Nacjonalizm ukraiński
UKRAIŃSKI NACJONALIZM A POLSKA POLITYKA WOBEC UKRAINY I UKRAIŃCÓW
Problem
ukraińskiego nacjonalizmu spod znaku Organizacji Ukraińskich
Nacjonalistów i Ukraińskiej Powstańczej Armii dał o sobie znać w
sposób niezwykle tragiczny w XX w., a i dzisiaj odżywa na nowo.
Nacjonalizm
ukraiński nie umarł śmiercią naturalną, jak to się stało z wieloma
innymi ideami i ruchami skrajnymi o charakterze nacjonalistycznym i
totalitarnym, które w pierwszej połowie ubiegłego wieku święciły
tryumfy. Nacjonalizm ukraiński funkcjonuje nadal, jest żywą ideologią
na Ukrainie, szczególnie zachodniej, na emigracji, a także w
Polsce wśród mniejszości ukraińskiej. Chociaż kierunek ten pod
swoimi sztandarami aktualnie nie gromadzi licznych rzesz
zwolenników, to jednak jego sytuacja jest szczególna, a w
razie sprzyjających okoliczności może stać się niebezpieczny.
O ile na
wschodniej i środkowej Ukrainie nacjonalizm ukraiński nie cieszy się
dużymi wpływami, to na zachodniej Ukrainie (dawne tereny II
Rzeczypospolitej) jest inaczej. Tam bowiem nacjonaliści - jak się
okazuje - próbują "reanimować" sowietyzowany przez lat
kilkadziesiąt naród i nadać mu aktywny charakter. Tamtejsi
Ukraińcy na ogół nie są przychylnie nastawieni do Polaków
i Polski, a nacjonaliści zajmują postawy wręcz wrogie. Zaprzeczają oni
także oczywistym faktom historycznym, tj. ludobójstwu dokonanemu
przez UPA na Polakach zamieszkujących południowo-wschodnie Kresy II
Rzeczypospolitej. Świadectwa takich postaw znajdujemy w różnych
pismach tej orientacji politycznej, wysuwanych hasłach oraz w wielu
wydarzeniach o wyraźnie antypolskiej wymowie, o których
informacje mnożą się w ostatnich czasach coraz częściej.
O tym, czym
jest nacjonalizm ukraiński i jakie ma znaczenie dla współczesnej
Ukrainy, tak pisze prof. Włodzimierz Pawluczuk: "[...] nie byłoby
jednak niepodległej Ukrainy, nie byłoby historii narodu ukraińskiego
jako narodu politycznego, walczącego o pełną niepodległość, gdyby nie
nacjonaliści [...], gdyby nie narodowy fanatyzm jednostek opętanych
szaleńczą ideą stworzenia z amorficznej »ruskiej« masy
bitnego, znaczącego dziejowo narodu. Los Ukrainy byłby podobny do losu
Białorusi. Jeśli wykreślić z dziejów Ukrainy zawartość ideową i
działalność nacjonalistów, w tym przede wszystkim UPA, to
kultura i historia Ukrainy nie zawiera treści, które by dawały
szansę na legitymację pełnej niepodległości tego kraju.
Dziewiętnastowieczni patrioci Ukrainy [...] nic nie mówili o
niepodległej Ukrainie i - co więcej - nie myśleli o tym. Ale nie
myśleli o tym nawet Hruszewski i Winnyczenko, przywódcy
Centralnej Rady Ukrainy w 1917 r., postulując jedynie autonomię Ukrainy
w ramach Rosji".
Z punktu
widzenia polskiej racji stanu nie jest dobra prorosyjska Ukraina. Może
to grozić wchłonięciem tego kraju przez Rosję, wzmacniając jej
imperialistyczne tendencje swoim potencjałem. Na tym jednak polega
dramat polskiej polityki w stosunku do Ukrainy oraz sprzeczność
dwóch historycznych już nurtów polskiej myśli politycznej
dotyczącej naszych południowo-wschodnich sąsiadów, że stanowczo
niedobra dla nas jest również druga wersja możliwej sytuacji,
czyli Ukraina zorganizowana przez ukraiński szowinistyczny nacjonalizm,
gdy uzyska on w kraju nad Dnieprem przewagę i stanie się czynnikiem
determinującym jego tożsamość. Za takim właśnie rozwiązaniem
opowiedział się ideolog ukraińskiego nacjonalizmu Dmytro Doncow w
książce Nacjonalizm (1926) *[Została ona wydana w tłumaczeniu polskim
przez wydawnictwo Księgarnia Akademicka w Krakowie w roku 2008. W tym
wypadku została ona potraktowana jako ważny dokument ostrzegający przed
możliwymi skutkami nacjonalizmu spod znaku OUN i UPA.]. Praca ta nadal
stanowi ważną inspirację ideologiczną dla ukraińskich
nacjonalistów.
Składa się z
trzech części: "Ukraińskie prowansalstwo"; "Czynny nacjonalizm" i
"Ukraińska idea". Pod pojęciem "prowansalstwa" Doncow rozumie pewien
stan zależności jednego kręgu etnicznego od drugiego, jaka wystąpiła na
terenie Francji, gdzie północ kraju z centrum nad Sekwaną
zdominowała niegdyś kwitnące południe, czyli Prowansję, pozbawiając ją
własnej indywidualności kulturalnej i politycznej. Taką samą relację
widzi między Rosją właściwą a Ukrainą. Ukraiński ideolog sugeruje
stanowcze zerwanie przez Ukraińców i Ukrainę wszelkich
więzów z Rosją i wyzwolenie się nie tylko spod jej politycznej,
ale także kulturalnej i mentalnej dominacji. Jak można sądzić, to
właśnie ten element ideologii ukraińskiego nacjonalizmu przyczynił się
do stępienia czujności wielu polskich środowisk w stosunku do tego
rodzącego się prądu ideowo-politycznego.
W dalszych
partiach części pierwszej Doncow stanowczo odrzuca wszelki
uniwersalizm, intelektualizm, humanitaryzm, liberalizm, demokratyzm
oraz pacyfizm, odcinając się też od całej, zresztą dość anemicznej,
intelektualnej tradycji ukraińskiej kultywującej te wartości. W
opublikowanym po raz pierwszy w roku 1926 Nacjonalizmie zgłasza akces
do nowej epoki, w której mają dominować "instynkt", "wola",
"autorytet" czy "wodzostwo" - epoki wzbierających na sile
faszyzmów i, jak mniemano wówczas, zmierzchu demokracji
liberalnej i parlamentaryzmu. Tego jakoś nie wzięto pod uwagę w
przedwojennych środowiskach polskich elit politycznych; ale nie bierze
się także dziś.
Część druga
stanowi pozytywny wykład doktryny Doncowa. Opiera się ona na skrajnym
"darwinizmie społecznym", łącznie z poglądem, że naród jest
gatunkiem, który - podobnie jak gatunki w przyrodzie - walczy o
miejsce dla siebie, tępiąc inne. W takiej to walce dochodzi do zbawczej
- zdaniem darwinistów - selekcji, która pozostawia przy
życiu silniejszych i eliminuje słabszych. W ten sposób ma się
realizować postęp świata. Pierwiastek humanistyczny zostaje odrzucony i
uznany za przeżytek godny pogardy. Filozofia ta świetnie nadawała się
do konstrukcji państwa totalitarnego i była używana do
usprawiedliwiania, a nawet zachęcania do wszelkiej eksterminacji. Taką
też rolę spełniła w stosunku do zamieszkujących południowo-wschodnie
Kresy II Rzeczypospolitej Polaków, Żydów, a nawet i
mających inne poglądy Ukraińców.
Naród
dla Doncowa stanowił osobny gatunek w przyrodzie, był wartością
najwyższą; absolutem, wyrastającym nawet ponad Boga. Doncow rzucił
hasło: "nacja ponad wszystko". W jej obrębie miała obowiązywać
hierarchia z wodzem o nieograniczonej władzy na czele. Widać tu
podobieństwo do hitleryzmu i faszyzmu włoskiego. Wódz miałby do
dyspozycji "mniejszość inicjatywną" - ludzi uznanych za lepszych wobec
reszty narodu, który w swojej masie był traktowany dość
pogardliwie. Ta "mniejszość inicjatywna" miałaby prawo stosowania w
stosunku do reszty społeczeństwa "twórczej przemocy", co
oznaczało zapowiedź zupełnego nieliczenia się tak pojętej elity z
opinią społeczną i szerokiego stosowania przymusu i represji. Tak też
było w UPA, gdzie terror w stosunku do jej członków był na
porządku dziennym, a rolę "mniejszości inicjatywnej" spełniała OUN.
Była to więc dyktatura jednej partii, tak charakterystyczna dla
systemów totalitarnych. Doncow mówił wprost, że właśnie
taka partia powinna podporządkować sobie i "zdynamizować" masy, a
opornych i sceptyków po prostu usuwać lub nawet fizycznie
likwidować. Zalecał też, aby aktywizacja narodu odbywała się zgodnie z
zasadami, które nazywał "siłami motorycznymi nacjonalizmu
ukraińskiego". Na pierwszym miejscu stawiał "wolę", uznając ją za
czynnik decydujący o istnieniu narodu. Pisał: "[...] na tej woli (nie
na rozumie), na dogmacie, a nie na udowodnionej prawdzie [...] musi być
zbudowana nasza narodowa idea". Podkreślał też rolę "siły", powołując
się na Darwina: "[...] teoria Darwina tłumaczy postęp zwycięstwem
silniejszego nad słabszym w nieustannej walce o byt".
"Przemoc" to
kolejna siła motoryczna nacjonalizmu ukraińskiego. Doncow pouczał
swoich rodaków, że "bez przemocy i żelaznej bezwzględności
niczego w historii nie stworzono, [...] przemoc, żelazna bezwzględność
i wojna, oto metody, za pomocą których wybrane narody szły drogą
postępu". I dodawał za Sorelem: "[...] przemoc to jedyny sposób,
pozostający w dyspozycji [...] narodów zbydlęconych przez
humanizm".
Doncow tak
rozumiał rolę nacjonalistycznej elity, czyli "mniejszości
inicjatywnej": "ustanawia [ona - B.G.] swoją prawdę, jedyną i
nieomylną, młotem wbija tę wiarę i tę prawdę w zbuntowane mózgi
ogółu, bezlitośnie zwalczając niedowiarków". Tym samym
wykluczał wszelkie różnice poglądów, nie mówiąc
już o prawdziwym pluralizmie. Zapowiadał totalitaryzm.
"Prawo
ekspansji - pisał dalej - istniało, istnieje i istnieć będzie. Absurdem
jest ogólnoludzki punkt widzenia w polityce". Doncow uważał, że
Ukraińcy są "stworzeni z gliny, z jakiej Pan Bóg tworzy narody
wybrane", a więc - są narodem wybranym (niektórzy kwalifikują
takie spojrzenie jako przejaw rasizmu). Przyjmował też, że nacjonalizm
ukraiński powinien charakteryzować się fanatyzmem, bezwzględnością i
nienawiścią. Pisał: "[...] fanatyk uznaje swoją prawdę za objawioną,
którą mają przyjąć inni", bo fanatyzm nie wynika z "cum" (z),
ale z "contra" (przeciw).
Celem
"moralności" wyznawanej przez nacjonalizm ukraiński jest "silny
człowiek", a nie "człowiek w ogóle". Walce o byt - którą
wyznają jako naczelną zasadę Doncow i jego uczniowie - obce jest
moralne pojęcie sprawiedliwości i miłości bliźniego. Według nich tylko
filistrzy oraz ludzie z "obumarłym instynktem życia" postępują moralnie
i odrzucają wojnę, zabójstwa i przemoc. W przyrodzie nie ma
bowiem humanizmu i sprawiedliwości. Jest tylko siła (życie) i słabość
(śmierć).
W części trzeciej Doncow domagał się, aby nowy ukraiński nacjonalizm miał charakter totalny.
Zasady
ideologii ukraińskiego nacjonalizmu, przedstawione przez Doncowa w jego
głównym dziele, wprowadzała w życie założona w 1929 r.
Organizacja Ukraińskich Nacjonalistów, a potem jej
bojówki - UPA. Zasady te były bliskie nazizmowi i miały
charakter faszystowski.
W tym miejscu
należy postawić pytanie o relacje zachodzące między ideologią OUN a
religią chrześcijańską i Cerkwią unicką. Nacjonalizmy można
klasyfikować na różne sposoby. Jednak z punktu widzenia ich
oddziaływania, a więc i płynących z ich strony zagrożeń, istotę ich
charakteru najlepiej oddaje stosunek do wartości religijnych.
Integralny nacjonalizm ukraiński spod znaku OUN był (i jest nadal)
nacjonalizmem areligijnym w przeciwieństwie do współczesnego mu
nacjonalizmu endeckiego, którego hasłem przewodnim w latach
trzydziestych XX w. stała się budowa "Katolickiego Państwa Narodu
Polskiego".
Ukraiński
greckokatolicki biskup Stanisławowa Grzegorz Chomyszyn
współczesny mu nacjonalizm swoich ziomków nazywał
"pogańskim". Nacjonalizm ukraiński, skodyfikowany pod względem
teoretycznym przez Doncowa, nie występował w sposób otwarty
przeciw religii chrześcijańskiej, ale jego zasady pozostawały z nią w
wyraźnej sprzeczności. Nie przeszkadzało to duchowieństwu
greckokatolickiemu w udzielaniu mu dużego poparcia. Tu trzeba
zaznaczyć, że wspomniany bp Chomyszyn krytykował bardzo mocno
religijność tegoż duchowieństwa, oceniając ją jako mijającą się z
prawdziwym duchem katolicyzmu, a samo duchowieństwo jako
zmaterializowane i politycznie uzależnione od sił nacjonalistycznych.
Ponadto trzeba przypomnieć, że kierownictwo Cerkwi greckokatolickiej w
Galicji liczyło, że rozprzestrzenienie się nacjonalizmu ukraińskiego na
resztę Ukrainy i jego zwycięstwo polityczne pozwoliłoby
przywrócić unię na terenach siłą "sprawosławionych" przez carat
po rozbiorach Polski. Tak więc mimo różnic o charakterze
aksjologicznym, między nacjonalizmem ukraińskim a Cerkwią
greckokatolicką istniała zbieżność interesów, która
praktycznie niwelowała konflikt, a bp Chomyszyn był raczej odosobniony
ze swoimi poglądami, reprezentując tylko mało istotną mniejszość
wśród galicyjskich Ukraińców.
Wracając do
dwóch wspomnianych wyżej nurtów polskiej myśli
politycznej, tj. endeckiego i piłsudczykowskiego, które
rywalizowały ze sobą w pomysłach na obronę przed opanowaniem Polski
przez komunizm i które w jakichś mocno przetworzonych formach
nadal jeszcze funkcjonują w Polsce, trzeba pamiętać, że Marszałek
Józef Piłsudski był przekonany o konieczności wyrwania Ukrainy
spod wpływów Rosji białej czy czerwonej, uznając to za
nieodzowny warunek zabezpieczenia Polski przed imperializmem rosyjskim.
Temu ostatniemu celowi miało służyć stworzenie zespołu państw
położonych pomiędzy Niemcami a Rosją, których łączny potencjał
mógłby gwarantować skuteczną obronę przed zaborczością
dwóch wymienionych sąsiadów. Skutkiem takiego rozumowania
był m.in. układ Piłsudskiego z przywódcą Ukraińskiej Republiki
Ludowej Symonem Petlurą, oraz wyprawa kijowska w 1920 r., mająca
wesprzeć upadającą nowo narodzoną państwowość ukraińską. Piłsudski
reprezentował ideę federalizmu, która miałaby doprowadzić do
powstania bloku państw położonych pomiędzy Rosją a Niemcami.
Narodowa
Demokracja natomiast, stojąc w tym czasie, jak i później, wobec
tych samych problemów politycznych, wyrażała pogląd, że Ukraina
stanowi jedynie amorficzną masę etnograficzną, która nie może
być poważnym partnerem politycznym. Za tą tezą przemawiało to, że po
upadku caratu i w czasie rewolucji w Rosji idea niepodległej Ukrainy
nie uzyskała wystarczającego poparcia Ukraińców, którzy
ani nie stworzyli adekwatnej do aktualnych potrzeb armii, ani nie
wsparli wystarczająco władz URL.
Endecy obawiali
się, że niepodległa Ukraina może stać się przyczółkiem Niemiec
na wschodzie Europy, które dzięki niej okrążą Polskę
również od wschodu. Brali także pod uwagę to, że od
kilkudziesięciu lat narastał polsko-ukraiński (ruski) konflikt we
wschodniej Galicji, będący rezultatem budzenia się świadomości
narodowej tamtejszych Rusinów, coraz to bardziej niechętnych
Polakom i polskości. W okresie walki o granice odrodzonej
Rzeczypospolitej endecy stali na stanowisku, że na wschodzie należy
inkorporować do nowo odbudowanego państwa polskiego taką część dawnych
Kresów Wschodnich, jaką da się perspektywicznie spolonizować.
Sądzili, że można będzie odseparować masy ruskie od ukraińskiego
nacjonalizmu, nawiązując do czasów, gdy Rusini poczuwali się do
wspólnoty z Polakami, czego synonimem była swoista opcja
wyrażana słowami "gente Ruthenus natione Polonus".
Polityka w
stosunku do mniejszości narodowych w odbudowanej Polsce nie była jednak
konsekwentna. Mieszały się w jej obrębie różne elementy
pochodzące z dwu wyżej wymienionych szkół myśli politycznej. Po
dojściu sanacji do władzy w roku 1926 kontynuowano dawną politykę
Piłsudskiego, co prawda w zmienionych już warunkach. Generalnie rzecz
biorąc, Piłsudski widział w Ukraińcach sprzymierzeńców,
którzy przy innym układzie sił mieliby szansę przyczynić się do
rozbicia ZSRS. Temu też celowi służyła cała akcja "prometejska",
wspierająca separatystyczne tendencje w Rosji komunistycznej. Ukraińcy
w Polsce nie mogli być traktowani zgodnie z recepturą, jaką w stosunku
do mniejszości narodowych na ogół reprezentuje nacjonalizm
narodu panującego w państwie. Jest więc wielkim nieporozumieniem,
zasiane przez propagandę w minionym okresie mniemanie, że mniejszości
narodowe w II Rzeczypospolitej cierpiały wielki ucisk. Państwo nasze
nie było państwem totalitarnym i mimo pewnych ograniczeń demokracji
pozostawiało duży margines swobody także mniejszościom narodowym.
Pamiętajmy, że to właśnie totalitaryzm, zgodnie ze swoją istotą,
rozbija wszelkie naturalne więzi społeczne, likwidując społeczne
korporacje oraz autonomię samej jednostki ludzkiej, wtłaczając ją w
tryby "jedynie słusznego" systemu ideowo-politycznego. Totalitaryzm z
powodu stosowanych metod jest w stanie zniszczyć nie tylko wszelkie
więzi społeczne, ale i całe narody - pozbawiając je elit, potem także
własnej tożsamości, a więc języka, kultury, a nawet religii -
doprowadzając je do stanu bezkształtnej masy etnograficznej. W
przypadku komunizmu sowieckiego proces taki zwykle nazywamy
sowietyzacją. Totalitaryzm komunistyczny posługiwał się także metodą
ludobójstwa, czystek etnicznych, w sposób zamierzony
powodował głód, jak to było w latach trzydziestych na sowieckiej
Ukrainie, a zdezorganizowane w ten sposób społeczności
rusyfikował, znacznie skuteczniej niż czynił to carat.
Rzeczypospolita
pozostawiała Ukraińcom duży margines swobody. Istniały partie
ukraińskie, ukraińscy posłowie zasiadali w Sejmie, a senatorowie w
Senacie. Było też ukraińskie szkolnictwo, prasa, harcerstwo, rozmaite
instytucje gospodarcze i kulturalne. Szczególnie na Wołyniu,
popierany przez Piłsudskiego tamtejszy wojewoda Henryk Józewski
realizował swój "eksperyment", dzięki któremu
województwo to miało stać się "ukraińskim Piemontem". W
rzeczywistości polityka taka nie spełniła oczekiwań jej
animatorów, ani samych Ukraińców. Polska sanacyjna,
rezygnując z programu sugerowanego przez Narodową Demokrację w stosunku
do mniejszości ukraińskiej, była zbyt słaba, aby realnie móc
myśleć o rozegraniu po swojej myśli sytuacji w Europie
Środkowo-Wschodniej, jednocześnie dopuściła do zakorzenienia się
wśród Ukraińców na południowo-wschodnich Kresach
skrajnego nacjonalizmu, którego kolumną szturmową stała się
założona w 1929 r. nielegalna Organizacja Ukraińskich
Nacjonalistów, posługująca się już przed rokiem 1939 terrorem
(zabójstwa ministra Bronisława Pierackiego oraz polityka
polskiego i zwolennika porozumienia z Ukraińcami Tadeusza
Hołówki), sabotażem oraz współpracująca z III Rzeszą.
Również antypolskie ostrze miała Komunistyczna Partia Zachodniej
Ukrainy, która pełniła funkcję czynnika radykalnie
destrukcyjnego w stosunku do II Rzeczypospolitej. Z czasem to jednak
OUN i ideologia Doncowa zdobywała coraz liczniejszy rząd dusz
wśród mniejszości ukraińskiej, co poskutkowało w latach II wojny
światowej ludobójstwem Polaków i Żydów.
Po śmierci
Piłsudskiego wojewoda Józewski, wzbudzający coraz to większy
opór wśród Polaków, został odwołany z Wołynia, a
polityka w stosunku do Ukraińców została zmieniona, jak sądzono,
na bardziej adekwatną do istniejących realiów. Były to jednak
już ostatnie lata przed wojną.
Dramat, jakim
było bestialskie wymordowanie Polaków w latach II wojny
światowej przez nacjonalistów ukraińskich, został już w miarę
dobrze opisany. Dokonano ścisłych obliczeń, które nie
pozostawiają żadnych wątpliwości. Są jednak środowiska, które
stale kolportują na ten temat kłamstwa i starają się tuszować rozmiary
zbrodni OUN i UPA, czyniąc to z niskich pobudek lub w wyniku opacznie
pojmowanej racji politycznej.
Po rozpadzie
ZSRS i pojawieniu się na mapie Europy państwa ukraińskiego, jakby na
nowo zaktualizowały się stare problemy związane z relacjami
polsko-ukraińskimi i - pośrednio - polsko-rosyjskimi. Stare koncepcje,
co prawda przykrojone do nowych już warunków, powracają. Obecna
polska polityka w swoich najważniejszych rysach wydaje się stanowić
pewne kontinuum tej, którą preferował Piłsudski. Jej sednem jest
przeciwdziałanie podporządkowaniu Ukrainy Rosji, która znowu
wraca do swoich imperialnych tradycji. Jerzy Giedroyć, po wojnie
propagator wycofania się Polski z wszelkich roszczeń do jej byłych
Kresów Wschodnich oraz gorący rzecznik zbliżenia
polsko-ukraińskiego, posunął się nawet tak daleko, że w wywiadzie dla
Polskiego Radia na dwa tygodnie przed śmiercią stwierdził, że zbrodnie
UPA "powinny zostać po prostu zapomniane". Pamięć tych zbrodni staje
się więc w oczach różnych polskich polityków niewygodna,
a strona ukraińska, delikatnie rzecz ujmując, odnośnie do tych kwestii
zachowuje się arogancko, a nawet brutalnie, emitując rozmaite kłamstwa
i demonstrując rozmaite gesty nienawiści. Tradycja banderowska staje
się, przynajmniej na zachodniej Ukrainie, jednym z ważniejszych
składników nowej świadomości ukraińskiej. Mnożą się pomniki
znanych ludobójców z UPA, ich nazwiskami nazywane są
ulice w miastach... Wszystko to dzieje się bez zwracania uwagi na
stosunki polsko-ukraińskie.
Pewne jest
również to, że zorganizowana w duchu nacjonalizmu ukraińskiego
Ukraina może być bardzo niebezpiecznym sąsiadem. Zapominanie - jak
radził Giedroyć - albo przemilczanie równające się ustępowaniu
ze swoich racji, z psychologicznego punktu widzenia nie zawsze przynosi
załagodzenie sporów, a częściej otwiera eskalację żądań strony
przeciwnej. Trzeba też podkreślić, że na łamach swojej "Kultury" nie
przedstawił on żadnej spójnej doktryny dotyczącej rozgrywania
przez Polskę polityki ukraińskiej, a zamieszczane tam teksty dotyczące
Ukrainy robią nawet wrażenie propagandy proukraińskiej i uwzględniają
głównie głosy ukraińskie. Biorąc wreszcie pod uwagę nauki
płynące z dawniejszej polskiej polityki w stosunku do Ukraińców,
trzeba zdać sobie po raz kolejny sprawę z tego, że Polska była i jest
zbyt słabym partnerem, aby mogła się spodziewać sukcesów w
samodzielnym rozgrywaniu wielkich międzynarodowych gier politycznych.
Może się przeliczyć, bo przecież zasady i tradycja OUN wciąż są
akceptowane przez część Ukraińców, a prawdziwie demokratycznej,
licznej formacji, jak dotychczas, brakuje w tym społeczeństwie. Wpływy
ideologii nacjonalistycznej najbardziej zaznaczają się na zachodnich
obszarach państwa ukraińskiego, a więc w sąsiedztwie Polski.
W czasach
obecnych na ogół panuje przeświadczenie, że epoka wojujących,
skrajnych i szowinistycznych nacjonalizmów dobiegła już końca, a
doświadczenia ostatniej wojny światowej stworzyły wystarczający klimat
dla idei związanych z zasadami tolerancji i poszanowania osoby
ludzkiej. Nie wiadomo jednak, jak dalece reguła ta może dzisiaj
obowiązywać na terytoriach, na których właściwie nigdy dotąd nie
było demokracji, a pierwotne samodzierżawie zostało zastąpione przez
komunistyczny kolektywizm i totalitaryzm niecofający się przed masowymi
zbrodniami. Ten ostatni system, oddziałując przez kilkadziesiąt lat,
ukształtował mentalność społeczną, a zakorzenione przez niego cechy
jeszcze trwają. Nie jest więc wykluczone, że w następnym okresie,
zgodnie z wizjami Pawluczuka i Poliszczuka, skrajny nacjonalizm
ukraiński okaże się dla społeczeństwa tego kraju najbardziej adekwatną
ideologią i wypełni pustkę po komunizmie.
* * *
"Rozważania wokół książki Dmytro Docnowa <Nacjonalizm> “
Kilka
tygodni temu nasi południowo-wschodni sąsiedzi uraczyli nas
zbeszczeszczeniem lwowskiego pomnika wystawionego w miejscu stracenia
polskich profesorów, w czym brali udział również
nacjonaliści ukraińscy spod znaku OUN. Umieszczony tam napis namalowany
czerwoną farbą: “smert Lacham”, nie pozostawia żadnych
wątpliwości. Najbardziej jednak bulwersujące są wydarzenia ostatnich
dni, kiedy to prezydent Ukrainy Wiktor Juszczenko został odznaczony
doktoratem honoris causa przez Katolicki Uniwersytet Lubelski.
Przyczyną oburzenia i różnorakich demonstracji grupowych i
indywidualnych stał się fakt, iż Juszczenko jest człowiekiem dającym
wielokrotnie wyraz swoim daleko idącym sympatiom dla ukraińskiego
szowinistycznego nacjonalizmu o charakterze faszystowskim spod znaku
OUN-UPA. Korzysta równocześnie z poparcia organizacji
odwołujących się do faszyzmu ukraińskiego.
Prezydent
Ukrainy Wiktor Juszczenko wydał dekret w sprawie obchodów na
szczeblu państwowym 65-lecia powstania UPA, a jednym z punktów
tego dokumentu jest “przyspieszenie sprawy budowy pomnika Romana
Szuchewycza (ps. Taras Czuprynka), dowódcy UPA i wielkiego kata
Polaków oraz niszczyciela polskości”. Również we
Lwowie w ramach obchodów 65-lecia UPA zostanie odsłonięty pomnik
Stepana Bandery, szefa “frakcji banderowskiej” Organizacji
Ukraińskich Nacjonalistów, która stworzyła UPA –
odpowiedzialną za ludobójstwo dokonane na ludności polskiej,
żydowskiej, ormiańskiej, czeskiej, a nawet i ukraińskiej, o innych niż
szowinistyczne poglądach – na południowo-wschodnich Kresach II
Rzeczypospolitej.
Czy taki
człowiek jak Juszczenko zasługuje na tego rodzaju wyróżnienie
jak doktorat honoris causa KUL? Odpowiedź jest niezwykle prosta. Nie.
Przyznawanie mu takich wyróżnień jest hańbą, demoralizacją
Narodu i zabijaniem w nim instynktu samozachowawczego. Jest mieszaniem
pojęć i robieniem ludziom w głowach wielkiego zamętu, który może
przynieść negatywne skutki w przyszłości.
Aby lepiej zrozumieć powagę sytuacji
Sięgnijmy po
książkę Dmytro Doncowa “Nacjonalizm” – przetłumaczoną
na język polski przez dr. hab. Wiktora Poliszczuka – podstawową
pracę teoretyczną głównego ideologa integralnego nacjonalizmu
ukraińskiego. Jest to książka ważna. Jej waga wydaje się tym większa,
im bardziej energicznie dają o sobie znać w życiu politycznym Ukrainy
wspomniane elementy skrajne i wrogie Polsce i Polakom.
“Nacjonalizm”
Doncowa powinien być dla nas w dalszym ciągu poważnym ostrzeżeniem i
dlatego tekst ten warto znać. Powinien on dotrzeć do świadomości
możliwie najszerszych kręgów polskiej opinii publicznej. Na
książkę tę będziemy patrzeć jako na istotny dokument odzwierciedlający
charakter radykalnego skrzydła ukraińskiej myśli politycznej,
które reprezentowała i właściwie nadal reprezentuje Organizacja
Ukraińskich Nacjonalistów i inne organizacje oraz środowiska
poczuwające się do kontynuowania jej tradycji niezależnie od aktualnej
nazwy. To właśnie one popierają Juszczenkę!
Nacjonalizm
ukraiński okresu międzywojennego wsławił się na terenie II
Rzeczypospolitej, gdzie funkcjonował i się rozwijał, działalnością
terrorystyczną, sabotażową oraz szpiegowską wymierzoną przeciwko
państwu polskiemu i Polakom. W latach drugiej wojny światowej
doprowadził do krwawego ludobójstwa ludności polskiej
zamieszkującej południowo-wschodnie województwa II
Rzeczypospolitej. Jego działalność kosztowała życie od ok. 120 tys. do
ok. 200 tys. osób. Jest więc fenomenem, który musi budzić
zainteresowanie badaczy, a powinien być także brany pod uwagę z pełną
powagą również i przez polityków praktyków.
Nacjonalizm ten, mimo tak wielu zbrodni, które popełnił, jako
teoria nie jest u nas bliżej znany. Na taki stan rzeczy złożyło się
wiele czynników. Dlatego polskojęzyczne wydanie głównej
pracy Doncowa jest świetną okazją, aby mu się dokładnie przyjrzeć,
konstatując jego istotę, i wyciągnąć właściwe wnioski zarówno co
do oceny jego minionej działalności, jak i perspektywicznych
możliwości. Jak napisał jeden z publicystów paryskiej
“Kultury”: “gdy chodziło [w latach II RP - przyp.
B.G.] o znaczną część społeczeństwa [ukraińskiego - przyp. B.G.], a
zwłaszcza o młode pokolenie, [Doncow - przyp. B.G.] był niemal
wyłącznym władcą uczuć i myśli. Młodzi nacjonaliści z OUN widzieli w
nim przywódcę z powszechnej nominacji, ideologa o niewątpliwym
autorytecie, niemal narodowego proroka” [1].
Takie
stwierdzenie nie powinno już pozostawiać żadnej wątpliwości co do
faktycznej roli Doncowa w najnowszej historii Ukraińców i
zamieszkujących wraz z nimi te same ziemie Polaków. Ocenę
znaczenia jego doktryny uzupełnia wypowiedź, która wyszła spod
pióra najlepszego jak dotychczas historyka ukraińskiego
nacjonalizmu dr. hab. Wiktora Poliszczuka. Stwierdził on, że
“istnieje oczywista spójność miedzy doktryną D. Doncowa,
programowymi (i innymi) uchwałami i postanowieniami OUN oraz praktyką
ukraińskiego ruchu nacjonalistycznego, poczynając od UWO [Ukraińska
Wojskowa Organizacja - przyp. B.G.] poprzez OUN i na UPA [Ukraińska
Powstańcza Armia - przyp. B.G.] kończąc, od 1920 do 1950 roku”
[2].
Wątek walki z ukraińskim “prowansalstwem”
Wróćmy
jednak do czynników, które zamazują właściwy obraz
nacjonalizmu ukraińskiego, nieraz nawet sugerując, iż jest on
zjawiskiem równorzędnym np. w stosunku do nacjonalizmu
polskiego. Jest ich co najmniej kilka. Już w latach rządów
sanacji obowiązywała doktryna, że Rosję sowiecką można rozbić przy
pomocy narodów zamieszkujących w ZSRS, które jednak
pragną niepodległości. Takim narodem mieli być przede wszystkim
Ukraińcy. Dlatego też polityka w stosunku do tej mniejszości w Polsce
była stosunkowo liberalna (tzw. eksperyment wołyński wojewody Henryka
Józefskiego), a zakres swobód znaczny. Doktryna sanacyjna
poprzestawała na koncepcji państwowej asymilacji mniejszości
narodowych, wstrzymując się na tym polu przed polityką typowo
nacjonalistyczną, która sugeruje konieczność wynaradawiania.
Taka sytuacja oznaczała możliwość działania na obszarze II
Rzeczypospolitej różnych organizacji i osób związanych z
ukraińskim nacjonalizmem, byleby tylko nie wchodziły w konflikt z
obowiązującym prawem i wykazywały się oficjalnie lojalnością w stosunku
do państwa polskiego.
Z takiej
sytuacji korzystał i Doncow przebywający na terenie Polski. Wydał on
swój “Nacjonalizm” po raz pierwszy w Żółkwi
leżącej nieopodal Lwowa. Ponadto jego doktryna wyłożona w tej książce
miała charakter wyraźnie antyrosyjski, sugerując konieczność wyrwania
narodu ukraińskiego z wszelkich wpływów rosyjskich, nie tylko w
sensie politycznym, ale także mentalnym oraz kulturowym. Doncow walczył
z ukraińskim “prowansalstwem”, rozumiejąc pod tym terminem
duchowe uzależnienie Ukraińców od Rosji. Reprezentował więc
tendencję wyrwania Ukrainy, i to pod każdym względem, z orbity
wpływów rosyjskich. Taka postawa nie mogła być niemile widziana
w ówczesnej Polsce, która popierała tzw. prometeizm, a
również dzisiaj jest praktykowana w naszym kraju. W latach II
Rzeczypospolitej uważano, iż nacjonalizm ukraiński da się skanalizować
przeciwko Rosji sowieckiej, zyskując w ten sposób wyraźny atut i
nic nie tracąc w zamian. Rachuby takie okazały się całkowicie błędne.
Zauważano jedynie antyrosyjski i polityczny aspekt problemu
ukraińskiego. I tak, jak można sądzić, myśli się dzisiaj! Tymczasem
jest jeszcze jeden ważny czynnik w całej sprawie.
Ukraina, jak
stwierdził Zbigniew Brzeziński, jako niepodległe państwo nie była
wyśnionym ideałem milionów jej mieszkańców. Była pewnym
kaprysem historii i “produktem” rozpadu Związku Sowieckiego
[3]. Mieszkańcy południowej i wschodniej Ukrainy jeśli nie są
Rosjanami, to zostali mocno zrusyfikowani. Inaczej jest na zachodzie
kraju, który do roku 1939 stanowił część Polski. Tam
nacjonaliści – kontynuatorzy OUN, mają zdolność
“reanimacji” narodu i nadania mu z powrotem aktywnego
charakteru po latach rusyfikacji i sowietyzacji. Są też oni wrogo
nastawieni do Polski i Polaków, pielęgnując tradycję OUN i UPA
oraz liderów tych organizacji, którzy z polskiego punktu
widzenia są przede wszystkim ludźmi odpowiedzialnymi za zbrodnie
ludobójstwa popełnionego na Polakach w latach wojny i zaraz po
jej zakończeniu.
O roli
ukraińskich nacjonalistów dla procesu owej
“reanimacji” narodowej na Ukrainie tak pisał profesor
Włodzimierz Pawluczuk w swojej książce poświęconej współczesnej
Ukrainie: “Nie byłoby jednak niepodległej Ukrainy, nie byłoby
historii narodu ukraińskiego jako narodu politycznego, walczącego o
pełną niepodległość, gdyby nie nacjonalizm, gdyby nie UPA, gdyby nie
narodowy fanatyzm jednostek opętanych szaleńczą ideą stworzenia z
amorficznej ‘ruskiej’ masy bitnego, znaczącego dziejowo
narodu. Los Ukrainy byłby podobny do losu Białorusi. Jeśliby wykreślić
z dziejów Ukrainy zawartość ideową i działalność
nacjonalistów, w tym przede wszystkim UPA, to kultura i historia
Ukrainy nie zawiera treści, które by dawały szanse na
legitymizację pełnej niepodległości tego kraju.
Dziewiętnastowieczni
patrioci Ukrainy (…) nic nie mówili o niepodległej
Ukrainie i – co więcej – nie myśleli o tym. Ale nie myśleli
o tym nawet Hruszewski, Wynnyczenko, przywódcy Centralnej Rady
Ukrainy w 1917 roku, postulując jedynie autonomię Ukrainy w ramach
Rosji” [4].
Mając na uwadze
powyższą konstatację, nie należy się dziwić, iż walka wypowiedziana
przez Doncowa ukraińskiemu “prowansalstwu”, tak wyraźnie
uwydatniona w jego “Nacjonalizmie”, musiała być dobrze
przyjmowana przez wszystkich, którzy w silnej Rosji widzieli
największe zagrożenie. Do nich należał również Jerzy Giedroyć.
Będąc na jesieni 1939 roku pracownikiem polskiej ambasady w
Bukareszcie, wydał Doncowowi polski paszport, co uchroniło tego
ostatniego od trudnej sytuacji, jaka powstała w momencie załamania się
II Rzeczypospolitej.
Spojrzenie na
ukraiński nacjonalizm jedynie przez pryzmat jego antyrosyjskiego ostrza
przysłaniało możliwość dostrzegania innych jego aspektów! A były
one nie mniej ważne. Wśród nich na pierwszy plan wysuwa się
zawarta w “Nacjonalizmie” filozofia człowieka i ściśle
związana z nią filozofia społeczna oraz cała zaprezentowana tam
aksjologia stanowiąca rdzeń szowinistycznego nacjonalizmu o skrajnym
charakterze. Takiej aksjologii nie posiadał nigdy nacjonalizm polski w
żadnej ze swoich odmian i dlatego próba stawiania znaku
równości pomiędzy nim a nacjonalizmem ukraińskim stanowi albo
wyraz złej woli, albo ewidentnej ignorancji w dziedzinie wiedzy o
doktrynach politycznych. Doktryna nacjonalizmu ukraińskiego w takiej
postaci, w jakiej ujmował ją Doncow w swoim “Nacjonalizmie”
i w jakiej przyjęła się w OUN, wykazuje cechy faszystowskie pokrewne
nazizmowi. Jej osnową jest tzw. darwinizm społeczny (teoria o
nieuchronności walki wszystkich przeciwko wszystkim celem utrzymania
się na powierzchni życia, akceptująca taką wyniszczającą walkę jako
środek do wyselekcjonowania najlepszych.
Doktryna taka
jest zaprzeczeniem wszelkiego humanitaryzmu zarówno w jego
religijnym, jak i świeckim wydaniu), a jedną z zasadniczych funkcji
umacnianie Ukraińców w nienawiści do innych narodów.
Doktryna Doncowa pośrednio, poprzez propagowanie wartości właściwych
“darwinizmowi społecznemu”, była przyczyną
ludobójstwa dokonanego na Polakach, chociaż sam Doncow, jako
mieszkaniec II Rzeczypospolitej, bezpośrednio nie wypowiadał się
przeciwko nam.
Podstawowe zasady ideologii OUN Doncowa
Według niego,
naród – “nacja”, stanowi osobny gatunek w
przyrodzie. Nacje pozostają więc między sobą w stanie nieustającej
wojny, walcząc o miejsce pod słońcem i prawo do istnienia. Innej dla
nich alternatywy Doncow nie przewiduje. Tak widziany przez tego
ideologa świat miał być światem wojen narodu ukraińskiego ze wszystkimi
o przestrzeń, o panowanie i zniszczenie konkurentów i
przeciwników. W takim świecie naród –
“nacja”, staje się wartością najwyższą, wyrastając ponad
Boga i wszystkie inne wartości szanowane przez cywilizowane narody.
Hasłem, które propaguje Doncow, jest “Nacja ponad
wszystko”. Stosunki panujące wewnątrz niej też miały być odbiciem
świata zwierzęcego. Miała tam obowiązywać hierarchia, na czele
której stałby wódz o nieograniczonej władzy. Widzimy tu
wyraźnie strukturę właściwą faszyzmowi i hitleryzmowi. Wódz
miałby do dyspozycji tzw. mniejszość inicjatywną – kategorię
ludzi uznanych za lepszych wobec reszty narodu, który w swojej
masie był traktowany dość pogardliwie. Ta “mniejszość
inicjatywna” miałaby prawo stosowania w stosunku do reszty
społeczeństwa “twórczej przemocy”, co oznaczało
zapowiedź zupełnego nieliczenia się przewodniej elity z opinią
społeczną i szerokiego stosowania przymusu i represji.
Taką praktykę
widzimy już w obrębie UPA, gdzie terror w stosunku do jej
członków był na porządku dziennym. Ową “mniejszością
inicjatywną” była OUN. Widzimy tu więc dyktaturę jednej partii,
która powinna zdynamizować i podporządkować sobie masy, a
opornych i sceptyków po prostu usuwać lub nawet fizycznie
zlikwidować. Aktywizacja narodu według Doncowa miałaby odbywać się
zgodnie z pewnymi zasadami, które nazywał on “siłami
motorycznymi nacjonalizmu ukraińskiego”.
Na pierwszym
miejscu ideolog ten stawiał “wolę”. Uznawał ją za czynnik
decydujący o istnieniu narodu – “nacji”. W związku z
tym pisał: “Na tej woli (nie na rozumie), na dogmacie (nie na
udowodnionej prawdzie) (…) musi być zbudowana nasza narodowa
idea”.
Drugim
czynnikiem dla Doncowa była “siła”. Tu powoływał się na
Darwina, mówiąc: “Teoria Darwina tłumaczy postęp
zwycięstwem silniejszego nad słabszym w nieustannej walce o byt”.
“Przemoc”
to kolejna siła motoryczna ukraińskiego nacjonalizmu. Doncow poucza
swoich czytelników, iż “bez przemocy i żelaznej
bezwzględności niczego w historii nie stworzono (…) przemoc,
żelazna bezwzględność i wojna oto metody, przy pomocy których
wybrane narody szły drogą postępu”, i dodaje za Sorelem:
“przemoc to jedyny sposób, pozostający w dyspozycji
(…) narodów zbydlęconych przez humanizm”.
Doncow tak
rozumie rolę nacjonalistycznej elity – “mniejszości
inicjatywnej”: “ustanawia [ona - przyp. B.G.] swoją prawdę,
jedyną i nieomylną, młotem wbija tę wiarę i tę prawdę w zbuntowane
mózgi ogółu, bezlitośnie zwalczając
niedowiarków”. Tym samym wyklucza wszelki pluralizm,
zapowiadając reżim totalitarny.
“Ekspansja”
jako siła motoryczna nacjonalizmu ukraińskiego wynika z uznania narodu
– “nacji”, za gatunek w przyrodzie. Doncow powołuje
się tu na Woltera, według którego, “pragnienie świetności
swego kraju oznacza pragnienie nieszczęścia swoich
sąsiadów”, i dodaje od siebie: “ekspansji swego
kraju wyrzeka się tylko ten, u kogo całkowicie obumarło poczucie
patriotyzmu. Prawo ekspansji istniało, istnieje i istnieć będzie.
Absurdem jest ogólnoludzki punkt widzenia w polityce”.
Doncow uznaje
też Ukraińców, za naród wybrany. Według jego słów
są oni “stworzeni z gliny, z jakiej Pan Bóg tworzy narody
wybrane”. Niektórzy kwalifikują takie stwierdzenia jako
przejaw rasizmu.
Kolejnymi
siłami motorycznymi ukraińskiego nacjonalizmu są: fanatyzm,
bezwzględność i nienawiść. Według autora “Nacjonalizmu”,
“fanatyk uznaje swoją prawdę za objawioną, którą mają
przyjąć inni”. Stąd też płynie jego agresywność i
nietolerancyjność w stosunku do innych poglądów. Fanatyzm, jak
twierdzi Doncow, jest zbudowany nie na “cum” (z), a na
“contra” (przeciw).
Także
amoralność zajmuje ważne miejsce w katalogu cech ukraińskiego
nacjonalizmu spod znaku OUN. Celem “moralności” wyznawanej
przez ten nacjonalizm jest “silny człowiek”, a nie
“człowiek w ogóle”. Walce o byt, którą
wyznają Doncow i jego uczniowie jako naczelną zasadę, obce jest moralne
pojęcie sprawiedliwości i miłości. Według niego, tylko filistrzy oraz
ludzie z “obumarłym instynktem życia” postępują moralnie i
odrzucają wojnę, zabójstwa i przemoc. W przyrodzie nie ma bowiem
humanizmu i sprawiedliwości. Jest tylko siła (życie) i słabość (śmierć).
Oto podane w
największym skrócie podstawowe zasady ideologii OUN wyłożone w
głównej pracy naczelnego ideologa ukraińskiego nacjonalizmu
Dmytro Doncowa “Nacjonalizmie”. Jak widać, są one bliskie
nazizmowi i co równie ważne, nadal znajdują akceptację co
najmniej wśród części współczesnych Ukraińców.
Prawda pozwala uniknąć błędów
Takimi
problemami dotychczas w Polsce się nie zajmowano, poprzestając na
stronie praktycznej działalności ukraińskiego nacjonalizmu, i to dość
często wyraźnie reglamentowanej przez koniunkturę polityczną.
Problematykę tę w obszarze języka polskiego podjął dopiero dr hab.
Wiktor Poliszczuk w serii swoich prac naukowych i popularnonaukowych
[5]. Zagadnienia te wymagają spojrzenia interdyscyplinarnego, na
które stać jest tylko niektórych badaczy. Ponadto
koniunktura polityczna stwarza różne trudności, które dla
niektórych wydają się wystarczającą zaporą, aby poniechać tej
tematyki. Odpowiedzialni za zbrodnie ludobójstwa są obecnie
uznawani na zachodniej Ukrainie za bohaterów. Otacza się tam
kultem nawet takich zbrodniarzy jak Roman Szuchewycz czy Roman
Kłaczkiwskyj. Głównemu przywódcy i inspiratorowi zbrodni
Stepanowi Banderze buduje się panteony. Swojego pomnika doczekała się
we Lwowie nawet dywizja SS – Ha-łyczyna, której członkowie
wymordowali setki polskich mieszkańców Huty Pieniackiej,
Podkarmienia czy Palikowy. Jest to chyba jedyny istniejący pomnik w
Europie wystawiony na chwałę esesmanów! Na Ukrainie działają
partie będące przedłużeniem OUN, a jak podkreśla profesor Włodzimierz
Pawluczuk, nacjonalizm jako kierunek ideowy cieszy się tam estymą.
Polskie wydanie
“Nacjonalizmu” Dmytro Doncowa powinno znacznie ułatwić
odnośne studia nad ukraińskim nacjonalizmem i jego aksjologią oraz
rozwiać niektóre wątpliwości. Kierunek ten, jak zauważano już
wyżej, bynajmniej nie obumarł i nadal funkcjonuje na Ukrainie,
wypełniając tamtejszą pustkę ideologiczną po zbankrutowanym komunizmie.
“Nacjonalizm” Doncowa mówi nam, z kim i z czym mamy
do czynienia. Nie zawiera on żadnych pierwiastków
humanistycznych ani w wydaniu chrześcijańskim, ani laickim.
Różni się też diametralnie od nacjonalizmu polskiego i od
nacjonalizmów innych narodów, a w szczególności
romańskich. Nacjonalizm polski równoczesny ukraińskiemu rozwijał
się na tych samych ziemiach i opierał swoje zasady na etyce
katolickiej, zapowiadając w drugiej połowie lat trzydziestych XX wieku
budowę Katolickiego Państwa Polskiego Narodu [6].
Natomiast
Doncow dyskredytował i wyśmiewał inne prądy występujące na Ukrainie,
które mogły się legitymować pierwiastkami humanistycznymi.
Zalecał też ich odrzucenie. Tych wszystkich aspektów nie brał
pod uwagę Jerzy Giedroyć, jak też przedwojenni architekci polskiej
polityki w stosunku do Ukraińców, którzy, jak się wydaje,
przede wszystkim widzieli tylko jej antyrosyjski aspekt. Pomyłki te
kosztowały bardzo drogo.
Na koniec
trzeba dodać, z myślą o sceptykach, nieszczerych politykach oraz innych
koniunkturalistach, że już przed II wojną światową nie kto inny jak
Ukrainiec greckokatolicki, biskup Stanisławowa Grzegorz Chomyszyn,
uznał nacjonalizm ukraiński w swoim wydanym w roku 1933 (także w języku
polskim) i dziś już zapomnianym tekście pt. “Problem
ukraiński” za “destruktywny”, a nawet
“obłędny”, gdyż prowadzący do “światopoglądu
pogańskiego” i “nienawiści”, i odrzucał go stanowczo
[7]. Niestety, jego poglądy nie miały wielu zwolenników
wśród Ukraińców. Szkoda też, że nie zauważali tego
niektórzy ówcześni polscy politycy oraz
współcześni zwolennicy poglądów Jerzego Giedroycia na
zagadnienia stosunków polsko-ukraińskich.
Prof. dr hab. Bogumił Grott
Autor jest pracownikiem naukowym Uniwersytetu Jagiellońskiego na Wydziale Filozoficznym w Instytucie Religioznawstwa.
1. J. Łobodowski, Dmytro Doncow – życie i działalność, “Zeszyty Historyczne” 1981, z. 55, s. 155.
2 W. Poliszczuk, Ideologia ukraińskiego nacjonalizmu, Toronto – Warszawa 1996, s. 112.
3 A. Strońska, Dopóki milczy Ukraina, Warszawa 1998, s. 123.
4 W. Pawluczuk, Ukraina – polityka – mistyka, Kraków 1998, s. 78-79.
5 Najważniejszą z nich jest: Integralny nacjonalizm ukraiński jako odmiana faszyzmu, t. 1-5, Toronto 1998-2003.
6 W. Nowosad, W walce o Katolickie Państwo Polskiego Narodu, Lwów 1938.
7
Tekst pt. “Problem ukraiński” został w języku polskim
wydany w miesięczniku “Nasza Przyszłość” 1933, t. 29, s. 30.
* * *
"Jak powstał ukraiński integralny nacjonalizm“
prof. Czesław Partacz
Na Rubieży nr 86/2006.
/fragmenty/