Krótko o św. Brunonie Bonifacym z Kwerfurtu
Bruno Bonifacy z Kwerfurtu jest obecnie niestety bardzo mało znany, a szkoda bo była to postać wybitna i wielce zasłużona dla Polski i ówczesnej Europy. Święty był rzecznikiem i konsekwentnym realizatorem pojednania między wschodnią i zachodnią cywilizacją, orędownikiem pokoju między narodami i jedności wewnątrz państw. Wniósł wielki wkład w ewangelizację wielu narodów, w rozwój organizacji Kościoła oraz stworzył podstawy ich rozwoju kulturalnego. Można przypomnieć, że według oceny prof. Stanisława Zakrzewskiego:
“Bruno jest pierwszym znanym pisarzem piszącym na ziemi polskiej i o rzeczach polskich (...) w kulturze duchowej Polski bolesławsklej zajmuje miejsce najwybitniejsze ..."
z kolei prof. Józef Widajewicz mówiąc w sprawie listu Świętego do Henryka II, pisze, że
“w dziejach stosunków polsko-niemiecklch potępienie przez Niemca polityki niemieckiego władcy i aprobata polityki polskiej jest czymś niezwykłym"
Był on także wybitną indywidualnością, jak pisze prof. Jerzy Strzelczyk:
"Bruno obracał się w najwyższych kręgach ówczesnego społeczeństwa, wśród jego osobistych znajomych , niekiedy przyjaciół, znajdowali się cesarze Otton III i Henryk II, papieże Grzegorz V i Sylwester II, władcy na "Wschodzie": Bolesław Chrobry, Włodzimierz Wielki kijowski i Stefan węgierski, wielcy reformatorzy życia kościelnego: Romuald, zapewne Nil, wreszcie Radzim Gaudenty, brat św. Wojciecha i pierwszy arcybiskup gnieźnieński, oraz Anastazy i Astryk, którzy kładli podwaliny pod Kościół na Węgrzech."
Święty Bruno Bonifacy z Kwerfurtu urodził się około 974 roku. Pochodził z arystokratycznej rodziny, spokrewnionej z panującą w Niemczech dynastią Ludolfingów. Rodzice, Bruno i Ida , zamieszkiwali Kwerfurt, położony w ziemi Hassegau, na zachód od Mersenburga. W znanej szkole w Magdeburgu - gdzie wcześniej kształcił się Święty Wojciech - odebrał gruntowne wykształcenie pod kierunkiem magistra Gedona. W szkole kolegował z kuzynem Thietmarem, późniejszym biskupem w Mersenburgu i znanym kronikarzem. Thietmar poświęcił swojemu dawnemu koledze ze szkoły dwa dość obszerne rozdziały w swojej kronice. Jako członek znakomitego rodu Bruno wcześnie uzyskał godność kanonika katedry magdeburskiej, a powołany na dwór cesarski, został kapelanem Ottona III . Wielkim wstrząsem dla obu z nich była wieść o męczeńskiej śmierci Świętego Wojciecha ( 997r. ). Gdy z końcem 997 roku Otton III wybrał się do Rzymu, Bruno dołączył się do jego orszaku, nie wrócił jednak z nim do Niemiec, tylko został we Włoszech przez kilka lat ( 998 - 1002 ). Obracał się tam w kołach, które na dalszy bieg jego życia wywarły decydujący wpływ. Jest wielce prawdopodobne, że wstąpił do klasztoru Świętego Bonifacego i Aleksego na Awentynie, w którym niegdyś jako mnich przebywał Święty Wojciech. Wówczas to jako brat zakonny przyjął imię pierwszego apostoła Niemiec (775) - Bonifacego. Niebawem uległ wpływowi głośnego reformatora zakonu benedyktynów i twórcy ascetycznych eremów - św. Romualda. W początkach 1001 roku osiadł wraz z nim i kilku jego uczniami w eremie Pereum pod Rawenną. Ideałem ówczesnego ascety była działalność misyjna i męczeństwo. Kiedy Bolesław Chrobry nadesłał prośbę o przysłanie l do Polski misjonarzy, pośród ochotników jacy się zgłosili, znalazł się również Bruno. Wypadki jednak nie potoczyły się po jego myśli. Dwaj inni - Benedykt i Jan, wyruszyli do Polski niezwłocznie, gdy on musiał się jeszcze udać do papieża po zezwolenie głoszenia ewangelii. Papież Sylwester II przychylił się do jego prośby, a nadto zezwolił wyświęcić go na arcybiskupa misyjnego. Wskutek pobytu w Rzymie stracił Bruno sporo czasu i doczekał się zmiany sytuacji politycznej. Przyjaciel Bolesława Otton III zmarł nagle 23 stycznia 1002 roku, a jego następca Henryk II zainicjował całkiem inną politykę wobec Polski. Jej rezultatem był wybuch wojny z Bolesławem, co uniemożliwiło Brunonowi odbycie podróży do wyznaczonego miejsca w Polsce. Zamiast tego udał się do Czarnych Węgrów, osiadłych nad dolną Cisą i Maroszem. Była to pierwsza jego misja (1003 -1004), która przyniosła niewielkie wyniki. Z Węgier wrócił do Niemiec i prawdopodobnie w sierpniu 1004 roku wyświęcony został na arcybiskupa misyjnego przez metropolitę magdeburskiego Taginona. W 1007 roku przedsięwziął drugą podróż na Węgry, skąd udał się na Ruś, a stamtąd do Pieczyngów, by ich także nawrócić na wiarę chrześcijańską. Było to zadanie bardzo niebezpieczne, mimo to uwieńczone zostało niespodziewanie pomyślnym wynikiem. W nauce polskiej istnieje pogląd, że wszystkie te podróże odbywał Bruno z inicjatywy i w interesie Bolesława Chrobrego. Według innego zapatrywania, ( które popiera wielu badaczy ) , były to przedsięwzięcia czysto misyjne, od Polski całkowicie niezależne. W pierwszym wypadku dopuszczalne jest przyjęcie, że w Polsce bawił Bruno już w 1007, a może nawet w 1006 roku. W drugim przypuszczenie takie nie jest konieczne. Pewne jest w każdym razie, że od Pieczyngów poprzez Ruś skierował się ku Polsce, gdzie stanął w letnich miesiącach 1008 roku. Pośród pogańskich ludów objętych jego misyjną akcją znaleźli się także Szwedzi, ale nie jest pewne w jakich przypadło to latach. Do Szwecji nie jeździł Bruno osobiście, wyręczał się podległymi mu kapłanami, osiągając także tutaj pozytywne rezultaty. Potwierdzeniem tego faktu może być poniższy fragment listu Brunona do króla niemieckiego Henryka II:
" ... Tymczasem niech nie ujdzie wiedzy króla, że nasz biskup, którego wraz z czcigodnym mnichem Rodbertem, znanym Tobie, wyprawiłem za morze w celu głoszenia Ewangelii Swijom - jak stanowczo oświadczyli przybyli posłowie — ochrzcił. Bogu dzięki, samego króla Swijów, którego żona już dawno była chrześcijanką. Gdy wkrótce wraz z nim tysiąc ludzi z siedmiu plemion dostąpiło tej samej łaski, pozostali zaś oburzeni pragnęli ich zabić, wszyscy z biskupem na jakiś czas ustąpili, spodziewając się, że znów wrócą. Skoro powrócą posłowie wysłani, aby dowiedzieć się, jak się mają i jaki mieli powrót, cokolwiek doniosą, zgodnie z powinnością jako Twój sługa niechybnie postaram się powiadomić o tym Ciebie jako króla, który mnie utwierdził w głoszeniu Ewangelii."
Swijowie (Suigis) to nazwa określająca Szwedów. Zdaniem wielu uczonych Bruno rozwinął tą akcję misyjną właśnie podczas swego pobytu w Polsce. Jak zauważa prof. J.Strzelczyk:
"Konkretność danych zawartych w Liście Brunona nie pozwala jednak wątpić w wiarygodność relacji, tym bardziej, że autor odwołuje się do osób osobiście znanych cesarzowi. Królem Szwedów był wówczas Olaf Skotkonung, siostrzeniec Bolesława Chrobrego, syn siostry Chrobrego Sygrydy/Świętosławy; władca polski mógł być zatem zainteresowany nawiązaniem bliższych z nim stosunków."
W drugiej połowie 1008 r. działalność Brunona była bardzo żywa i ściśle związana z polskimi sprawami. Po śmierci Ottona III jego idee zamarły w Niemczech, a żyły w Polsce. Nie znajdując więc poparcia u następcy Ottona, Henryka II, szukał go Bruno u przyjaciela zmarłego cesarza - Bolesława Chrobrego. Przyjęty przez niego bardzo serdecznie, przywiązał się szczerze do polskiego państwa i dalszą misyjną akcję postanowił prowadzić z Polski. Według niektórych uczonych był drugim, obok gnieźnieńskiego, arcybiskupem i posiadał metropolię we wschodniej połaci państwa . Kiedy przygotowania do nowej misji były w toku, zaczęło się zanosić się na wybuch nowej wojny Henryka II z Bolesławem. Dla Brunona był to cios dotkliwy, ponieważ na zgodzie Polski z Niemcami budował on plan nawracania ludów pogańskich. Wojna natomiast mogła zniweczyć jego zamierzenia. W takiej chwili nie mógł milczeć i wtedy to napisał - nie wiadomo czy z własnej, czy też z inicjatywy Bolesława - swój głośny list do Henryka II, w którym z całym szacunkiem dla majestatu niemieckiego monarchy surowo osądził jego politykę wobec Bolesława Chrobrego. Najbardziej bolał Brunona sojusz Henryka II z pogańskimi Lutykami i zwalczanie chrześcijańskiego władcy Polski, który dążył do nawrócenia Prusów na wiarę chrześcijańską. Bruno swój stosunek do polskiego księcia określił między innymi takimi słowami :
" ... Jeśliby ktoś także to powiedziała ze do tego księcia [tj. Bolesława Chrobrego - P.J.] odnoszę się z uczuciem wierności i serdecznej przyjaźni, prawda to. Rzeczywiście kocham go jak duszę moją i więcej niż życie moje. Lecz mam wiarygodnego świadka, wspólnego Boga [naszego], przed którym nic nie jest ukryte, że nie miłuję go wbrew Twojej łaskawości, gdyż ile tylko mogę, pragnę życzliwie usposobić go względem Ciebie. Po czym zaraz przechodzi do sprawy najważniejszej: Lecz oby bez utraty łaski królewskiej wolno było tak powiedzieć: czy godzi się prześladować lud chrześcijański [Polaków], a żyć w przyjaźni z pogańskim? Co za ugoda Chrystusa z Belialem? Jakie porównanie światła z ciemnością? W jaki sposób mogą się zgodzić diabeł Swarożyc oraz wódz świętych, wasz i nasz Maurycy? Jakim czołem schodzą się święta włócznia i chorągwie diabelskie tych, którzy poją się krwią ludzką? Czy nie uważasz tego za grzech, gdy chrześcijanina - zgroza mówić to - zabija się na ofiarę pod chorągwią demonów? "
W dziejach stosunków polsko - niemieckich potępienie przez Niemca polityki niemieckiego władcy i aprobata polityki polskiej jest czymś niezwykłym. Niestety interwencja skutku nie odniosła i Henryk II polityki nie zmienił, ale Bruno nie dożył przebiegu niemiłych mu wydarzeń. Zresztą stosunki pomiędzy Henrykiem II a Brunonem nigdy nie były idealne, skoro ten w swoim liście skarży się, iż:
"... z tego powodu zapewne gniewałeś się przy moim odejściu. Stąd także podczas mojej nieobecności wyśmiałeś wobec otaczających Cię panów mnie i wiele moich wad godnych wyśmiania."
Kilkumiesięczny pobyt w Polsce wypełnił Bruno nie tylko przygotowaniami do nowej misji, ale także pracą literacką. Napisał wtedy prawdopodobnie skróconą relację (dawniej napisanego) „Żywota Świętego Wojciecha", ponadto „Żywot Pięciu Braci Męczenników"- dwóch Włochów ( towarzyszy z eremu w Pereum ) i trzech polskich nowicjuszy zamordowanych na ziemiach polskich w 1003 roku, a może także „Opis męczeństwa Świętego Wojciecha". Dwa pierwsze dzieła, nieocenionej wartości źródła do poznania ówczesnych stosunków w Polsce, zachowały się do naszych czasów, trzecie dawno zaginęło. Dziełami tymi zainaugurował Bruno łacińskie piśmiennictwo w naszym kraju. Tymczasem przygotowania do nowej podróży dobiegły końca i w początkach 1009 roku mógł on wybrać się do Prusów, czy też raczej do odrębnego ich szczepu - Jaćwingów. Była to ostatnia misja w jego życiu. Nakazem niechętnego mu księcia pogańskiego został 9 marca pozbawiony życia wraz z innymi członkami ekspedycji. Ocalał tylko jeden - Wibert, późniejszy autor relacji o męczeństwie Brunona. Według wiarygodnej tradycji Bolesław Chrobry wykupił zwłoki męczenników od pogan i pogrzebał na ziemiach polskich. Niestety w Polsce pamięć o św. Brunonie Bonifacym szybko uległa zapomnieniu - nie wspominają o nim wcale polscy kronikarze. Jedynie w "Roczniku Kapituły Krakowskiej" znalazła się pod rokiem 1009 krótka wzmianka mówiąca, że "Bruno biskup został zamęczony." Szkoda bo była to osoba wielce zasłużona dla Polski i co warto dodać usposobiona do niej bardzo przyjaźnie.
Źródła tekstu:
1. Materiały Instytutu Kresów Wschodnich w Przemyślu.
2. J.Strzelczyk - Apostołowie Europy - Warszawa 1997.
Opracowanie strony: © P.Jaroszczak - Przemyśl 2000