POPRZEDNIA STRONA

Skandal Lend-Lease

William T. Still

Fragment książki "Nowy Porządek świata"

Wydawnictwo WERS

skr. poczt. 59

60-962 Poznań 22 

email: wolna-polska@wp.pl

 

Prezydent Franklin D. Roosevelt pomógł ustanowić scenę dla przyszłej wojny, przebudowując Sowiety na „supermocarstwo". W operacjach, które może zostaną kiedyś uznane za wielki skandal szpiegowski II wojny światowej, urzędnicy z administracji Roosevelta wydali Sowietom tajemnicę bomby atomowej, a chyba nawet i materiały do jej budowy. Nie do uwierzenia - moglibyście powiedzieć. Pozostaje jednak faktem, że to aktywny współudział najwyższych sztabowców Białego Domu prezydenta Franklina D. Roosevelta, jeżeli nie samego prezydenta, pozwolił Sowietom uzyskać bombę atomową na całe lata przedtem nim byliby oni w stanie wyprodukować ją samodzielnie według prognoz naukowców amerykańskich. Pewna mało znana książka rzuca nowe światło na tę niewiarygodną, ciągle praktycznie nieznaną sprawę szpiegostwa atomowego na wysokim szczeblu w administracji Roosevelta. Książka ta, zatytułowana Dziennik majora Jordana [Major Jordan's Diaries], napisana została przez majora lotnictwa George'a Raceya Jordana i opublikowana w 1952 r. Jordan pracował od maja 1942 do czerwca 1944 r. jako spedytor zaopatrzenia i oficer łącznikowy na lotnisku Newark w New Jersey oraz w dużej bazie lotniczej w Great Falls w Montanie, będącej widownią początkowej fazy operacji masowych dostaw do Związku Sowieckiego, znanych jako Lend-Lease. Dzięki książce majora Jordana można stwierdzić autorytatywnie, że w czasie II wojny światowej Stany Zjednoczone zbudowały machinę wojenną Związku Sowieckiego. Tak wielka była skala owej „pomocy" dla kogoś, kto był w najlepszym razie tylko naszym czasowym sprzymierzeńcem, że nie sposób jest uwierzyć, by był to tylko rodzaj błędnej kalkulacji czy omyłki ze strony administracji Roosevelta. Patrząc podejrzliwie na ogrom wysyłanego Sowietom materiału, major Jordan jako oficer łącznikowy zaczął prowadzić dziennik odnotowujący co odprawiano do nich trasą Alaska-Syberia. Choć Jordan nie wiedział nic o bombach atomowych, wiedział on, że jego kontrapartner, pułkownik sowiecki nazwiskiem Kotikow, trzymał w jednym rogu swojego biurka w Great Falls w Montanie specjalny plik dokumentów, który określał jako swoją fabrykę „prochu bombowego". Pułkownik Kotikow znany był jako „sowiecki Lindbergh", ponieważ jako pierwszy przeleciał on samolotem do Seattle wzdłuż czapy polarnej. Jordan prowadził skrupulatnie notatki na temat materiałów dla fabryki prochu bombowego, tak jak czynił to dla wszystkich ekspediowanych materiałów.

Następujące materiały, niezbędne do stworzenia stosu atomowego, wyruszyły do Rosji w 1942 r.: Grafit: naturalny, płatki, bryły, wióry... 812 143 dol.... Rury aluminiowe (używane w stosie atomowym do gotowania czyli przemiany uranu w pluton)... 13 041 152 dol. Wysłaliśmy 834 989 funtów kadmu metalicznego na pręty do kontroli natężenia w stosie atomowym; koszt wynosił 781 472 dol. W końcu pokazał się i zaczął natychmiast przepływać naprawdę tajny materiał, tor. Jego ilość w ciągu 1942 r. wynosiła 13 440 funtów przy koszcie 22 848 dol.

Jordan doniósł, że 30 stycznia 1943 r. wysłano do Rosji z Filadelfii na pokładzie S.S. John C.Fremont  11 912 funtów azotanu toru. W rok później generał Groves, szef bezpieczeństwa projektu amerykańskiej bomby A, wykrył fakt dostaw toru i udało mu się zatrzymać wypływ tego materiału o żywotnym znaczeniu. Inną sprawą zrelacjonowaną przez majora Jordana w związku z „rurociągiem" Lend-Lease było wejście personelu sowieckiego do Stanów Zjednoczonych. Generał major lotnictwa USA w stanie spoczynku Follette Bradley, odznaczony Medalem za Wybitną Służbę, tak pisał o tym fakcie do New York Times'a, który opublikował jego list 31 sierpnia 1951 r.:

Z mojego osobistego doświadczenia wiem, że od początku 1942 r. sowieccy agenci cywilni i wojskowi przebywali w naszym kraju w ogromnej liczbie. Wolno było im poruszać się bez ograniczeń i kontroli, a w celu zwiedzenia naszych arsenałów, magazynów, fabryk i poligonów próbnych musieli oni jedynie oznajmić swoje życzenia. Odwiedziny na jakie dozwalano im w naszych instytucjach wojskowych liczyły się w tysiące. Wiem osobiście, że w 1942 r., pozwolono wielkiej liczbie Rosjan wejść na terytorium amerykańskie bez wiz. Sądzę, że przez lata wojny liczba ta wzrosła przynajmniej do setek.

Na początku 1943 r. podejrzenia majora Jordana wzbudziła wielka liczba walizek z wyprawnej czarnej skóry, związanych dookoła białym sznurkiem i opieczętowanych czerwonym woskiem, które odbywały drogę do Moskwy. Walizki te miały rzekomo charakter dyplomatyczny i dlatego nie przypuszczano, by Jordan otwarł je w jakichkolwiek okolicznościach. Pewnej nocy w marcu Rosjanie zabrali Jordana na kolację. Ta nagła manifestacja przyjaźni wzbudziła jego podejrzliwość, tak że zadzwonił on z powrotem na lotnisko, by sprawdzić, czy nie dzieje się tam coś niezwykłego. I faktycznie - przybyli właśnie dwaj rosyjscy kurierzy specjalni z Waszyngtonu, którzy zażądali samolotu do Rosji, ciągnąc ze sobą około pięćdziesięciu tajemniczych walizek z czarnej skóry. Jordan umknął swoim gospodarzom i z najwyższą szybkością pojechał na lotnisko, odległe o zaledwie cztery mile. Z uzbrojoną eskortą dla ochrony i wbrew woli wrzeszczących kurierów rosyjskich, Jordan otworzył około jednej trzeciej walizek, zapuszczając szybkie spojrzenie do środka. W słabym świetle pojedynczej żarówki pod kopułą kabiny zarekwirowanego C-47 Jordan zobaczył, że wybite na walizkach określenie adresata brzmi: „Dyrektor Instytutu Informacji Technicznej i Gospodarczej" w Moskwie. Walizki wypełniał szeroki asortyment przedmiotów, takich jak zwykłe mapy drogowe ze stacji obsługi z zaznaczonymi na nich obiektami przemysłowymi. Inne dokumenty odnosiły się do obiektów klasyfikowanych jako wojskowe, takich jak Poligon Próbny Aberdeen, jeden z najliczniejszych obszarów wysiłku wojennego. Inna walizka zawierała dokumentację inżynierską i naukową, najeżoną wzorami, obliczeniami i żargonem profesjonalnym. W walizce tej znajdowała się odręczna notatka na papierze Białego Domu, adresowana do „Mikojana". Jordan pisał: 

Zapytawszy później pułkownika Kotikowa, dowiedziałem się, że A.I. Mikojan był wówczas człowiekiem nr 3 w Rosji, po premierze Stalinie i komisarzu spraw zagranicznych Mołotowie. Był on komisarzem handlu zagranicznego i sowieckim bossem od Lend-Lease".

Pierwszym słowem notatki było imię osoby, lecz było ono nieczytelne. Wiadomość natomiast brzmiała: 

„............stracił piekielnie dużo czasu na wydostanie tego od Grovesa". 

Wiadomość była podpisana „H.H.", często używanymi inicjałami Harry'ego Hopkinsa, byłego sekretarza handlu, a wtedy szefa programu Lend-Lease prezydenta Roosevelta. Do tej notatki od Harry'ego Hopkinsa do Mołotowa przypięta była wielka mapa z legendą „Oak Ridge, Okręg Inżynieryjny Manhattan" oraz kopia raportu z Oak Ridge z wypisanym na niej na maszynie nazwiskiem „Harry Hopkins", jak gdyby była to kopia przygotowana specjalnie dla Hopkinsa. Tekst raportu zawierał słowa, z którymi major Jordan nie był wówczas oswojony, lecz które znamy dziś wszyscy. Były wśród nich „uran", „cyklotron", „proton" i „deuteron".

Pułkownik Kotikow był oczywiście wściekły na majora Jordana i Jordan przypuszczał, że będzie on spalony. O dziwo jednak, pozwolono mu nadal zostać. Choć Jordan wszystko co zauważył przekazywał sekcji wywiadowczej Sił Powietrznych, nie usłyszał nic w zamian. W kwietniu 1943 r. pułkownik Kotikow zapytał, czy można byłoby przygotować pomieszczenie na ekstra specjalną dostawę czegoś co nazwał on „chemikaliami doświadczalnymi". Major Jordan powiedział mu, że nie mógłby tego zrobić, ponieważ złożyli oni już ćwierć miliona funtów wagi. Jordan powiada, że Kotikow sięgnął po telefon i zadzwonił osobiście do Harry'ego Hopkinsa, by ten kazał majorowi Jordanowi ekspediować dostawy. „Była to nie lada chwila. Miałem mówić po raz pierwszy z legendarną postacią tamtej doby, najwyżej postawionym człowiekiem świata Lend-Lease, w którym żyłem". Jordan w następujący sposób relacjonuje swoją rozmowę z Hopkinsem po paru pytaniach wstępnych:

H.H. - „No Jordan, idzie pewna dostawa chemikaliów, którą chcę, żebyś wysłał. Jest to coś bardzo specjalnego".

Mjr Jordan - „Czy mam to uzgodnić z pułkownikiem dowodzącym?" 

H.H. - „Nie chcę, byś o tym z kimkolwiek dyskutował i nie jest to do zapisu. Nie rób z tym wielkich ceregieli, lecz po prostu prześlij to spokojnie i migiem".

Zakończywszy swą rozmowę z osławionym Harrym Hopkinsem, Jordan zapytał pułkownika Kotikowa o nazwę tego ważnego środka chemicznego. Pułkownik Kotikow podszedł do biurka i wyciągnął z teczki oznaczonej „Proch bombowy" kartkę papieru, pokazując majorowi Jordanowi słowo, które widział on w poprzednim miesiącu w czarnej skórzanej walizce: „uran". Jordan pisał:

Dostawa ta była jedną jedyną pozycją gotówkową jaka przechodziła przez moje ręce, nie licząc prywatnych rosyjskich zakupów ubrań i trunków. Była to jedyna ze strasznego mnóstwa dostaw, której kazano mi nie nanosić w moich kartotekach. Jedyna, o której zabroniono mi dyskutować z moimi zwierzchnikami i jedyna, którą polecono mi utrzymywać w tajemnicy przed wszystkimi.

Mimo ponagleń ze strony pana Hopkinsa, dostawa uranu nie przybyła z Kanady przez pięć tygodni. Gdy to nastąpiło, przybyła ona pociągiem w piętnastu skrzyniach drewnianych. Skrzynie te zostały przewiezione ciężarówkami do bazy lotnicznej w Great Falls i wyruszyły bez zwłoki do Fairbanks. W Fairbanks jednak jeden z pojemników wypadł z samolotu, rozbijając róg i wysypując z siebie małą ilość brązowego jak czekolada proszku. Zaciekawiony żołnierz podniósł garść niezwykłych ziaren z zamiarem zapytania kogoś, co to jest. Oficer sowiecki strzepnął mu kryształy z dłoni, tłumacząc nerwowo: „Nie, nie - parzy w ręce!"   Ogółem wysłano do Związku Sowieckiego trzy dostawy związków chemicznych uranu o wadze 1 465 funtów czyli blisko trzech czwartych tony. W dodatku wysłano kilogram czyli 2,2 funta uranu metalicznego w czasie, gdy łączne zapasy amerykańskie wynosiły 4,5 funta. Major Jordan w swoim drobiazgowym stylu udokumentował również, że w listopadzie 1943 r. sprzedano Sowietom nawet 1 000 gramów cennego tlenku deuteru czyli „wody ciężkiej". „Gdyby konsultowano się z generałem Grovesem, to ciężka woda nigdy nie opuściłaby tego kraju. Gdyby wiedziano w owym czasie... że jest dostępnych 1 000 gramów, to niewątpliwie on sam nabyłby ów skarb."  Jordan powiada, że był zaszokowany dowiedziawszy się później, do czego służy uran. 23 września 1949 r. prezydent Truman oznajmił, że Związek Sowiecki dokonał eksplozji atomowej. Jordan ubolewał: „Wyglądało na to, że nie ma granic, do których pewni urzędnicy amerykańscy nie posunęliby się pomagając Rosji opanować tajemnicę rozszczepienia nuklearnego."   Po wojnie major Jordan opowiedział swoją historię kilku komisjom śledczym Kongresu, co ściągnęło na niego osobisty atak ze strony profesora Harolda C.Ureya,  naukowca amerykańskiego zasiadającego w najbardziej wewnętrznym kręgu Projektu Manhattan. 14 grudnia 1949 r. w raporcie Komisji Unii Atlantyckiej prof. Urey powiedział, że major Jordan powinien być sądzony przez sąd wojenny, jeżeli usunął cokolwiek z samolotów należnych Rosji. Choć w 1951 r. skazano i stracono Juliusa i Ethel Rosenbergów za zbrodnię przekazania sowieckiemu kurierowi tajników bomby atomowej, istnieje namacalny dowód, że wyższego rzędu szpiegostwo prowadzone było przez współpracownika prezydenta Roosevelta, Harry'ego Hopkinsa. Jak gdyby nie dość było tego, że posyłaliśmy Sowietom uran i wszelkie inne materiały dla oderwania od ziemi ich raczkującej zdolności produkcji bomby, wysyłaliśmy do Rosji, jak ujawnił z najwyższym oburzeniem Jordan, nawet matryce do druku pieniędzy drukowanych przez Amerykanów dla powojennych Niemiec. W ostatnim tygodniu pracy pułkownik Kotikow powiedział Jordanowi, że „samolot z pieniędzmi" rozbił się na Syberii i został zastąpiony innym. Gdy Jordan zapytał, co ma na myśli mówiąc o „samolocie z pieniędzmi", Kotikow powiedział mu, że wysłano do Rosji wygrawerowane matryce i inne materiały, tak by Sowieci mogli drukować ten sam, mający pokrycie w Skarbie USA, pieniądz co Amerykanie. Jordan nie dowierzał mu:

Byłem pewien, że się myli. Byłem przekonany że nigdy w historii nie wypuściliśmy z kraju matryc pieniężnych. Jak można byłoby kontrolować ich wykorzystanie? „Musi pan mieć na myśli, pułkowniku, że drukowaliśmy dla Rosji niemiecki pieniądz okupacyjny i wysyłaliśmy samą walutę". „Nie, nie" odparł on, upierając się, że matryce, farby, werniks, bloki podkładowe, próbki papieru i temu podobne materiały przeszły w maju przez Great Falls w dwóch dostawach po pięć C-47 każda. Dostawy te zorganizowano na najwyższym szczeblu w Waszyngtonie, a samoloty ładowano na Lotnisku Narodowym [pod Waszyngtonem, D.C.].

Podatnicy w Stanach Zjednoczonych stracili, jak się wydaje w świetle najlepszych liczb jakie są osiągalne, około 250 mln. dolarów, dopóki Skarb USA nie wstrzymał we wrześniu 1946 r. skupu marek niemieckich pozbawionych jakiegokolwiek pokrycia. Niektóre inne artykuły wysłane Sowietom, a określone później przez oburzonego generała Grovesa jako „czysto powojenne dostawy rosyjskie", to 121 statków handlowych o wartości 123 mln. dolarów, 1 285 lokomotyw o wartości 103 mln. dolarów, ciężarówki i autobusy o wartości 508 mln. dolarów, telefony o wartości 33 mln. dolarów, generatory o wartości 222 mln. dolarów i ponad 2,5 miliona dętek samochodowych o wartości 6 659 888 dolarów. Profesor Antony Sutton z Instytutu Hoovera Uniwersytetu Stanford zauważył w swojej autorytatywnej pracy Technika zachodnia a rozwój gospodarczy Sowietów, 1917-1930 [Western Technology and Soviet Economic Development, 1917-1930]:

Stalin wyraził swoje uznanie dla wsparcia udzielonego przez Stany Zjednoczone przemysłowi sowieckiemu przed wojną i w czasie wojny. Powiedział on, że około dwóch trzecich wielkich przedsiębiorstw przemysłowych w Związku Sowieckim zbudowano z pomocą lub przy wsparciu technicznym Stanów Zjednoczonych.

Ujawnienie przez majora Jordana owych dostaw do Rosji stało się w czerwcu 1947 r. przyczyną dochodzenia prowadzonego przez senatora Stylesa Bridge'a, przewodniczącego Komisji do spraw Kredytów. Na posiedzeniu przy drzwiach zamkniętych Zastępca Sekretarza Wojny, Howard C. Peterson, wyraził przypuszczenie, że o ile mu wiadomo, Rosja wciąż posiada matryce i nadal drukuje walutę: 

Społeczeństwo amerykańskie związane jest ze społeczeństwem Związku Sowieckiego wielkim sojuszem Narodów Zjednoczonych. Jesteśmy zdecydowani, że nic nie powinno wstrzymać nas przed dzieleniem się z wami wszystkim co mamy.

Nader ciekawe i osobliwe są te wszystkie informacje, ale nie obejmują one jeszcze wszystkiego co prezydent Roosevelt „uczynił" dla Ameryki. W ciągu dwunastu lat gdy zajmował on Biały Dom, Franklin Delano Roosevelt prawdopodobnie uczynił więcej niż jakikolwiek inny konkretny polityk w historii, dla realizacji planów Nowego Porządku Świata.

 

Literatura:

1. W.T.Still - "Nowy Porządek Świata" - Poznań 1995.