STRONA GŁÓWNA

"Na Ukrainie" a nie "w Ukrainie"

 Zwrot "w Ukrainie"  jest sztucznie wprowadzany przez wielu polityków i dziennikarzy do przestrzeni publicznej i nadużywany przez  media,  które ulegając ukraińskiej propagandzie  narzucają go swoim odbiorcom, rugując jednocześnie z polszczyzny tradycyjny zwrot "na Ukrainie". Warto zauważyć, że według sondażu  80% Ukraińców konstrukcja "na Ukrainie" w niczym nie przeszkadza. Mało tego w mowie potocznej  przeważnie nadal  jej używają.

Jak słusznie zauważa dr Łukasz Adamski: 
"(...) Przymierze i współpraca będą jednak zagrożone, jeśli pogrążymy się w spory wnikające w najgłębsze pokłady tożsamości obu narodów, a szacunek dla naszych kultur i racjonalność działań ustąpią miejsca płytkiemu myśleniu opartemu na fałszywych przesłankach. Przykładem takiego zagrożenia jest rugowanie z polszczyzny zwrotu „na Ukrainie”. Stosowanie go ma rzekomo implikować nieuznawanie podmiotowości politycznej Ukrainy. (...)  Z gramatycznego punktu widzenia nie ma przeszkód, aby mówić „w Ukrainie”. Tylko po co to czynić? Nie ma w polszczyźnie reguły mówiącej, że przyimek „w” stosuje się wobec państw, a „na” – wobec prowincji. Mówimy „w Wielkopolsce”, „w Siedmiogrodzie”, „w Tyrolu”, a jednocześnie „na Łużycach”, „na Morawach”. Większość państw wymaga przyimka „w”, ale kraje wyspiarskie („na Cyprze”) oraz sąsiadujące z Polską z reguły domagają się użycia „na”. Stąd „na Łotwie”, „na Litwie”, „na Białorusi”, „na Ukrainie”, „na Słowacji” i „na Węgrzech”, a historycznie nawet „na Rakuziech”, czyli „w Austrii”. Już samo wyliczenie tych państw obala inny argument, że przyimek „na” podkreśla obecną lub dawną przynależność do państwa polskiego jakiegoś obszaru. Ani Węgry nie były częścią Polski, ani mówienie „w Tyrolu” nie oznacza postulowania niepodległości tego regionu.(...) Skąd się zaś w ogóle wzięło w polszczyźnie „na”? Otóż oznacza ono coś swojskiego, położonego po sąsiedzku – dlatego chadzało się „na Węgry”, jeździło „na saksy”, a wielu polskich urlopowiczów mówi, wbrew normie, o wyjeździe „na Chorwację”. "
 
* * * * * * * *

Łukasz Adamski:  "Na Ukrainie” czy „w Ukrainie”? „Na” oznacza bliskość  /Rzeczpospolita 28.04.2022/

Czy wrażliwość oparta o błędne wyobrażenia może zmieniać reguły języka? – zastanawia się historyk.

Żywiołowe wsparcie dla Ukrainy oraz goszczenie uchodźców wywołują przeogromną wdzięczność Ukraińców i usuwają w obu państwach grunt spod nóg demagogom historycznym. Politycy znad Wisły biją rekordy popularności w sondażach nad Dnieprem, a Polska i Ukraina stają się jeszcze bliższe sobie. Przymierze i współpraca będą jednak zagrożone, jeśli pogrążymy się w spory wnikające w najgłębsze pokłady tożsamości obu narodów, a szacunek dla naszych kultur i racjonalność działań ustąpią miejsca płytkiemu myśleniu opartemu na fałszywych przesłankach. Przykładem takiego zagrożenia jest rugowanie z polszczyzny zwrotu „na Ukrainie”. Stosowanie go ma rzekomo implikować nieuznawanie podmiotowości politycznej Ukrainy. 

Formy „w Ukrainie” do niedawna używały środowiska lewicy uznające, iż priorytetowym kryterium rozstrzygania sporu nie jest prawda, lecz wrażliwość jego uczestników. Teraz formę tę znaleźć można nawet na profilach rządowych, a publicznie orędują za nią nawet niektórzy konserwatywni intelektualiści. Przeciwnicy zaś coraz głośniej krzyczą: „Nie będą nam Ukraińcy zmieniać języka”.

Z gramatycznego punktu widzenia nie ma przeszkód, aby mówić „w Ukrainie”. Tylko po co to czynić? Nie ma w polszczyźnie reguły mówiącej, że przyimek „w” stosuje się wobec państw, a „na” – wobec prowincji. Mówimy „w Wielkopolsce”, „w Siedmiogrodzie”, „w Tyrolu”, a jednocześnie „na Łużycach”, „na Morawach”. Większość państw wymaga przyimka „w”, ale kraje wyspiarskie („na Cyprze”) oraz sąsiadujące z Polską z reguły domagają się użycia „na”. Stąd „na Łotwie”, „na Litwie”, „na Białorusi”, „na Ukrainie”, „na Słowacji” i „na Węgrzech”, a historycznie nawet „na Rakuziech”, czyli „w Austrii”. 

Już samo wyliczenie tych państw obala inny argument, że przyimek „na” podkreśla obecną lub dawną przynależność do państwa polskiego jakiegoś obszaru. Ani Węgry nie były częścią Polski, ani mówienie „w Tyrolu” nie oznacza postulowania niepodległości tego regionu.

Zwolennicy konstrukcji „w Ukrainie” chcą uwzględniać wrażliwość ukraińską. Nie przedstawiają jednak dowodów na istnienie konsensusu wśród Ukraińców co do sensu proponowania Polakom reform ich własnego języka. Idę o zakład, że przytłaczającej większości jest to obojętne. Owszem, są środowiska, które chcą „w Ukrainie”. Część z nich domagała się także mówienia „Dnipro”, uznając pod wpływem fałszywych analogii z rosyjskim, że Dniepr to… rusycyzm. 

Czy jednak czyjaś wrażliwość oparta o błędne wyobrażenia co do meritum sprawy może być argumentem, aby zmieniać reguły dobra wspólnego, jakim jest język? Toż ideologizując go, utrudniamy pełnienie przez niego podstawowej roli – neutralnego środka komunikacji, łączącego naród.

Skąd się zaś w ogóle wzięło w polszczyźnie „na”? Otóż oznacza ono coś swojskiego, położonego po sąsiedzku – dlatego chadzało się „na Węgry”, jeździło „na saksy”, a wielu polskich urlopowiczów mówi, wbrew normie, o wyjeździe „na Chorwację”. Używanie wobec Ukrainy „na” zdradza więc emocjonalną bliskość wobec tego kraju i narodu ukraińskiego.

Przymierze i współpraca będą jednak zagrożone, jeśli pogrążymy się w spory wnikające w najgłębsze pokłady tożsamości obu narodów, a szacunek dla naszych kultur i racjonalność działań ustąpią miejsca płytkiemu myśleniu opartemu na fałszywych przesłankach. Przykładem takiego zagrożenia jest rugowanie z polszczyzny zwrotu „na Ukrainie”. Stosowanie go ma rzekomo implikować nieuznawanie podmiotowości politycznej Ukrainy.

Łukasz Adamski:  Autor jest doktorem nauk humanistycznych, historykiem, politologiem, wicedyrektorem Centrum Polsko-Rosyjskiego Dialogu i Porozumienia.


* * * * * * * *
"Na Ukrainie" czy "w Ukrainie". Prawie połowie Ukraińców jest to jednak obojętne?

47 procent respondentów ma obojętny stosunek do konstrukcji "na Ukrainie", 33 procent jest gotowych ją zaakceptować, a 17 proc. nie uważa, by była ona stosowna - tak wynika z badań, które rządowe Centrum Dialogu im. Juliusza Mieroszewskiego zleciło na Ukrainie. Opublikowany właśnie raport dopisuje ciąg dalszy do opinii Rady Języka Polskiego w sprawie używania zwrotów "na Ukrainie" i "w Ukrainie".

Badanie, jak i raport końcowy zatytułowany "Polska i Polacy oczami Ukraińców" koncentruje się na wzajemnych relacjach dwóch narodów, odpowiada na pytania o znajomość języka polskiego i chęci jego doskonalenia, związki rodzinne, wzajemne wizyty w obu krajach, stosunek do Niemców i Rosjan, a także postrzeganie niektórych aspektów historycznych (np. rzezi wołyńskiej).

"Na Ukrainie" i "w Ukrainie"

Jednym z ostatnich zagadnień, o które pytano respondentów, była kwestia używania zwrotów "na Ukrainie" i "w Ukrainie". Pytanie brzmiało: "Czy określenie »na Ukrainie« po polsku jest dla Pana/Pani akceptowalne?". Największa grupa - 47 procent respondentów - odpowiedziała, że jest jej to "obojętne", 33 procent badanych odparło na to pytanie "tak", 17 procent - "nie", a 3 procent nie miało zdania i odpowiedziało "trudno powiedzieć".

Łukaszowi Adamskiemu, wicedyrektorowi Centrum im. Mieroszewskiego, wyniki się podobały: "Tak więc 80% Ukraińców konstrukcja »na Ukrainie« nie przeszkadza. Może więc Rada Języka Polskiego ujawniłaby ekspertyzy, z których korzystała, rekomendując Polakom używanie konstrukcji »w Ukrainie«. W końcu w swoim stanowisku Rada powołała się na »odczucia Ukraińców«” - napisał na Twitterze.

Adamski polemizował w ten sposób z opinią Rady Języka Polskiego. Pod koniec lipca RJP przyznała, że "w obliczu wojny w Ukrainie do Rady oraz do jej członków napływają wciąż pytania i wnioski w sprawie właściwego użycia przyimków z nazwą Ukraina". I tłumaczyła, że "zwyczaj językowy preferujący przyimki »na« i »do« w odniesieniu do nazw niektórych bezpośrednich i pośrednich sąsiadów Polski ukształtował się bardzo dawno, kiedy zupełnie inne były granice państw oraz poczucie wspólnoty państwowej czy dynastycznej. Stanowi on relikt dawnej rzeczywistości, nie jest zaś przejawem kwestionowania suwerenności Ukrainy, Litwy, Łotwy, Białorusi, Słowacji ani Węgier (z nazwami tych państw łączymy zwyczajowo przyimek na). Jednak niezależnie od faktycznych przyczyn jakiegoś zwyczaju językowego ważne jest, jak odbierają go ludzie, których on dotyczy".
(...)
W tym miejscu pojawia się pytanie:  czy to jest Rada Języka Polskiego czy Ukraińskiego ? Pomimo tego, że polski zwyczaj językowy domaga się użycia konstrukcji "na Ukrainie" , Rada z uporem godnym lepszej sprawy lobbuje za zwrotem "w Ukrainie" chyba jedynie w celach politycznych  po to aby przypodobać się  propagandystom ukraińskim.  Ponadto  skoro "ważne jest jak odbierają go ludzie których on dotyczy" to czy ktoś pytał   nas Polaków jaka jest nasza opinia w tej sprawie ? - P.J.
(...)

Centrum Dialogu im. Juliusza Mieroszewskiego to dawne rządowe Centrum Polsko-Rosyjskiego Dialogu i Porozumienia. Zmiana nazwy nastąpiła 27 lipca 2022 roku i wynikła z "przekształceń stosunków międzynarodowych po 24 lutego 2022 r., a więc zbrojnego ataku Federacji Rosyjskiej na Ukrainę". Celem działalności Centrum jest teraz inicjowanie, wspieranie i podejmowanie działań na rzecz dialogu oraz porozumienia w stosunkach Polaków z narodami Europy Wschodniej, w szczególności z Ukraińcami, Białorusinami, Gruzinami, Mołdawianami i Rosjanami. 

Badanie realizowane było poprzez przeprowadzone między 11 i 15 sierpnia 2022 roku wywiady telefoniczne z 1036 respondentami, Ukraińcami powyżej 18. roku życia. 


Opracowanie strony:  © P.Jaroszczak - Przemyśl 2024