STRONA
GŁÓWNA
Wzrost potęgi Moskwy
prof. Henryk Paszkiewicz
"Początki Rusi" - Kraków 1998
"Powstanie ruskiego narodu" - Kraków 1999
"Wzrost potęgi Moskwy" - Kraków 2000
Stosunki rusko-tatarskie uległy faktycznie daleko idącym przemianom
— choć formalnie wszystko pozostało po dawnemu — gdy Iwan
Kalita objął rządy wielkoksiążęce /około roku 1313/ Przezwisko
„Kalita” nadane Iwanowi, oznaczające napełnioną pieniędzmi
sakiewkę, wskazuje, że ludzie z odległych czasów dobrze
wiedzieli, w jakiej dziedzinie osiągnął on największe sukcesy. Moim
zdaniem pozostaje faktem — choć są co do tego różne opinie
— że zakrojony na większą skalę wzrost sił gospodarczych Moskwy
datuje się dopiero od czasów Kality i jest konsekwencją jego
rządów wielkoksiążęcych. W okresie tym nastąpiło wyraźne
wzmocnienie władzy wielkiego księcia kosztem pozostałych
członków dynastii. Widać, że chan pozostawił Iwanowi —
przynajmniej do pewnego stopnia — wolną rękę w sprawowaniu
rządów na całej Rusi włodzimierskiej wraz z Nowogrodem.
Co skłoniło Tatarów, niezmiernie podejrzliwych i przebiegłych,
do tolerowania samowładczych wystąpień Kality w poszczególnych
księstwach państwa włodzimierskiego? Jedno nie ulega wątpliwości:
aprobata Ordy dla polityki wielkoksiążęcej Moskwy nie mogła wpływać na
zmianę służalczej zależności Iwana od Uzbeka ani pomniejszać
dochodów chana. Ciężar swej polityki tatarskiej przerzucał
Kalita na wszystkie ziemie wielkiego księstwa, najmniej obciążając
Moskwę. Głównym „argumentem", którego używał wobec
Uzbeka, było ogromne podwyższenie wszelkiego rodzaju opłat na rzecz
Ordy z tych wszystkich ziem. Wielkością składanych chanowi sum chciał
go Iwan przekonać o swym oddaniu i wierności.
Tatarów mogły nęcić propozycje Kality. Ruś włodzimierska
znajdowała się od dawna w stanie chaosu politycznego i pogłębiającej
się ruiny materialnej, co musiało się odbijać ujemnie na dochodach
Uzbeka (inna sprawa, że ten chaos w znacznej mierze sam Uzbek
wywoływał). Jakieś uregulowanie stosunków wewnętrznych, a
zwłaszcza ożywienie życia gospodarczego wielkiego księstwa budziło
wśród Tatarów nadzieje na stały wzrost dochodów.
Trudno było — traktując sprawę w perspektywie dłuższego czasu
— opierać panowanie wyłącznie na mordach i rabunkach, jak to się
dotychczas działo. Aby móc rabować, trzeba mieć co rabować.
Ponadto owe okrucieństwa Tatarów doprowadzały miejscową ludność
do nieobliczalnych, rozpaczliwych wystąpień, w gruncie rzeczy dla obu
stron — i ruskiej, i tatarskiej — szkodliwych. Potrzeba
zapewnienia bezpieczeństwa wysłannikom chana na terenie wielkiego
księstwa stawała się szczególnie aktualna po wypadkach w Twerze
w 1327 r., zwłaszcza że podobne rozruchy, choć na mniejszą skalę,
zdarzały się prawdopodobnie i gdzie indziej. Kalita miał za zadanie
utrwalenie wewnętrznego ładu w kraju i ogólne uspokojenie
stosunków. Nie jest wykluczone, że w zamierzeniach Uzbeka miało
to ułatwić Tatarom przejęcie bezpośrednich rządów w państwie
włodzimierskim w nieokreślonej chwilowo przyszłości. Oznaczałoby to w
praktyce likwidację wszystkich książąt ruskich. W każdym razie z taką
ewentualnością liczono się na Rusi.
Rządy wielkoksiążęce Iwana cechuje dwojaka postawa: ten sam człowiek,
który słaniał się pokornie u stóp chana, okazywał
równocześnie niezwykłą pewność siebie i dumę w stosunku do
pozostałych książąt ruskich i do Wielkiego Nowogrodu. Przez całe swe
panowanie nieustannie wzywał swych bliższych i dalszych
krewniaków do czynnego udziału we wszystkich wyprawach wojennych
podejmowanych na rozkaz Uzbeka . Z nieznaną dotychczas
gorliwością ściągał Kalita daniny dla Ordy. Bogaty Nowogród
budził w nim szczególną pożądliwość, co doprowadzało do ostrych
obustronnych zatargów. Okazywał wówczas Kalita
swój „gniew" i występował zbrojnie, aby zmusić do
uległości opornych Nowogrodzian. Z nie mniejszą bezwzględnością
traktował Iwan poszczególne księstwa Rusi włodzimierskiej.
Ściąganie z tych ziem danin — jak świadczą wydarzenia w ziemi
rostowskiej — połączone było z jawnym rabunkiem i gwałtami
(nasiłowanije mnogo). Pod względem terroru rządy Iwana mało
różniły się od tatarskich. Być może zmniejszyła się liczba
pomor-dowanych ludzi, ale pozostała brutalna siła i przemoc (wielikaja
nużą), wywołująca przerażenie (strach wielik) wśród
mieszkańców całego kraju, nie tylko w ziemi rostowskiej.
Kronikarze uważają za największą zasługę Kality, iż za jego panowania
Ruś włodzimierska „odetchnęła" (otdochnusza) od przemocy
tatarskiej. Przytoczone wydarzenia wskazują, jak w rzeczywistości
ów „oddech" wyglądał.
(...)
Wzrost potęgi Moskwy
W XVII —XVIII wieku ludzie posiadający choć elementarne poczucie
krytyki nie wierzyli w historię o Mosochu /rzekomy praojciec wszystkich
ruskich ludów i założyciel Moskwy/ , nikt nie słyszał o
istnieniu trzech ruskich narodów — wielkoruskiego,
białoruskiego i ukraińskiego. Tatiszczew przez „Wielkorus" rozumie rejony Ładogi, Nowogrodu, Pskowa itd., przez „Białoruś" - Moskwy.
Nawet w podziale Słowian na wschodnich i zachodnich różni się on
zasadniczo od dziś przyjętych pojęć. Według Tatiszczewa, wschodni
Słowianie żyli na lewym brzegu Dniepru; ludność słowiańską z prawego
brzegu tej rzeki zalicza on zaś do Słowian zachodnich. Bołtin występuje
natomiast kategorycznie przeciw używaniu fałszywego terminu
„słowiano-rosyjski” naród, ponieważ jest to
sprzeczne ze źródłami epoki. Nie mógł zatem autor ten
wysuwać twierdzeń o wspólnym pochodzeniu Ukraińców i
Rosjan, skoro tych ostatnich nie uważał za Słowian.
(...)
Program jednej Rusi, uformowany w
Kijowie, a podjęty na nowo przez Moskwę w XV —XVI wieku z wielką
energią i siłą, stanowi zaprzeczenie tezy o istnieniu trzech
narodów ruskich. Idea „całej Rusi" (wsieja Rusi) jaskrawo
kłóci się koncepcją trzech narodów, choćby tylko dlatego,
że materiał źródłowy z IX—XV wieku absolutnie nie daje jej
żadnego poparcia. Nawet
istniejąca obecnie terminologia (Wielkorusowie, czyli Rosjanie,
Białorusini, Ukraińcy) nie istniała w tamtych czasach. Próby
wykazania związków etnicznych pomiędzy Rosjanami a Ukraińcami,
pojawiające się w drugiej połowie XVII wieku dla usprawiedliwienia
panowania rosyjskiego na Ukrainie, rażą swoją sztucznością i
naiwnością. Wybitni historycy rosyjscy z XVIII wieku — Tatiszczew
i Bołtin - również nic nie wiedzą o trzech
wschodniosłowiańskich, ruskich narodach. Ten stan rzeczy trwa do mniej
więcej połowy XIX stulecia.
(...)
Wystarczy zauważyć, że w każdej, nawet najkrótszej kronice
polskiej (lub w źródle obcym mówiącym o Polsce) więcej
razy występują terminy Polonia, Poloni, niż nazwa Ukrainy
pojawia się we wszystkich źródłach „ukraińskich" od X do
XIV wieku. Faktem pozostaje, że w omawianych czasach słowo ukraina jest
rzeczownikiem pospolitym, a nie nazwą własną.
Odmienna treść takich terminów, jak „Czesi",
„Węgrzy", „Polacy", „Litwini" itd. /jednej strony, a
„naród staroruski" z drugiej, dowodzi, że i historia
kształtowania się tych wszystkich narodów była odmienna. Popiera
ona w całej rozciągłości reprezentowaną przeze mnie tezę o
państwowo-kościelnym (zwłaszcza kościelnym) znaczeniu terminu „Ruś".
Tego ważnego okresu „ruskiego patriotyzmu" (religijnego),
uformowanego pod wpływem Bizancjum, nie znali Węgrzy, Czesi, Polacy ani
Litwini. Jeśli istnieje tyle sprzecznych poglądów na lemat
stosunków etnicznych na wschodzie Europy w interesujących nas
czasach to przede wszystkim dlatego,
że nie dostrzega się doniosłej roli
politycznej Kościoła ruskiego, spotęgowanej wskutek postępującej od
połowy XI wieku słabości państwa kijowskiego. Kościół nie
tworzył narodów, ale gromadził rzesze wiernych. Zadaniem
metropolitów ruskich, w okresie przedtatarskim prawie wyłącznie
Greków, nie było wyrabianie świadomości
narodowej ukraińskiej (albo innej), kle pogłębianie poczucia
solidarności religijnej wśród różnych, rozrzuconych
na rozległych terenach plemion i ludów dla przeciwstawienia ich
niewiernym. Ten długotrwały okres „patriotyzmu ruskiego" wpływał
hamująco na wytworzenie się z plemion wschodniosłowiańskich
narodów i opóźniał ich powstanie. Myśli,, że gdyby nie
tragiczny splot okoliczności politycznych /podboje Rusów tj
normańskich Waregów, którzy eksploatowali okrutnie
podbite plemiona słowiańskie/ i warunków geograficznych
/najazdy ludów koczowniczych/, Słowianie znad środkowego Dniepru
wytworzyliby już w dawnych czasach wielki naród, skoro dokonali
tego póżniej.
(...)
Stender-Petersen stwierdził , że Kijów zmuszony był oddać
Moskwie swe ruskie imię, w miarę jak Moskwa zaczęła gromadzić pod swym
panowaniem coraz więcej ziem ruskich. Myślę, że spostrzeżenie to
należałoby bardziej sprecyzować. Trudno mówić o przymusie, skoro
Ukraina do połowy XVII wieku niezależna była od Moskwy. Ta, na
przełomie XIII —XIV wieku, odebrała Kijowowi nie tyle imię, ile
metropolię. Metropolia była mózgiem i sercem Rusi, a tym samym i
symbolem ruskiego imienia.
Metropolici moskiewscy uważali się za
przedstawicieli wszystkich wyznawców wiary ruskiej, „całej
Rusi" (wsieja Rusi), której stolicą duchową miała być Moskwa. Te
dążenia znalazły wyraz przede wszystkim w ówczesnych
kronikach powstałych na ich dworach i reprezentujących ideę
jedności ziemi ruskiej A ten program, oparty na tradycjach
kijowskich, pozornie tylko kościelny nabrał szczególnie
wyraźnej treści politycznej, gdy wielcy książęta moskiewscy jako
„ramię świeckie" metropolitów, zaczęli uważać za swe
główne zadanie i posłannictwo „zbieranie Rusi" (sobiranije
Rusi), tj. narzucanie swej władzy wszystkim ludom „ruskim" w
znaczeniu kościelnym, choć różnym pod względem etnicznym.
Były to aspiracje na ogromną zakrojone skalę, usprawiedliwiające słynne
podboje dokonane przez Moskwę, ponieważ szło tutaj
nie tylko o ludy chrześcijańskie, ale i o te, które miały
być nawrócone. Podboje te usankcjonowane były przez
metropolitów i otoczone aureolą świętości. „Idea
władzy wielkoksiążęcej, jako wybranej przez
Boga - pisze Kudriawcew
— odegrała ważną rolę w dziele uformowania się i utrwalenia
państwa moskiewskiego i ponieważ umacniała pozycję wielkiego księcia
moskiewskiego, zapewniała mu pierwszeństwo [wśród wielu innych
książąt] jako wybranemu przez Boga, w konsekwencji bezspornemu
zwierzchnikowi jednego państwa.
W umysłach wielu zlewało się to z ideą o wielkim księciu jako
zwierzchniku Kościoła, co także jest istotne, ponieważ Kościół
tworzył jedną organizację ogólnoruską ... Głowy Kościoła nie
można sobie było inaczej wyobrazić, jak tylko jako zwierzchnika całej
Rusi. W jego osobie kierownictwo kościelne wiązało się ściśle z
kierownictwem politycznym, państwowym. Wielką rolę w rozwoju tej idei
[na Itrenie Moskwy] odegrało Bizancjum, gdzie cesarze od czasu
soborów powszechnych stawali się cesarzami wszystkich Rzymian,
tj. wszystkich chrześcijan". W dalszym ciągu swych rozważań autor
omawia drugą, podjętą na nowo przez Moskwę ideę narodu ruskiego
wybranego przez Boga. Trudno nie zauważyć, że spostrzeżenia Kudriawcewa
w całej pełni popierają mój pogląd o rozstrzygającym
znaczeniu czynników kościelno-religijnych (a nie etnicznych,
narodowych) w kształtowaniu się podówczas sytuacji politycznej
na wschodzie Europy. Po upadku Konstantynopola wpływ ideologii
bizantyńskiej jeszcze silniej zaciążył na Moskwie, która poczuła
się teraz naturalną spadkobierczynią cesarstwa, tj. jedyną
przedstawicielką i krzewicielką prawdziwej wiary. Wskazana przez Boga,
a ściślej mówiąc — przez propagandę kleru, misja dziejowa
Moskwy zapewniała jej władcom, opromienionym — na wzór
cesarzy bizantyńskich — kultem prawie boskim, nieograniczone,
samowładne stanowisko w stosunku do podległej ludności. Misja ta
nakazywała wielkim książętom (a później carom) propagowanie
wiary, które w praktyce sprowadzało się do podbojów coraz
to nowych ziem, a w ostatecznym swym celu do „nawrócenia",
tj. podboju całego świata. Tak miało powstać — w ambicjach tych
władców państwo ponadnarodowe, uniwersalne, ze stolica w
Moskwie, związane jednością wiary podległych mu narodów, oparte
na potędze militarnej, usprawiedliwione „argumentami"
historycznymi, doraźnie zresztą sfabrykowanymi Był to słynny „trzeci Rzym", mający istnieć i panować do końca świata.
Fragment mapy "Polski, Węgier, Czech, Niemiec, Rusi, Litwy" Marcusa Beneventanusa - Rzym 1507 r.
Zwraca uwagę ważny szczegół iż termin "Białoruś" /Russia Alba/ oznaczał wtedy rejony Moskwy.
"Białoruś albo albo Moskowia" /Russia Alba sive Moskovia/
WIDOK SZCZEGÓŁOWY
Opracowanie strony: © P.Jaroszczak - Przemyśl 2012