Zagrożenia dla chrześcijaństwa
Część II
Tikkun olam: Rozbrojenie religii światowych
Październik 2002
[Narody]
nie są naprawdę narodem Boga, ponieważ są one wciąż w trakcie stawania się nim,
(...) nie wiedzą, do jakiego stopnia wojna jest świętą wojną a do jakiego
jedynie świecką wojną. (...) Czy zostaną użyte w roli kamienia do budowy
Królestwa – o tym ich własna świadomość nie potrafi nic powiedzieć. Tylko wojna
szalejąca ponad ich świadomością indywidualną o tym decyduje.
Franz
Rosenzweig „Gwiazda zbawienia”
-
Narody: Polityka mesjańska
Jerzy
Rachowski
Ustaliliśmy
dotąd, iż radykalny, mesjanistyczny do głębi ruch żydowski Chabad-Lubavitch
przez długie lata kierowany przez charyzmatycznego rabina Menachema Schneersona
stawia sobie za cel ostateczne usunięcie z powierzchni ziemi wszystkich innych
niż judaizm religii poprzez ustanowienie powszechnie obowiązującego tzw. prawa
noachickiego.1 Wiele wypowiedzi z tym
prawem związanych odwołuje się do bliżej nie określonej naprawy, czy też
udoskonalania świata (hebr. tikkun olam). Równocześnie niektórzy
komentatorzy prawa rabinicznego, jak rabin Simcha Mediwinsk w dziele Ohr
Sameach, zwracają uwagę na związek prawa noachickiego z „sądowniczą władzą
żydowskich królów posiadających mandat do naprawiania świata, tikkun
olam.”2 Powstaje pytanie, co w
istocie kryje się za tym z gruntu optymistycznie brzmiącym określeniem.
Znalezienie
odpowiedzi wydaje się być tym pilniejsze, iż pojęcie „naprawa, udoskonalanie,
prostowanie świata” w judaistycznym kręgu kulturowym zdaje się wchodzić w
ostatnich latach do powszechnego niemal użytku. Dla przykładu amerykańska
synagoga reformistyczna zawarła tikkun olam jako dyrektywę swego
działania na najbliższe dekady XXI w. w swych zasadach uchwalonych w czerwcu
1999 r. w Pittsburgu: „Przynosimy Torę światu, kiedy staramy się wypełniać
najwyższe etyczne nakazy w naszych stosunkach z innymi i z całym Bożym
stworzeniem. Partnerzy Boga w tikkun olam, w naprawianiu świata, jesteśmy
wezwani dopomagać w nadejściu wieku mesjańskiego.”3
Jak
wskazuje krytyka post-syjonizmu dokonana przez Isi Leiblera, przewodniczącego
Światowego Kongresu Żydów 4, termin tikkun olam
nie ogranicza się do języka religijnego judaizmu, ale przybierając formę
akcji socjalnej na skalę globalną, przenika także do życia światowych
organizacji żydowskiej diaspory, trafiając między innymi do słownika ideologii
politycznego syjonizmu izraelskiej Partii Pracy. Dodajmy, że w 1997 r. ukazała
się na Zachodzie książka Dawida Shatza zatytułowana „Tikkun Olam.”5
Tikkun
olam
nie omija także judaizmu w jego głównym, ortodoksyjnym nurcie. Półtora roku
wcześniej od reformistów, bowiem już w grudniu 1997 r., a w kilka miesięcy po
opublikowaniu książki Davida Shatza, naczelny rabin British Commonwealth’u
Jonathan Sacks wystąpił na konwencji Unii Ortodoksyjnej zachodniego wybrzeża USA
z orędziem „Tikkun olam: Odpowiedzialność judaistycznej ortodoksji za
doskonalenie świata Boga.”6 Wezwał w nim do tikkun
olam, do, jak to określił, ostatniego historycznego wyzwania, jakie stoi
przed narodem żydowskim.
Należy
zaznaczyć, że rabin Sacks interesował się już znacznie wcześniej zarówno
zagadnieniem tikkun olam, jak też działalnością rabina Schneersona w
kierunku ustanowienia światowego systemu prawa noachickiego. W roku 1994
stwierdził w „Wellsprings Magazine”: „Chasydyzm stosuje bardzo potężne, wysoce
brzemienne słowo z Kabały, tikkun – który znaczy „naprawiać połamany
świat” (...) I pewnego razu spekulowałem w gazetowym artykule, że być może,
całkiem być może, iż Lubavitcher Rebbe podjął najostateczniejszą
[najstraszniejszą] duchową inicjatywę, jaka kiedykolwiek została podjęta w
historii ludzkości.”7
Jak
wynika z wspomnianej wyżej wypowiedzi naczelnego rabina Wspólnoty Brytyjskiej
Jonathana Sacksa dotyczącej tikkun olam, naród żydowski dokonać miał w
ciągu ostatniego stulecia dwóch doniosłych osiągnięć, będących zarazem
wypełnieniem dwóch obietnic danych przez Boga Abrahamowi. Pierwsze z nich to
odtworzenie w ciągu pięćdziesięciu lat oddziaływania syjonizmu suwerennego
państwa Izrael, „jedynego miejsca na świecie, gdzie nie jesteśmy rządzeni przez
innych, ale mamy przywilej rządzenia się sami. Od 1948 r. odtworzyliśmy tę
władzę. Nasi przodkowie modlili się, by ‘powrócić do twego miasta, Jeruzalem’ i
od 1967 r. widzimy Jerozolimę odbudowaną i zjednoczoną. (...) Widzieliśmy w tym
wieku rzeczy, o których nawet najwięksi wizjonerzy w żydowskiej historii mogli
tylko marzyć.”
Drugim
wedle orędzia rabina Sacksa osiągnięciem narodu żydowskiego jest rozwinięcie
religijnego szkolnictwa ortodoksyjnego, mającego odnosić znaczne sukcesy w
odtwarzaniu młodego pokolenia wierzących Żydów. Osiągnięcie to wyraża
następująca statystyka pochodząca z książki żydowskiego socjologa Alana
Dershowitza „Zanikający Żyd amerykański”,8
wydanej w 1997 r., a przytoczonej przez rabina Sacksa: „Każde 200 świeckich
Żydów zostało zredukowane do 10, każde 200 reformowanych Żydów ograniczone do
27, każde 200 konserwatywnych Żydów sprowadzone do 48, każde 200 ortodoksyjnych
Żydów wzrosło do 692, a każde 200 ortodoksyjnych chasydów - do 5175. Ortodoksja
przełamała problem, jak przekazać nasze dziedzictwo naszym dzieciom.” –
konkluduje triumfalnie rabin Sacks, przedstawiciel żydowskiej ortodoksji.
W
tym miejscu należy szerzej omówić kwestię „tożsamości żydowskiej”, jaka wyłania
się zarówno ze wspomnianej książki, jak i z innych wystąpień publicznych rabina
Sacksa. Według
podstawowej tezy pracy Dershowitza,, Żydom paradoksalnie najbardziej jako
narodowi zagraża poczucie bezpieczeństwa, akceptacja otoczenia, brak
dyskryminacji i antysemityzmu, gdyż sprzyja to jakoby niebezpiecznym dla
żydowskiej tożsamości zjawiskom na przykład asymilacja, czy małżeństwa osób
pochodzenia żydowskiego z nie-Żydami.
Z
takiego postawienia sprawy przez Dershowitza można by wnosić, iż jego zdaniem
naród żydowski dla swego przetrwania jako naród, niezbędnie potrzebuje nowego,
wyraźnie zdefiniowanego wroga zewnętrznego. Jonathan Sacks w swoim artykule
„Miłość, nienawiść i tożsamość żydowska”, również z 1997 r., zdaje się w pełni
ten pogląd podzielać: „By przetrwać, Izrael musi być nie tylko medinah,
ale i hevrah – nie tylko państwem, ale i społeczeństwem. Sam
demokratyczny proces nie gwarantuje istnienia tego ciała politycznego; wymaga
ono pewnej minimalnie podzielanej kultury i tożsamości. Izrael w stanie wojny
jest określany przez jego wrogów. Izrael znajdujący się w stanie pogoni za
pokojem jest mniej łatwy do określenia, trudniejszy do rządzenia. To z pewnością
musi być w przyszłości jedna ważna sprawa.”9
Spostrzegamy,
że zdaniem Sacksa, naród żydowski jest tym łatwiejszy do rządzenia i tym
łatwiejsze do osiągnięcia „określenie Izraela”, czyli definicja jego tożsamości,
im wyraźniejszy jest podział na „my” i „oni”, na „swoich” i „obcych”, a to z
kolei najłatwiej osiągnąć jest w sytuacji zagrożenia, jeśli nie w stanie wojny,
ze swym nie-żydowskim otoczeniem.
Zatem
ideologia narodu wybranego, nawet w najbardziej europejskiej, cywilizowanej swej
odmianie, opierałaby się w istocie na skrajnej ksenofobii. Jest to stanowisko
wychodzące z założenia, że im więcej wrogości, tym lepiej dla narodowej
tożsamości żydowskiej i wiązanych z nią celów i oczekiwań. Rodzi się obawa, czy
nie powstaje w związku z tym pokusa sztucznego wytwarzania, podsycania wrogości,
by tym sposobem uzyskać jeszcze wyrazistsze rozróżnienie „my” i
„obcy”.
Niestety,
to samo myślenie, w jeszcze wyraźniej postaci pojawia się u Sacksa w innym
miejscu: „Jest tylko jeden naród, który posiada władzę zniszczenia Żydów, Boże
nie dopuść, i jest nim sam naród żydowski. A to niebezpieczeństwo pojawia się,
jak to się często zdarza, w czasach, kiedy mamy suwerenność i niepodległość,
kiedy dążymy do pokoju. Zewnętrzni wrogowie jednoczą nas; ale kiedy nie mamy
zewnętrznych wrogów, lub przynajmniej, kiedy nie są oni tak wyróżniający się,
wtedy Boże broń, my czasami stajemy się wrogami jeden dla drugiego, i to jest
bardzo, bardzo groźne.” 10
Istotnie,
groźne. Tym groźniejsze, że uniknąć wojny żydowsko-żydowskiej można tylko w
jeden w zasadzie sposób – doprowadzając do wykreowania dającego się
jednoznacznie zidentyfikować wroga zewnętrznego. Pokusa sztucznego generowania
zagrożenia zewnętrznego zdaje się przeradzać w istotną życiową konieczność. W
tym kontekście szczególną wymowę zyskuje wypowiedź rabina Sacksa: „Nie możemy
uczynić pokoju pomiędzy Żydami a światem dopóki nie uczynimy pokoju pomiędzy
Żydem i Żydem.”11 Może ona wskazywać, iż
naród żydowski, a właściwie niektóre jego elity przywódcze, już obecnie znajdują
się w stanie... utajonej wojny z innymi narodami. W tym przypadku nie od
kogokolwiek innego, ale od czołowych żydowskich przywódców zależałoby w istocie,
jak wielki będzie na świecie poziom wrogości w stosunku do Żydów, od czego
zależałoby z kolei, jak szybko uda się Żydów zjednoczyć w obliczu wspólnego
wroga, by tę wojnę z narodami można było ostatecznie zwycięsko zakończyć. Tak
rozumiany i realizowany pokój światowy byłby już tylko i wyłącznie innym
sposobem prowadzenia wojny - wojny ostatecznej o pokój mesjański.
Upatrywany
przez naczelnego rabina Wspólnoty Brytyjskiej związek poziomu antysemityzmu na
świecie z jakością żydowskiej duchowości oraz ze skutecznością w przywracaniu
osób pochodzenia żydowskiego na łono judaizmu, ujawnia się także w „Pytaniach i
odpowiedziach na temat Mesjasza!” australijskiego rabina Benziona Mileckiego.
Odpowiadając na pytanie: „Jeśli świat staje się lepszym miejscem, dlaczego
doświadczamy narastania antysemityzmu?”, rabin Milecki stwierdza: „W moim
przekonaniu antysemityzm jest zjawiskiem duchowym, które generalnie nie
zaprzecza ulepszaniu świata (tikkun olam – przyp. J.R.). My Żydzi
jesteśmy dziwnymi ludźmi i odpowiadamy dużo lepiej na kryzysy niż na cuda. Jak
powiedział Rabbi dr. Sacks podczas swej niedawnej wizyty: jest niestety wielu
Żydów, którzy nie byliby Żydami, gdyby nie antysemityzm. Powinniśmy stać się
bardziej uduchowieni i bardziej żydowscy w odpowiedzi na cuda Wojny w Zatoce,
masowy napływ Żydów z Europy Wschodniej, upadek Związku Sowieckiego itp. (…)
Istnieje opinia w Talmudzie, która mówi, że zanim Mesjasz nadejdzie, będzie miał
miejsce wzrost antysemityzmu, aby sprowadzić Żydów ponownie do judaizmu.”12
Po
czym poznać, że nadchodzi mesjasz? Oczywiście, po wzroście antysemityzmu.
Skądinąd rabin Milecki jest jednym
z paru dziesiątków aktywnych reprezentantów ultra-ortodoksyjnego ruchu
Chabad-Lubavitch w Australii. Zauważmy przy okazji, iż według statystyki
Dershovitza, największym wskaźnikiem dynamiki „rozwoju” cieszą się
ekstremistyczne organizacje religijne w rodzaju Chabad-Lubavitch. Są to nurty
zajmujące się propagowaniem prawa noachickiego, a zarazem odpowiedzialne za
publiczne palenie egzemplarzy Nowego Testamentu, za otwarte napady na wspólnoty
i świątynie innych wyznań i religii, nie tylko w stosunku do chrześcijaństwa i
innych religii ale także w stosunku do nurtów nieortodoksyjnych w obrębie samego
judaizmu. One to właśnie przez uprawianie programowego terroryzmu są jedną z
przyczyn wzrostu wrogości i napięć o charakterze narodowym etnicznymi
wyznaniowym, głównie w Izraelu i w USA.
Nie
lepiej jest, jak się wydaje, również w Europie. Kiedy na przykład świeżo wybrany
na premiera Benjamin Netanyahu na spotkaniu z młodzieżą żydowską w Pradze
uczynił aluzję do postępów w procesie pokojowym na Bliskim Wschodzie, w który
był osobiście zaangażowany, młodzi ludzie w tradycyjnych kipach na głowach, a
zatem ostentacyjnie religijni, „z całą gorliwością neofitów” wyrażali swe
niezadowolenie z powodu kontynuowania przez rząd Netanyahu pokojowej polityki
Icchaka Rabina.13
Potwierdza to nasze wcześniejsze obawy, iż nowa tożsamość żydowska formowana na
bazie wzmacniania ksenofobii od wewnątrz oraz sztucznie generowanego wroga
zewnętrznego nie będzie raczej zainteresowana powiększaniem sumy pokoju w
świecie.
Wróćmy
do omawianego orędzia rabina Sacksa dotyczącego tikkun olam. Stwierdza
on, że “przez transformowanie siebie w naród, my przekształcamy świat”, albowiem
„[ż]ydowska historia jest podróżą w kierunku trzech przeznaczeń: przeznaczenia
żydowskiej ziemi, przeznaczenia żydowskich dzieci i przeznaczenia przemiany
świata”. Toteż trzecią
obietnicą Boga daną Abrahamowi i zarazem trzecim wyzwaniem stojącym dopiero
przed Żydami jest
l’takayn
olam b’malchut Sha-d,
„doskonalenie świata pod Bożą suwerennością”. Jest to, jak czytamy,
„’najprostszy i najbardziej klarowny’ zwrot pochodzący z modlitwy aleinu,
a zarazem ostatnie, najtrudniejsze zadanie w żydowskiej historii, (...) poprzez
którego wykonanie narody zobaczą, że [to] wy jesteście narodem Boga.”
Jak
przedstawia się wymieniony „najprostszy i najbardziej klarowny zwrot” w swym
naturalnym kontekście modlitwy aleinu? Sięgnijmy do internetowego
opracowania „Tikkun Olam. Perspektywy z żydowskiej liturgii i źródeł
biblijnych.” Znajdujemy tam transkrypcję modlitwa aleinu, która w swej
zasadniczej części brzmi następująco:
„Niechaj
ujrzymy niebawem Twoją potężną chwałę w usunięciu z powierzchni ziemi
obrzydliwego bałwochwalstwa a fałszywe bożki zostaną ostatecznie zniszczone
dla udoskonalenia świata pod suwerenną władzą
Wszechmocnego. Wówczas cała ludzkość będzie wzywać twego Imienia, aby
nawrócić do Ciebie niegodziwców całej ziemi. Wszyscy mieszkańcy ziemi będą znać
i uznawać twoje Imię, a każde kolano zegnie się, a każdy język będzie
przysięgał... i dla chwały twego Imienia będą oddawać cześć i wszyscy oni
przyjmą na siebie jarzmo Twego Królestwa, w którym Ty będziesz panował nad nimi
wkrótce i wiecznie...” 14
Nie
można uwolnić się od wrażenia, iż osiągnięcie trzeciego przeznaczenia
żydowskiego i doskonalenie świata w rozumieniu europejskiej ortodoksji
judaistycznej, czyli realizacja tikkun olam, wiedzie prostą drogą poprzez
wytępienie i zniesienie z powierzchni ziemi „obrzydliwego bałwochwalstwa” i
„zniszczenie fałszywych bożków.”
Warto
odnotować, iż „suwerenna władza Wszechmocnego” sama w sobie wyklucza rządy
jakiegokolwiek innego prawa bożego nie pochodzącego z Tory i Talmudu. To
sprawia, iż pojęcie „suwerenności Boga na ziemi” jest stosowane często jako
zastępcze określenie jawnej walki judaizmu z wszelką „idolatrią”. Pojawiło się
ono m.in. w 2000 r. w postaci doktryny o „suwerenności Bożej nad wzgórzem
świątynnym” w Jerozolimie, kiedy to powstała potrzeba podważenia przez judaizm
dotychczasowej muzułmańskiej wyłączności w zarządu nad tym świętym dla
muzułmanów miejscem, z równoczesnym prawnym uzasadnieniem żydowskiego roszczenia
do Wzgórza.
W
dalszym ciągu swego orędzia Jonathan Sacks stwierdza, że w przeszłości,
zwłaszcza w okresie Oświecenia, ortodoksja żydowska, sama bardzo zainteresowana
„partykularyzmem”, podporządkowała ideę tikkun olam (i związane z nią
takie pojęcia jak „światło dla pogan”, „żydowska misja” oraz „etyczny
uniwersalizm”) uniwersalizmowi oświeceniowemu. Daje on wyraz swemu ubolewaniu,
iż skutkiem tego Żydzi zapłacili za to cenę asymilacji i reformizmu, tak, iż
„termin tikkun olam stał się podejrzany.”
Sądząc
z powyższego, żydowskie (i nie tylko żydowskie) Oświecenie wraz z Rewolucją
Francuską włącznie, byłoby również operacją kabalistyczną typu tikkun
olam, w dodatku prowadzoną pod nadzorem judaistycznej ortodoksji. Tak czy
inaczej, należy wszakże zauważyć, że dzięki owemu przejściowemu, by nie rzec,
koniunkturalnemu oświeceniowemu „uniwersalizmowi”, Żydzi osiągnęli swe wpływy do
tego stopnia, aby obecnie niektóre osobistości przywódcze miały śmiałość niemal
otwarcie ogłosić prawdziwą tikkun olam, taką naprawę świata, która stawia
sobie za cel wytępienie wszystkich innych religii (z wyjątkiem, rzecz jasna,
judaizmu).
W
ten sposób dochodzimy powoli do końcowej części wypowiedzi Jonathana Sacksa,
którą internetowe media żydowskie bezbłędnie określiły jako „158 najbardziej
dramatycznych sekund” wystąpienia naczelnego rabina British Commonwealth’u 15. Brzmi to nieco, jak
„10 zdań, które wstrząsnęły światem” i... wrażenie to nie jest nazbyt na
wyrost.
„Po
raz pierwszy w ciągu dwóch tysięcy lat mamy szansę wprowadzić to wszystko w
życie.”
(Przez
„to wszystko” należy rozumieć: koncepcję narodu żydowskiego jako „światła dla
pogan”, hasło „żydowskiej misji” w stosunku do ludzkości, oraz żądanie
powszechnego obowiązywania w świecie etyki żydowskiej – przyp. J.R.) „Nigdy
przez dwa tysiące lat nie mieliśmy szansy stworzenia społeczeństwa globalnego, a
dziś w diasporze po raz pierwszy jesteśmy częścią głównego nurtu demokracji
Zachodu. Jesteśmy w stanie mówić i być słyszani, jesteśmy w stanie nauczać i nie
być ignorowani, jesteśmy w stanie uświęcać Imię Boga w życiu
publicznym.”
Przyjaciele
– kończy wezwaniem swą przemowę do konwencji Unii Ortodoksyjnej zachodniego
wybrzeża USA naczelny rabin Wspólnoty brytyjskiej Jonathan Sacks - mamy wielkie
rzeczy do zrobienia. Rzeczy, których nigdy przedtem nie mieliśmy okazji dokonać.
Mamy szansę kształtować społeczeństwo w Państwie Izrael zbudowane na
sprawiedliwości i współczuciu. Mamy szansę być wybitnie autorytatywnym głosem w
dyskusji ludzkości na temat moralności. Jeśli to uczynimy, świat będzie lepszym
miejscem; jeśli tego dokonamy, będziemy lepszymi Żydami. (...). W tym
zeświecczonym wieku możemy być wzorami duchowości, w tym relatywistycznym wieku
powinniśmy być w stanie uczyć ponownie posłuszeństwa dla obiektywnych [Bożych
nakazów] “Będziesz…” i „Nie będziesz... W wieku, w którym religia tak często
przynosi konflikty, powinniśmy być w stanie nauczać ponownie, że Szalom, pokój,
jest Imieniem Boga...
Słuchając
tych pełnych entuzjazmu i wiary słów rabina Sacksa nie powinniśmy zapominać ani
przez chwilę tego, co już wiemy, a mianowicie, że podstawowym celem tikkun
olam jest ostateczne „starcie z powierzchni ziemi obrzydliwego
bałwochwalstwa”. Nie powinniśmy zarazem przeoczyć faktu, iż kilka zdań wcześniej
zostaliśmy przez Sacksa pouczeni, że „jak uczy Majmonides, przez zachowywanie
swojego [żydowskiego] życia nauczamy Prawa najbardziej fundamentalnego ze
wszystkich praw, które głosi, że wyroki i prawa Tory nie są zemstą przeciwko
światu, ale są one współczuciem, łaskawością i pokojem w świecie.”
„Dobroczynność”,
„współczucie” i „łaskawość” prawa Talmudu (Ustnej Tory) dla całego
nie-żydowskiej części ludzkości napomknięte przez Sacksa nader przypomina
orzeczenie wysokiego rabinicznego autorytetu rabina Moshe Feinsteina w sprawie
kary śmierci. W 1991 r., udzielając odpowiedzi na zapytanie
wystosowane przez wysokiego urzędnika rządu izraelskiego, rabin Feinstein
wymienił „specjalne okoliczności”, w których sędziowie mogą ponownie w zgodności
z prawem żydowskim wymierzać Żydom karę śmierci za pewne rodzaje przestępstw, w
tym za porwanie, cudzołóstwo i idolatrię. Feinstein stwierdza przy tym: „kara
[śmierci] nie jest nakładana z powodu nienawiści do przestępcy, ani dla
podtrzymania istnienia społeczeństwa. (…) Celem nałożenia kary śmierci za te
przestępstwa nie jest położenie końca życiu ludzkiemu, ale tylko pouczenie ludzi
o powadze tych przestępstw.” Dodajmy, że jak wynika z tego samego
artykułu publikowanego przez Unię Ortodoksyjną, Feinstein orzeka, że w stosunku
do Noachitów pojedynczy sędzia może w oparciu o prawo noachickie wymierzyć na
postawie świadectwa jednego świadka karę śmierci za szeroki zakres wykroczeń.16
Ortodoksyjna
wersja doskonalenia świata przedstawiona przez rabina Sacksa nie jest jedyną
tego typu. Jak już wspominaliśmy, reformistyczny judaizm amerykański wystąpił w
1999 r. z własną wersją tikkun olam. W warstwie werbalnej zdaje się ona
przybierać postać swego rodzaju „akcji społecznej” na globalną skalę. Bardziej
wyraziste kształty uzyskuje ona w jednostronnej deklaracji żydowskiej na temat
chrześcijan i chrześcijaństwa „Dabru emet”17, pochodzącej również z
1999 r. Warto więc odnieść się do tego dokumentu szerzej zwłaszcza, iż
przedstawiany jest on powszechnie, zarówno po stronie żydowskiej i
chrześcijańskiej, jako koronny dowód żydowskiej dobrej woli w stosunku do
nie-Żydów.
Autorami
„Dabru emet” są czterej akademicy amerykańscy żydowskiego pochodzenia: Tikva
Frymer-Kensky (University of Chicago), Peter Ochs (University of Virginia),
Michael Singer (Universityt of Notre Dame) oraz David Novak (University of
Toronto). Ten ostatni specjalizuje się w dialogu z chrześcijaństwem a zarazem
jest znawcą i popularyzatorem prawa noachickiego.18
W
wymienionym dokumencie możemy zauważyć tę samą, co u rabina Sacksa, specyficzną
dwoistość w pojmowaniu prawa w zależności od tego, czy znajdujemy się w czasach
„normalnych” czy „mesjańskich”.
Bowiem
w szóstym fundamentalnym stwierdzeniu „Dabru emet” stanowi, iż „ani Żydzi ani
chrześcijanie nie powinni być przymuszani do afirmowania nauczania religijnego
reprezentowanego przez wspólnotę przeciwną” niż ich własna, a także wyraża
pragnienie, by żadna ze wspólnot nie egzekwowała władzy politycznej nad
przeciwną, z tej racji, iż posiada dokładniejszą interpretację Pisma (zgodną z
prawdą ostateczną – przyp. J.R.). Istnieje bowiem, zdaniem autorów deklaracji,
ustanowiona przez Stwórcę „nierozstrzygalna po ludzku różnica pomiędzy Żydami i
chrześcijanami”, która, jak głosi pierwsze zdanie akapitu, nie będzie
ustanowiona (przez żadną z przedmiotowych wspólnot), „aż do chwili, kiedy Bóg
zbawi cały świat, jak obiecał w Piśmie.”
Z
powyższym można by się ostatecznie zgodzić, gdyby wszystkie religie były wedle
określenia rabina Sacksa „deterministyczne”, tzn. poddawały się posłusznie woli
Bożej. Jednak według tego samego Sacksa judaizm nie jest religią
„deterministyczną”, a raczej stanowi ona zaprzeczenie religijnego i politycznego
determinizmu. Czytamy w jednym z komentarzy nt. jego wypowiedzi: „(...) chociaż
Bóg być może stworzył świat w stanie doskonałości, ludzkość dozwoliła, że
Stworzenie stało się niedoskonałe. A czyim zadaniem jest naprawić świat? Jest to
zadaniem istot ludzkich. Sacks pisze: „Bóg naucza, człowiek działa i obaj
wspólnie zaczynają zadanie tikkun olam, naprawiania i poprawiania świata.”19
Naród
wybrany, uważający się za „partnera Boga w udoskonalaniu świata”, pozwalający
sobie dyskutować z Bogiem, a nawet się przeciw Niemu w jakimś stopniu buntować,
naród odrzucający w sposób „rewolucyjny” świat taki jaki jest, naród uznający za
swe powołanie aktywnie przyspieszanie nadejście mesjasza - zdolny jest, jak już
wiemy, proklamować tikkun olam i dążyć do ustanowienia prawa noachickiego
na skalę globalną. W tej sytuacji, zwłaszcza z uwagi na ów skrajny
„anty-determinizm” judaizmu, zgodzić się z formułą wyrażoną w 6. stwierdzeniu
„Dabru emet”, to wyrazić z góry zgodę na pełne egzekwowanie władzy politycznej
judaizmu wobec chrześcijaństwa, jeśli tylko takowa zostałaby narzucona. To
oznaczałoby także – poddać się zawczasu dobrowolnie jurysdykcji drakońskiego
żydowskiego sądownictwa religijnego.
Potwierdzenie
powyższych spostrzeżeń znajdujemy w omówieniu wypowiedzi tegoż Davida Novaka,
wygłoszonej w czerwcu 2000 r. na konferencji poświęconej etyce przyszłości.
Zdaniem Novaka: „asymetria pomiędzy dwiema tymi tradycjami pokazuje, dlaczego
żadna grupa nie chciałaby, aby przeciwna strona miała nadrzędną władzę
polityczną – oznaczałoby to jej podrzędny status”. ‘Żadna [strona] nie może
tolerować drugiej jako „Izrael”’ 20. Z uwagi na powyższe Novak
zaproponował na wspomnianej konferencji, iżby unikać określania chrześcijaństwa
i judaizmu jako należących do rodziny „Izraela” a w zamian szukać tego, co łączy
obie religie podjąć „wspólne promowanie wartości etycznych podnoszących wartość
osobowości ludzkiej w walce z idolatrią świeckości.”
Okazuje
się, że dla Novaka, współ-inicjatora i architekta „Dabru emet”, takim pomostem
łączącym judaizm i chrześcijaństwo (i nie tylko chrześcijaństwo) jest prawo
noachickie: „Novak omawia prawo noachickie jako najbardziej fundamentalne ze
wszystkich wspólności pomiędzy judaizmem a jakimkolwiek nie-żydowskim narodem na
ziemi. Akceptacja prawa noachickiego jest w rzeczywistości akceptacją prawa
naturalnego. Stosuje się ono do całego rodzaju ludzkiego. Żydzi mogą bardzo
dobrze widzieć w chrześcijanach te istoty ludzkie spoza narodu Izraela, które
zrozumiały te prawdy prawa naturalnego najlepiej.”21
Warto
zauważyć, że proklamowane przez Novaka prawo noachickiego jako prawo naturalne,
tj. prawo obowiązujące wszystkich bez wyjątku oznacza, iż przyznaje on, że
doktryna „siedmiu przykazań noachickich” zawarta w Talmudzie i rozwinięta przez
Majmonidesa w Mishneh torah jest dla Żydów ortodoksyjnych i
nieortodoksyjnych podstawowym standardem - głównym kryterium, według którego
dokonują oni oceny, które jednostki bądź wspólnoty mogą, albo nie mogą być
uważane za godne żydowskiego szacunku oraz które zasługują, by cieszyć się
szczęściem w przyszłym świecie razem z Żydami, a które będą z tego szczęścia
wykluczone. W konsekwencji - bez przyjęcia na siebie 66 przykazań judaistycznych
wynikających z autoryzowanych przez judaizm „siedmiu przykazań noachickich”, a
bez ustanowienia noachickiego opartego na Talmudzie prawodawstwa i sądownictwa
22 żaden nie-Żyd nie będzie
mógł cieszyć się szczerym, niezakłamanym szacunkiem religijnego Żyda, ani
zasługiwać w jego oczach na udział w przyszłym świecie.
Przypomnijmy,
że naruszenie prawa noachickiego, w jakimkolwiek punkcie, nawet nieumyślnie,
karane miałoby być śmiercią, natomiast nadzór nad jego przestrzeganiem pełnić
miałoby sądownictwo noachickie, a według niektórych przedstawicieli rabinatu –
również specjalna „policja Tory” (Shotrim), która zajmowała by się
wykrywaniem przestępstw i w przypadku mniejszych wykroczeń - wymierzaniem kar
cielesnych bez angażowania w tym celu sądów.23 Jest to bezpośrednia
konsekwencja utrzymywania się w judaizmie drakońskiego majmonideańskiego
prawodawstwa zawartego w kodeksie Mishneh torah, opartego na jego
doktrynie o nagrodzie i karze, którego to prawodawstwa dodatkową cechą są
podwójne kryteria stosowane do Żydów i nie-Żydów.
Staje
się więc zwolna jasne, w jakim celu chrześcijaństwo miałoby wyrazić z góry zgodę
na pełne egzekwowanie władzy politycznej judaizmu wobec siebie. W tych warunkach
„Dabru emet”, dokument mający decydować o stosunkach pomiędzy chrześcijaństwem a
judaizmem na przyszłość, akt woli i intencji sprawiający w oczach chrześcijan
wrażenie propozycji jakiegoś przyszłego wieczystego przymierza pomiędzy obiema
religiami, jest pomimo wzniosłych gestów i uroczystych postanowień zaledwie
krokiem taktycznym, propozycją tymczasowego, kilkuletniego być może
współdziałania z judaizmem w walce ze światową „idolatrią świeckości.”
„Dabru
emet” określa dość precyzyjnie, na czym to tymczasowe pokojowe współistnienie
pomiędzy judaizmem a chrześcijaństwem miałoby polegać. Otóż strona
przedstawiająca się jako żydowska (a formalnie nie będąca nią z uwagi na brak
akceptacji „Dabru emet” ze strony judaizmu ortodoksyjnego), proponuje, iżby
chrześcijaństwo nie było utożsamiane z nazizmem. Oferując „nowe”, na pozór
korzystniejsze podejście Żydów do chrześcijan, „Dabru emet” wymusza równocześnie
nowe koncesje chrześcijańskie na rzecz strony żydowskiej, takie, jak
stwierdzenie, że „Żydzi i chrześcijanie akceptują moralne zasady Tory” (czyli
zasady Starego Testamentu, a przy okazji także talmudyczne podstawy przymierza
noachickiego, z którego wypływa całe noachickie prawodawstwo – przyp. J.R.).
Co
więcej, jak głosi omawiana deklaracja, „Żydzi i chrześcijanie uznają jakoby stan
„niezbawionego świata” (unredeemed world) wyrażający się w utrzymywaniu
się prześladowań, ubóstwa i ludzkiej degradacji i nędzy.”
W
tym miejscu musimy zaznaczyć, iż żydowska ortodoksja, m.in. w osobie samego
rabina Sacksa, choć w większości nie uznała i nie uznaje „Dabru emet”, chętnie
podejmuje ów motyw „niezbawionego świata”. 24 Czyni to tym chętniej, iż
pozwala to insynuować, jakoby misja Chrystusa na ziemi była daremna, a w związku
z tym samo chrześcijaństwo okazywałoby się niczym innym jak tylko
dwutysiącletnią pomyłką niemałej części ludzkości.
Ostatecznie
więc, według reformistycznych autorów natchnionych księgą Izajasza (Iz 2; 2-3),
„wspólne” zasady etyczne Starego Testamentu oraz „wspólne” oczekiwanie królestwa
Bożego mają sprawić, iż „Żydzi i chrześcijanie muszą pracować razem dla
sprawiedliwości i pokoju” a połączone ich wysiłki przyniosą spodziewane i
wytęsknione królestwo Boże” 25. Chociaż, jak przyznają
autorzy deklaracji, „sprawiedliwość i pokój należą ostatecznie do Boga.” (Kiedy
to, jak już wiemy, możliwa ma być i w pełni uprawniona przemoc polityczna,
sądowniczo-prawna i każda inna w stosunku do strony pokonanej, a więc nie
cieszącej się u Boga łaską ostateczną).
Podsumowując
zatem zapisane pomiędzy wierszami „Dabru emet” żydowskie postulaty:
chrześcijaństwo, które abdykowałoby jako naród wybrany, (już nie jako „nowy
Izrael”, tym bardziej, że samo przyznało ex implicite, że misja Chrystusa
„nie powiodła się”), miałoby teraz pracować ręka w rękę z judaizmem nad
upowszechnieniem prawa noachickiego na całym globie i nad ustanowieniem tą drogą
królestwa bożego w starotestamentalnym, ściśle judaistycznym sensie.
Można
zaryzykować pogląd, iż pod takim podejściem, jaki zaprezentowany został w tym
jedynym bodaj publicznym dokumencie pochodzącym ze „strony” żydowskiej, mogłyby
podpisać się w zasadzie wszystkie odłamy, nawet tak super-ortodoksyjny jak
Chabad Lubavitch rabina Schneersona. Toteż jeśli ortodoksyjny judaizm
generalnie uchylił się od podpisania „Dabru emet”, dokumentu tak dalece
wątpliwego z chrześcijańskiego punktu widzenia, to oznacza to tyle, iż uznał on,
że istnieją pewne dodatkowe przyczyny, dla których nie leży w jego interesie,
aby to czynić. Być może, zdaniem żydowskiej ortodoksji, „Dabru emet”, dokonując
wyraźnego rozróżnienia pomiędzy nazizmem hitlerowskim a chrześcijaństwem, stawia
chrześcijan w zbyt korzystnym świetle. Utrudniłoby to w przyszłości ostateczne
„należyte” osądzenie chrześcijaństwa jako idolatrii a zarazem jako rzekomego
źródła hitleryzmu, względnie jego rzekomego bezpośredniego sojusznika. Jak
zobaczymy przy okazji omówienia poglądów rabina Shlomo Zevina, podobne
oskarżenie nie jest bynajmniej czysto hipotetyczne.
Podsumowując
- program tikkun olam formułowany przez reformistyczny judaizm w w duchu
„Dabru emet” zbiega się w zadziwiający sposób z celami ortodoksyjnego planu
rabina Sacksa budowy „świata pod suwerenną władzą Wszechmocnego”, w duchu
modlitwy aleinu, a równocześnie z założeniami chasydzkiego planu
rabina Menachema Schneersona, realizowanego przez ponad tysiąc agend
Chabad-Lubavitch na świecie oraz przez organizację żydowską o nazwie Root &
Branch (ang. Korzeń i Gałąź), korzystająca z internetowych stron żydowskiej Unii
Ortodoksyjnej. Kamieniem węgielnym każdej z tych odmiennych nieco wersji tego
samego planu kształtowania przyszłości świata okazuje się być prawo noachickie,
to prawo, którego naczelnymi zakazami są zakazy idolatrii oraz „bluźnierstwa
Imieniu” Bożemu (w rozumieniu judaizmu).
Michael
A Hofman II oraz Alan R. Critchley, stawiający sobie za cel m.in. ujawnienie
rzeczywistego stanowiska religijnego prawa żydowskiego w stosunku do nie-Żydów
(nazywanych przez Żydów goim, czyli poganami) stwierdzają, że „Majmonides
uważał w innej części Mishnah Torah, że poganie nie są ludźmi: „Tylko
człowiek, nie zaś naczynie może nabyć nieczystość przez przenoszenie. (…) Ciało
poganina jednakże nie przenosi nieczystości przez rzucenie swego cienia...
poganin nie nabywa cielesnej nieczystości, i jeśli poganin dotyka, przenosi lub
rzuca swój cień na ciało, jest on kimś, kto nie dotyka go.”26
„Do
czego jest ono [poganin] podobne? Ono jest jak zwierzę, które dotyka ciało lub
rzuca nań cień. I to odnosi się nie tylko do nieczystości cielesnej, ale również
do każdego innego rodzaju nieczystości: ani poganin ani bydło nie są podatni na
jakąkolwiek nieczystość.” (The
Code of Maimonides, vol. 10, translated by Herbert Danby, Yale University Press,
New Haven, 1954, pp. 8-9).
W
konsekwencji: “Żyd, który zabił sprawiedliwego poganina nie jest skazywany w
sądzie na śmierć prawa. Jak mówi Wyjścia 21:14, ‘Jeśli człowiek zamierza się
przeciwko swemu bliźniemu i zabija człowieka z premedytacją, oderwiesz go nawet
od mego ołtarza i skażesz go na śmierć.’ Ale poganin nie jest uważany za
człowieka i co więcej, Żyd nie jest skazywany za zabicie niesprawiedliwego
poganina.” (Maimonides,
Mishneh Torah, Hilchot Rotze'ach 2:11)27
Jak
pamiętamy, ultra-ortodoksyjny rabin Menachem Schneerson nauczyciel duchowy
Chabad-Lubavitch (jak również autorytet moralny dla Senatu i Kongresu USA oraz
czterech ostatnich prezydentów amerykańskich) różnił się w tym punkcie z
Majmonidesem, gdyż posługując się metodą kabalistyczną wyprowadzał pochodzenie
nie-Żydów z trzech najniższych satanicznych sfer (sefirot). Na podstawie
tej doktryny rabin Schneerson mógł już bez przeszkód wydać swe orzeczenie w
sprawie zabijania życia nienarodzonego głoszące, iż Żydowi wolno zabić nawet
żydowski embrion, nie-Żyd natomiast (jako „pomocniczy” w stosunku do Żydów)
winien być skazywany na śmierć niezależnie od pochodzenia embrionu. Na tej samej
podstawie Yitzchak Ginsburgh, uczeń i następca Schneersona, głosi teorię
boskości żydowskiego DNA i życia żydowskiego mającego jakoby posiadać
„nieskończoną wartość” w porównaniu do życia nie-żydowskiego.
Skądinąd
staje się dla naszrozumiałe, dlaczego państwo Izrael tak konsekwentnie nie
uznaje po dziś dzień 1,2 milionowego ludobójstwa dokonanego przez młodoturków na
tureckich ormianach (chrześcijanach) w przeddzień I wojny światowej, a więc na
30 lat przed hitlerowskim planem zagłady Żydów jako ludobójstwa i zbrodni
przeciwko ludzkości. Bardziej zrozumiałe jest również, dlaczego Izrael tak
uparcie uchyla się od jakiejkolwiek odpowiedzialności, nawet tylko moralnej, za
100-milionowy holocaust ofiar systemu komunistycznego na świecie, twierdząc, że
zbrodnie komunistycznych przestępców żydowskich, takich jakie dokonał w Polsce
Szlomo Morel, nie są zbrodnią przeciwko ludzkości i uległy już przedawnieniu, w
związku z czym prawo izraelskie nie zezwala na ich ekstradycję.
W
sytuacji, kiedy nie-Żydzi uznawani są co najwyżej jako rodzaj pod-ludzi, trudno
wyobrazić sobie, aby wyznawana przez nich religia cieszyła się judaistycznym
szacunkiem i poważaniem. Dodatkową przeszkodę w stosunkach judaizmu z innymi
religiami stanowi fakt, że jak pisze w swej książce „Czy Żydowi wolno wierzyć w
cokolwiek” Menachem Kellner, profesor żydowskiej myśli religijnej Uniwersytetu w
Hajfie: „Cała Tora, o czym Majmonides niestrudzenie przypomina czytelnikom,
obraca się wokół bieguna odrzucenia idolatrii.”28
Jak
wynika z pracy Kellnera, owo żydowskie „odrzucenie idolatrii” wiąże się ściśle z
doktryną Majmonidesa o nagrodzie i karze, na mocy której Majmonides orzekał
następnie karę śmierci dla wszelkiego rodzaju „heretyków” i „bałwochwalców.”
Zdaniem Kellnera, judaizm bez wiary w nagrodę i karę byłby systemem niespójnym,
a więc niekonsekwentnym.
Ponieważ
stwierdzenia zawarte e pracy Kellnera rzucają istotne światło w równym stopniu
na stosunek judaizmu do innych religii jak i na relacje zachodzące pomiędzy
różnymi odłamami judaizmu, warto poświęcić temu więcej uwagi, tym bardziej, iż
powodem napisania wspomnianej książki przez Kellnera stały się przypadki
publicznego obrzucania się przez rabinów wyzwiskami i grożenia sobie śmiercią.
Kellnera zapewnia więc, iż:
nie
jest „osobiście zainteresowany poddawaniem w wątpliwość mądrości polityki nie
domagania się ich [nie-ortodoksyjnych rabinów] śmierci.”29 To wielce znamienne
zastrzeżenie Kellnera świadczy dobitnie, iż zagrożenie śmiercią z powodu
stwierdzenia idolatrii czy herezji nie jest w judaizmie problemem wydumanym czy
też wyłącznie sporem akademickim, ale zagrożeniem w pełni realnym, mimo iż nie
koniecznie ze skutkiem natychmiastowym.
Z
książki Kellnera wynika niedwuznacznie, iż drakońskie, pochodzące z XII w.
przepisy i kryteria Majmonidesa w określaniu odstępstwa od ortodoksyjnych
13 tu dogmatów, również przez niego sformułowanych, zostały w mocy po dziś
dzień, aczkolwiek wykonywanie kary w stosunku do odstępców zostało po zburzeniu
świątyni jerozolimskiej zawieszone. Tym niemniej właśnie na ich podstawie
dzisiejsi rabini ortodoksyjni zwykli rzucać klątwy (herem) łącze się
ściśle z zawieszoną wprawdzie, ale jednak karą śmierci. Tymczasem według
Kellnera, reprezentanta ortodoksji, takie postępowanie ortodoksji w stosunku do
nurtów nie-ortodoksyjnych nie powinno mieć miejsca. W tym kontekście możemy w
pełni docenić znaczenie uwagi poczynionej przez Kellnera podczas jednej z
internetowych dyskusji na ten temat. Kelner stwierdza m.in.: „Argumentuję [w
mojej książce], że dzisiejsza tendencja do etykietowania nie-ortodoksyjnych
Żydów jako heretyków lub teologicznych dewiantów jest niefortunną i niekonieczną
konsekwencją błędnego stosowania majmonideańskich kategorii myśli
[przestępczych]. Świadomie wybrałem [poglądy] [r.] Davida Bleicha i [r.]
Jonathana Sacksa, ponieważ są oni tak liberalni w tym przedmiocie ja ty starając
się znaleźć we współczesnym głównym nurcie ortodoksji, ale są uwięzieni w swoim
„majmonideanizmie.”30
Na
szczególna naszą uwagę zasługuje fakt, iż ultra-liberalistycznie nastawiony
Kellner opowiada się w swej książce swego rodzaju pan-judaizmem, w szczególności
zaś za tym, by złagodzić interpretację przepisów Majmonidesa i by tym samym
zakresem dopuszczalnej religijnej tolerancji w judaizmie objąć nawet karaitów,
nie uznających Talmudu za świętą księgę; tych samych karaitów, których
Majmonides nakazywał z tego właśnie powodu zabijać „gdziekolwiek to możliwe”
(bez dobrodziejstwa procesu i po „należytym skarceniu”).31
Jeśli
o chrześcijaństwo chodzi, nawet tak ultra-liberalistycznie nastawiony Kellner
wyklucza zdecydowanie chrześcijaństwo z udziału w „żydowskim dziedzictwie” (co w
czasach „mesjańskich” równoznaczne jest z odmową prawa do istnienia). Zgodnie
bowiem z Kellnerem: „istnieją granice, do których ktoś może potwierdzać lub
zaprzeczać i wciąż pozostawać w obrębie żydowskiej wspólnoty. Zaprzeczanie
jedności Boga na przykład lub że Tora jest boskiego pochodzenia w pewnym
znaczącym sensie, lub głoszenie, że Mesjasz już nadszedł, są to twierdzenia,
które umieszczają takiego kogoś poza historyczną wspólnotą Izraela. Nie chodzi o
to, by mówić, że dana osoba jest technicznie heretykiem, lub nie jest: to nie
jest temat, o którym tu mowa – ale trzeba mówić, że oni umieścili się poza
najszerszymi granicami historycznego żydowskiego konsensusu wspólnotowego.32 Tych Kellner proponuje
nadal karać tak, jak rodzice karzą „buntownicze dzieci”, czyli w języku
majmonideańskiego kodeksu – osoby wyłamujące się spod władzy judaistycznego
rabinatu.33
Jeśli
więc najbardziej liberalni z całej ortodoksji judaistycznej, jak znany nam rabin
Jonathan Sacks, uznają za właściwe i w pełni zgodne z prawem judaizmu określać
swoich nieortodoksyjnych braci w wierze talmudycznej mianem heretyków, z tym
większą pewnością możemy przewidzieć rzeczywisty stosunek judaistycznej
ortodoksji [nie mówiąc o ultra-ortodoksji] do chrześcijaństwa. Z tym większą
uwagą należy donieść się do opinii grupy specjalistów od prawa żydowskiego o
nazwie Mechon-Mamre: „Tora utrzymuje, że sprawiedliwi spośród wszystkich narodów
mają miejsce w Przyszłym Świecie. Ale nie wszyscy religijni poganie zasłużą na
życie wieczne za sprawą swej religii... I podczas gdy chrześcijanie generalnie
akceptują hebrajską Biblię jako pochodzącą od Boga, wielu z nich (tych którzy
akceptują tak zwaną boskość Jezusa) są zgodnie z Torą bałwochwalcami,
skazywanymi na śmierć i z pewnością nie będą cieszyć się w Przyszłym Świecie.”34
Prawdopodobieństwo
zaliczenia chrześcijaństwa do idolatrii potwierdza definicja bałwochwalstwa
sformułowana przez rabina Yoela Schwartza, jednego z czołowych propagatorów
prawa noachickiego, co najmniej od 1990 r. przewodniczącego komitetu
wykonawczego ruchu noachickiego w Jerozolimie. 35 Pisze on: „Judaizm
zakazuje ustanawiania nowej religii, jak to zostało wyjaśnione przez Rambama
(Majmonidesa) (…): "Nie wolno wam dozwolić im ustanowić nowej religii lub
wyprowadzać przykazań ze swej wiedzy...” 36
Z
uwagi na to, że istnieje zarazem orzeczenie Majmonidesa w sprawie Noachitów
mówiące, że “nie jest nam dozwolone powstrzymywać dzieci Noego, które pragną być
wynagrodzone za wypełnianie prawa Tory”, rabin Schwartz wyprowadza wniosek:
„ustanowienie nowej religii występuje nie wtedy, kiedy ktoś usiłuje osiągnąć
stopień duchowej doskonałości poprzez wypełnianie przykazań, które zostały
nałożone na dzieci Izraela”, jak to byłoby w przypadku prawa noachickiego, ale
”jedynie wówczas, kiedy osoba przychodzi i mówi, że Bóg nakazał jej wypełnić
takie a takie prawo.”37
Dodajmy,
że według Majmonidesa “ktokolwiek dodaje przykazania do istniejących lub
odejmuje którekolwiek, lub kto błędnie interpretuje Torę przyjmując, że jej
przykazania nie powinny być rozumiane dosłownie, ten jest z pewnością występnym
szalbierzem i heretykiem.”38
Wynika
stąd, iż Chrystus, Syn Boży, wchodzący w zasadniczy spór z faryzeuszami na temat
stosowania Prawa i Ustnej Tory, która zaprzecza nierzadko Pisanej, ze swą
proklamacją „nowych” przykazań z równoczesnym łagodzeniem „starych”, w
rzeczywistości zaś wskazujący, w jaki sposób powinny być one wypełniane od
samego początku, w pełni mieści się w judaistycznej kategorii „założyciela nowej
religii”, a tym samym chrześcijaństwo lokowane jest w kategorii idolatrii w
sensie judaizmu.
Gretchen
A. Shapiro w pracy „Siedem Przykazań Synów Noego. Wprowadzenie” pisze z kolei:
„Nie wydaje się jasne, czy niektóre czy wszystkie formy chrześcijaństwa są
idolatrią. Majmonides, w Hilchot Avodat Kochavim (rozdz. 9), a także w
jego Pismach do Jemenu, wydaje się sądzić, że tak, równocześnie jednak powiada,
że chrześcijaństwo ma w Bożym planie do odegrania rolę „przygotowania drogi dla
Mesjasza i dla udoskonalenia całego świata.” 39
Warto
zauważyć, że stwierdzenie Shapiro zawiera w sobie dwie wypowiedzi: jedna z nich
to prawna kwalifikacja chrześcijaństwa jako idolatrii, druga zaś to wypowiedź
teologiczno-filozoficzna. Różnica pomiędzy obiema jest taka, iż to pierwsza z
wypowiedzi, a nie druga, jest obwiązująca przed sądem rabinicznym. Ponadto
wypowiedź filozoficzna nie tylko nie przeczy prawniczej, ale do pewnego stopnia
nawet ją wzmacnia, wskazując iż chrześcijaństwo jako etap pośredni, „zło
niezbędne” na drodze do królestwa bożego, po wypełnieniu swego dziejowego
zadania staje się zbędne a nawet szkodliwe.
Przede
wszystkim ze wspomnianą już rozwiniętą przez Mojżesza Majmonidesa doktryną o
nagrodzie i karze nie jest do pomyślenia, aby „występni” byli wynagrodzeni na
równi ze „sprawiedliwymi”, nie zaś przykładnie ukarani. Sięgnijmy więc ponownie
do myśli samego Majmonidesa. Stwierdza on w rozdziale Hilchot melachim
swego kodeksu Mishneh torah (w wersji nieocenzurowanej):
„[Ostatecznie] wszystkie czyny Jezusa z Nazaretu i Izmaelity [tj. Mahometa],
który powstał po nim, służą wytyczeniu drogi dla nadejścia Mesjasza i dla
udoskonalenia całego świata, [motywując narody] do służenia razem Bogu, jak
napisano [Sofoniasz 3,9] „Uczynię mowę narodów czystą, aby wszyscy wzywali
Imienia Boga i służyli mu w jednym celu.”40
Powyższą
opinię Majmonidesa niemal w niezmienione formie prezentuje inny komentator:
„Przy końcu rozdziału 11. Hilchot melachim, w części ominiętej przez
cenzorów, [Majmonides] wyjaśnia, że błędne wierzenia nie-Żydów są ‘jedynie w
celu utorowania drogi dla Mesjasza (Melech HaMoshiah)’. (...) żeby świat
poznał pojęcie zbawiciela, wówczas, gdy mesjasz przyjdzie, poganie dostrzegą, że
byli wyprowadzani na manowce i zaczną oddawać cześć jedynemu prawdziwemu Bogu
[judaizmu].”
Bliższe
informacje na temat oceny chrześcijaństwa przez Majmonidesa w jego „Liście do
Żydów w Jemenie” znajdujemy w jednym z cotygodniowych kazaniach rabinicznych
Parashat HaShavua, komentujących księgę Liczb 22-25. Dowiadujemy się z
nich, że „Koran przerobił J.T (Jedyny Testament) zmieniając Izaaka na Izmaela,
jako wybranego przez Boga. (...) Rambam (List do Żydów w Jemenie) dostrzega to
podstawowe kłamstwo, zmieniające słowa samego Boga, jako straszną stronę islamu,
pomimo jego cudownego braku idolatrii (...), dlatego Rambam chwalił
średniowieczny Kościół za zachowanie oryginalnego tekstu hebrajskiego,
potępiając zarazem jego ubóstwienie człowieka [Jezusa] i oddawanie czci
figurom.”
Według
powyższego komentarza zatem chrześcijaństwo to idolatria, islam zaś – to
fałszerstwo słowa wypowiedzianego osobiście przez Boga. Widać stąd, że sytuacja
prawna chrześcijaństwa we współczesnych interpretacjach halachicznych nader
często waha się pomiędzy herezją a idolatrią. Dzieje się tak nie bez powodu,
bowiem jak świadczy o tym artykuł „Majmonides o judaizmie i innych religiach”
publikowany przez ten sam Instytut Studiów Chrześcijańskich i Żydowskich, który
upowszechnia deklarację „Dabru emet”, wszystkie powyżej przytoczone opinie
stanowią swego rodzaju dalece eufemistyczne omówienia rzeczywistego stanowiska
Majmonidesa, mające zaciemnić faktyczny stan prawny. Tymczasem Majmonides
stwierdzał nader jednoznacznie, tak jednoznacznie, że bardziej już nie można,
mianowicie: „Wiedz, że ten naród chrześcijański, który głosi mesjanistyczne
roszczenie we wszystkich ich różnych sektach, wszyscy oni są bałwochwal-cami.
Jest dla nas zabronione mieć z nimi do czynienia podczas wszystkich ich świąt. I
wszystkie ograniczenia Tory dotyczące bałwochwalstwa dotyczą ich... Postępujemy
z nimi, jak postępowalibyśmy z bałwochwalcami podczas ich świąt.”41
Przypis
oryginalny odsyła w tym miejscu do Commentary on the Misnah: Avodah Zarah 1.3,
ed. Y.
Kafih (Jerusalem, 1965), 2:225. Patrz także tamże., 1.4, p. 226; MT: Avodah
Zarah, 9.4 (pełny tekst w Commentary on the Mishnah, Kafih’s edition, 2:225, n.
10). Avodah
Zarah znaczy
po hebrajsku “idolatria.”
Skoro
już mowa o postępowaniu judaizmu z idolatrią, należy koniecznie dodać, że we
wspomnianym już kilkakrotnie rozdziale
kodeksu Mishneh torah o pełnym tytule Hilchot melachim
u’milchamoteihem 42
(hebr. Prawo Królów [Pomazańców] i Ich Wojen), Majmonides zawarł przepisy
dotyczące wojen z narodami nie-żydowskimi, nieprzydatne w „normalnych” czasach,
niezbędne natomiast w czasach mesjańskiej świętej wojny z tymi narodami. W
szczególności Hilchot melachim 8-10 zawiera dokładne instrukcje
Majmonidesa dotyczące prawa noachickiego, mające pod karą śmierci obowiązywać
wszystkich nie-Żydów bez wyjątku, natomiast Hilchot melachim 11-12 –
warunki, jakie winny być spełnione, aby można było uznać z punktu widzenia
prawa żydowskiego nadejście mesjasza.
Konsekwencje
prawne wynikające ze stwierdzenia idolatrii w czasach mesjańskiego procesu
„udoskonalania świata”, są więc dokładnie określone: „Rambam [Majmonides], w
Hilchot melachim mówi, że ‘nie-żyd, który czci fałszywego boga podlega
[karze śmierci], chyba, że robi to w akceptowany sposób’. ‘Nie-żyd skazywany
jest z powodu każdego rodzaju obcej wiary, którą żydowski sąd uzna za
zasługującą na karę główną.”43
W
rozdziale Malachim 8:9 Majmonides ma też postanawiać, iż „schwytana
kobieta, która nie porzuci idolatrii po 12 miesiącach, ma być poddana egzekucji,
podobnie jak każdy poganin, który nie akceptuje Siedmiu Praw”. „...kiedy władza
Żydów jest silna”44
Ponadto,
według Majmonidesa nie tylko jednostki podlegają przymusowej konwersji na prawo
noachickie, ale także całe społeczności i narody. Naród (nie-żydowski) nie
podlegający naszej jurysdykcji (tahaht yadeinu) będzie celem żydowskiej
świętej wojny.45 Dotyczy to zapewne również
całego „narodu chrześcijańskiego.”
XII-wieczne
wytyczne Majmonidesa rozwija twórczo XX-wieczny „żydowski lider” Menachem Mendel
Schneerson orzekając autorytatywnie, że „Prawa Tory mają być przestrzegane przez
wszystkich nie-Żydów. Ci, którzy przestrzegają ich nie przechodzą konwersji, ale
raczej stają się przestrzegającymi prawa „Noachitami”. Rambam jednak orzeka, że
Izmaelici dnia dzisiejszego muszą być poddani obrzezaniu na ósmy dzień, ponieważ
zostali zmieszani z Keturytami, potomkami Abrahama, od których wymagane jest
obrzezanie na czas (Mishneh
Torah, Hilchot Melachim Milcamoteihem, 10:8).”
46 W rezultacie - wszyscy
Noachici winni być obrzezani, nie stając się przy tym bynajmniej
Żydami.
„Jak
objaśnił Lubavitcher Rebbe, "Rola całego narodu żydowskiego i kosmiczny powód
dla jego rozproszenia po całym świecie jest związany z procesem 'tziruf,'
rafinacji [wykańczania, doprowadzania do doskonałości]. Niemniej w obecnej erze
ten proces został zakończony. Zapożyczając określenie od poprzedniego Rebbe,
“wypolerowaliśmy już guziki i zakończyliśmy zadanie udoskonalania
świata...” W ten sposób osobiste przestrzeganie przykazań przez Żydów
doprowadziło wysubtelnienia nie-Żydów do tego stopnia, że mogą oni obecnie
przyjąć całe przesłanie Tory i wszystkie odnoszące się do nich przykazania, w
pełni porzucając wszystkie inne religijne przekonania i praktyki. (Jak to jest
wymagane przez Torę; Hilchot Melachim, Op cit., 10:9).”47
Judaistyczne
roszczenie objęcia własną jurysdykcją wszystkich pozostałych narodów funkcjonuje
w prawie żydowskim nie tylko jako teoria, ale coraz częściej pojawia się w
całkiem współczesnym orzecznictwie halachicznym. Odwieczna walka Izraela z
idolatrią i z „obcymi bogami” zaczyna przybierać u niektórych rabinów po II
wojnie światowej postać rozliczania narodów „bezczynności” narodów m.in. podczas
hitlerowskiego programu zagłady. Wspomniany wcześniej Rabin Shlomo Zevin
(Leor Hahalacha, Jerozolima 1956, s.150-57) orzekł jeszcze w
połowie lat 50. ubiegłego stulecia, że wersety księgi Abdiasza 1:11-13
[nakazują] karać królestwo Edomu za pozostawanie w milczeniu, kiedy Izrael był
niszczony.”48 Co więcej, pogląd Zevina
nie jest to odosobniony, bowiem według względnie niedawnych opracowań z 1990 r.
„rabin Yehuda Shaviv (Betzer Eviezer, Ztomet 1990 s. 96-99) zdaje się
konkludować, że większość autorytetów zgadza się z orzeczeniem Shlomo Zevina.”49
Warto
zaznaczyć, iż cała dyskusja nad wspomnianym orzeczeniem rabina Zevina dotyczącym
bezczynności „królestwa Edomu” wobec „niszczenia Izraela” pojawia się w
komentarzach dotyczących judaistycznego prawodawstwa regulującego kwestie
prowadzenia wojny przez „naród wybrany.”
Nieprzypadkowo
zresztą, jeśli wziąć pod uwagę literalne przesłanie Abdiasza:
„Czyż
nie stanie się w owym dniu - wyrocznia Pana - że wygubię mądrych z Edomu i
zrozumienie z góry Ezawa? I porażeni zostaną mocarze twoi, Temanie! Albowiem
wycięty zostanie [wszelki] człowiek z góry Ezawa - z powodu zbrodni. Z powodu
gwałtu wobec brata twego, Jakuba, okryje cię hańba i wycięty zostaniesz na
wieki. W dniu, gdy stanąłeś przeciwko niemu, w dniu, gdy wrogowie w niewolę
brali jego wojska, a cudzoziemcy wkraczali w jego bramy i o Jerozolimę los
rzucali - także ty byłeś jak jeden z nich.”
(Ab
1;8-11)
Pojawiający
się w uzasadnieniu orzeczenia rabina Zevina Edom - pokonany, zniszczony i
wykorzeniony na wieki - ma dłuższą tradycję, występuje bowiem m.in. w Hilchot
melachim Majmonidesa 11;1 również w odwołaniu do księgi Abdiasza (Ab 1;21)
„I wkroczą ocaleni na górę Syjon, aby sądzić górę Ezawa. I będzie dla Pana
królestwo! 50
Kto
zalicza się do „królestwa Edomu”? W interpretacji rabinów Chabad-Lubavitch,
którzy również powołują się na Abdiasza 1,21, istnieją dwie siły: naprawy
(Tikkun) i chaosu (Tohu), ducha i materii, prawa i żądzy, oraz dwa
odpowiadające im przeciwstawne obozy Judy i Rzymu. Mają się one zetrzeć ze sobą
w ostatecznej walce w dniu, kiedy „ocaleni wstąpią na górę Syjon sądzić górę
Ezawa.”51
Te
sam styl manicheistycznego myślenia odnajdujemy w odpowiedzi pewnego rabina
(prawdopodobnie o nazwisku M.Hirsch), który na zwróconą przez respondenta uwagę,
że Abdiasz (Ab 1;18) nie zapowiada, że „nie będzie żadnej pozostałości po domu
Ezawa”, odpowiada, powołując się na Talmud (A.Z. 10b), że: „To odnosi się tylko
do tych, którzy postępują jak Ezaw”.52
„OCALENI
są wielkimi nauczycielami, którzy będą „sądzić” – chronić Ezawową Cywilizację
Zachodnią (oryg. ang. Esavian Western Civilization) od jej największych błędów;
będą oni nauczać ich Bożego Objawienia [objawionego] Żydom, ustanawiając Jego
suwerenność – I KRÓLESTWO BĘDZIE BOŻE” 53 – objaśnia autorytatywnie
rabin.
Dla
uzupełnienia obrazu dodajmy, iż Talmud A.Z. 10b to Avodah Zarah
(Idolatria) 10b, co wskazuje, że przepis Talmudu, na które powołuje
się rabin, dotyczy kwestii bałwochwalstwa. Możemy przeto być niemal pewni, iż
największym „błędem”, przed którym „ocaleni” wielcy nauczyciele będą chronić
„Ezawową Zachodnią Cywilizację”, będzie wiara w Jezusa Chrystusa.
Istnieje
również inna wskazówka, jak aktualnie, zgodnie z najnowszymi trendami w
judaizmie należy interpretować określenie „Edom”. 24 października 2001 r. w
Jerozolimie miała miejsce IV konferencja nt. prawa noachickiego. Tytuły
kolejnych wystąpień rabinicznych koreferentów na tej konferencji pozwalają
jednoznacznie zidentyfikować Izrael jako Izaaka, kraje islamskie jako Izmaela,
zaś „chrześcijański Zachód” – Ezawa. 54
„Czy
aktualny konflikt pomiędzy Izmaelem a Ezawem jest Wojną Goga i Magoga? –
zastanawiać się miał publicznie w półtora miesiąca po ataku na Manhattan
wspominany tu już dwukrotnie przewodniczący światowej egzekutywy noachickiej,
rabin Yoel Schwartz. Nie udało się niestety ustalić, jakie były końcowe
konkluzje rabina Schwartza, jednak samo umieszczenie krajów islamu oraz
chrześcijańskiego Zachodu w kontekście wojen Goga i Magoga posiada określone z
gruntu negatywne znaczenie: staje się w rzeczywistości wstępem do rozważań na
temat rychłego upadku Izmaela - państw muzułmańskich i Ezawa – państw
chrześcijańskiego Zachodu.
Przypomnijmy,
że według księgi Ezechiela (Ez 38) Gog z kraju Magog, wielki książę kraju Meszek
i Tubal oraz skupieni wokół niego zbrojni Persowie, Kuszyci, Libijczycy, „Gomer
i całe jego wojsko”, mieszkańcy Torgamy i całe jego wojsko, oraz inne rozliczne
ludy są śmiertelnym przeciwnikiem ludu zebranego spośród wielu narodów
pogańskich i sprowadzonego na góry Izraela, wrogiem, przeciwko któremu sam Bóg
nakazuje w swoim imieniu prorokować Ezechielowi.
„Przy
końcu dni” Bóg miałby sprowadzić całą tę pogańską siłę „do kraju mojego po
to, by poznały Mnie pogańskie ludy, gdy na twoim przykładzie, Gogu, okażę moją
świętość przed ich oczami” (Ez 38;16), a wówczas „w dniu, w którym
przybędzie Gog do kraju Izraela - wyrocznia Pana Boga - gniew mój we Mnie
zapłonie.” (38;18) „tak okażę się wielkim i świętym, tak ukażę się oczom
wielu narodów: wtedy poznają, że Ja jestem Pan" (38;23).
Ten
wielce sugestywny obraz ostatecznego upadku odwiecznych wrogów Izraela
wypowiedziany ustami samego Boga niejednokrotnie w przeszłości sprawiał, iż
pytanie o to, czy nadchodzi czas wojny Goga i Magoga był stawiane było przez
różne pokolenia rabinów. Jak świadczy książka Martina Bubera „Gog i Magog.
Kronika chasydzka” 55, pytanie to zadawali sobie
między innymi również rabini Europy przełomu XVIII i XIX w., upatrując w zamęcie
wojen napoleońskich, zwłaszcza w napoleońskiej krucjacie przeciwko papieżowi i
państwu kościelnemu, „bólów porodowych”, mających zgodnie z kabalistyczną
tradycją towarzyszyć „narodzinom” mesjasza. Jak widać –ożywia wyobraźnię
rabiniczną również obecnie.
Znawca
kabały i gnostycyzmu judaistycznego Gershom Scholem pisał w swoim „Mistycyzmie
żydowskim”, iż rokiem odkupienia Izraela i rokiem przełomowym dla tikkun
olam miał być według żydowskich kabalistów rok 1492, choć jak wiadomo stał
się on rokiem upadku Grenady i wypędzenia Żydów z królestwa Kastylii i Aragonii.
Pomimo
katastrofalnego pogorszenia sytuacji życiowej Żydów, przeżyte dopiero co bolesne
doświadczenie nie skłoniło ich rabinicznego przywództwa do zarzucenia dążeń do
przyspieszenia nadejścia mesjasza, ale wręcz przeciwnie – jeszcze bardziej
zmobilizowało do działania. Przypomnijmy, iż zgodnie z tradycją rabiniczną
(wydatnie wzmacnianą odpowiednią interpretacją tekstu księgi Ezechiela), zanim
nastanie pokój mesjański, będzie miał miejsce na świecie wzrost antysemityzmu.
Według tej logiki, im większe „bóle porodowe” towarzyszące „narodzinom
mesjasza”, tym pewniejsze jego rychłe nadejście. Z tym tylko, iż „bóle”
mesjanistyczne z okresu upadku Grenady zostały sprowokowane m.in. przez pisma
ulotne, w których panujący w Hiszpanii katolicyzm określany był jako
bałwochwalstwo.
W
rezultacie po upadku Grenady propaganda mesjańska wymierzona przeciwko narodom i
religiom w krajach zasiedlenia przez Żydów nie tylko nie uległa kompromitacji,
ale w paradoksalny sposób znalazła w oczach żydowskich metodę swego dalszego
uprawomocnienia. Już na wygnaniu tedy były podskarbi króla portugalskiego
Alfonsa V a potem Ferdynanda hiszpańskiego „Izaak Abarbanel skodyfikował
mesjańską doktrynę judaizmu” oraz pojawiają się „liczne pisma ulotne i broszki,
homilie i inne apokaliptyczna pisma propagandowe, w których reperkusje
hiszpańskiego kataklizmu uzyskują najsilniejszy wyraz” i w których dochodzi do
głosu „rozpaczliwe nieomal pragnienie podkreślania i zachowania odkupieńczego
charakteru tej katastrofy.”56
Ponownie
więc, jak już wielokrotnie bywało, okazało się, że „im gorzej” dla Żydów, tym
dla Żydów „lepiej.” Abrabanel wkrótce „zapowiedział, że brzask doby mesjanicznej
nieodzownie zaświtać musi r. 5263 od stworzenia świata (1503), a jej
urzeczywistnienie nastąpi w jakie cztery lat-tygodnie (4 razy po 7 lat) potem po
upadku Rzymu.”57 Okres pierwszych 30 lat XV
w. wskazany przez „przepowiednię” Abrabanela obejmuje, zapewne nieprzypadkowo:
pierwszy okres reformacji w kościele katolickim, zagrożenie dla całej Europy ze
strony tureckiej, wreszcie, usadowienie się w Rosji na przełomie wieków tzw.
sekty judaizantów wśród wyższego duchowieństwa prawosławnego (metropolita
Aleksis) oraz wśród rodziny carskiej (Elena – matka następcy tronu).58
Widać
z powyższego, iż niepowodzenia polityki mesjańskiej nie muszą koniecznie
dowodzić braku jej związku z wydarzeniami na świecie. Według Scholema, żydowska
mistyka kabalistyczno-mesjańska, ograniczająca się początkowo do nielicznych
wtajemniczonych, doprowadza najpierw do „emocjonalnej” rewolucji, a następnie do
„aktywności całej wspólnoty” – czyli działalności zwróconej przeciwko
nie-żydowskiemu otoczeniu pod hasłem „naprawy świata”. Kabała żydowska stanowi
środek „przyspieszania kataklizmu światowego, przyspieszanie „końca”, który
następuje wskutek jednoczesnego urzeczywistniania tej drogi przez wiele
pojedynczych osób”59, bez konieczności
zawiązywania spisku powszechnego. „To, co przedtem określano delikatnym,
wstrzemięźliwym pojęciem tikkun (naprawa, ulepszenie, przywrócenie
pierwotnego kształtu), teraz jawi się jako skuteczny oręż zdolny zdruzgotać siły
zła, czyli spowodować nadejście odkupienia.”60
Opinię
tę w znacznej mierze potwierdza Martin Buber w książce „Gog i Magog”, której
akcja rozgrywa się na ziemiach polskich w epoce napoleońskiej. Zgodnie z Buberem
jedni rabini widzieli upragnionego Goga z krainy Magog, który doprowadzi co
rychlej do Armageddonu i czasów mesjańskich w osobie Napoleona, inni zaś w carze
rosyjskim Nie mogąc dojść do porozumienia, komu pomagać, a komu przeszkadzać,
rabini, „synowie Najwyższego”, widząc, że ich działania bywają wzajemnie
sprzeczne, zawarli w końcu przymierze, iż wszyscy oni, niezależnie od swych
przekonań, będą „zagęszczać gęstwinę wydarzeń”, oraz czuwać, by się ta gęstwina
„nie rozluźniła.” 61
Dzisiejszy
prawdziwy zalew pism apokaliptycznych i kabalistycznych, jaki daje się między
innymi obserwować w internecie, staje się bardziej zrozumiały w świetle opinii
Gershoma Scholema, który pisał: "mesjanologia w zasadzie będąca dotychczas
sprawą apologetów, staje się na jakiś czas kwestią propagandy – aktywnej i
agresywnej.” Najważniejszym jednak zajęciem mistyków jest, zdaniem Scholema,
praktyczna „apokaliptyka” – „uruchomianie i wzmacnianie wszelkich sił
wywołujących i przyspieszających paroksyzm „końca””, wywoływanie „bólów
porodowych epoki mesjańskiej, w której historia wypełnia się, albo (...)
załamuje się.” 62
Jest
więc dość prawdopodobne, że mamy współcześnie do czynienia z podobnym jak na
początku XIX w. mesjanistycznym zagęszczaniem „gęstwiny wydarzeń” przez różne
nurty i pobudzania przez nich wojen, czyli „bólów porodowych”, zapowiadających
erę mesjańską. Zwolennicy realizacji judaistycznego tikkun olam różnią
się one między sobą, jak już wcześniej stwierdziliśmy, niewiele więcej, niż
sposobem werbalnego uzewnętrzniania swoich ambitnych zamierzeń. Wspólną cechą
przeszłych prób naprawiania świata, jak i obecnej, było i jest publiczne
nazywanie Kościoła Chrystusowego bałwochwalczym.
Nie
wykluczone więc, iż analogicznym co Napoleon Gogiem z krainy Magog, mającym
według kabalistów spod znaku prawa noachickiego doprowadzić do kolejnego w
historii „Armageddonu”, jest obecnie dla żydowskich mesjanistów George W. Bush,
przywódca „Ezawowej Cywilizacji Zachodniej ”. Podjęta przez niego „krucjata”
wymierzona głównie w kraje muzułmańskie rodzi niepłonne nadzieje szeregu
przedstawicieli judaizmu, z rabinem Schwartzem i Jonathanem Sacksem włącznie, iż
doprowadzi to do ostatecznej rozprawy z islamem, i nie tylko z islamem. Aby
przekonać się o tym, wystarczy choćby zapoznać się z wystąpieniem rabina
Jonathana Sacksa na światowym forum Komisji ds. Globalizacji mającym miejsce w
londyńskiej School of Business zatytułowane “Rozbrojenie religii światowych” z
dnia 4 grudnia 2001 r.63 Zauważmy - w niespełna
trzy miesiące po 11 września 2001 r.
Rabin
Sacks zaczął swe wystąpienie znanym nam już motywem religijnej tożsamości.
„Religie (…) formują grupową tożsamość. To jest dokładnie to, co stanowi o ich
dzisiejszej potędze. Polityka dwudziestego wieku była polityką ideologii.
Polityka dwudziestego pierwszego wieku jest polityką tożsamości. Sam proces
tworzenia „Nas” obejmuje tworzenie „Ich” – narodu innego niż my, narodu „spoza
nas”, niewiernego, niezbawionego, znajdującego się poza kręgiem zbawienia. Oto
dlaczego w samym procesie tworzenia wspólnoty w jej granicach, religie mogą
tworzyć konflikty ponad tymi granicami. Oto dlaczego mogą one uzdrawiać lub
ranić, naprawiać lub niszczyć.”
Znając
bliżej doktrynę rabina Sacksa z jego orędzia „Tikkun olam”, wiemy już, że według
niego są takie religie, mówiąc po prostu - „idolatrie”, które mogą tylko ranić i
niszczyć, jest jednak również taka religia, która może wyłącznie uzdrawiać i
naprawiać świat w drodze tikkun olam. Nie wiemy tylko jeszcze, co rabin
Sacks proponuje zrobić, aby „rozbroić światowe religie”, neutralizując wpisane w
nie „destrukcyjne” właściwości...
„Co
pozwala religii wyjść poza ten [destrukcyjny] scenariusz? Jedynie głęboki
wewnętrzny kryzys” – odpowiada rabin Sacks, podając dwa „klasyczne” jego
przykłady. Pierwszy z nich to podbój Jerozolimy przez Rzymian i zniszczenie
drugiej świątyni jerozolimskiej, co pozbawiło judaizm ziemi suwerenności oraz
władzy i zmusiło, by „stał się religią pokoju”, za jaką wciąż jest podawany
(oryg. - as it is still called on to be).
Drugi
podany przez rabina Sacksa przykład „głębokiego kryzysu wewnętrznego” miał
miejsce w szesnastowiecznym chrześcijaństwie, który wyniknął, zdaniem Sacksa, „z
wojen religijnych, które pokiereszowały oblicze Europy po reformacji” i który
doprowadził do znalezienia „podstawy wiedzy niezależnej do Kościoła”, do
Oświecenia, do rozwinięcia metod rządzenia i sprawowania władzy niezależnej od
Kościoła i wreszcie do rozwoju świeckiego państwa narodowego.”
Co
więc, zdaniem Sacksa, wynika z powyższych przykładów? Wynika jego zdaniem to, iż
w obu wypadkach „dzieje się coś zewnętrznego względem danej religii, co oddziela
religię od władzy”. Jest to, jak twierdzi Sacks, „decydujący moment w życiu
wszystkich religii, kiedy wydarzenia zmuszają je do uznania, że prawda nie może
być narzucona siłą. Może być ustanowiona tylko przez żywy przykład. Z
wewnętrznego kryzysu pojawia się nowy ład, który pozostawia przestrzeń dla
autonomicznych obszarów politycznych, i kiedy to dokonuje się, wówczas religia
jest rozbrojona” – twierdzi rabin Sacks.
Biorąc
pod uwagę, iż zarówno okres bezpośrednio poprzedzający reformację jak i
Oświecenie związane były z żydowskim tikkun olam, co sam Sacks w tym
drugim przypadku przyznał, owo „coś zewnętrznego” jawi się jako judaistyczna
aktywna ingerencja w przełomowe dla całej Europy momenty, czynne angażowanie się
w rewolucje, zbrojne konflikty i wojny, w „rozbrajanie” europejskiego
chrześcijaństwa.
Bliższy
związek pomiędzy tikkun olam a wojnami i rewolucjami wyłania się z
artykułu rabina Arthura Waskowa „Miecz i pług jako narzędzia tikkun olam.”
64 Do listy kolejnych napraw
świata należałoby zatem dodać również przynajmniej nie wspomnianą słowem
przez Sacksa rewolucję komunistyczną 1918 w roku w Rosji, oraz
lewacko-anarchistyczną rewoltę 1968r.,65 jak wiadomo bezpośrednio
odpowiedzialną za współczesny, nie islamski bynajmniej, wkład do rozwoju
doktryny i praktyki stosowania terroru opartych o zasadę: cel uświęca środki.
Tezy
Sacksa o narodzie żydowskim jako wyłącznej, pogrążonej jedynie w modlitwie
ofierze prześladowań, nie biorącej udziału w wydarzeniach ani nie
współodpowiedzialnej za przelew krwi, a zwłaszcza o judaizmie jako wyłącznie
„pokojowej” jakoby od dwóch tysięcy lat religii, okazują się oparte na dość
wątpliwych podstawach.
Powstaje
ponadto pytanie: o jaki „nowy ład” i jakie „inne autonomiczne obszary
polityczne” wspominane przez Sacksa może chodzić w przypadku nowego tikkun
olam, ogłoszonego przez niego osobiście przed pięciu laty? Aby znaleźć
odpowiedź na to pytanie należy sięgnąć do wywiadu rabina Sacksa „Żydowska
tożsamość – koncepcja narodu wybranego” z 8 maja 2001 r. Rabin Sacks powiedział
wówczas w kontekście wojen Jozuego po wejściu do ziemi obiecanej i narzucania
przymusem judaizmu innym narodom: „Według Majmonidesa narodowi żydowskiemu nie
jest dozwolone prowadzić wojny z nikim, nawet z siedmioma narodami. Co musimy
najpierw zrobić, to zaoferować pokój. Dopiero jeśli pokój zostaje odrzucony,
jesteśmy uprawnieni prowadzić wojnę.”66
Dodać
należy, że w tym miejscu Sacks zdaje się wyrażać aprobatę dla metody
zaprowadzania pokoju jaką zastosował Jozue jako słuszną w odniesieniu do obecnej
sytuacji na Bliskim Wschodzie i na świecie. „Kiedy pierwszy raz czytałem to u
Rambama [o wojnach Jozuego] wiele lat temu, myślałem, że to jest szalone. Jednak
niestety, wydarzenia ostatnich ośmiu czy dziewięciu miesięcy pokazały, że to nie
jest szalone.”
W
konkluzji rabin Sacks stwierdził: „Narody odbierają to jako strasznie niemiłe
zawierać z nami pokój, ponieważ jesteśmy inni. Ponieważ my nie przynależymy. Nie
przynależymy do chrześcijańskiej Europy a teraz nie przynależymy do islamskiego
Bliskiego Wschodu. I muszę powiedzieć – myślę, że powiedziałem to w Dniu
Holocaustu – kraj, region, w których nie ma przestrzeni dla [naszej] inności,
nie ma też w nim miejsca dla ludzkości.”
Zawarty
powyżej „imperatyw kategoryczny” polegający na uzależnieniu prawa do miejsca
wśród ludzkości od uczynienia przestrzeni narodowi „innemu od innych”, narodowi,
któremu „nie wolno prowadzić wojny” a jedynie prowadzić... pokój, należy odnieść
do planu Sacksa rozbrojenia wszystkich religii światowych.
Zauważmy
w tym celu trzy rzeczy na raz. Po pierwsze – zdaniem Sacksa religia jest
„rozbrojona” wtedy, kiedy przydarza jej się katastrofa na skalę dziejową,
kataklizm wstrząsający samymi jej posadami, jak w przypadku chrześcijaństwa
reformacja, która między innymi dokonując woluntarystycznego nawrotu do Starego
Testamentu, otwarła cały łańcuch wojen religijnych w XVI i XVII w. W przypadku
judaizmu wymieniona przez Sacksa katastrofa była jeszcze dotkliwsza. Jak bowiem
pisze jeden z przedstawicieli tej religii o zburzeniu świątyni jerozolimskiej w
70 r. n.e. przez Rzymian „jednym strasznym kłębem dymu Rzymianie zniszczyli cały
żydowski proces oddawania czci: nie ma Świątyni, nie ma oddawania czci, nie ma
możliwości komunikowania się z Bogiem. Nie ma możliwości osiągnięcia Bożego
wybaczenia. Nie ma możliwości udziału z Bogiem.”
Tego
rodzaju kataklizmy miałyby zatem, zdaniem rabina Sacksa, torować obecnie drogę
do „rozbrojenia” światowych religii.
Po
wtóre - zauważmy, że owo „rozbrojenie religii światowych” nastąpić miałoby w
wyniku swego rodzaju powszechnego, globalnie kontrolowanego coraz większego
rozdziału „kościoła” (Cerkwi, Meczetu itd.) od państwa. A zatem również tego
wszystkiego, co się z tym rozdziałem wiąże: marginalizacja wpływu religii na
życie narodów i państw ich naturalnego oddziaływania, postępujące zeświecczenie,
sprowadzenie spraw religii wyłącznie do sfery prywatności, utrata tożsamości
religijnej i narodowej, ateizm, relatywizm i indyferentyzm – wszystkie te
zjawiska, które sam judaizm na swoim własnym obszarze określa jako śmiertelne
zagrożenia dla własnej tożsamości i swego istnienia. Co więcej - zjawiska,
którym judaizm, jak się zdaje, zamierza zaradzić przy pomocy uformowania „nowej”
tożsamości i nowej jedności żydowskiej wymagającej mniej czy bardziej otwartej
wojny z wrogiem zewnętrznym.
Po
trzecie wreszcie – o czym się nagminnie zapomina – w judaizmie, w jak żadnej z
istniejących religii, warstwa kapłańsko-duchowna tj. rabinat jest zarazem
warstwą polityczną, przywódczą, samym ucieleśnieniem syntezy władzy religijnej z
władzą polityczno państwową. Talmud, jak głosi sam rabin Sacks, jest
fundamentalnym aktem politycznym konstytuującym naród żydowski, prawo
talmudyczne zaś „płomieniem”, zaś rabini - strażnikami tego „płomienia.”
Wniosek
wypływający z powyższych spostrzeżeń jest w zasadzie tylko jeden: wszystkie
religie światowe mają w imię pokoju światowego i w myśl doprowadzonych do
absurdu multi-kulturalistycznych dogmatów (popieranych przez judaizm) rozbroić
się, wyzbyć się swych dotychczasowych funkcji i należnych praw i przywilejów,
zrezygnować z troski o swoją tożsamość, wycofać się z przestrzeni społecznej i
publicznej, de facto abdykować. Mają one zarazem uczynić czynić miejsce
dla bliżej nieokreślonych „autonomicznych obszarów politycznych” - w tym
zwłaszcza miejsce dla narodu żydowskiego nie zamierzającego być już dłużej
„takim samym jak inne” narodu oraz dla jego religii i jego prawa religijnego nie
zamierzających być „taką samą jak inne” religie czy inne prawa religijne.
Wszystkie
tedy religie światowe mają według planu rabina Sacksa „rozbroić się”; wszystkie
z wyjątkiem judaizmu. Jedynie bowiem judaizm, jako religia i jako prawo
„wybrane” jakoby przez Boga, judaizm odrzucający programowo zasady
multi-kulturalizmu w stosunku do samego siebie które zaleca innym religiom, ma
pozostać religią uzbrojoną. I to uzbrojoną potrójnie: po pierwsze – religią
uzbrojoną w uprawnienia władzy państwowo-narodowej, po drugie - uzbrojoną w
niemały potencjał ponad-narodowy działający pod osłoną całej potęgi
administracji Stanów Zjednoczonych, po trzecie wreszcie – uzbrojoną w „nową”, na
wskroś wojowniczą, mesjanistyczną tożsamość żydowską. Jak pamiętamy właśnie
ostatnia z wymienionych jest dokładnie tym, co według rabina Sacksa ma stanowić
o jutrzejszej potędze judaizmu.
Nie
trzeba chyba dodawać, iż w przypadku powodzenia w realizacji najnowszego
programu tikkun olam, judaizm, uchodząc wciąż za „religię pokoju”, „jak
się ją nadal nazywa”, może doprowadzić do wojny powszechnej, lub okresu ogólnej
globalnej destabilizacji, i korzystając z chaosu, w błyskawicznym tempie
przepoczwarzyć się w nieporównywalną z niczym realną potęgę o charakterze
absolutnym i totalnym. Nic bodaj, spośród istniejących oficjalnych dokumentów i
wypowiedzi nie obnaża rzeczywistych celów i zamierzeń judaizmu bardziej, jak
właśnie orędzie naczelnego rabina British Commonwealth’u Jonathana Sacksa w
sprawie rozbrojenia religii światowych.
Można
by w tym miejscu zakończyć naszą analizę pojęcia tikkun olam, byłaby ona
jednakże niepełna bez wyjaśnienia głoszonej przez Sacksa w wielu miejscach swego
rodzaju teologii różnicy, owego „zróżnicowania” religii, „dystynkcji”, „godności
różnicy”, które, według Sacksa, mają być niezbędnym warunkiem pokoju i
koegzystencji pomiędzy narodami i uniknięcia tym samym globalnego załamania w
wyniku „zderzenia cywilizacji”.
Wielokrotnie
zresztą rabin Sacks prezentował swego rodzaju „ekologiczne” podejście do innych
wyznań, głosząc np., że każda religia jest potrzebna i wymaga ochrony, podobnie
jak różne gatunki fauny i flory w przyrodzie, gdyż jego zdaniem każda z nich
mówi o Bogu coś, czego nie mówi żadna inna. „Każda próba nałożenia na świat
jednej wiary, jednej prawdy, jednej kultury czy cywilizacji jest zamachem – lub
zaprzeczeniem – zróżnicowania: tego zróżnicowania, które Bóg uczynił i które
kocha.”67 - głosił w listopadzie
2001 r. rabin Sacks.
Ten
sam rabin Sacks zdawał sobie nie od dzisiaj sprawę z pełnego wymiaru
konsekwencji popieranej przez siebie multikulturalnej doktryny, gdyż jeszcze w
1998 r. stwierdzał dość jeszcze wtedy szczerze w swoim sarkazmie: „Jak jeszcze,
w multikulturalnym społeczeństwie moglibyśmy promować tolerancję niż przez
nauczanie dzieci czegoś nieco o każdej religijnej grupie, z którą przyszłoby im
wejść w kontakt a więc: niewielkie dotknięcie chrześcijaństwa, odrobina
judaizmu, plasterek islamu, i tak dalej, przez cały ten owocowy koktail wiar
świata. Ale całość, która wyłoni się z tego, będzie mniej niż suma wszystkich
jej części. Ponieważ pomija ona najbardziej podstawowy element ze wszystkich:
sam fakt, że dla każdego z nas jest zwykle tylko jedna wiara, która rezonuje
osobistym znaczeniem, wiara naszej wspólnoty, naszej kultury, naszej rodziny,
naszej przeszłości. Możliwe, że starając się nauczyć wszystkich wiar, nie
osiągniemy w nauczaniu niczego.”68
Szczególną
cechą u Sacksa jest to również, że owo „zróżnicowanie” religijne i etniczne,
zamiast „różnienia się pięknie” i poszukiwania tego, co łączy, w dziwny sposób
zaczyna przybierać postać preferowania tego, co dzieli. Spostrzegamy bowiem, iż
znaczną część „teologii różnicy” rabina Sacksa zajmuje znane nam już
przeciwstawianie Izraela Izmaelowi, Jakuba Ezawowi, Kaina Ablowi, Mojżesza
Aaronowi itd. itp. Zauważamy ponadto, iż w Starym Testamencie w pięciu miejscach
mowa jest o różnicy w sensie separacji rzeczy podobnych tylko zewnętrznie, ale w
istocie nie dających się połączyć a nawet porównać, a zatem: w sensie
oddzielenia tego, co święte, od tego co nie-święte, co czyste od tego co nie
czyste, wreszcie – o różnicy jaką Bóg uczynił pomiędzy Egiptem a Izraelem.
Wszystko
zdaje się wskazywać, iż całe to rabina Sacksa zróżnicowanie, „dywersyfikacja”,
„godność różnicy” służą ustanowieniu jednej zasadniczej różnicy: różnicy
pomiędzy „świętym”, mającym osiągnąć jakoby ostateczne zbawienie narodem
wybranym, a pozostałą „niewybraną”, „nieświętą”, „niezbawioną” częścią
ludzkości.
Potwierdzenie
tej obawy znajdujemy w wykładzie „Koncepcja narodu wybranego: „W starożytnym
świecie władza i i przywileje dostawały się pierworodnemu. Oto dlaczego Bóg
wybiera młodszego a nie starszego, Kaina zamiast Abla (oryg. ang. Cain instead
of Abel – Kain był synem pierworodnym i to Kaina a nie Abla ofiarę Bóg odrzucił
– przyp. J.R.), Izaaka zamiast Izmaela, Jakuba zamiast Ezawa, Mojżesza zamiast
Aarona, Dawida zamiast wszystkich jego braci. W dawnym świecie władza dostawała
się silnym i licznym. Naród żydowski zawsze był małym narodem. Byliście
najmniejszym z narodów. Świat wybiera silnych (...) Bóg wybiera tych, których
świat odrzuca. Oto dlaczego wybrał nas.” 69
Istotnie,
różnica jest tak ogromna, tak radykalna, iż o nadziei na jakąkolwiek
równoprawność między narodami mowy być nie może. Należy zauważyć, iż właśnie od
uznania przez „świat”: narody „Ezawa” i „Izmaela”, owej zasadniczej różnicy
dzielącej go od narodu „Jakuba i Izaaka” miałoby obecnie zależeć, czy ludzkość
uniknie grożącego jej globalnego starcia cywilizacyjnego, czy też nie.
Powoli
staje się zrozumiałe, dlaczego Karta Narodów Zjednoczonych, tak entuzjastycznie
sygnowana po II wojnie światowej pod hasłem „nigdy więcej wojny”, znajduje się w
tak wielkim nieposzanowaniu, dlaczego kolejne rezolucje Zgromadzenia Ogólnego NZ
nie są respektowane, dlaczego można jednostronnie bojkotować konferencję
międzynarodową przeciwko rasizmowi, dlaczego obserwatorzy i inspektorzy ONZ są
wysyłani wszędzie, ale nie mają wstępu na terytorium Izraela, dlaczego USA same
odrzucają zasadę równości wobec prawa międzynarodowego i nakłaniają do tego inne
państwa gdy chodzi o stosowanie konwencji w sprawie stosowania tortur, dlaczego
wycofują swój podpis pod powołaniem Trybunału Międzynarodowego ds. ludobójstwa,
dlaczego w praktyce zaczynają obowiązywać podwójne kryteria: jedne dla „nas”,
inne dla „nich”.
Można
wskazać dość dokładnie moment, od którego wszystko zaczęło ulegać zmianie w
niebezpiecznym dla świata kierunku. Dzieje się tak od czasu pamiętnej
„prewencyjnej” rzekomo a w istocie zaborczej wojny Izraela przeciwko sąsiednim
krajom arabskim w 1967 r. Przez 35 lat Zachód reprezentowany przez USA i
jej niektórych sojuszników, jak Wielka Brytania, akceptując izraelskie rezultaty
tej wojny i przymykając oczy na ewidentne zbrodnie przeciwko narodowi
palestyńskiemu, dawał do zrozumienia wszystkim, zwłaszcza krajom Trzeciego
Świata, co w istocie warte są dla niego głoszone przezeń oficjalnie wartości,
ideały i zasady. Dzisiaj ten sam Zachód wyraża zdumienie, kiedy te zasady
zostaną przez kogoś odrzucone i wówczas pod pozorem ich obrony i upowszechniania
na świecie wyrusza na ogólnoświatową „krucjatę” przeciwko rzekomym „siłom zła”.
W dodatku czyni tak przyjmując jako podstawy swej doktryny wojennej zasadę „siły
ponad prawem” oraz talmudyczną z istoty doktrynę wojny „prewencyjnej”, na
podstawie zaledwie domniemania zagrożenia atakiem. Mówi w ten sposób obecnie
bardziej, niż kiedykolwiek i ktokolwiek przedtem: „nigdy więcej pokoju” w
świecie, „nigdy więcej powrotu do zasad i wartości jakie obowiązywały w nim
przez dwa tysiące lat.”
Czy
można się dłużej temu biernie przypatrywać? Nie ulega najmniejszej wątpliwości,
iż dostrzeżone tu zagrożenia i wyzwania są poważne, przeto poważna winna być
również nasza chrześcijańska, katolicka odpowiedź na te wyzwania. Poważna, to
znaczy przede wszystkim: znacząca i pełna merytorycznie, zarówno pod względem
teologicznym, filozoficznym, politycznym i społecznym. Jest ona niezbędna nie
tylko dlatego, aby można było uniknąć możliwych okrucieństw i zbrodni; nie tylko
dlatego, by uniknąć również polskiego w nich udziału i polskiej za nie
odpowiedzialności. Potrzebna jest ona również po to, aby zapobiec w przyszłości
najgorszej z wszelkich możliwych odpowiedzi – odruchowej, niekontrolowalnej
odpowiedzi lękiem na strach, niesprawiedliwością na niesprawiedliwość,
nienawiścią na prowokację nienawiści.
1 Jerzy Rachowski, Fundamentalizm żydowski:
Chabad-Lubavitch. Zgrożenia dla chrześcijaństwa. Cz. I, Maj 2002. Na prawach
rękopisu.
2
Something To Think About with Rabbi Benjamin Hecht, March 1991, http://www.nishma.org/topics/ethics/update_91-03.html
3 New
Reform Principles Voted in Pittsburgh, http://www.shamash.org/listarchives/mail.liberal-judaism/digests/Volume8/v8n130.archive
5 David
Shatz, Tikkun Olam, Aaronson: Northvale, 1997.
6
Jonathan Sacks, Tikkun Olam: Orthodoxy’s Responsibility To Perfect G-D’s World,
http://www.ou.org/public/publib/tikkun.htm
7
Jonathan Sacks, Excerpt from the inaugural lecture of the Lubavitcher Rebbe
Memorial Lectures, Wellsprings Magazine, 1994,
http://www.therebbe.org/life/tributes/1.html
9 Jonathan
Sacks, Love, Hate, and Jewish Identity, 1997,http://www.firstthings.com/ftissues/
ft9711/articles/sacks.htm
10
Jonathan Sacks, An Appreciation of rabbi Adin Steinsaltz, http://www.steinsaltz.com/ravsacks.htm
11
Kehillah Conference "Stunning Success…Overwhelming Response…Lasting Impact", 4th
November 2001, http://www.unitedsynagogue.org.uk/news/press.html
12 Rabbi
Benzion Milecki, Questions & Answers on Moshiach!, USA, UK, Australia,
Argentine 1992
13 Peter
Krasztev, Confronting Jewishness, Central Europe Review, Vol 1, No 8, 16 August
1999, http://www.ce-review.org/99/8/krasztev8.html
14 Tikkun
Olam. Perspectives from Jewish Liturgy and Biblical Sources, http://www.simchattorah.org/papers/tikkun_olam.html
15 http://www.ou.org/west/convention58/audioday3.htm
16 Asher
Meir Rabbi, Meaning in Mitzvot. Universal Principles Of Justice,
http://www.ou.org/torah/tt/5762/vayishlach62/specialfeatures_mitzvot.htm
17 Dabru
Emet, A Jewish Statement on Christians and Christianity, The Institute for
Christian & Jewish Studies, http://www.icjs/what/njsp/dabruemet.html
19
Jonathan Sacks Rabbi, A Letter in the Scroll: Understanding Our Jewish Identity
and Exploring the Legacy of the World's Oldest Religion, http://www.socialaction.com/01-2001/letter_in_the_scroll.phtml
20 Setting
the Agenda for the Future conference, Boston College June 18-19, 2000,
http://www.bc.edu/bc_org/research/cjl/conferences/ethics2000.html
21
Tamże.
22 Michael
J. Broyde Rabbi, The Obligation of Jews to Seek Observance of Noachide Laws
by
Gentiles: A Theoretical Review, http://www.jlaw.com/Articles/noach2.html
23 Ariel
Bar Tzadok- Rabbi, Parashat Shoftim: Torah Law Enforcement,
2000
24 Por.
Jonathan Sacks, A Letter in the Scroll, Chapter Eight: The Chosen People,
http://www.jewsweek.com/aande/024.htm
25 Z obowiązku należy odnotować, iż Stolica
Apostolska podejmuje obecnie tematykę wartości etycznej Starego Testamentu oraz
motyw współpracy Żydów i chrześcijan, patrz także: http://jcrelations.net./res/reports02.htm
26 Michael
A. Hoffman II, Alan R. Critchley The Truth About The Talmud: A Documented Exposé
of Jewish Supremacist Hate Literature,
http://www.hoffman-info.com/talmudtruth.html
27
Tamże.
30 Menachem
Kellner, http://shamash.org/listarchives/mail-jewish/volume23/v23n90
33 Tamże.
34 Israeli Mechon-Mamre website, June 26, 2000;
12 Hayyim Vital St., Jerusalem, http://www.mechon-mamre.org/jewfaq/gentiles.htm (Uwaga: wg autorów artykuł zostal zmieniony w
jakiś czas po opublikowaniu, lecz został przez nich archiwizowany –
J.R.)
35 James
D. Tabor, B'nai No'ach:The Reappearance of the God-fearers in our
Time,
http://
www.vendyljones.org.il/noahide/tabor.htm
36 Yoel
Schwartz rabbi, Noahide Commandments, http://www.geocities.com/Athens/Oracle/2120/Noahide_CommandmentsRavYoelSchwartz.htm
37
Tamże.
38 The
Laws Concerning Mashiach Chapters 11 & 12 of Hilchos Melachim from the
Mishneh Torah of the Rambam,
http://www.chabad.org/moshiach/rmbm1112.htm
39
Gretchen A. Shapiro, The Sheva Mitzvot B'nai Noach: An Introduction,
http://www.rb.org.il/noahide/directory/essays4.htm
40 The
Laws Concerning Mashiach, Chapters 11 & 12 of Hilchos Melachim from the
Mishneh Torah of the Rambam, http://www.chabad.org/moshiach/rmbm1112.htm
41
Maimonides on Judaism and Other Religions. The Samuel H. Goldenson Lecture,
February 23, 1997
Hebrew
Union College-Jewish Institute of Religion, Cincinnati, Ohio, publ. The
Institute for Christian & Jewish Studies, http://www.icjs.org/what/njsp/maimonides.html
43 Tamże.
44 Chanuka Torah, http://www.israelvisit.com/top/chanuka.shtml
45 Patrz. Hilchot Melachim 8:9-10; 10:11. Patrz
także. Gerald J.
Blidstein, "Holy War in Maimonidean Law," in Perspectives on Maimonides [Oxford,
England: Oxford Univ. Press, 1991]. (Przypis za: U.S. Government Lays Groundwork
for Talmudic Courts, http://www.stormfront.org/jewish/talmud.html)
46 Sichos
in English, Shabbos Parshas Vayeishev, 5752, vol. 51, p. 17. Za: Jewish Leader
Orders Gentiles to Undergo Circumcisions, Parshas Mikeitz, http://www.noahide.com/torahlessons/purim.htm
47
Tamże.
48
Jewish Law, Examining Halacha, Jewish Issues and Secular Law, Footnotes,
http://www.jlaw.com/Articles/war_notes.html
50 The
Laws Concerning Mashiach, Chapters 11 & 12 of Hilchos Melachim from the
Mishneh Torah of the Rambam, http://www.chabad.org/moshiach/rmbm1112.htm
51 http://www.chabadcenters.com/scripts/tgij/paper/Articlecm.asp?ArticleID=2667
52 The
Jerusalem Jewish Voice The Weekly Torah Reading -- A First Glance Vayishlach --
A tale of two brothers Genesis 32:4-36:43, http://israelvisit.co.il/top/vayishlach.htm
53
Tamże.
54 4th
Root & Branch Association Jerusalem Conference on the Noahide Covenant and
Laws, October 24, 2001, http://www.ou.org/torah/tt/5762/noach62/sched.htm:
“•The Coming
Reconciliation of Ishmael (the Muslim Middle East) and Israel by Rabbi Dr.
Yehuda Bohrer, Yeshivat Bet El , "And Isaac and Ishmael his sons buried him
(together) in the cave of Machpelah". (…) •The Coming Reconciliation of Esau
(the Christian West) and Israel by Rabbi Yaakov Moshe Poupko. Yeshivat Knesset
Bet Eliezer, "And Esau and Jacob his (Isaac's) sons buried him
(together)"…
55 Martin Buber, Gog i Magog. Kronika
chasydzka, przekl. Jan Garewicz, Wyd.
Naukowe PWN, Warszawa
1999.
56 Gershom Scholem, Mistycyzm żydowski, przekł.
Ireneusz Kania, Czytelnik, Warszawa 1997. s.
305.
58 Henryk Rolicki, Zmierzch Izraela, Wyd. III.
Warszawa 1933. s. 132.
60
Tamże.
63
‘Disarming the World Religions’ Address to state of the world forum Commission
on Globalization
London Business School, 4 December 2001, http://www.chiefrabbi.org/sp-index.html
64 Arthur
Waskow Rabbi, The Sword and the Plowshare as Tools of Tikkun Olam,
http://www.shalomctr.org/html/peace86.html
65 Yair
Auron, Tikkun Olam: The Phenomenon of Jewish Radicals in France During the 1960s
and '70s, World Jewish Congress, Policy Forums No 19., http://www.wjc.org.il/publications/policy_forums/pub_forum19.html
Patrz
także:
Portrait
Benny Levy, Lettre d’informations confidentielles d’Emmanuel Ratier, Faits &
Documents 15-30 Novembre 2001, http://www.faits-et-documents.com/archives/121.pdf
66
Jonathan Sacks, Jewish Identity - The concept of a chosen people - 8 May 2001,
http://www.chiefrabbi.org/sp-index.html
67 World
Congress for the Preservation of Religious Diversity in New Delhi, India, by the
Chief Rabbi, November 2001,
http://www.chiefrabbi.org/sp-index.html
68
Religious Education In England and Wales, http://www.angelfire.com/pe/pennyt/paper4.htm
Patrz:
Hansard, H.L. 3rd May, 1988, col 420.
69
Jonathan Sacks, Jewish Identity - The concept of a chosen people, 8 May 2001,
http://www.chiefrabbi.org/sp-index.html