STRONA GŁÓWNA

Judaizatorzy w Cerkwi 

oraz  

w kulturze i w narodowej świadomości ukraińskiej

prof. Edward Prus 

„Hulajpole – burzliwe dzieje kresów ukrainnych” - 2003 r.

/fragmenty/

WPŁYWY kultury i w ogóle cywilizacji lechickiej na powstanie literatury rusińsko-ukraińskiej są niezaprzeczalne - podobnie jak polska inspiracja w odrodzeniu narodowym tej grupy słowiańskiej. Jednakże niezależnie od tego, co tu zostało powiedziane, istnieje pogląd, i to uzasadniony, o żydowskich wpływach na powstanie rusińskiej literatury, cywilizacji i życia intelektualnego Małorusów. Zresztą wpływy te niewątpliwie były zakorzenione - głównie jednak w warstwie najbardziej oświeconej, w tym w szeregach duchowieństwa prawosławnego. Warto w tym miejscu przypomnieć, już zupełnie zapomniane, a kiedyś bardzo głośne zjawisko sekciarskie, czy, jak to określają niektórzy, tendencji w Cerkwi - judaizatów („żidowstwujuszczich"). To interesujące dziś historyków zjawisko, które odegrało w dziejach imperium carskiego niepośled-nią rolę, dostrzegł Feliks Koneczny. Dostrzegł, zbadał i obszernie opisał. Zjawisko owo -jak pisze sławny uczony - polegało na opanowaniu już w XV stuleciu prawosławnej elity umysłowej na Rusi i w Rosji przez dwa organizmy, wprawdzie odrębne, ale się nie wykluczające, raczej ze sobą spokrewnione. Chodzi o bałkańską sektę bogumiłów oraz jej siostrzycę - sektę żydów-kabalistów. Koneczny dostrzegł, że oprócz Moskwy i Nowogrodu, najprężniejszymi ośrodkami judaizactwa było rusińskie południe carskiego włodarstwa.

Opisała je nadto w ciekawej rozprawie Irena Jarosława Zwolińska. Szkic ten pt. Żydzi i narodziny literatury ukraińskiej ukazał się w żydowskim dzienniku „Nowy Przegląd" 27 grudnia 1937 r. Zwolińska zestawiła listę pisarzy, tłumaczy i publicystów ruskich, judaiza-tów lub Żydów, a także dzieł literackich, przekładów itp., które ukazały się na Ukrainie, a z obozu ich wyszły.
Rola judaizatów w umysłowym ruskim ruchu na Ukrainie już w XV stuleciu daje autorce powód do zaprezentowania myśli, które uznać należy za bardzo odważne. Autorka bowiem dostrzega

[...] pierwszorzędne znaczenie pomocy żydowskiego ducha w odrodzeniu, względnie narodzinach ukraińskiej z żydowskimi współpracy duchowej arystokracji ukraińskiej z żydowskimi sferami intelektualnymi.

Wreszcie stanowczo stwierdza:

[...] nie popełniam tu żadnej przesady w stwierdzeniu, że Żydzi wywarli decydujący wpływ na powstanie ukraińskiej literatury narodowej, a hebraistyka zainicjowała bądź przyspieszyła rozwój ukraińskiej nauki.

Poza terminologią [komentuje tę wypowiedź J. Giertych], której nie sposób nam uznać (nazwa „ukraiński" wobec Rusinów nadnieprzańskich z XV w.), trudno nie przyznać, że w zdaniach tych jest wiele słuszności. (Warto dodać, że wedle tej samej rozprawy, uczonym hebraistą był m.in. i słynny propagator ruchu ukraińskiego w XIX w. i inspirator twórczości Szewczenki, Pantelejmon Kulisz; a interesowanie się hebraistyka bardzo często wiąże się z wtajemniczeniem masońskim).(...)

No cóż, tego rodzaju wpływy, czy też jakieś powiązania szybko nie przemijają, nie znikają bez śladu. Przecież zaledwie półtora wieku dzieli epokę rozkwitu sekty judaizatów od krwawej rebelii Bohdana Chmielnickiego, także zaledwie półtora wieku dzieli Chmielą od narodzin nowoczesnego ruchu ukraińskiego. Nie można zupełnie wykluczyć związków między tymi trzema etapami. Środowiska społeczne, w których ta ciągłość mogła się przechować, dałoby się wskazać. Nie można także zupełnie wykluczyć, że istnieje jakaś analogia między faktem wielowiekowej trwałości rozwoju tajnego ruchu organizacyjnego w takich krajach, jak przykładowo Czechy - a stosunkami na Ukrainie. Na tle tradycji judaistycznych na Ukrainie [głosi niestrudzenie J. Giertych] oraz na tle tej roli, jaką kozaczyzna odegrała w rozbijaniu w XVII i XVIII w. katolickiej Polski oraz w ułatwianiu wielkomocarstwowej polityki protestanckiej i masońskiej Szwecji, upatrzenie sobie przez masonerię w XIX i XX w. koncepcji Wielkiej Ukrainy za środek dokonania politycznej przebudowy Środkowej Europy w duchu masońskiego światopoglądu staje się tym bardziej zrozumiałe i prawdopodobne [J. Giertych, dz. cyt.].

Ile z tego wiedzieli, a przed wszystkim jak dalece pod wpływem tego wszystkiego byli „dziwni Rusini"? Warto się im i ich dziełu przypatrzeć. W każdym razie w opisywanej dobie ożywiła się i obudziła do narodowego życia, dotąd uśpiona, Ukraina; obudziła za sprawą swoich „budzicieli", o których dużo wiemy, ale nie wszystko.

(....)

Niektórzy badacze powstanie narodu ukraińskiego łączą z działalnością wolnomularską odgałęzienia szwedzkiego. Wskazywałoby to zatem, że kolory narodowe Ukraińców: niebieski i żółty, pochodzą nie od błękitu nieba i złota czarnoziemnej pszenicy, że są to, po prostu, kolory szwedzkiej flagi. Te właśnie kolory miała przyjąć za swoje kijowska Loża Słowian Zjednoczonych. Ona też powołała do życia Bractwo Cyryla i Metodego oraz już nam znane Hromady. Z ramienia masonerii mieli także działać bracia Potoccy oraz Kotlarewski.

*  *  *

prof. Feliks Koneczny

„Cywilizacja żydowska” - 1994 r.

/fragmenty/


Żydowskie wspominki towarzyszą samym niemal zawiązkom Rusi, a to z powodu podległości Chazarom, których ma się za Żydów. Trzeba to jednak między bajki włożyć.


Chazaria i Chazarowie – są to nazwy geograficzne i polityczne, lecz nie etnograficzne. W tworzeniu się dużych zrzeszeń azjatyckich czynniki etnograficzne miały niewiele znaczenia, czynniki zaś polityczne posiadały go znacznie więcej niż w Europie. Nie istniała zgoła jakaś etnograficzna społeczność huńska, mongolska, mandżurska, turecka czy chazarska. Były to związki polityczne ludów, występujące pod tymi nazwami, a złożone wielce niejednolicie pod względem etnicznym. Decydowały możliwości utrzymywania się z rzemiosła wojennego, od rozbojów lokalnych przeciwko sąsiedniemu plemieniu począwszy, aż do zdobywania i zakładania ogromnych państw. Wyobraźmy sobie kondotierstwo i zaciężne najmictwo, ogarniające całe grupy ludów, a będziemy mieli przed sobą przeszło połowę dziejów Azji.Przedsiębiorca wojskowy, zamieniony często we władcę, nosi tytuł kagana który powstał wśród grupy tureckiej Turanów, a da się stwierdzić od VI wieku.

Jakiś Kagan wyprowadził Chazarów spod Kaukazu w połowie VII wieku nad Morze Azowskie. Następcy zajęli Krym i rozszerzali swe panowanie coraz dalej, tak dalece, iż w końcu państwo chazarskie sięgało od ujścia Wołgi niemal poza Okę i szerzyło się na zachód na Podnieprze. Było zamieszkałe przez ludy rozmaite, o czym świadczy dobitnie rozmaitość religijna.

Kraje chazarskie stanowiły odległe odgałęzienie uniwersalnego handlu bagdadzkiego, eksploatowane przez kupców arabskich, tj. Żydów arabskiego języka. Czy handel szedł w ślad podbojów chazarskich, czy też wyprawy w stronę Dniepru odbywały się za „arabskie" pieniądze, a kagan bywał zaciężnym kondotierem wielkiego handlu międzynarodowego? Faktem jest, że w tym właśnie okresie chazarskim odkryto na nowo zapomnianą starożytną drogę handlową na Dniepr.

Kupcy z dalekich kalifatów nie byli pierwszymi Żydami w państwie chazarskim. Sięgało i tam „rozproszenie". Działał też prozelityzm i widocznie zdziałał wiele, skoro w VIII wieku niektórzy kaganowie wyznawali judaizm. Propaganda żydowska objęła sąsiadujących od północy koczowniczych Burtasów, gdzie ślady mozaizmu stwierdzono jeszcze w XVI wieku, przeżytki zaś dochowały się do początku XX wieku w ciekawych sektach guberni tambowskiej i penzeńskiej.

Mieścił się tedy judaizm w państwie chazarskim i zajmował stanowisko wybitne, lecz Chazarzy nie stanowili bynajmniej jakiejś odmiany etnograficznego żydostwa. Sam tytuł Kagana starczy, żeby Chazarów odnieść nie do judaizmu, lecz do turańszczyzny.

Podobnej wskazówki udziela koncentryczna budowa ich dawnej stolicy Itylu nad ujściem Wołgi. W połowie IX wieku przeniesiono stolicę dalej na zachód, wznosząc nad Donem Sarkal, przy którego budowie czynni byli budowniczowie bizantyńscy. Itil i Sarkal składały się atoli z kręgów współśrodkowych; o Itylu wiemy, że z siedmiu. Tak wyglądały wszystkie ważniejsze miasta – obozowiska awarskie, mongolskie, huńskie, tatarskie. Tak rozbudowywała się następnie Moskwa, (naśladując Saraj hański). Wskazuje to niewątpliwie na turańszczyznę Chazarów.

Nagle Chazarzy znikają. Gdzieź się podzieli? Podobnież poznikali Awarowie, Hunowie i rozmaite zrzeszenia państwowe grupy tureckiej. Gdy od Kagana odwróciła się fortuna, pułki jego poszukały utrzymania pod innym sztandarem, choćby o setkę mil. Świecąca lub gasnąca gwiaada Kagana rozstrzygała o tworzeniu się lub zanikaniu rzekomych ludów, które były li tylko społecznościami wojskowymi.

Gdy Waregowie odjęli Chazarom panowanie na Podnieprzu, przywódcy nowych drużyn wojennych stali się dla ludów znad Dniepru nowymi kaganami. Tytuł ten trwał długo. Stosowano go do Włodzimierza „równego apostołom" i do „mądrego" Jarosława I.
Pod Rurykowiczami rozrasta się dalej ludność żydowska. Obok pierwotnej migracji Żydów wschodnich, ciągnących od Persji, Armenii i dawnej Chazarji nastała już w XI wieku druga imigracja zachodnia, od Węgier i Pragi czeskiej i z dalsza, z Niemiec. Światopełk II użył ich do zorganizowania spraw skarbowych, a oni podnieśli mu wydatnie dochody książęce. Ludność nienawidziła ich. Ledwie Światopełk zamyka oczy, rzucono się na dzielnicę żydowską w Kijowie i rozgrabiono ich dworki.
Oleg Światosławicz, prawy dziedzic Kijowa, książę ubogi, byłby niezawodnie prowadził dalej dzieło fiskalizmu, rozpoczęte przez Światopełka. Bogacz Monomach skorzystał z tej sytuacji; obiecał, że nie będzie z pomocą Żydów zaglądał zbytnio w mieszczańskie kieszenie, przyrzekł ulgi i został „zaproszony” przez Kijowian do objęcia panowania. Miał dosyć siły, żeby z zaprosin skorzystać, Żydów atoli nie wypędzał z Kijowa. Przepisy o procentach dowodzą gospodarstwa pieniężnego.

Kwitnął Izrael na ziemiach wschodnio-słowiańskich, bo one dostarczały przez całe niemal wieki średnie materiału do handlu niewolnikami. Znano ruskie straże nadworne od Kordowy po Pekin. Ostatnia wzmianka w rocznikach chińskich o drużynach z Rusi jest pod datą 1334 r.

Charakterystycznym dla stosunków wschodnio-słowiańskich jest jednak coś donioślejszego, coś, czego się nigdzie indziej nie spotyka. Żydzi wkroczyli w piśmiennictwo teologiczne ruskie. Z tych pomników piśmienności najstarszym jest przekład księgi Estery z hebrajskiego oryginału, dokonany przez jakiegoś wychrztę. W czasie późniejszym powstają przekłady urywków z Pentateuchu tudzież z Majmonidesa Logiki, pt. „Tajnaja Tajnych".

Skądżeż Żydom ten pomysł, żeby tłumaczyć na ruskie? Widocznie ich o to proszono. Duchowieństwo prawosławne Biblii nie znało. Po łacinie nie umiał nikt, po grecku czasem ktoś, lecz tak rzadko się to zdarzało, iż latopisy zapisują imiennie wszystkich umiejących czyta po grecku, jako wyjątkowe okazy nadzwyczajnej uczoności (można ich policzyć na palcach). Po hebrajaku nie umiał nikt. Znano więc Biblię tylko z opowieści. Korzystano tedy ze sposobności, gdy zdarzył się jaki uczony i zaufany Żyd i zapoznawano się z Pismem u niego, a czasem uproszono, że coś ze świętego tłumaczenia spisał.

W czasie pomiędzy rokiem 1448 a 1461 zażywał powagi Fedor wychrzta, bliski dworu Wasyla ślepego (1425-1462). W piśmie swym „Posłanije Fedora Żidowina" wyjaśnia, dlaczego się ochrzcił i pragnie nawracać dalej. Ten Fedor innego był pochodzenia, aniżeli tamci. Pod»czas gdy w księdze Estery i w Pentateuchu znajdują się elementy białoruskie, małoruskie i polskie, nie ma ich w „Posłaniju". Tamci pochodzili widocznie z Rusi litewskiej, Fedor zaś nie. Tamci nie bawili w Moskiewszczyźnie, tylko pisma ich dostały się następnie na Zalesie, gdy tymczasem Fedor mieszka w Moskwie, ma stosunki z metropolitą i z Wielkim Księciem.

Następny wielki kniaź, Iwan III (1462-1505) wszedł w bliższe stosunki z kabalistami żydowskimi. W roku 1470 przybył do Nowogrodu Wielkiego w interesach handlowych uczony żydowski kabalista i astrolog, Scharia (Zachariasz). Przebywał przedtem w Kaffie i na Krymie, następnie w Kijowie. Nowogród W. lubował się w dysputach i nowinkach religijnych, był gniazdem „strygolnictwa" i pozostał zawsze skłonnym do sekciarstwa. Poszukiwano wiedzy, gdzie się dało, toteż uczony Żyd, a do tego gwiażdziarz (pierwszy, jakiego w ogóle widziano) wzbudził wielkie zajęcie i skupił około siebie grono wielbicieli i adeptów. O poziomie wiedzy teologicznej w Nowogrodzie W. można snuć wnioski z faktu, że wtenczas właśnie niektórzy „filozofowie" (jak się wyraża latopis) poczęli w cerkwiach śpiewać „O Gospodi pomiłuj", ini zaś „Ospodi pomiłuj" – o co wybuchły nawet rozruchy. Przy takiej posusze umysłowej obcowanie ze Scharią było jedyną dostępną akademią.

Wkrótce przyjechali do Scharii dwaj Żydai z Rusi litewskiej, Josip Szmojło Skarjawiej i Mojżesz Chanusz. U jednego z tych trzech Żydów zamówiono tłumaczenie Psałterza Dawidowego. Tym razem tłumacz dopuścił się oszustwa. Sam pisze na końcu swego rękopisu, jako „dokonczał ja dwadcat kafizm i dewiat pieśn Psałtiri Dawida proroka, szto priwał ot jewrejskago jazyka na ruskij jazyk”. Otóż stwierdzenie pisarza rękopisu niezgodne jest z prawdą. Przekład jego, to wcale nie psalmy Dawidowe i bynajmniej nie dziewięć pieśni biblijnych, używanych w Cerkwi, lecz zgoła coś innego. Jest to księga rytualna żydowska; to modlitewnik Żydów litewskich, to „machazor", używany i za naszych czasów przez Żydów polskich. Wywiedli w pole metropolitę Filipa, jakoby to był „Psałterz" w chrześcijańskim rozumieniu (wskazówka, jakim znawcą Pisma św. był metropolita). Przemycanie żydowskiej książki modlitewnej do nabożnego użytku chrześcijan, stanowi zaiste coś nadzwyczajnego. Jedyny to wypadek tego rodzaju. Duchowieństwo Nowogrodu W. uczyło się od Żydów teologii.

Zebrała się około trzech Żydów cała szkoła chrześcijańskich adeptów astrologii i kabały. Główną osobą tej pierwszej formacji „żidostwujuszczich" był pop Aleksiej z żoną i zięciem Iwanem Maksimowem, a obok nich pop Dionizy. W krótkim czasie uczące się grono tak się zwiększyło, iż źródła wymieniają po imieniu 25 osób, wśród nich jedenastu popów. Ówczesny wielki kniaź Iwan III, sam lubiący uprawiać teologię, dowiedziawszy się o tej uczoności nowogrodzkiej, zapragnął mieć tę nowość na swym dworze. Z początkiem r. 1480 sprowadził do Moskwy obydwóch najuczeńszych popów do gminy, Dionizego i Aleksieja, nadając im zaszczytne stanowiska cerkiewne w Moskwie.

Po dwóch latach miał zawitać do Moskwy inny prąd, wywodzący się z Bałkanu, a bezpośrednio religijny, wybitnie dogmatyczny, mianowicie sekta bogomilców, której odgałęzienie przedostało się na suzdalski „Niż" za pośrednictwem wołoskim – jako posag duchowy synowej Iwana III, żony Iwana Młodszego, Heleny Mołdawki; Bogomilstwo kwitnęło bowiem w Mołdawii. W Moskwie nastąpiło zbliżenie sekciarskiego dworu Heleny z gronem astrologiczno-teologicznym. Dwór następcy tronu stał się gniazdem sekciarstwa. Wnet przystąpiło do tego koła czterech mężów posiadających wpływ na dworze; Zosima archimandryta monasteru symeonowskiego, do którego zwykł był Wielki Książę zajeżdźać na swoje dewocje, tudzież trzech diakonów ze słynnym Fedorem Wasylewiczem Kuricynem na czele, najuczeńszym, używanym do załatwiania stosunków z Europą.

Można mieć wątpliwości, czy popi Dionizy, Aleksy i inni myśleli zrazu o jakimkolwiek sekciarstwie; skoro jednak przejęli się następnie bogomilstwem, nie zaniechali oddziaływać na Nowogród i tam również je zaszczepiać. Propaganda była ułatwiona ogromnie, skoro bogomilstwo nie tylko nie wymagało publicznego przyznawania się do sekty, lecz zezwalało udawać publicznie, jakoby się wyznawało prawosławie.

Tak tedy bogomilstwo, zduszone na Bałkanie przez islam, schroniło się na Ruś suzdalską, ażeby tu ugrzęznąć w „dwojewierju"; taki bowiem był ostateczny los sekty. Zanim to nastąpiło, zapędziło się bogomilstwo moskiewskie dalej od bałkańskiego. Podczas gdy na Bałkanie bogomilcy twierdzili, że Satanael pokonany został ostatecznie zmartwychwstaniem, moskiewscy odrzucili w końcu zmartwychwstanie i wniebowstąpienie, przestali być chrześcijanami; nie uznawali Chrystusa Synem Bożym, odrzucili bóstwo Jego. Zbyt daleko się zapędzano, iżby się to dało tłumaczyć ignorancją, nieświadomością. Na tym punkcie opuszczenie chrześcijaństwa zbyt jest rażące i widoczne dla największego nawet nieuka. Widocznymi stają się wpływy żydowskich mistrzów nowej sekty.

Mieszanina religijna północnego dwojewierja stawała się coraz wielokształtniejszą. Obok przemycanych do cerkwi żydowskich ksiąg liturgicznych pojawiają się tematy dualistyczne, czysto bogomilskie, z żydostwem nie posiadające związku. Obok dawnych pism apokryficznych, zawsze w Słowiańszczyźnie wschodniej a zwłaszcza w Moskiewszczyźnie wielce rozpowszechnionych (wpływy nestoriańskie), wypływa w belletrii tej teologizującej postać nową „Satanaiła" i wraz z nim dualistyczne legendy. Żydzi wywierali jednak widocznie wpływ coraz znaczniejszy, skoro ostatecznie cała ta grupa astrologiczno-kabalistyczno-bogomilska poczęła obchodzić sobotę, jako swój dzień świąteczny. Ten rozwój sekty odbył się już bez udziału Scharii, który powrócił tymczasem do Kaffy. Stamtąd zwraca się do Iwana III za pośrednictwem przyjezdnego kupca, Gawryła Petrowa, żeby mu było wolno do Moskwy przyjechać, o to tylko prosząc, żeby mógł również odjechać, kiedy zechce. Wielki Książę zezwolił, poręczając zarazem wolność odjazdu.

Czy Scharia skorzystał wówczas z pozwolenia, czy przebywał w Moskwie w roku 1485-1486, nie wiadomo. Sprawa wyłania się na nowo w roku 1487. Iwan ponownie udziela pozwolenia Scharii w liście, doręczonym mu przez podczaszego Mitieję Kardukowa, z orszaku udającego się na Krym posła Szeina, który wyjechał z Moskwy dnia 29 października 1487 r. Widział się ze Scharią i sam Szein osobiście, lecz nie wiemy bliżej, kiedy. Nie mógł być w Kaffie wcześniej, jak w 6 tygodni po wyjeździe z Moskwy, a więc najwcześniej w połowie grudnia 1487 r. Pobyt posła u chana Mengli Gireja trwał atoli tak długo, iż terminus ad quem wydłuża się aż do września 1489 r. Tym razem Scharia na pewno nie jeździł do Moskwy. Kiedy Szein odszukał go z polecenia W. Księcia, już tymczasem sekta została odkryta; czyż tedy nie byłoby mowy o jego pobycie w Moskwie w źródłach tej sprawy tyczących?

Tymczasem w r. 1487 dostał się w ręce arcybiskupa nowogrodzkiego, Gennadiusza, rękopis z nieznanymi mu modlitwami. Przesłał go metropolicie do Moskwy. Słusznie wzbudzały one podejrzenie arcybiskupa, bo nie były wcale chrześcijańskie, lecz genezy żydowskiej; może dostrzegł tamto, lecz tego wiedzieć nie mógł. Rzecz wydawała mu się podejrzana po prostu dlatego, że była niezwykła, że sobie nie umiał jej wytłumaczyć. Podejrzany rękopis stanowił drogowskaz do podejrzanych ludzi; po nitce dochodził do kłębka. Z przerażeniem odkrywał grono doświadczające astrologii; poczuł czarnoksięstwo i tym gorliwiej śledził i śledzić kazał. Wyszło na jaw, jako Żydzi są ich mistrzami i określono sektę, jako „żydowińska" (żidostwujuszczii). Utrzymano tę nazwę nawet wtedy, gdy nazwa „bogomilców" wyszła już z ukrycia. Świadczy o tym zapytanie tegoż Gennadiusza, wystosowane do Joasafa, arcybiskupa rostowskiego, czy nie ma w jego eparchii książek, których tytuły wymienia, a między nimi: „Słowo Koźmy presbitera o herezji bogomiłów", która to książka jest rozpowszechniona wśród heretyków. Arcybiskup nowogrodzki wiedział tedy o sekcie „bogomiłów", ale na zewnątrz nazywano sektę według tego, co najbardziej uderzało, według „żydowiństwa".

Nie był to prozelityzm żydowski, bo bez obrzezania, a dzieci chrzczono. Wyraz „żidostwujuszczich" był trafny; znaczył to samo, co w polskiej literaturze polemicznej „iudaisantes"; nie żydostwo, lecz żydowiństwo. Ku schyłkowi roku 1487 odbywały się śledztwa i sądy nad heretykami w Nowogrodzie Wielkim. Więziono znaczniejszą ilość osób, ale ostatecznie udowodniono „żydowiństwo" tylko pięciu. Ci zdołali jednak umknąć z więzienia i schronili się do ... Moskwy. Zaczynają się przewlekłe i chytre wybiegi pomiędzy władzą duchowną, a sferami dworskimi,

Gennadiusz rozpisuje listy z doniesieniami i skargami na zbiegłych sekciarzy do metropolity i do samego Wielkiego Księcia, zwracając uwagę na zaprzańców wyznających żydostwo. Przytrzymano kilku i wszczęto śledztwo, którym postronne wpływy pokierowały tak jakoś, iż okazało się, że tylko „kilku popów po pijanemu urągało ikonom" i nic więcej. Ze względu zapewne na okoliczności łagodzące nietrzeźwości, poprzestano na nic nie znaczącym w obyczaju moskiewskim skarceniu; obito ich publicznie knutem i odesłano z powrotem do Nowogrodu W. Tam arcybiskup, jeśliby uważał za stosowne, miał oddać ich do ukarania władzy świeckiej, tj. namiestnikowi wielkoksiążęcemu. Tak nakazują postąpić „prawa cesarskie", tj. przepisy bizantyńskie. Do tego sięgano, żeby podejść Gennadiusza. Namiestnik nowogrodzki otrzymał zapewne równocześnie instrukcje z dworu, co ma w danym razie robić, tj. żeby robić jak najmniej. Było to z początkiem roku 1488.

Gennadiusz tropi herezję dalej, zbiera dowody i wysyła je na ręce metropolity; ten jednakże niczego już nie przedsiębierze przeciw podejrzanym w wierze. Widocznie Iwan III wyprosił sobie dalsze skargi; przyjmował je niechętnie, nierad, że mącą mu spokój w najbliższym otoczeniu. Teologizujący dyletant nie wiedział, co począć z tą sprawą, a bał się stanowczości. Arcybiskup nie dawał za wygraną. Sprawa miała się rozegrać przy wyborze nowego metropolity w roku 1490.

Łączyło się to z pierwszorzędnymi sprawami państwowymi i wikłało się z kwestią o następstwo tronu. Iwan Młodszy zmarł nagle 7 marca 1490 r. Lekarza jego, Leona, Żyda weneckiego, ścięto publicznie. Ponieważ zmarły Iwan miał syna Dymitra (wówczas siedmioletniego), nie powinno być wątpliwości co do następstwa tronu. Kwestię wytworzyło jedno ze stronnictw cerkiewno-politycznych, tzw. josiflanie (wywodzący się od Josifa Sanina), gorliwi propagatorowie idei „carskiej". Niegdyś pokładali nadzieje w Iwanie Młodszym, upatrując w nim przyszłego cara prawosławnego, lecz cofali się gdy dwór jego (względnie jego żony) służył za ostoję „żidowstwujuszczim". Miałżeż ten Iwan tworzyć w przyszłości zamiast prawosławnego jakieś carstwo żydowskie?

Drugie stronnictwo wywodziło się od Nila Sorskiego (1433-1508) i jego „starców" zawołżańskich nad rzeczką Sorą. Mieli oni swoje poglądy teologiczne, lecz dzieliły ich ze zwolennikami Sanina także pewne kwestie, pełne znaczenia praktycznego dla W. Kniazia, a wśród nich najważniejsze dwie: Nil kazał mnichom żyć z pracy rąk własnych, pośrednio przez to zezwalał sekularyzować dobra klasztorne. Głosił też, że za herezję nie wolno prześladować, a zatem zapewniał bezpieczeństwo osób, które Iwan IIIzaprosił na swój dwór i tych, których synowa jego otaczała życzliwością, a które podejrzane były metropolicie Gennadiuszowi.

Josiflanie odwrócili się od Iwana Młodszego, nie chcieli ani jego syna, Dymitra, bo był synem „Żydówki", jak nazywali wręcz Helenę Mołdawkę; obawiali się, że matka wychowałaby go nadal w „żydowiństwie" i dokazali Josiflanie tego, iż wbrew oczywistemu prawu obowiązującej od przeszło stu lat w Moskwie primogenitury, wyłoniła się jednak kwestia o następstwo tronu i została w końcu rozstrzygnięta po ich myśli na rzecz młodszego syna Iwana III, Wasyla (w r. 1490 jedenastoletniego).Wobec spraw tak doniosłych nabierał wybór metropolity tym większego znaczenia. Po czyjej stronie będzie nowy zwierzchnik Cerkwi, za Wasylem czy za Dymitrem? W zagadnienie to wciągnięto zarazem całą sprawę o herezję. W różnicach zapatrywań na „żydowiństwo" i w odmienności postępowania względem heretyków znać przeciwieństwo zwolenników Dymitra a Wasyla. Iwan III zwlekał długo; wakans trwał przeszło rok cały. Wyznaczył wreszcie metropolitę Zosimę, archimandrytę z Moskwy, który bliższym był obozu Nila Sorskiego. Na zjeździe władyków przeszedł wybór kandydata dworskiego oczywiście całkiem gładko i wprowadzono Zosimę na dworzec metropolitalny we wrześniu 1490 roku, w pół roku po zgonie Iwana Młodszego. Sprawa Dymitra była górą.

W październiku odbył się „sobór" w sprawie herezji. Gennadiusza nie zaprosił metropolita wcale na sobór. Nie brał w nim również udziału Sanin; przybył natomiast Nil, zwolennik łagodności. Nie można było nie złożyć sądu na sekciarzy, wskazywanych przez arcybiskupa nowogrodzkiego imiennie, ale widocznym jest, że i Wielki Książę i metropolita pragnęli, żeby rzecz wyszła z sądu soborowego w zmniejszeniu. Jakoż samo oskarżenie ograniczono do kwestii oddawania należytej czci ikonom. Głównych oskarżonych notują latopisy dziewięciu, dodając atoli, że byli też liczni inni jeszcze. Cały ten „sobór" trwał zaledwie jeden dzień; widocznie przebieg i wynik jego był dokładnie przedtem przygotowany. Ale opozycja zażądała żeby odczytać listy Gennadiusza i objąć sądem wszystkie wskazane przez niego osoby. Skończyło się na tym, że herezje potępiono ogólnikowo, heretyków w ogóle wyklęto z Cerkwi, a kilku pozamykano po monastyrach na pokucie, niektórych w ciemnicy.

Tym zacięciej toczyli teraz wojnę poplecznicy Gennadiusza. Doszło do tego, iż rzucono na Zosimę podejrzenie, jakoby on sam był „żidostwujuszczij" – i rzecz znamienna; podejrzenie utrwaliło się i przeszło do historiografii cerkiewnej rosyjskiej. Nowy metropolita wydał zaraz „Spisok otreczennych knig", potępiający rozmaite „bezbożne pisaniny" z zakresu magii i astrologii, tudzież „psalmy świeckie", których zakazał śpiewać po cerkwiach; ale na soborze – chociaż heretyków wyklinał – głosił, jako „my od Boga ustanowieni nie dla osądzania na śmierć, lecz by grzeszników przywodzić do kajania się". Wydał wnet list pasterski z ogólną klątwą na sektę, ale nie pozwalał skazywać na śmierć. Gennadiusz obstawał jednakże przy swoim, że należało ich palić na stosie.

Zawrzała jeszcze ostrzejsza kampania przeciw metropolicie Zosimie. Obok Gennadiusza stanął Josif Sanin. Napisał rozprawę przeciw herezji „żydowińskiej" pt. „Proswietitiel", która rozeszła się w licznych odpisach, a której jeden rozdział zwrócony jest z ciężkimi oskarżeniami wprost przeciwko metropolicie. I aż dotychczas uchodzi Zosima po większej części za „Żyda", a przynajmniej za „żydowińca".

Prawdopodobnie należał on do grona uprawiającego gwiaździarstwo, znał się bowiem na kalendarzu i kto wie, czy nie ta zdatność utorowała mu drogę do metropolii. Oto bowiem właśnie kończyły się Cerkwi ruskiej tabele paschalne, przejęte niegdyś z Bizancjum. Kończyły się na roku 7.000 (1492). Jest to jaskrawym dowodem braku związku z patriarchatem carogrodzkim, skoro nie miano sposobu otrzymać stamtąd dalszego ciągu paschalików. Kłopot był ciężki. Ruś przechodziła i tak co sto lat utrapienie z „końcem świata"; tym razem gotowa być w roku 1492 naprawdę Wielkanoc ostatnia, skoro w całej Cerkwi nie było nikogo, ktoby zdołał obliczyć następną. Rzecz była pilna, bo tabele starczyły już ledwie na dwa lata – a potem będzie ten rok fatalny, groźny, bo nie tylko setny, ale aż tysięczny (7.000!).

Znalazł się sobór ów w roku 1490 doprawdy między młotem a kowadłem i to w położeniu przymusowym. Prosić się patriarchy? W takim razie trzeba by przyjąć metropolitę z jego ramienia, a przynajmniej prosić o potwierdzenie wybranego, co byłoby powrotem pod cerkiewne zwierzchnictwo patriarchy – a co sprzeciwiało się wszelkim pojęciom Iwana, chcącego mieć swoją Cerkiew. Ale jakżeż może być Cerkiew bez kalendarza? Wobec tego wybór Zosimy przedstawił się, jako pomost do otrzymania łaski u gwiaździarzy. Zosima rozróżniał pomiędzy studium gwieździarskim a herezją, ale niektórzy współcześni samo zajmowanie się gwiazdami uważali za podejrzane i za dowód „żidowiństwa". A bez zapytania gwiaździarzy nie było Wielkiejnocy! Wybrało się zło mniejsze – ale gdy przez pośrednictwo Zosimy dorobiono się dalszego ciągu tabel, odrzucono wnet już niepotrzebne, i z niego samego zrobiono heretyka.

Szybko pojawiło się obliczenie Wielkiejnocy i świąt ruchomych na najbllższych lat 20. Nasuwa się domysł, że byli przy tym czynni uczeni żydowscy, boć na całej Rusi tatarskiej, w całym państwie Iwana, nie było uczonego, jak chyba tylko Żyd lub żydowskiej uczoności adept.

Wstydzono się tego stanu rzeczy i zacierano ślady w latopisach. Czytamy więc, jako Gennadiusz „z rozkazu W. Księcia i z błogosławieństwem metropolity „ułożył tabele"; obok tego przechowała się wiadomość, jako dokonał tego i biskup permski, Filoteusz. Czemuż atoli Wielki Książę zwlekał z rozkazem aż do ostateczności, skoro miał komu wydać taki rozkaz? Naiwna, niezręczna formuła mogła tylko naiwnym posłużyć do zakrycia istotnego stanu rzeczy. Gdyby Gennadiusza czy Filoteusza stać było na taką pracę, byliby ją wykonali wcześniej, nie czekając „rozkazu" .

Nie ustawała kampania przeciw Zosimie; jakoż piastował godność metropolity zaledwie cztery lata i musiał ustąpić „nie z własnej woli". Pięć kwartałów trwał wakans, aż dopiero we wrześniu 1495 r. wybrano Simona, igumena monastyru Sergiuszowego w Moskwie. Instalacji dokonał sam Iwan III. Josiflan oczekiwał ciężki zawód. Spisek na życie Dymitra nie powiódł się tak dalece, iż nawet sama W. Księżna Zoe (obdarzona z nienawiści przydomkiem „Rimljanka") dostała się pod straż równocześnie z synem Wasylem, podejrzana o trucicielskie zamiary względem „syna Żydówki" – i odtąd Iwan III nie pogodził się z żoną. W grudniu 1497 ścięto sześciu spiskowców, licznych bojarów uwięziono. Tryumfowali zwolennicy Dymitra, a bogomilcy stanowili wśród nich grono najwybitniejsze.

Zmieniły się niebawem stosunki i okoliczności. W roku 1502 bizantyńcy i josiflanie zdecydowani byli strącić z tronu Iwana III, a wynieść Wasyla Iwanowicza, liczącego już 23 lata. Dymitra uwięziono wraz z matką 11 kwietnia 1502 roku, a na czwarty dzień, 14 kwietnia, obwieszczono, jako przestaje on być następcą tronu i Wielkim Księciem w ogóle (chociaż był już koronowany od roku 1499!).

Po upadku Heleny Mołdawki josiflanie byli panami sytuacji. Naturalną koleją rzeczy po jej upadku przyszła kolej na upadek bogomilstwa. Na „soborowaniach" roku 1503 Sanin wszczął ponownie sprawę o „żidostwujuszczich", domagając się na nich kary śmierci, a przynajmniej dożywotniego więzienia – podczas gdy Nil Sorski radził poprzestać m pokucie kościelnej. Faktycznie rządził już Wasyl, ten zaś był przez całe życie ściśle prawowiernym na modłę josiflańską. Pod koniec roku 1504 zaczęło się srogie prześladowanie bogomilców-żydowińców. Przystąpiono energicznie do tępienia sekty, bądź co bądź jak najprzewrotniejszej w dziedzinie moralności zbiorowej; lecz, niestety trudno nie uczynić zarazem uwagi, że w sekcie tej skupiała się jedyna niemal inteligencja państwa moskiewskiego. A Gennadiusz w zmiennych losach został też strącony ze swego arcybiskupstwa nowogrodzkiego. W roku 1504 kazano mu przyjechać do Moskwy, zamknięto w jakimś klasztorze, gdzie zmarł po półtrzeciarocznym więzieniu.

W listopadzie 1504 roku sobór, zwołany umyślnie w tym celu, miał się rozprawić ostatecznie z heretykami. Iwan III nie osłaniał ich już swą powagą dał się Saninowi pouczyć o błędach i zdrożnościach sekciarzy i o tym, jak własna jago synowa popadła w żydostwo. Na członków rodziny panującej nie było sądów. Nie zdołał atoli Iwan zapobiec, że straszliwe wyroki dotknęły osoby, z którymi on sam niegdyś obcował przyjaźnie, pierwszorzędnych jego diaków i popów, otaczanych do niedawna protekcją dworską. Dnia 27 grudnia 1504 r. przywieziono w klatkach na zmarzniętą rzekę Moskwę diaka Wołka Kuricina (rodzonego brata Fedora, kierownika kancelarii wielkoksiążęcej) i jego „doradców", z których źródła wymieniają dwóch: Iwana Maksimowa i Mitję Konoplewa. Zatopiono ich. Inny skazaniec, Niekras Rukanow, ponieważ pochodził z Nowogrodu Wielkiego, został przekazany tamtejszemu namiestnikowi, a ten osądził, że należy mu wyciąć język, a następnie spalić go na stosie. Z początkiem roku 1505 spalono w Moskwie całą grupę „żydowińców" z dwoma braćmi Jurjewskimi na czele, z których jeden piastował godność archimandryty. Nastąpiły potem dalsze jeszcze stosy, a każdej serii towarzyszyły tym liczniejsze wyroki więzienia dożywotniego.

Helena Mołdawka zmarła we trzy tygodnie po roznieceniu pierwszych stosów. Dnia 18 stycznia 1505 r. skończyły się jej dni w upokorzeniu, pod więziennym dozorem, chociaż nie w formalnym więzieniu. Szczuplejąca z roku na rok sekta nie zdołała się ocalić pomimo to, że etyka nie pozwalała im udawać prawowiernych. Zapiszmyż jeszcze, że wśród karanych tak srodze „żydowińców" nie było ani jednego Żyda. Inicjatorom nic się nie stało; zniknęli z widnokręgu.

W średniowiecznych dziejach Rusi północnej odegrali tedy Żydzi rolę szczególną, jedyną w swoim rodzaju, a nie małą. Przyczyna tkwiła w tym, że wobec niskiego poziomu umysłowego Rusi, Żydzi odbijali wielce od tła jako uczeni, imponujący wprost swą „wiedzą". Na takiego Żyda patrzano jako na istotę wyższego rzędu. Kultury turańsko-słowiańskie plączą się z odbryzgami żydowskiej cywilizacji i tyczy się to tak kultury moskiewskiej, jako też ruskich. Sploty te zacieśniają się coraz mocniej, a zaczynają, się (jak widzieliśmy) bardzo wcześnie w wiekach średnich. Cerkiew prawosławna jest z całego, chrześcijaństwa najbliższa judaizmowi. Zwróćmy uwagę na niektóre momenty charakterystyczne.

Zacznijmy od sprawy tak formalnie zewnętrznej, jak lokowanie honoru na brodzie. Prawosławni zapatrują się na tę sprawę tak samo, jak Żydzi.

Kiedy Bolesław Śmiały zdobył Kijów, a chciał zaznaczyć swe zwierzchnictwo i księcia kijowskiego publicznie upokorzyć, chwycił Izasława za brodę. Za Piotra Wielkiego nic tak nie oburzało bojarów, jak nakaz tańców i golenia brody. Zarost jak największy zdobi dotychczas muzyka i kupca, Żydzi podzielają to zapatrywanie. Kiedy podczas pierwszej wojny powszechnej skrybenci Żydzi wysilali się, żeby wymyślać na Polskę, co się zmieści najgorszego, pewna Żydówka wypisała się, jako żołnierze polscy obcinali na ulicach przechodzącym Życiom szablami brody. Wiadomość ta obiegła prasę obydwóch półkul, budząc grozę co się zowie! Nawiasem mówiąc, nie ma lepszego dowodu na zażydzenie prasy, jak ta bezgraniczna ignorancja co do możliwości dostępnych ... dla szabli.

Zwróćmy uwagę, jako „sorok", czterdziestka, jest u Rosian liczbą okrągłą; tak samo u Persów i w Starym Testamencie. Z początku przenikało to również do Kościoła zachodniego. Ponieważ na post wielki wypadało dni 36, przydano umyślnie cztery, żeby było 40 .
Losem wybierano arcybiskupów nowogrodzkich jeszcze w XIV wieku. Ten szczególny sposób dochodzenia do dostojeństwa i władzy znany jest Staremu Testamentowi. Saul taką drogą dostąpił królestwa.

Zgadza się z żydostwem cała Cerkiew bizantyńska (nie tylko prawosławie wschodniej Słowiańszczyzny) w prawno-prywatnym pojmowaniu domów modlitwy. W islamie i w judaizmie meczet ni bóżnica nie są tym, co my rozumiemy przez „Przybytek Boży", nie są mieszkaniem Pana. Prawosławie nie z nimi łączy się w tej sprawie, lecz z ogółem chrześcijańskim. Cerkiew jest stanowczo przybytkiem Bożym. Budynek cerkiewny atoli może być prywatną własnością podobnież jak bóżnica. Cerkiew i bóżnicę może sobie założyć każdy i rozporządzać nią dowolnie. Kupcy nowogrodzcy mieli nawet jeszcze w XV wieku cerkiewki przy swoich domach i składach. Nową cerkiew wznosiło się choćby w ciągu jednego dnia, jak to opisują często latopisy.

Ta sprawa wywodzi się z Bizancjum, z tak zwanego prawa ktetorskiego. Ktetor, po rusku „ktitor", jest dziedzicznym właścicielem budynku cerkiewnego , wystawionego przez siebie lub swego przodka. Obsadza sam stanowisko duchowne przy tej swojej cerkwi. Gmach cerkiewny jest jego prywatną własnością. Ktitor ma prawo odebrać każdej chwili klucze od parocha (w ogóle od beneficjanta), sprowadzić sobie innego kapłana. Prawo ktitorskie sięgało wszędzie, gdzie sięgała Cerkiew, bez względu na granice państwowe. (Starano się wykupywać prawo ktitorskie od świeckich i w połowie XVII wieku cerkwie były już powszechnie własnością kapłanów).

W samego ducha społeczeństwa, stanowiąc wiele o jego wartości, wrzyna się atoli pewna zasadnicza sprawa etyczna. Zaznaczono już wyżej, jako Żydzi mogą zwalniać się corocznie generaliter ze zobowiązań. Zapewne nie wszyscy korzystają z tego, ale nie o Żyda chodzi w tej sprawie, lecz o żydostwo; dość na tym, że istnieje tego rodzaju – że tak powiem – zabieg religijny; sakralne zrzucanie z siebie niedotrzymanych zobowiązań, a zatem bezwartościowość wszelkiego zobowiązania. Otóż w kulturze moskiewskiej istnieje zapatrywanie, jako można „zrzec się obowiązku". Kiedy spotkałem się z tym po raz pierwszy (w Wilnie) u Polaka, który spędził życie od wczesnej młodości między Rosjanami w Petersburgu, oniemiałem ze zdumienia; ale wnet przekonałem się, że niejeden podziela to zapatrywanie, że skoro wolno zrzekać się praw, wolno również „zrzekać się" obowiązków; później doszedłem, że to w świecie prawosławnym przyjęte.

Prawosławie jest ze stanowiska dogmatyki najbliższe katolicyzmowi, nie będąc zgoła herezją; ale ze stanowiska filozoficzno-religijnego bliższe ono braminizmu, judaizmu, islamu, aniżeli katolicyzmu. Przykładu o znaczeniu zasadniczym dostarcza fakt, że teologia prawosławna jakby współzawodniczyła z judaizmem w uprawianiu nauki o atrybutach. Na Athosie, w tym mateczniku prawosławia powstała nawet na tle rozważania hipostaz (tj. uosobienie przymiotów Boga) doktryna „imlesławców" . Trudno atoli przypuścić, żeby ta doktryna przedostała się na „świętą górę Afonu" z żydostwa; chociaż bowiem w dziejach Cerkwi wpływów żydowskich sporo, w tym jednak wypadku raczej dochodzić należy dróg od azjatyckiego braminizmu (przez pośrednictwo gnozy).

Z azjatyckim Wschodem, gdyż z gnostycyzmem łączy się Cerkiew także przez szczególne zamiłowanie do Sofii, w która wgłębiają się nawet świeccy filozofowie rosyjscy. Według gnozy owocem zjednoczenia Sofii z prabytem jest właśnie świat, którego zbawienie ... staje się dziełem Eona Zbawiciela, czyli Chrystusa. Wielka jest rola Sofii u Sołowiewa; na emigracji zaś odznaczył się kierunek sofijański .Żydowska filozofia religijna, również oparta głównie na studium „atrybutów", podobnież szuka rozwiązania najwyższych zagadnień w roztrząsaniu Sofii (o czym bliżej w rozdziale XXIV). Pośrednikiem jest oczywiście neoplatonizm; wszakżeż Plotinos był odroślą gnozy.

Jeszcze mocniej zahacza o judaizm poczucie gromadności i pewne wynikające z tego właściwości. Zachodzi tu szczególna bliskość, z której obie strony zdają sobie dokładnie sprawę:

Nagorzej z całego golusa byli Żydzi traktowani w Rosji, a jednak tylko tam przejmowali  się poczuciem zjednoczenia; dochodzili aż do patriotyzmu rosyjskiego. Kiedy wybitny beletrysta żydowski obsypuje pochwałami pewien typ niewieści Żydówki, która „nie jest przeciętną niewiastą, ale za to jest niezmiernie ciekawym i gorąco czującym człowiekiem"; dodaje do tej charakterystyki te słowa: „o prawdziwie rosyjskiej uczuciowości" . Skądżeż ta uczuciowa dobrowolna rusyfikacja? Wyjaśnia sprawę w znacznej mierze ten sam autor: „Wielkie podobieństwo między narodem rosyjskim a żydowskim tkwi w potrzebie życia gromadnego i w poczuciu łączności społecznej .

Z rosyjskich autorów wytłumaczy nam to najdokładniej Bierdajew. Jak wypada na umysłowość, której korzenie (odwiecznie) tkwią w gnostycyzmie, Bierdajew lubuje się w apokaliptyczności. Dla niegoo cała historia powszechna stanowi „spełnienie Apokalipsy". Twierdził, jako historiozofia rosyjska jest apokaliptyczną, a szczyty filozofii rosyjskiej zwrócone były zawsze ku Apokalipsie, od Czadajewa i Słowianofilów do Włodzimierza Sołowiewa. I religia rosyjska, której istota metafizyczna polega na obaleniu humanizmu, wiedzie tym samym do „tematu apokaliptycznego” . Filozofia chrześcijaństwa jest dla niego apokaliptyczna. W Apokalipsie są symbole tajników historycznych . Dla Bierdajewa historia ma sens o tyle tylko, o ile zmierza ku końcowi, a w Apokalipsie znajduje proroctwa o wykończeniu historii .

Nietrudno zrozumieć, że Bierdajew przyjmuje teorię cywilizacji a kultur Spenglera, który kończy swe dzieło zapowiedzią nowego chrześcijaństwa według Dostojewskiego. Bierdajew kładzie nacisk na „genialne objawienie Dostojewskiego". Rosja jest teraz „na pokucie", lecz potem zajmie się „transfiguracją religijną". Podziela powszechne w Rosji mniemanie, jako Zachód jest zgniły .

Trudniej zrozumieć, jak u Bierdajewa łączy się apokaliptyczność z biologizmem historycznym, który nie tylko przejął od zgniłego Zachodu, lecz doprowadza do przesady, pojmując biologicznie nawet wszelki ruch myśli . Czyż to nie przypomina tezy Saadija, że ciałem jest wszystko, cokolwiek zdatne jest do zróżniczkowania? Bierdajew wierzy też mocno w „postęp", którego nie należy łączyć „z utopią raju ziemskiego", lecz który polega na niszczeniu przeszłości przez przyszłość .

Dochodzimy do syntezy Bierdajewa: oto zadanie historii byłoby nierozwiązalnym bez samowiedzy religijnej żydostwa (ohne die religiöse Selbstbestimmung des Judentums ist die Aufgabe der Weltgeschichte unlösbar) . Historia poczęta jest w łonie absolutu, a Żydzi jej osią. Znaczenie żydostwa w historii jest centralnym. Bez nich chrześcijaństwo byłoby niemożliwe, a zatem również cała historia chrześcijaństwa . Nie ma tu nic do rzeczy, że Żydzi późno doszli do pojęcia nieśmiertelności duszy, czego nie ma ani u proroków. Z tego Bierdajew zdaje sobie sprawę , lecz mimo to przyznaje Żydom naczelne miejsce, albowiem aryjskość jest indywidualna, a żydostwo kollektywne .

To samo, co stwierdził Asz: podobieństwo w gromadności. Naczelne miejsce w historii będą jednak Żydzi musieli podzielić z Rosjanami, skoro transfiguracja religijna wyjdzie mimo wszystko nie od Żydów, lecz Rosjan. Wiemy, że Żydzi nie pragną nas bynajmniej nawracać, a o kierunek tej rosyjskiej transfiguracji (jak dotychczas) nie troszczą się. Dostojewski im do niczego nie potrzebny. Rozwojowi myśli rosyjskiej (jeżeli dać wiarę Bierdajewowi) niezbędnym atoli będzie żydostwo, skoro stanowi oś i centrum historii. A zatem wyczekiwane „chrześcijaństwo Dostojewskiego" będzie musiało być oparte na podłożu żydowskim.

Zwróćmy jeszcze raz uwagę na tezę Bierdajewa, jako postęp polega na niszczeniu przeszłości przez przyszłość. Trzeba nie posiadać w sobie ni krzty historyzmu, żeby móc powiedzieć coś takiego. Bo też co do braku historyzmu, umysłowości rosyjska i żydowska są sobie równe.

Dziwnie splatają się w dziejach cywilizacji Niemcy, Rosjanie i Żydzi. Nie brak atoli splotów nie w Europie zachodniej.



Opracowanie strony:  © P.Jaroszczak - Przemyśl 2012