęcia placówki. O konfikcie na tle ksiąg metrykalnych donosił również starosta w Lisku w piśmie z dnia 13.06.1923 r. Pisał on też o skoordynowanej akcji bojkotu wyborów oraz nieodprawiania nabożeństw w intencji władz polskich. Natomiast starosta w Starym Samborze wyznaczył kilku lojalnych wobec państwowości polskiej księży greckokatolickich przewodniczącymi komisji wyborczych. Duchowni wywiązali się z powierzonych im zadań, ale nie chcąc składać podpisów pod protokołami, przerzucali ten obowiązek na zastępców. Prosili też wprost o nieinformowanie konsystorza o ich pracach w komisjach wyborczych. Jako księży pozytywnie ustosunkowanych do Polski, a z tego powodu doświadczających szykan ze strony kurii przemyskiej, starosta wymienił ks. Hornickiego oraz ks. Leonidasa Szemelska.
Starosta w Sokalu pisał dnia 14.06.1923 r.: Niejednokrotnie żalili się przede mną poważniejsi księża, którzy związani węzłami pokrewieństwa z Polakami starają się utrzymać jakie takie stosunki z polskim społeczeństwem, na wojowniczy kurs zapoczątkowany przez biskupa Kocyłowskiego, przy czym nadmieniali, że tylko księża, którzy siedzieli w polskich kryminałach, mogą liczyć na pełne poparcie z jego strony. W dalszej części pisma starosta donosił, że biskup Kocyłowski podczas wizytacji Poratyna ostentacyjnie odwrócił głowę od witających go Polaków oraz przywitał się z kilkoma Żydami, którzy stali obok.
(...) Skrajnie odmienne stanowisko przyjął wspomniany już bp Jozafat Kocyłowski, ordynariusz przemyski, który obsadzał wakujące probostwa młodymi neoprezbiterami o profIlu nacjonalistycznym. Część parafi pozostała w związku z tym przez szereg lat nieobsadzona, bo władze polskie nie zgadały się na kontrowersyjne kandydatury. Dokumenty polskie podkreślały, ża stanowisko bp. Kocyłowskiego było destrukcyjne dla całości kleru diecezji. Wojewoda lwowski sugerował wręcz podjęcie prób zmierzających do usunięcia Kocyłowskiego w związku z jego antypolską działalnością. [8]
Biskup przemyski ks. Kocyłowski - antypaństwowa działalność - /raport wojewody lwowskiego z dnia 2 lipca 1924/
“Władzę nad miastem [Przemyślem - P.J.] i okolicą sprawowała [niemiecka - P.J.] Komenda Polowa i Komenda Miasta na czele z gen. por. Strecciusem. Do Komendy w pierwszym dniu okupacji zwróciła się ukraińska delegacja w składzie: dr Włodzimierz Zahajkiewicz, M. Demczuk, prof. I. Gontarski, kupiec Jarosiewicz i mgr St. Nawrocki z propozycją objęcia władzy w mieście. Odpowiedzią na tę propozycję było zaproszenie ks. biskupa grekokatolickiego, J. Kocyłowskiego i dr. W. Zahajkiewicza na spotkanie 15 września 1939 r. z Adolfem Hitlerem w okolicy Jarosławia, który przyleciał samolotem w celu rozważenia powołania rządu ukraińskiego na obszarach położonych na wschód od Sanu. Spowodowało to masową manifestację w dniu 16 września na przemyskim rynku ludności ukraińskiej, deklarującej przyjaźń między Niemcami a Ukrainą. Równocześnie, 15 września, Niemcy zaprosili Wincentego Witosa na rozmowę w sprawie utworzenia rządu polskiego. Po jego odmowie internowano go 16 września 1939 r. w Sądzie Grodzkim w Jarosławiu.” [9]
***
Informacje dodatkowe
Piotr Jaroszczak
Autor powyższego artykułu [Leszek Włodek] uzyskał informację o spotkaniu biskupa Kocyłowskiego z A.Hitlerem w dniu 15 września 1939 r w okolicach Jarosławia z poznanych osobiście akt sprawy karnej Ukraińca Włodzimierza Janusza , która toczyła się po wojnie przed Sądem Specjalnym z tzw. Dekretu Wrześniowego o współpracy z okupantem:
"Kim był Włodzimierz Janusz, komendant posterunku ukraińskiej policji w Radymnie? Włodzimierz Janusz był Ukraińcem, o którym Leszek, Marian Włodek napisał: „(...) Włodzimierza Janusza poznałem z akt jego sprawy karnej przed Sądem Specjalnym z tzw. Dekretu Wrześniowego o współpracy z okupantem. Był on agentem niemieckiego wywiadu -Abwehry, przeszkolonym w Gdańsku. Był dowódcą oddziału dywersyjnego, działającego między Rzeszowem a Przemyślem. Został skazany wojnie, ale prawdopodobnie przeszedł na współpracę z wywiadem radzieckim i został zwolniony. W dniu 16 września 1939 r. był szefem ochrony Rządu Ukraińskiego, który w tym dniu miał prawdopodobnie spotkać się z Adolfem Hitlerem w okolicy Jarosławia. Zachował się dziennik czynności Włodzimierza Janusza, który ukryty był na posterunku policji ukraińskiej w Radymnie (...)" Włodzimierz Janusz, będąc komendantem posterunku ukraińskiej policji w Radymnie, pełnił też przejściowo funkcję komendanta obozu pracy przymusowej Żydów w Radymnie, który działał od grudnia 1942 r. do lutego 1943 r. Likwidacja obozu była związana z wymordowaniem pozostałych przy życiu Żydów, strzałem w głowę przez gestapowców z Jarosławia i policjantów ukraińskich z posterunku w Radymnie. Włodzimierz Janusz przyjeżdżał często do Kaszyc na kontrole, był bardzo zawzięty na Polaków i przy każdej okazji bił ich bez litości." [10]
Prawdopodobnie łudzenie
miejscowych Ukraińców "Rządem Ukraińskim" przez Niemców nastawione była
jedynie na sprowokowanie ówczesnego niemieckiego sojusznika -
Związku Sowieckiego - do wystąpienia przeciw Polsce zgodnie z
wczesniejszymi zobowiązaniami. W istocie Niemcy nie planowali
powoływania jakiegokolwiek "Rządu", wykorzystali jedynie wybujałe
ambicje nacjonalistycznych środowisk ukraińskich dla swoich własnych
celów. Dalsze losy
dziennika czynności Włodzimierza Janusza nie są mi znane. Mógł on być poźniej
przekazany do Archiwum Miejskiego w Przemyślu, ale nie jest
wykluczone, że po latach mógł też "zniknąć" lub zostać
zniszczony, dzięki staraniom miejscowych środowisk dla
których ten fakt był bardzo niewygodny:
***
Mapa
niemiecka przedstawiająca frontowe podróże (lotnicze i kolejowe) A.Hitlera - podróż lotnicza
nr 6 - w okolice
Przemyśla i Jarosławia - miała miejsce 15 września 1939 r.
Edward Prus “Banderomachia” - Wrocław 2007.
"I tak ordynariusz diecezji przemyskiej bp Josafat Kocyłowśkyj 7 lipca 1941 w swoim liście pasterskim pisał: ... Sława wielkiemu fuhrerowi Adolfowi Hitlerowi, wyzwolicielowi i najlepszemu przyjacielowi ukraińskiego narodu. - Wszystkie siły ukraińskiego społeczeństwa na pomoc Wielkim Niemcom i ich zwycięskiej armii – wtórował ordynariuszowi jego sufragan biskup Hrihorij Łakota. On też był jednym z organizatorów manifestacji , o której pisał ukraiński dziennik “Hołos” (20.07.1941) wychodzący w Berlinie. Gazeta zachłystywała się z radości z powodu demonstracji i miłości ku fuhrerowi. 7 lipca – czytamy tam – w wyswobodzonym od bolszewickiego nieszczęścia Przemyślu , miała miejsce olbrzymia ukraińska manifestacja na cześć fuhrera i niezwyciężonej niemieckiej armii. Po uroczystym nabożeństwie , odprawionym przez władykę Josafata, ukraińskie społeczeństwo zgromadziło się wokół trybuny , udekorowanej niemieckimi i ukraińskimi flagami, gdzie znajdowali się przedstawiciele niemieckich władz i ukraińskiego społeczeństwa. Po przemówieniu z wyrazami wdzięczności dla fuhrera i niemieckiej armii, obecni przyjęli tekst telegramu do fuhrera ze słowami wdzięczności za oswobodzenie. Nieco wcześniej Kyr Josafat wydał bankiet na cześć oficerów niemieckich w którym oczywiście wzięła udział “nacjonalistyczna śmietanka” z Przemyśla i okolic. Na tym bankiecie władyka życzył Niemcom milionowych zwycięstw w walce z bolszewikami . Ukraiński naród – podkreślał – dzięki Niemcom powinien dalej maszerować razem z Wielkimi Niemcami, żeby uzyskać zwycięstwo w wojnie z sowietami.” [11]
Wiec ukraiński na przemyskim Rynku w 1941 r.
Edward Prus “SS-Galizien” - Wrocław 2001.
“Dzień 4 lipca 1943 r, miasto Przemyśl. Książecy Przemyśl przeżył niecodzienne święto. Już od rana samego, nie zważając na drobny deszcz przybyło tu wiele osób z powiatów: przemyskiego, dobromilskiego i jarosławskiego, żeby na obszernym sportowym stadionie miejskim [przy obecnej ulicy Sanockiej - P.J.] razem z ochotnikami [do dywizji SS Galizien - E.P.] wziąść udział w polowej , archirejskiej Służbie Bożej, którą odprawił w asyście całego duchowieństwa Jego Ekscelencja Kyr Josafat (biskup Kocyłowśkyj). W uroczystym nabożeństwie wzięli liczny udział przedstawiciele [niemieckich - P.J.] Sił Zbrojnych , garnizonu przemyskiego, przedstawiciele władzy, policji, Ukraińskiego Komitetu [...] Na stadionie prężą się ochotnicy, kończy się nabożeństwo. Kyr Josafat błogosławi ochotników, a w swej homilii zagrzewa ich do walki za św. Cerkiew, za sprawiedliwość Bożą i za ład na ziemi. W żarliwych słowach Kyr Josafat zwraca uwagę na trudy wojenne, ale też przypomina powojenne szczęśliwe życie i kończy słowami : Idżcie do boju i wracajcie jako zwycięzcy. ("Lwiwśki Wisti" 10 VII 1943 r.). Należy zwrocić uwagę, że śpośród trzech ordynariuszy unickich, tylko jeden J.Kocyłowśkyj odprawił Slużbę Bożą w intencji SS-Galizien. Zarówno we Lwowie jak i Stanisławowie, dziękowali Panu Bogu za esesmańską formację sufragani. Po nabożeństwie odbyła się uroczystość cywilno-wojskowa, jak zawsze i jak wszędzie i tu głównymi postaciami byli Niemcy. W Przemyślu centralne miejsce na trybunie przed którą defilowali ochotnicy, zajął starosta, hauptsturmfuhrer Paul. Członek miejskiej Uprawy M.Chronowiat stał za jego plecami. Obaj oni w swoich przemówieniach byli zgodni co do tego, że ukraińscy żołnierze powinni wiernie służyć Wielkiemu Fuhrerowi .” [13]
Stanowisko Oddziału Przemyskiego Polskiego Towarzystwa Historycznego
/3 lipca 2013 -fragmenty/
" (...) W rzeczonej sprawie, decyzja naszym zdaniem została podjęta pochopnie, bez uwzględnienia wielu faktów historycznych, negatywnie rzutujących na ocenę bpa Jozafata Kocyłowskiego jako obywatela Rzeczypospolitej Polskiej, a także na jego postawę wobec nazizmu. Oto niektóre z nich:
2. Bp. J. Kocyłowski poparł zamachowców ukraińskich, którzy 3/4 listopada 1918 roku zajęli prawobrzeżny Przemyśl i odprawił uroczyste nabożeństwo dla uczczenia przyłączenia Przemyśla do państwa ukraińskiego,
3. Bp J. Kocyłowski odmówił podpisania listu pasterskiego, wydanego przez biskupów polskich z okazji odzyskania przez Polskę niepodległości w listopadzie 1918 r. List pasterski podpisali biskupi rzymskokatoliccy i ormiański,
4. Bp J. Kocyłowski wydał w 1919 r., sprzeczne z prawem, zarządzenie o prowadzeniu ksiąg metrykalnych i korespondencji z władzami polskimi tylko w języku ukraińskim,
5. Bp J. Kocyłowski wezwał, podobnie jak nacjonaliści ukraińscy, do bojkotu wyborów do Sejmu RP w 1922 r.,
6. Zajmowane przez bp. J. Kocyłowskiego nielegalne wobec rządu stanowisko, spowodowało wstrzymanie przez państwo dotacji państwa dla biskupstwa greckokatolickiego w Przemyślu z dniem 1 stycznia 1923 r.,
7. Bp J. Kocyłowski nie przestrzegał podpisanego w 1925 r. konkordatu ze Stolicą Apostolską i tolerował antypolskie wystąpienia swych duchownych, sympatyzując z nielegalną Organizacją Ukraińskich Nacjonalistów i legalnymi partiami ukraińskimi, dążącymi do utworzenia na oderwanych od Polski ziemiach południowo – wschodnich państwa ukraińskiego (Podlasie, Chełmszczyzna, Nadsanie z Przemyślem, Jarosławiem po Rzeszów, Łemkowszczyzna z Sanokiem, Krosnem po Krynicę. Świadczą o tym tolerowane przez niego wystąpienia podległych mu księży: m.in.: antypolskie wystąpienia księży greckokatolickich należących do OUN w Iskani, Laszkach; udział w antypolskiej manifestacji ukraińskiej w Przemyślu o.o. Bazylianów. Wznoszono okrzyki „precz z Lachami” i inne,
8. Wypowiedzi bpa j. Kocyłowskiego podczas wizytacji podległych mu parafii: w czasie wizyty w Baligrodzie w 1938 roku widząc wielu Polaków z chorągwiami i świętymi obrazami witających go, powiedział wskazując na nich ręką „Tutaj jest wiele kąkolu wśród pszenicy, który trzeba wyplenić”; pod koniec sierpnia 1939 roku w Woli Zaleskiej w czasie kazania mówił: „Bądźcie cierpliwi, już nadchodzi koniec naszej niewoli i nadchodzi wolność”,
9. w pamiętniku katechety gimnazjum i liceum ukraińskiego w Przemyślu- bywalca w pałacu bpa J. Kocyłowskiego, jest następujący zapis z 16 września 1939 r. "Władyka sam zadowolony, że wreszcie padła Polska”,
10. 7 lipca 1941 roku brał udział w wiecu zorganizowanym przez nacjonalistów ukraińskich, który wyraził wdzięczność armii niemieckiej za "uwolnienie z jarzma sowieckiego i polskiego”,
11. w 1942 r. rozpoczęły się mordy ludności polskiej na Wołyniu i wschodniej rzymskokatolickiej diecezji przemyskiej. Listy przesyłane w roku 1943 przez abp. T. Twardowskiego do abp. A. Szeptyckiego, a także list do bpa J. Kocyłowskiego spowodowały wydanie przez tych biskupów listów do wiernych w sprawie potępienia zbrodni. Miały one charakter ogólny i nigdy nie wymieniały dokonujących ich – Ukraińców, ani ofiar – Polaków,
12. Udział bpa J. Kocyłowskiego w uroczystym przyjmowaniu ochotników do SS „Galizien” w Przemyślu. Odprawienie uroczystego nabożeństwa i wygłoszenie okolicznościowego kazania zachwalającego współpracę SS „Galizien” z Niemcami." [14]
Ogólnonarodowy uroczysty wiec w Przemyślu
7 lipca 1941 roku speszył się stary książęcy gród
Przemyśl. Także swiątynia katedralna książęcego grodu dawno już nie widziała
tylu ludzi. Dawno na ich twarzach nie było tyle uśmiechu i radości
jak tego dnia. Wszędzie niebiesko-żólte chorągiewki a wolne ukraińskie słowo
zapełniło wszystkie zaułki książęcego grodu. O godzinie 12 w południe ożywieni
radością wszyscy ludzie zebrali się spokojnie na rynku koło udekorowanej
trybuny , gdzie dumnie zawieszone były flagi narodów: Zwycięskiego
Niemieckiego i Wolnego Ukraińskiego.
Na udekorowanej kwiatami i flagami trybunie pojawił
się Ukraiński Komitet , duchowieństwo z biskupem J.Kocyłowskim i przedstawicielami
Zwycięskiej Niemieckiej Armii z kapitanem Wurmbem (?) na czele. Okrzykom
„Chwała” i niezliczonym oklaskom nie było końca. Ze łzami radości ludzie witali
swoich przedstawicieli i wyzwolicieli.
Swięto otworzył przewodniczący Ukraińskiego Komitetu
inż. Kotyk . W swoim przemówieniu podkreślił związek krwi Ukraińskiego Narodu z
narodem Wielkich Niemiec. Niemcy byli fizycznym i moralnym oparciem
Ukraińskiego Narodu. Z chwilą gdy Niemcy zostały podstępnie oszukane
traktatem w Wersalu przez „kulturalny zachód” – Ukraina traci
podstawy swojej orientacji. Jednak swoimi najpiękniejszymi siłami
kontynuuje walkę przeciw najeźdźcom aż do 1923 r. Z krwawych i światłych dni
pozostała pieśń , pełna wiary i nadziei „Powróćcie jeszcze ci Strzelcy
Siczowi…” . W tym czasie w gnębionych traktatem wersalskim Niemczech,
Opatrzność zsyła męża jaki łamie nieprawiedliwy ład w Europie w
imię prawdy i samookreślenia narodów. Katowana dusza Ukrainy znowu
zapłonęła nadzieją na wyzwolenie. Zwycięska Niemiecka Armia pod
dowództwem Wielkiego Wodza Adolfa Hitlera , idzie od zwycięstwa do zwycięstwa .
Łamie opór frontów na Zachodzie i nanosi niszczące uderzenie zdradliwej
żydo-moskiewskiej bolszewii. Chwała Wodzowi Niemieckiego Narodu!
Chwała wam żelaźni rycerze Niemieckiej Zwycięskiej Armii!
Sekretarz Ukraińskiego Komitetu p. Mykyta
wskazał na obłudne i oszukańcze przemowy agentów czerwonej Moskwy. Dzisiaj
radość rozpiera pierś i wolne ukraińskie słowo niesie się w
przestworzach. Zawezwał ukraińskie społeczeństwo do pracy organicznej i
ofiarności za sprawy narodowe.
Od Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów
przemawiał p. Borys Witoszyńskyj. W swoim wystąpieniu podkreślił krwawy szlak
zmagań Organizacji w dążeniu do celu jaki stoi przed nami: Niepodległe Państwo
Ukraińskie.
W imieniu kobiet ukraińskich Ziemi Przemyskiej przemawiała prof. Dubljancewa. Wojnę Niemiec przeciw czerwonej Moskwie nazwała ona krucjatą za moralność , za kulturę, za prawdę , za dobro jakie tak głęboko odczuwa ukraiński naród. Hekatomba ofiar jakie ponosi ukraiński naród nie idzie na marne, to trwały fundament dla budowania nowego życia. Ukraińskie kobiety włączają się w walkę za kulturę, spokój, sprawiedliwość i moralność. Umieją one zachować wdzięczność Wielkiemu Wodzowi Niemieckiego Narodu i Bohaterskiej Niemieckiej Armii. Długotrwałymi oklaskami i okrzykami „Chwała” witała ludność Ziemi Przemyskiej przemowę kapitana Wurmba (?) w języku niemieckim. Pokreślił on, że Niemiecka Armia jest silna i zdoła zabezpieczyć Ukraińskiemu Narodowi spokojny i kulturalny byt. Naród Niemiecki zna te wszystkie cierpienia Narodu Ukraińskiego pod moskiewsko-bolszewickim jarzmem. Zawezwał do współpracy z Niemieckim Narodem, co będzie najpiękniejszym objawem wdzięczności za wyzwolenie. Po zakończeniu przemówień wysłano powitalny telegram na adres Wielkiego Wodza Niemieckiego Narodu Adolfa Hitlera, który odczytano w języku niemieckim i ukraińskim. Swięto zakończyło się odśpiewaniem hymnu narodowego „Jeszcze Ukraina nie umarła” i pieśni „Za Ukrainę” [16].
Adolfa Hitlera
w Berlinie
Ukraińscy mieszkańcy książęcego grodu Przemyśla przekazują wyrazy najgłębszego uznania Fuhrerowi niemieckiego narodu i zwycięskiej Armii największą wdzięczność za wyzwolenie z polskiego i moskiewsko-żydowskiego jarzma. Ukraiński naród zaciąga tym samym wieczne zobowiązania i wdzięczność dla narodowo-socjalistycznych Niemiec. Przed cieniami zakatowanych setek tysięcy najpiękniejszych synów narodu, przez Polaków i moskiewsko-bolszewickie hordy, podczas ostatnich dwóch wypraw niemieckiej siły zbrojnej na Wschodzie, przysięgamy wieczny zbrojny sojusz przypieczętowany krwią niemieckiego żołnierza i ukraińskich powstańców i mężczyzn. Wierni tej przysiędze poświęcimy wszystkie nasze siły i poniesiemy wszystkie wymagane ofiary, aby przez odbudowę naszej ojczyzny stać się godnymi współbudowniczymi Wielkich Niemiec i stworzenia nowego porządku we Wschodniej Europie zgodnie z planami i ideami Fuhrera Niemieckiego Narodu.
Ukraiński Komitet Miasta Przemyśla
* * *
W cytowanej wyżej jednodniówce zamieszczono także tekst pt. "Do nowego życia!" :
Do nowego życia!
Wojny wszyscy się boją, Ale pod bolszewickim panowaniem wszyscy Ukraińcy - od dzieci do starców- oczekiwali wojny jak najsłodszego marzenia wiosny, zmartwychwstania. Dlatego pierwsze armatnie wystrzały w nocy 22 czerwca każdy z nas przyjął do swojej świadomości nie jak znak śmierci ale jak radosny zwiastun wyzwolenia od moskiewsko-żydowskiego azjatyckiego jarzma , jak radosny przebłysk nowego życia. Wszyscy my którzy męczyliśmy się w bolszewickim królestwie wszechwładnego kłamstwa i zbrodni, wyraźnie zauważyliśmy, że ten sztucznie zlepiony olbrzym rozsypie się od uderzenia zewnętrznej siły.
I tą siłą okazały się nowe wielkie Niemcy, pod przewodem największego wodza w historii ludzkości - Adolfa Hitlera.
Po uderzeniem wielkiego, bratniego niemieckiego narodu, padną odwieczni historyczni wrogowie Ukrainy - imperialistyczna Polska i Moskwa !
Przed ukraińskim narodem odkrywa się wieczny szlak do wolności i twórczej pracy do pełnego wyzwolenia Ukrainy i stworzenia Niezależnego Soborowego Państwa Ukraińskiego w nowej Europie.
Ten wielki historyczny moment , jakiego dotąd nie znała historia , zmusza wszystkich nas Ukraińców do najściślejszej konsolidacji, zjednoczenia naszych narodowych sił do pracy i ofiar dla budowy naszej świetlanej przyszłości.
"Krakiwski Wisti" - Kraków 13 lipca 1941 r.
Przemyśl manifestuje
W dzień święta św. Jana Chrzciciela to znaczy w
poniedziałek 7 tego miesiąca [7 lipca 1941] odbyla się spontaniczna
manifestacja ku czci Fuhrera i niezwyciężonej Niemieckiej Armii w
oswobodzonym od czerwonych katów książęcym grodzie Przemyślu. Po uroczystej
Służbie Bożej jaką odprawił władyka Jozafat w asyście kanoników i
duchowieństwa , wierni przeszli z katedry na rynek, gdzie na trybunie
udekorowanej ukraińskimi i niemieckimi flagami zasiedli przedstawiciele
władz niemieckich z komendantem miasta kapitanem Schultze i przedstawiciele
ukraińskiego społeczeństwa z Władyką Jasafatem. W menifestacji
wzięły udział niezmierzone masy ukraińskiego społeczeństwa w ukraińskich
strojach narodowych i z ukraińskimi flagami a także ukraińska milicja
po przewodnictwem prof. Romanca. (…) Wszyscy przemawiający składali serdeczne
podziękowania Fuhrerowi Wielkich Niemiec i niezwyciężonej Niemieckiej Armii za
wyzwolenie narodu ukraińskiego z moskiewsko-żydowskich kajdan (...) Nastepnie
na wniosek inż. Kotyka uczestniczy przyjęli rzęsistymi oklaskami (...)
tekst telegramu do Fuhrera z podziękowaniami za wyzwolenia ze
strasznego bolszewickiego jarzma [17].
* * *
Ukraińska manifestacja w Przemyślu
"Lwiwśki Wisti" - Lwów 10 lipca 1943 r.
SS Strzelecka Dywizja Hałyczyna
Przemyśl - pożegnanie ochotników
(...) W niedzielę 4 lipca przeżywał książęcy
Przemyśl niecodzienne święto (...) realizacja trzeciego stadium formowania
strzeleckiej dywizji SS Hałyczyna nabiera konkretnych form. Niedługo pierwsze
transporty ochotników (...) pojadą na przeszkolenie na zachód. Żeby tam
nabrać hartu ducha na trudy wojenne i posiąść nową wiedzę wojskową.
Udekorowane niemieckimi i ukraińskimi flagami miasto
nadawało powagi świętu pożegnania ochotników. Już od ranka nie zważając na
drobny deszcz , który rozpadał się nad Nadsaniem , setki ludzi z powiatów
przemyskiego, dobromilskiego i jarosławskiego przyjechały do grodu
Rościsławowiczów aby tutaj na obszernym sportowym stadionie uczestniczyć
razem z ochotnikami w polowej archirejskiej Służbie Bożej, jaką
odprawił w asyście duchowieństwa jego Ekscelencja Kyr Jozafat. W uroczystym
nabożeństwie wzięli liczny udział przedstawiciele sił zbrojnych
przemyskiego garnizonu , przedstawiciele władzy, policji, Ukraińskiego Komitetu
i ponad 10 tys ludzi. Powaga historycznej chwili przenosiła wszystkich myślami
w przyszłość. Na stadionie setkami ustawiają się ochotnicy, kończy się nabożeństwo.
Kyr Josafat błogosławi ochotników, a w swej homilii
zagrzewa ich do walki za św. Cerkiew, za sprawiedliwość Bożą i za ład na ziemi.
W żarliwych słowach Kyr Josafat zwraca uwagę na trudy wojenne, ale też
przypomina powojenne szczęśliwe życie i kończy słowami: "Idżcie do boju i
wracajcie jako zwycięzcy".
Następnie przemawia pełnomocnik W.U. przemyskiego
okręgu, starosta okręgowy Paul oraz członek W.U. ze Lwowa inż.
Chronowiat. Który zawezwał ochotników by szli w bój wywalczyć
wolność swemu krajowi. „Wykażcie na polu chwały - mówi on - że nasze
wojskowe tradycje nie są wam obce i że u boku niemieckiego wojska jesteście
godnymi przedstawicielami nowego ładu w Europie" . Przemawiający skończył.
Chór radośnie spiewa „Zajaśniało słońce złote”, serca wszystkich napełniają się
wiarą w piekniejszą przyszłość.
Przy dzwiękach marszów odbywa się defilada
ochotników. Idą prężąc się rzędami z radośnie podniesioną w górę prawicą i
ze świadomością w sercu czego chcą. Konna banderia w cudownych ukraińskich
strojach kończy defiladę oddziałów. Pododdział za poddodziałem wychodzi w
miasto na miejsce przeznaczenia, a uczestnicy powoli rozchodzą się do
domów z myślą w sercu, aby za wszelką cenę osiągnąć zwycięstwo. [19].
Opracowanie strony: © Piotr Jaroszczak - Przemyśl 2014.