Honory dla kolaboranta
Ks. Tadeusz Isakowicz–Zaleski
„Nie zapomnij o Kresach” – Kraków 2011
/fragmenty/
Nie można kuchennymi drzwiami wprowadzać do grona bohaterów narodowych ludzi tego niegodnych
Ze świecą szukać w naszej ojczyźnie ulic lub pomników
upamiętniających gen. Stanisława Szeptyckiego, dowódcę III
Brygady Legionów, który w 1922 r. w imieniu odradzającej
się Rzeczpospolitej przejmował Górny Śląsk. Próżno też
szukać miejsc upamiętnienia dwóch braci generała: Leona,
zastrzelonego wraz z żoną Jadwigą we wrześniu 1939 r. przez sowieckich
agresorów, oraz Aleksandra, zamęczonego rok później przez
nazistów niemieckich w Rotundzie w Zamościu, a także wielu
innych polskich ziemian, którzy za swój patriotyzm byli
mordowani w okrutny sposób tak przez wojennych okupantów,
jak i przez powojenne władze komunistyczne. Próżno też szukać
miejsca upamiętnienia bratanka generała, Andrzeja Szeptyckiego,
który jako młody kleryk seminarium rzymskokatolickiego we Lwowie
wstąpił na ochotnika do wojska, ponosząc śmierć męczeńską w Katyniu.
Choć na Wschodzie powstały wreszcie cmentarze pomordowanych
jeńców wojennych, to w ich rodzinnych wioskach czy miastach nie
zawsze o nich się pamięta.
W tym kontekście niezrozumiałe jest nadanie jednej z ulic w Iławie
imienia Andrzeja Szeptyckiego, arcybiskupa greckokatolickiego, byłego
obywatela II Rzeczpospolitej, który szczerze jej nienawidził,
brata wspomnianego generała, który swego czasu odprawiał msze
Św. za pomyślność wojsk Adolfa Hitlera, błogosławił zbrodniarzy z
Dywizji SS „Galizien" i dziękował Józefowi Stalinowi za
przyłączenie Lwowa i Kresów do ZSRR. (Jest to tym bardziej
zaskakujące, że regionem Warmii i Mazur ów „bohater" nie
miał nigdy nic wspólnego).
O jego niechęci do Polaków niech świadczy fragment z naukowego
opracowania ks. prof. dr. hab. Józefa Mareckiego z Uniwersytetu
Papieskiego Jana Pawła II w Krakowie:
„Warto zaznaczyć, że metropolita Szeptycki, dotychczas doskonale
mówiący i piszący po polsku, wnuk pisarza Aleksandra Fredry i
absolwent polskich szkół, w liście z 15 listopada 1943 r. słowo
«Polacy» pisał zawsze małą literą".
Inne negatywne postawy metropolity unickiego ukazuje ks. prof. dr hab.
Józef Wołczański, z tego samego uniwersytetu, w swojej
monografii pt. Eksterminacja narodu polskiego i Kościoła
Rzymskokatolickiego przez ukraińskich nacjonalistów w Małopolsce
Wschodniej w latach 1939-1945. Z kolei ks. dr Adam Kubasik w swojej
pracy naukowej udowadnia, że arcybiskup, będąc przywódcą
bardziej politycznym niż duchowym, powierzoną sobie owczarnię
przekształci w „Cerkiew o orientacji narodowej".
Opracowania trzech księży profesorów powinni przeczytać wszyscy,
którzy „kuchennymi drzwiami" chcą Szeptyckiego bądź
wprowadzić do katalogu bohaterów narodowych, bądź nawet wynieść
na ołtarze. Powinni także przeczytać publikacje kanadyjskiego naukowca
pochodzenia ukraińskiego, dr. hab. Wiktora Poliszczuka, rodem z Dubna
na Wołyniu, wykształconego we Wrocławiu, który wykazuje
jednoznacznie, że działania polityczne arcybiskupa obok niewątpliwych
zasług na niwie religijnej - były błędami, za które Cerkiew
musiała zapłacić wysoką cenę.
Niezależnie więc od intencji, jakimi kierowali się samorządowcy z Iławy
(ciągle chcę wierzyć, że intencje te były dobre), takie uczczenie oseby
o antypolskich poglądach urąga niewinnie pomordowanym Kresowianom, dla
których III RP wciąż jest macochą. Czy ktoś może wskazać miasta
polskie, w których są ulice na przykład Męczenników
Wołyńskich czy Pomordowanych Dzieci Kresowych? Podczas gdy na Ukrainie
pełno jest ulic i pomników ku czci morderców tych ofiar.
Zaznaczam, że napisałem list w tej sprawie zarówno do Kancelarii
Prezydenta RP, jak i do Instytutu Pamięci Narodowej, który w
ostatnim czasie słusznie domagał się usunięcia z polskich ulic nazwisk
komunistycznych działaczy. Obie ważne instytucje, które mają
stać na straży patriotycznych wartości, powinny jednoznacznie reagować
na takie zjawisko, jakie nastąpiło w Iławie. Milczenie bowiem może
zostać odczytane jako przyzwolenie dla podobnych inicjatyw.
* * *