STRONA
GŁÓWNA
Kultura moskiewska
(1425-1552)
Feliks Koneczny
"Cywilizacja bizantyńska" - 1973.
/fragmenty/
Cywilizacja bizantyńska miała stoczyć na Rusi suzdalskiej, tj. na
Zalesiu, w Moskiewszczyźnie, walkę z rozsiadłą tam już kulturą
słowiańsko-turańską. Orzekł to już Karamzin, jako „Moskwa jest
dziełem hanów. Z Kipczaku przejęto państwowość, od
Tatarów przejmowano obyczaj. Od Wasyla Ślepego (1425-1462)
tatarszczyzna bierze widocznie górę w pojęciach krain
moskiewskich.
Ekspansja cywilizacji turańskiej raz jeszcze zagraża Litwie.
Gasztołdowie podnoszą na nowo hasło Olgierda, jako cala Ruś winna
należeć do Litwy, tj. pod. legać litewskim dynastom. Po śmierci
Warneńczyka zerwali unię z Polską, a młodziutkiego Kazimierza
Jagiellończyka nie puszczali do Krakowa, bo ich zdaniem Moskwa wartała
dla Litwy więcej, niż Kraków. Zanosiło się więc znowu na upadek
katolicyzmu na Litwie i na rugowanie cywilizacji łacińskiej1).
Zwyciężyły jednak wpływy polskie, a Kazimierz nie tylko się nie zwracał
przeciwko Moskwie, lecz w roku 1449 zawarł pakt, nazwany słusznie
„likwidacja litewską", bo Jagiellończyk wyrzekał się rozszerzania
granic na wschodzie.
Wielkim zagadnieniem historii polskiej było wówczas, czy
zwrócić się ku Bałtykowi, czy też śladem Warneńczyka na Bałkany.
Przegradzały drogę Węgry. Wraz z Czechami przeszły w roku 1438 w dom
Habsburgów pod Albrechtem II, który rok zaledwie panował,
pozostawiając dziedzictwo synowi, Władysławowi Pogrobowcowi. Ten
skończył krótkie swe życie w roku 1457 i wtedy przywdziewają
korony dotychczasowi regenci i opiekunowie, królowie narodowi,
Jerzy Podiebradzki (1458-1471) i Maciej Korwin (1458-1490), najgorszy
wróg Polski.
Polska związana była toczącą się od czterech lat wojną pruską. W r.
1454 przybywa do Krakowa poselstwo Związku Jaszczurczego, poddając
Prusy królowi polskiemu. Kardynał Oleśnicki przeciwny jest
podjęciu wojny z Krzyżaka. mi, bo pragnie skierować siły Polski na
południe. Było argumentów pro i contra wiele, skoro narady nad
tą kwestią trwały na Wawelu przez 15 dni. Przecięli ją posłowie pruscy,
oświadczając, że sobie poszukają innego pana. Któż mógł
przewidzieć, że wojna potrwa lat 13, ażeby skończyć się wynikiem
zaledwie połowicznym? Aż do roku 1466 Polska nie mogła wystąpić czynnie
w kierunku południowym.
Wobec najwyższych kryteriów historycznych była wojna
trzynastoletnia walką cywilizacji łacińskiej z bizantyńską. W
pierwszych jej latach, w roku 1459 powstaje pomysł, żeby
Krzyżaków przenieść na wyspę Tenedos, żeby tam mogli spełniać
śluby walki z niewiernymi. Niewykonalność projektu najsłuszniejszego
stanowiła satyrę na rzeczywistość w chrześcijaństwie.
„Rozwój myśli europejskiej" dokonywał się wcale nie w
kierunku Pawła Włodkowica.
W miarę jak osłabiał się główny trzon Zakonu w Prusach, a tym
bardziej po pokoju toruńskim, wzrastało znaczenie inflanckiej gałęzi
Krzyżaków. Nie rezygnowali z Pskowa i z upatrzonej dla siebie
części ziemi Wotskiej. Przerwy między właściwymi wyprawami wypełniano
utarczkami pogranicznymi, umyślnie, by można było stwierdzić wobec
Europy „nieprzerwalność" walki z niewiernymi. Sprawy te ocierały
się coraz bardziej o Moskwę. W roku 1461 rozejm pięcioletni pomiędzy
Zakonem a Nowogrodem Wielkim i Pskowem zawierał się na dworze
moskiewskim. Gdy zaś w roku 1470 Iwan III wyprawia się na
Nowogród, landmistrz inflancki pisze do Wielkiego Mistrza, że
należałoby wystąpić w obronie niepodległości tego miasta i zawrzeć z
nim przymierze przeciw Moskwie. Oczywiście, po opanowaniu Nowogrodu
przez Moskwę trudno byłoby myśleć o rozszerzaniu państwa krzyżackiego w
strony ruskie. Lecz Zakon czul się już zanadto osłabionym i plan
landmistrza spełzł na niczym.
Jeszcze w sierpniu 1480 roku wyprawili się Krzyżacy inflanccy na
Psków, lecz poprzestali na zwyczajnym zniszczeniu okolicy. Ażeby
pomścić te „rejzy" urządził Iwan zimą 1481 roku wyprawę odwetową
na Inflanty. Drobny oddział moskiewski wystarczył, by złupić cały kraj
od Juriewa po Rygę. W następnym roku 1482 zawarły Inflanty rozejm z
Nowogrodem Wielkim i Pskowem na lat dziesięć.
Po stronie zachodniej nie śmiał Zakon zaczepiać Polski z własnej
inicjatywy, lecz czekał sposobności, ażeby się nad Polską zebrały
chmury skądinąd, ażeby w takim razie uderzyć równocześnie z
tyłu. Wiele nadziei pokładali w Macieju Korwinie. Król węgierski
prą. gnał zagarnąć Czechy a wtedy Czesi weszli w porozumienie z Polską
przyznając następstwo tronu najstarszemu królewiczowi polskiemu,
Władysławowi. Kiedy po zgonie patriotycznego Jerzego z Podiebradu
sprawa stała się aktualną, Korwin występuje jawnie przeciw domowi
Jagiellońskiemu a król polski wysyła w roku 1472 drugiego ze
swych synów, Kazimierza (świętego) z wojskiem na Węgry.
Ponieważ wówczas Europa nie tylko uznawała prawa dynastyczne,
ale uważano je powszechnie za fundament prawa publicznego, podnieść
należy, że Kazimierz Jagiellończyk stanowi zaszczytny wyjątek. Wtenczas
w roku 1472 miał Władysław pozostawać królem czeskim, Kazimierz
zdobyć sobie Węgry, więc w myśli ojcowskiej tron polski przeznaczony
był dla Jana Olbrachta. Nie myślał król nigdy o wyodrębnieniu
tronu litewskiego, na co posiadamy liczne dowody, ani też nie zamierzał
nigdy tworzyć jakichkolwiek dzielnic na Litwie lub w Prusach. Nie było
tedy nic wyznaczonego dla trzech młodszych synów, Aleksandra,
Fryderyka i Zygmunta, a gdy wyprawa węgierska nie powiodła się,
czterech królewiczów pozostawało bez widoków
zaopatrzenia. Olbracht cofał się do rzędu bezstronnych, gdyż starszy od
niego Kazimierz stawał się domniemanym następcą tronu. Ten stan rzeczy
miał trwać do roku 1484.
W tych właśnie latach, wzrastała wielce potęga moskiewska. Następca
Wasyla Ślepego, Iwan III (1462 - 1505) jest twórcą militaryzmu
moskiewskiego. Powstaje tam wojsko stałe, złożone z „dzieci
bojarskich" i z „posad" po grodach. Od zdobycia Nowogrodu
Wielkiego poczynając (1472), państwo rozszerza się szybko. Wszystkim
nowym prowincjom odejmuje się od razu ich prawa krajowe. Administracja
zna jedno tylko prawidło: „żeby wszystko było, jak w Moskwie".
Podsuwanie wszystkich i wszystkiego pod strychulec moskiewski sięga
nawet drobnych szczegółów. Ta namiętność do
jednostajności właściwą jest tak bizantyńskiej cywilizacji, jako też
turańskiej. Na stronę turańskiej rozstrzyga atoli inna okoliczność,
mianowicie oparcie władzy naczelnej na osobistej zawisłości każdego
mieszkańca w państwie od osoby Wielkiego Księcia. Jest to objawem
monizmu prawnego — prawa prywatnego (właściwego cywilizacji
turańskiej). Uprawiano na szeroką skalę przesiedlanie ludności (w roku
1486 naraz 8.000 kupców nowogrodzkich), bo rozciągnięta na
wszystkich zasada osobistej zawisłości pozwalała głowie państwa
decydować o osobistym losie każdej jednostki.
Urabia się kultura słowiańsko-turańska w dalszym ciągu procesu
historycznego, rozpoczętego za połowieckich czasów. Bizantyńska
cywilizacja puka jednakże jeszcze raz do bram Moskwy. Geneza ruchu na
świętej górze Athosu, gdzie mieściło się wszystko pod fikcją
jakoby bazyliańską. Jedni z mnichów i „pustelników"
spieszyli z pochlebstwami na dwór sułtański, inni ubolewając, że
„nie ma, Cerkwi bez cara", marzyli, gdzieby znaleźć nowego
cesarza prawosławnego. Natenczas Serb wskrzeszał dawną myśl Serba.
Niegdyś Wasyl Dymitrowicz odpowiedział metropolicie Cyprianowi (Serbowi
rodem), że nie zna innego cara, jak hana Kipczaku2). Obecnie serbski
mnich z Athosu, Pachomij, przeniósłszy się do Nowogrodu
Wielkiego a następnie do Moskwy (1458-1484), tłumaczy skupiającemu się
koło niego gronu, że po upadku Carogrodu Wielki Książę jest bądź co
bądź pierwszym panem prawowieria. Nie brak osób, które go
doskonale rozumieją. Wszakże Kommenowie utrzymywali stosunki z Moskwą
jeszcze od XIV w. Młodsi członkowie rodu szukali często kariery w
Moskwie. Niektórzy dali początek rodom moskiewskim Gołowinych,
Chowlinych, Tretiakowych. Nie trudno było pozyskać ich dla idei
carstwa. W literaturze cerkiewnej spotykamy się z tytułowaniem Wasyla
Ślepego carem.
Wielcy Książęta, jak Wasyl Ślepy, jakoteż Iwan III trzymają się atoli
programu, że najpierw Moskwa musi opanować całe Zalesie, a potem
dopiero pomyśleć o zrzuceniu jarzma tatarskiego. Przyjęcie tytułu
carskiego byłoby wyzwaniem cara prawdziwego tj. hana.
Miały się nawiązać stosunki także z drugim rodem cesarzy bizantyńskich,
z Paleologami. Od despotów Mangupy na Krymie, Kommenów,
wyszedł pomysł żeby wyswatać do Moskwy bratanicę ostatniego cesarza
carogrodzkiego, Zoę. Po szeregu dość zawikłanych pośrednictw małżeństwo
doszło do skutku w roku 1472. Zoe przebywała w Rzymie, utrzymywana (z
ojcem i braćmi) przez papieża. Dostała posagu 6.000 dukatów,
wypłaconych z funduszów, przeznaczonych na krucjatę przeciw
Turcji, sumę na moskiewskie stosunki nadzwyczaj wielką. Zoe stała się w
Moskwie od razu nieprzyjaciółką wszelkiej myśli o pojednaniu z
Rzymem, a mąż jej marzył o tym, żeby go kalif zaliczał do swych
przyjaciół.
Zoe nie stała się w Moskwie bynajmniej jakąś wybitniejszą osobistością
historyczną. Nie przywozi żadnego „spadku bizantyńskiego", bo do
tego było aż sześciu dziedziców męskich. Ani nawet ceremoniału
bizantyńskiego nie wprowadzono, naśladując natomiast coraz bardziej
ceremoniał swych carów, hanów kipczackich. Ani też Iwan
III nie stał się śmielszym wobec Tatarów pod rzekomym wpływem
Zoy; właśnie na lata najbliższe wypada podwójna opłata
„wychodu" obydwom carom, zwalczającym się wzajemnie, Ahmatowi z
Astrachania i Mengli Girejowi. Zoe nie posiadała w ogóle
najmniejszego wpływu politycznego. Mąż pozwalał jej sprowadzać
budowniczych, którzy przerabiali Moskwę szarodrewnianą na
„białokamienną". Stosunków żony Iwan III używał, żeby
sprowadzać z Włoch „majstrów" wszelkiego rodzaju,
zwłaszcza do inżynierii wojskowej. Poszerzył to następnie na Niemcy,
przez to zaopatrzył się wcześnie w artylerię, dzięki której
odnosił następnie zdumiewające zwycięstwa.
Przybyłe z Zoe-Zofią do Moskwy bardzo poważne grono dworzan, złożone z
uczonych, takich, którzy emigrowali wprawdzie z Bizancjum, lecz
nie pozbyli się niechęci do łaciństwa i skorzystali chętnie z możności
wyjazdu na dwór prawosławny. We Włoszech wykładali Platona, lecz
w Moskwie nie znaleźli nikogo, ktoby chciał się uczyć gramatyki. Młodsi
z nich przyspasabiali się, jak Trachaniotes, który nadał
dyplomacji Iwana III formy europejskie. W każdym razie wszyscy ci
greccy przybysze powiększali znakomicie grono moskiewskich
bizantyńców.
Zaczyna się w Moskwie walka wpływów bizantyńskich z turańskimi.
Języczkiem u wagi miały stać się sprawy religijne. Iwan m miał żyłkę
teologiczną. W roku 1480 dowiedział się, że w Nowogrodzie Wielkim
zbiera się grono, poświęcające się badaniu rzeczy nadprzyrodzonych w
sposób nowy. Coś z żydowskiej uczoności soluńskiej przedostało
się z biegiem okoliczności do Nowogrodu Wielkiego z kabałą i astrologią
na czele. Przywieźli to trzej Żydzi i około nich zgrupowało się 25
osób, żądnych wiedzy. Głową grona był Żyd Scharia (Zachariasz),
pochodzący z Rzymu. Ci Żydzi byli osobami najbardziej uczonymi na całej
Rusi północnej i oni nadali cechę wszczętemu przez nich ruchowi
umysłowemu, który nazwano sektą „żidostwujuszczich”.
Nie pierwszy to raz wkraczali żydzi w dzieje Cerkwi na północy.
W ruskim piśmiennictwie prawosławnym udział Żydów i
wychrztów był już od dawna znaczny, a teraz jeszcze się
zwiększył.
Iwan III sprowadził sobie dwóch popów z nowogrodzkich „żidostwujuszczich"
a od nich rozszerzało się w samej Moskwie teologizowanie pozacerkiewne.
Po dwóch latach przybywał im potężny sojusznik, mianowicie
bogomilstwo. Zniknęło ono już całkiem na Bałkanach, gdyż wyznawcy tej
sekty wszyscy przeszli na islam. Pozostało tylko na Wołoszczyźnie,
mieszając się z tamtejszym „dwojewieriem". Przywiozła je do
Moskwy ze swym dworem w roku 1483 córka Stefana Wielkiego,
„wojewody" mołdawskiego (1457-1504), Helena, oddana w małżeństwo
synowi Iwana III, Iwanowi młodszemu. Nastąpiło zbliżenie mołdawskich
sekciarzy z „żidostwujuszczimi". Odrzucili już dogmat o
zmartwychwstaniu, odmówili bóstwa, Chrystusowi, zaczęli
jako dzień świąteczny obchodzić sobotę, a wreszcie nawet paschę po
żydowsku. Toteż gdy władza duchowna wykryła sektę, uważała ją za owoc
żydowskiego prozelityzmu i sama nawet Wielka Księżna młodsza nazywana,
jest „żydowską".
Nagle zawrzały spory o majątki klasztorne. Powstają dwa obozy, jakby
prawica i lewica Cerkwi. Na czele obydwóch kierunków są
mnisi, którzy poprzednio przebywali na Athosie. Głową lewicy był
Nil (1433-1508) z „pustelni" na Zawołżu nad rzeką Sorą (od tego
Sorskim zwany), który kazał swoim żyć z pracy rąk swoich. Był to
także sekciarz, lecz innego rodzaju: za prawdziwe Pismo św. uważał
tylko Ewangelie i Dzieje Apostolskie, wywodził, że nowe cuda już się
dziać nie mogą i twierdził, że nie powinno się nikogo prześladować za
herezję.
Na czele skrajnej prawicy staje Josiph Sanin (ok. r. 1424-1514) mistrz
wielkiej „pustelni" w Wołokamsku, składającej się z 12.422
osób. Uprawiano tam najgrubszą formalistykę orientalną, np.
odczytać codziennie 77 (Sic! 77) psalmów i wybijać po trzy
tysiące pokłonów przed ikonami. „Josifanie" bronili
majątków klasztornych, przyznawali panującemu ingerencję w
sprawy cerkiewne i byli w ogóle stronnictwem dworskim Iwana III.
Bizantyńcy znaleźli się między tymi dwoma prądami. Gdy Iwan III nie
chciał przyjmować tytułu carskiego, gdy posyłał nadal „wychod",
oparli swe nadzieje na Iwanie Młodszym, a w r. 1480 przygotowywali
nawet zmianę tronu. Dogadzały im polityczne zapatrywania dworu
Mołdawki. Przywiozła z sobą tradycję tytułu „samodzierżawny
gospodin”, co jest tłumaczeniem greckiego „autokratora" a
przyjęte było jeszcze z końcem XIV w. przez Romana, mołdawskiego.
Dwór „wojewody" urządzony też był zupełnie po bizantyńsku,
z wszelkimi urzędami dworskimi (chociaż karykaturalnie).
Dwór ten wpłynął niezmiernie na dalszy tok spraw moskiewskich.
Tam posłowie i agenci Iwana III spotykali się z wysłannikami Polski,
Węgier, Turcji. Tam odkryły się wzajemnie Moskwa i Węgry. Niebawem
wystąpił Maciej Korwin z planem, żeby wziąć Polskę i Litwę we dwa
ognie, a cesarz Fryderyk III gotów był za tę cenę pogodzić się z
Korwinem. W latach 1484-88 zawierano formalnie traktaty przeciw
Kazimierzowi Jagiellończykowi.
Na sam początek tej akcji wypada w domu Jagiellońskim żałoba: śmierć
królewicza Kazimierza (świętego) w roku 1484. Odtąd następcą
ojca w Polsce i na Litwie ma zostać Jan Olbracht, a dla trzech jego
młodszych braci brak tronów. Jednakże Kazimierz Jagiellończyk
bezwarunkowo nie myśli tworzyć z Litwy sekundogenitury, ani w
ogóle nie uprawia polityki dynastycznej. Zajęty jest spadkiem
moralnym po bracie Warneńczyku i trzy razy występował z planami
kampanii bałkańskiej, licząc na pomoc Stefana Wielkiego, który
złożył mu hołd lenny w roku 1485. Zaczynał się też korowód długi
polskich złudzeń, jakoby można pozyskać Moskwę do ligi antytureckiej.
Iwan zdecydował się tymczasem na sojusz z ordą perekopską, bo sądził,
że z pomocą Gireja zawojuje Kazań, lecz skończyło się na tym, że w roku
1487 musiał dostarczyć posiłków należnych zwierzchniczemu swemu
„carowi”, celem zdobycia Kazania dla Amina, pasierba
Gireja. Zawód połączony był z upokorzeniem, a zajęcie Kazania
odwlec się musiało aż do r. 1552.
Zaborczość moskiewska, odepchnięta od wschodu, miała się zwrócić
ku zachodowi. Od roku 1486 poczynając, przewidywano w Inflanta.ch na
nowo niebezpieczeństwo. Tymczasem jednak z Niemiec podsunięto Iwanowi
myśl inną: uroszczeń do Rusi litewskiej. W roku 1490 podpisano sojusz
wojenny między Iwanem a Fryderykiem. Cesarz układał ligę osaczającą
państwo polskie i litewskie, celem zaś wojny miało być zdobycie Węgier
dla Habsburgów i Kijowszczyzny dla Iwana.
Tegoż roku zaszły dwa wydarzenia. Wykryło się, że Helena jest
„żydówką" a Iwan Młodszy zmarł (lekarza ścięto
publicznie). Obowiązywała primogenitura, lecz josifianie nie chcą
Dymitra, syna „żydówki" i wysuwają przeciw niemu na
następcę tronu młodszego brata nieboszczyka, Wasyla. Następuje osiem
lat intryg politycznych i cerkiewnych, bo Iwan nie decydował się.
Z Niemiec zażądano od niego decyzji w sprawach polityki zagranicznej. W
brzemiennym w wydarzenia, roku 1490 zmarł także Maciej Korwin, przez co
królowi Kazimierzowi otwierały się nowe widoki w Budzyniu.
Według ówczesnych planów ojcowskich, królem
węgierskim miałby zostać Jan Olbracht, a więc polski tron wyznaczał
Aleksandrowi, a Zygmunt byłby bez tronu (Fryderyk wstąpił tymczasem do
stanu duchownego). Zniweczył ojcu te plany Władysław, łącząc na swej
głowie korony czeską i węgierską. Ojciec nie chciał właśnie dopuścić do
takiego połączenia, obawiając się, że wytworzy się z tego siła
polityczna, mogąca w danym razie paraliżować politykę polską.
Królowi chodziło o hegemonię Polski i do tego dostosowywał
zawsze stosunki rodzinno-dynastyczne. Nie zawahał się nawet podnieść
oręża na pierworodnego syna, gdy ten począł podkopywać hegemonię
Polski, tworząc nowe państwo, zbyt silne, żeby ulegać miało polskim
wpływom.
Mocą pokoju presburskiego w roku 1491 pozostały Węgry wprawdzie przy
Władysławie Jagiellończyku, lecz cesarz Fryderyk odsuniętym od
współzawodnictwa, zaczym równie Iwan zmierzał do zgody z
królem Kazimierzem.
Na razie sojusz z Krzyżakami nie ma dla Moskwy żadnej wartości. Kiedy w
kwietniu 1492 roku (a więc jeszcze za życia Kazimierza Jagiellończyka)
spóźniony poseł cesarski rozwodził się o korzyściach przymierza
z Zakonem dla Moskwy, Iwan z orientalną butą odpowiedział, że
gotów przyjąć to pod swą opiekę, lecz niechże przyślą wpierw
posłów „bić czołem". Posłowie od landmistrza dopiero byli
w Moskwie i odnieśli wrażenie, że Iwan żywi nieprzyjazne zamiary
względem Inflant. Żądał też Iwan, żeby mu „bili czołem".
Równocześnie podjął budowę warowni Iwangoroda, naprzeciw Narwy,
daleko ku północy jeziora Czudzkiego, bardzo już blisko morza,
żeby wstrzymać raz na zawsze krzyżackie rejzy na Psków. Zapadło
widocznie postanowienie, że zaborczość skieruje się nie na Litwę, lecz
na Inflanty. Toteż mistrze Zakonu korespondowali ze sobą o
ewentualności wojny z Moskwą. Zmieniły się stosunki radykalnie po
zgonie króla, gdy Litwa osłabiła się nadzwyczajnie, zerwawszy
unię z Polską.
Przybywa tymczasem w Moskwie oznak, że ostatni nalot cywilizacji
bizantyńskiej będzie pokonany przez zwycięską turańszczyznę. Monizm
prawa prywatnego utwierdza, się w roku 1494, gdy Iwan przyjmuje tytuł
„gosudara wsiej Rusi". Tytuł ten oznaczał, (od Prawdy Ruskiej
poczynając) zwierzchnika osobistego, względem którego podwładni
pozostają w stosunku osobistej zawisłości. Dotychczas każdy kniaź był
gosudarem na swym księstwie. Iwan mediatyzuje resztę tych
władców dzielnicowych, robi ich kniaziami
„służyłymi” a sam narzuca się im na gosudara, tudzież
wszystkim ich poddanym.
Niebawem miały zawładnąć turańskie pojęcia co do następstwa tronu. Iwan
zdecydował się najpierw na utrzymanie primogenitury i przyznał
następstwo „synowi żydówki", Dymitrowi. Bizantyńcem stał
się jednak powolnym w tym, że zezwolił, żeby wnuka w roku 1498
koronować i ogłosić carem. W przyjęciu tego tytułu mieściło się
wypowiedzenie poddaństwa hanom kipczackim. Przezorny Iwan nie koronuje
się sam a ceremoniał koronacyjny układa w taki sposób, ażeby w
danym razie mógł wobec hana-cara wykazać swoją niewinność, jako
zaskoczonego a wnuka poświęcić. Jakoż postąpił tak wkrótce po
czterech latach zaledwie.
Liczono na to, że trwająca długo wojna domowa kipczacka ochronie Moskwę
i uczyni ją własnowolną. Utrudniał sytuację sojusz Aleksandra
litewskiego z ordą Złotą. Zawarł też Aleksander sojusz z landmistrzem
inflanckim Plettenbergiem, przewidując wspólną wyprawę na
Moskwę. Po zgonie Olbrachta (1501) jednak zajęty elekcją polską
zaniedbał całkiem sprawy wschodnie i nie wypełnił obowiązków
względem sojuszników. Inflanty doznały tegoż roku najazdu
moskiewskiego. Powiodło się Plettenbergowi wyprzeć nieprzyjaciela
własnymi siłami, lecz wyprawa pod Psków w roku 1502 zawiodła, a
była już ostatnią.
Wojna zaś kipczacka skończyła, się w roku 1502 w ten sposób, iż
opuszczona przez Litwę Orda Złota przestała całkiem istnieć, a han
perekopski stał się panem całego Kipczaku. Wracała dawna Kipczaku
potęga. Iwan nagle zmienia swe postanowienia. Dymitra wraz z matka
wtrąca do więzienia, jako buntownika, przeciw carowi swemu
Mengli-Girejowi. Iwan III nawet w testamencie swoim określa
sposób wypłat daniny tatarskiej, nie uważa więc państwa swego za
wyswobodzone z zawisłości od hana. Lecz han nie egzekwował daniny.
Ostatnia wypłata, dająca się udowodnić, nastąpiła w roku 1492.
Zrzucenie zwierzchnictwa tatarskiego nie jest związane z żadną datą, z
żadnym czynem wojennym. Opowieść, jakoby to stało się było w roku 1480
jest bajką ukutą w czasach Iwana Groźnego.
Obwieszcza tedy Iwan III, że następcą tronu jest syn jego, Wasyl. Innym
czterem synom kazał podpisać „dogowor", że ojciec ma prawo
wyznaczać następcę bez względu na starszeństwo linii. Tak było u
hanów; han mógł przekazać dziedzictwo
któremukolwiek z członków dynastii. W końcu ożenił
Wasyla, urządziwszy konkurs piękności. Był to obyczaj również
bizantyński, jako też turański, lecz Moskwa ówczesna nie mogłaby
czerpać wzorów z Bizancjum; naśladowano więc obyczaj hański.
Wybór wypadł też na Tatarkę, Salomonidę Sabur, pochodzącą z Ordy
Złotej.
Nie było mowy o używaniu tytułu carskiego. Nie za darmo zresztą
uznawali się Iwan III i potem następca jego, podwładnymi Mengli-Gireja,
bo han perekopski gotował się do walnej wyprawy na Litwę, a Iwan III
miał dostać Kijowszczyznę pod jego zwierzchnictwem. Tym śmielej w roku
1503 podnosił Iwan III roszczenia do Rusi litewskiej i odtąd wojny
polsko-moskiewskie stanowią czynnik stały w dziejach Europy wschodniej.
Przebieg ich posiada znaczenie cywilizacyjne, bo wobec bierności
tamtejszego społeczeństwa granica państwa zamieniała się zarazem w
kulturalną. Po jednej stronie utwierdzało się coraz mocniej
odgałęzienie cywilizacji łacińskiej, a po drugiej przejmowano coraz
wyraźniej cywilizację turańską.
Przytoczmy dwa przykłady: wojewoda Zabrzeziński wyraża się w roku 1493
w liście do Zacharijnicza, namiestnika nowogrodzkiego, o kolegach
swych, wielmożach litewskich, słowami: „panowie, bratia moja".
Któż z nas nie drgnie, słysząc to wyrażenie pod koniec XV wieku
aż na Litwie! Ale nie poszło ono dalej; z tamtej strony granicy były
tylko „smerdy" i „chołopy" wobec Wielkiego Księcia. W
Moskwie biją knutem publicznie choćby kniaziów i
archimandrytów, i nie ubliża im to bynajmniej.
Drugi przykład: kniaź Fiedor Bielski, uczestnik spisku na życie
Kazimierza Jagiellończyka, zbiegłszy do Moskwy, prosi przez
pośrednictwo samego Iwana III, żeby mu odesłać żonę, „chociaż
żona i nie chce”. Sprawa przeciąga się do następnego panowania.
Aleksander Jagiellończyk daje taką odpowiedź: Nie można ludzi wolnych
przemocą oddawać w niewolę; i teraz, jeżeli zechce jechać do swego
męża, my jej tego nie bronimy.
Cywilizacja bizantyńska ograniczała się na północy coraz bardziej do bizantynizmu niemieckiego w zakonie krzyżackim.
Zygmunt Stary odgrażał się Krzyżakom, że przeniesie ich na Podole,
gdzie mieliby dość sposobności walczyć z niewiernymi, tj. z Tatarami.
Wielki Mistrz porozumiał się z Wasylem Iwanowiczem (1505-33) i
zwrócił uwagę cesarza Maksymiliana (1493-1519) na możliwość
wyzyskania stosunków wschodnich. Zaraz w 1513 roku otrzymał
Wasyl posiłki z Prus krzyżackich: zaciężnych, uzbrojonych po
europejsku; niebawem cesarz obwieścił hasło odzyskania na Polsce Prus
Królewskich. Cesarz obiecywał wydatną pomoc. Snuł wielkie plany
ligi przeciw Jagiellonom, mającej objąć dynastów
brandenburskich, saskich, wszystkie prowincje Zakonu, Wołoszę, Danię,
Moskwę i Habsburgów, ażeby Habsburgowie mogli zasiąść na tronie
czeskim i węgierskim. W sierpniu 1514 zawarł Maksymilian „sojusz
wieczysty" z Moskwą. Tegoż roku w listopadzie natrafiamy na pierwszą
wzmiankę urzędową o mającym nastąpić w Wiedniu zjeździe
Habsburgów z Jagiellonami. W maju 1515 roku zawarto na owym
„pierwszym kongresie wiedeńskim" kompromis dynastyczny, układając
wzajemne małżeństwa z pomocą których Czechy i Węgry przeszły w
jedenaście lat później w dom habsburski.
Na północy zdecydował o przewadze turańszczyzny Wasyl Iwanowicz.
Odwrócił się całkowicie od moskiewskich bizantyńców.
Ostatnim ich czynem była próba w zakresie ksiąg cerkiewnych.
Naglącą sprawą stawało się oddzielenie właściwego Pisma św. od
apokryfów, których była mnogość, a które rzadko
kto umiał odróżnić od prawych ksiąg świętych. Sprowadzono tedy z
Athosu uczonego Maksyma Greka, który długo przebywał we Włoszech
i obcował wiele z najwybitniejszymi swego pokolenia humanistami.
Przyjechał, przetłumaczył psałterz i doczekał się tego, że ścigany
zawiścią nieuków i zazdrością łapigroszów cerkiewnych
został skazany za ... herezję i ... zły przekład Pisma św.
Zrównano go z książętami i on bowiem zginął w więzieniu.
Uczoność cerkiewna moskiewska, ograniczona zresztą do kilku zaledwie
luminarzy, polegała odtąd długo na wyuczaniu się na pamięć danych
tekstów, które należało zawsze brać naiwnie dosłownie, a
komentowanie było podejrzane. Zwyciężyła zasada josiflanizmu, głosząca
całym pokoleniom, że „myślenie jest źródłem zła; myślenie
to powtórny upadek człowieka". Na podstawie josiflanizmu
rozwijały się konsekwencje społeczne i państwowe; zrazu luźno i
praktycznie tylko, jakby przygodnie, niebawem atoli znalazła się i
teoria.
Twórcą teorii państwowości i kultury moskiewskiej jest mnich
twerski, Filoteusz. W listach swych do Wasyla zastanawia się nad istotą
dziejów Kościoła i świata chrześcijańkiego w ogóle. Wiara
prawdziwa, reprezentowana przez długie wieki w Carogrodzie, nie upadła
wraz z jego upadkiem: „nie zginęło święte Bizancjum, lecz jest
przeniesione do Moskwy" jako „do trzeciego Rzymu" a
„czwartego nie będzie*'. Na tej podstawie pozdrawia Filoteusz
Wasyla, jako „głowę chrześcijaństwa i pana przyszłości świata".
Od dawna już mnożyły się objawy, że hasło wyznaniowe będzie na Zalesiu
wyłączniejszym niż gdziekolwiek i że te ludy mogą zdobyć się na swoją
formułę tylko na tle wyznaniowym. Wytwarza się ścisła ekskluzywność na
tym tle, coraz wybitniejsza, coraz wyraźniejsza w pojęciu religii
własnej i mniemaniem o sobie, jako o narodzie wybranym, w
przeciwieństwie do ościennych niewiernych. Filoteusz sporządził
wreszcie kanon kultury moskiewskiej: przekonanie o wyższości własnej
ponad całą resztą świata, na tle religii państwowej i świeckiej ponad
Cerkwią despocji. Kanon Filoteusza stał się zaczynem nowej kultury.
Teraz dopiero miało nastać „dziedzictwo Bizancjum", lecz bez
bizantyńskiej uczoności i dworności. Trochę przymieszki bizantyńskiej
tonęło w zalewie turańszczyzny.
Wasyl lubiał tatarską modę, urządzał swój dwór do reszty
po tatarsku, wyposażywszy go w olśniewający zbytek orientalny, a
etykietę tatarską, w zupełności niewolniczą i tatarskie stroje. Ze
Wschodu przejmowano prawidło porządków dynastycznych. Stąd
przekonanie o osobistym pierwiastku władzy naczelnej, tak dalece
osobistym, iż w razie nieletności syna, przechodzi ów
pierwiastek nie tylko na wdowę nieboszczyka, lecz ona może przekazać
władzę, komu zechce, nie krępowana niczym w wyborze ulubieńca. Ślub
cerkiewny jest przy tym niepotrzebny.
Pierwszą rządzącą taką wdową była druga żona Wasyla Iwanowicza, Helena
Glińska z Litwy. Ulubieńcem jej został kniaź Oboleński, który
osadził nawet w więzieniu trzech stryjów Heleny. Oboleńskiego
zluzował potem Tielepniew, wcale już nie kniaź.
Glińska sprawowała opiekę nad swym synem, Iwanem Groźnym (1535-1584).
Ten „dorósłszy" tj. od 13 roku życia pławił się w mordach
(nawet ręką własną), urządzał rzezie tysięcy ludności naraz. Nikt z
kniaziów nie pomyślał nigdy, że możnaby go strącić z tronu;
nikomu z regentów nie przyśniło się, że można by samemu zająć
jego miejsce (jeden z nich dany był żywcem psom na pożarcie).
Jakimkolwiek był car, osoba jego była świętością religijną; w imię
Bożego ładu na ziemi należy uznać się bezwarunkowo jego niewolnikiem.
Ta niewola nie poniża, lecz owszem podnosi, bo daje człowiekowi sankcję
wyższą, religijną. Królestwo Boże na ziemi polega na tym, żeby
był car. Jakżeż ograniczać wolę wybrańca Bożego? Jakim jest car, czy
„dobrym" czy „złym" — to jest pomiędzy nim a Bogiem;
ludziom nic do tego. Sam Iwan wierzył mocno w tę stronę carskiej
godności i uważał się za postać religijną. Był zresztą nadzwyczajnym
bigotem w stylu josiflańskim. Nie przeszkadzało mu to zamordować samego
metropolitę.
Możliwość takich rządów da się zrozumieć w takim tylko razie,
jeżeli zaczerpniemy wyjaśnienia w orientalnym emanatyzmie. Władzę i
osobę carską u-znano emanacją bóstwa. W rozumieniu
dostojników cerkiewnych i świeckich i w odczuciu całego ludu
władza carska była nie od Boga lecz wprost z Boga.
Żenił się siedem razy za pomocą konkursów piękności. Skłonność
do kombinacyj „po kądzieli” sprawiała, że siedem razy
zmieniali się pochlebcy, pasożyty, dostojnicy i doradcy tronu. Do r.
1560 pozwalał kierować polityką diakowi swemu, który stał się
jakoby wielkorządcą, czymś na podobieństwo wezyrów, Aleksemu
Adaszewowi. Trzeba mu przyznać zdolność polityczną i dar przezorności.
Pilnował osaczania Kazania forteczkami i stacjami handlowymi i
korzystając z pomyślnych okoliczności, zdobył tę stolicę oddzielnego
tatarskiego „carstwa" w roku 1552. W dwa lata później
zajęto też Astrahań. Cała Wołga znalazła się w granicach państwa
moskiewskiego. Skutkiem tego zajęto resztę Jugry a miano otwarte drogi
na Kaukaz i Syberię.
W tym państwie żywioł słowiański był stanowczo w mniejszości.
Slawizacja, następnie rusyfikacja poszła od języka cerkiewnego przez
jugorskie dwojewierie. Jednak Tatarzy nawracali się szybko
indywidualnie, jednostkowo; nie ma dotychczas żadnej krainy
chrześcijańsko-tatarskiej.
Tatarzy kazańscy posiadali najwyższy szczebel kultury turańskiej w
Kipczaku. Toteż wpływy ich na społeczeństwo moskiewskie były olbrzymie.
Do warstwy możnowładczej weszło sporo rodów kazańskich i nieco z
byłej ordy Złotej. Nastąpiło mieszanie krwi w warstwach wyższych.
Zamykanie kobiet, praktykowane zrazu tylko na dworze carskim
(połowicznie już za Iwana III) następnie sporadycznie w najwyższej
arystokracji, stawało się obowiązującym dla każdego domu, chcącego być
w dobrym tonie. Do ludu nie doszedł jednak ten obyczaj nigdy. Podobnież
za muzułmańskim przykładem tańce stały się czymś niemożliwym w wyższym
towarzystwie, podczas gdy lud odznaczał się właśnie rozmiłowaniem w
tańcu.
W drugiej połowie XVI w. postępowała na wielką, skalę tartaryzacja
moskiewszczyzny. W zawrotnym pędzie zamieniała się Moskwa nie tylko na
państwo, ale też na społeczeństwo azjatyckie. W Kazaniu była
przestrzegana surowo hierarchia społeczna a dostęp do życia publicznego
i znaczenie dawały tylko urzędy, hańska „służba". W Moskwie
zaczynano trzymać się tej samej zasady już w drugiej połowie panowania
Iwana III, a teraz przeprowadzono to z całą konsekwencją, według
„Tszinów", które zostały u Tatarów ze starej
tamerlanowskiej tradycji.
Rozległe zdobycze na wschodzie wpłynęły na charakter moskiewszczyzny.
Mnóstwo ludności słowiańskiej ruszyło w przestworza zdobytego
Powołża za łatwym handlem wszelkiego rodzaju. Zaczęło się istne
rozbieganie ludności. Odtąd zdecydował się ekstensywny charakter
moskiewskiego i później rosyjskiego trybu życia, trwający
dotychczas, na tle zbyt łatwej walki o byt.
Po krótkim czasie zabrakło rąk do rolnictwa. W kazańskim
carstwie ludność rolnicza od dawna była przypisana do gleby, bo inaczej
nie było by tam rolnictwa; po niedługim czasie miała Moskiewszczyzna
naśladować Tatarów i w tym także.
Dodajmy na zakończenie tego roztrząsania, że wśród duchowieństwa
moskiewskiego coraz mniej było świadomych abecadła. Nie tylko cały
niemal kler „biały" składał się z analfabetów, lecz i po
monasterach wyjątki tylko umiały czytać i pisać. Synod w r. 1551
oświadczył, że zabrakło by popów, gdyby od kandydatów
żądać piśmienności. Wobec tego nie dziwi nas, że kwitnie
„dwojewierie" a Jugra wywiera wpływ religijny na Moskiewszczyznę.
Książęta fińsko-ugryjscy znani są jeszcze pod koniec XV wieku. Istnieje
też wciąż stan „wołchwów" (kapłanów -
wróżbitów); za Iwana III wracają oni na ziemie o
zaludnieniu niewątpliwie słowiańskim, którego przodkowie
przyjęli chrzest przed pięciu wiekami. Książę Jan możajski pali na
stosie bojara Andrzeja Dymitrowicza z żoną za
„wróżbiarstwo" pogańskie. Innym razem wiodą na stos za to
samo matkę bojara Jerzego Namonowa.
Wszedł też już obyczaj i rozrósł się stary spadek po
dżingishanach: dynastia Temudżina zdegenerowała się pijaństwem.
Przykład działał, aż dotarł do dworu moskiewskiego. Za Iwana III
istnieje cały ceremoniał obowiązkowego picia na oficjalnych
przyjęciach, np. poselstw zagranicznych. Są już karczmy wielkoksiążęce,
a więc jakby monopol. Od Moskwy uczyła się ceremonialnego picia Litwa,
bo musiano je zaprowadzić na przyjęcia posłów moskiewskich w
Wilnie.
Włoski podróżnik Gontarini powiada, że gdyby Wielki Książę
pozwalał pędzić wódkę każdemu ze swych poddanych, byliby wszyscy
wiecznie pijani i pozabijaliby się wzajemnie. W ogóle Moskwicini
ówcześni wydawali mu się „bestial gente"7). Obyczaj
moskiewski dziczał coraz bardziej. Doszło do tego, że posłów
moskiewskich nikt w Europie nie chciał przyjmować na kwaterę, bo dom,
przez nich zamieszkiwany stawał się niemożliwym dla
Europejczyków; musieli tedy kupować domy.
Gdzie tu miejsce na cywilizację bizantyńską? Choćby na strzęp tej cywilizacji?
Strzęp znajdziemy w sztuce kościelnej. Najstarsze dzieła sztuki
chrześcijańskiej na Rusi należą niewątpliwie do stylu bizantyńskiego i
w tym źródło mniemania, jakoby Ruś i Rosja należały do
cywilizacji bizantyńskiej (w przesadnym pojmowaniu roli sztuki w
całości cywilizacji). Bizantynizm dążył we wszystkim do jednostajności,
także w malarstwie religijnym. Od XI wieku „wyobraźnię
artystów krępuje tradycja. Wytwarzają się prawidła, które
stosuje się w najskromniejszych nawet kaplicach; będzie się je odtąd
stosować bez zmian, a są od początku niemal identyczne z prawidłami,
które ujmie następnie mnich Dionizy Agrapha (na Athosie) w
słynnym „Przewodniku malarstwa"). Nie zdołała jednak
„tradycja" zdusić całkowicie fantazji malarzy, skoro
rozróżnia się kilka „szkół": macedońska, kretońska
(kwitnąca w XV i XVI w.) i wyróżniające się najbardziej
malarstwo w Mistrze (wpływy Sieny i Wenecji); na Rusi północnej
z kierunku kreteńskiego powstaje pod wpływem słynnego Teofana Greka,
który osiedlił się w Nowogrodzie Wielkim w drugiej połowie XIV
w. przez naśladowanie go osobny odcień tej szkoły (w latach 1395-1405
przebywa Teofanes w Moskwie). Obowiązywało niewątpliwie
„typikon” Dionizego, lecz nie niewolniczo). Stosowali się
wszyscy do bizantyńskiej surowości. Prócz Bogarodzicy i jej
otoczenia nie ma niemal postaci niewieścich, a wszystko „malowane
stylem surowym męskim". O aniołkach pod postacią nagich
dzieciaków nie ma mowy. Nawet młodzieńców przedstawia się
starszymi; np. św. Jan Ewangelista występuje jako zgrzybiały starzec.
Typikos przepisuje jednak nawet jakiej barwy mają być suknie. Artysta
„zawsze był krępowany tradycją nie tylko w oddaniu rysunkiem
odnośnej sceny, lecz ułożenia rąk, nawet palców w
niektórych wizerunkach, włosów, brody, zachowania
proporcji wysokości figury do jego twarzy itp. drobniejszych
szczegółów, wedle przewodnika malarskiego).
Przewodnik ten, typikos, dowieziony na Ruś północną,
przetłumaczony pod nazwą „podlinnika" stał się czymś
nienaruszalnym mocą uchwały synodu w Moskwie w roku 1551; uchwalono, że
ikony mają być tylko niewolniczymi kopiami i aż do końca kierownicy
szkól malarskich czuwali nad zachowaniem tych przepisów.
Podlinnik miał wiele wydań, ostatnie w latach 1866 i 1869).
Również architektura wywodzi się niewątpliwie z Bizancjum. Potem
Zoe-Zofia Paleolog sprowadziła z Włoch świetnych architektów,
którzy stawiali na Kremlu moskiewskim prawdziwe arcydzieła
sztuki budowlanej. Ale nie wyrobił się z tego na Powołżu, ni na
Podnieprzu styl nowy, tylko jakieś architektoniczne
„dwojewierie", w którym układa się najobojętniej obok
siebie linie i kształty wzajemnie się znoszące. Ta pierwsza
próba wytworzenia w Moskwie syntezy kulturalnej Zachodu i
Wschodu, przynajmniej w ograniczonym zakresie budownictwa wydala
rezultaty marne; nakryta baniastą „cebulą" (łukowica) na
świadectwo, że na pewnym stopniu kultury można z kilku rzeczy pięknych
zrobić jedną brzydką.
Takie są strzępy cywilizacji bizantyńskiej w Moskiewszczyźnie. Miała ona wkroczyć tam na nowo aż dopiero w roku 1698.
Tymczasem bizantynizm dorobił się w Europie nowej ekspansji a nadzwyczaj mocnej, dzięki protestantyzmowi.
Opracowanie strony: © P.Jaroszczak - Przemyśl 2012