Marek Zawadzki
Motto:
"Takie losy Rzeczypospolitych,
jakie ich młodzieży chowanie"
kanclerz koronny Jan Zamojski
"Kto liczy na tygodnie, ten sieje trawę,
Kto liczy na lata, sadzi drzewa,
Ale, kto liczy na stulecia,
Ten wychowuje i kształci dzieci."
Inżynier Witold Zglenicki
W tym roku mija 100 lat od śmierci filantropa, największego mecenasa nauki i oświaty w całej 1.000 - letniej historii Narodu Polskiego, geologa, legendarnego nafciarza - inżyniera Witolda Zglenickiego.
Witold Leon Julian Zglenicki urodził się 6 stycznia 1850 r. we wsi Wargawa Stara, w mazowieckiej rodzinie drobnoszlacheckiej pieczętującej się herbem Prus II. Ochrzczony został w kościele w Witoni dnia 21 lipca tegoż roku. Rodzice posiadali majątek ziemski o powierzchni 302 morgów i 74 prętów, co według dzisiejszej miary wynosi 169 hektarów i 9 arów.
W latach 1859-66 uczył się w płockim Gimnazjum Gubernialnym, a w latach 1866-70 studiował na wydziale Matematyczno-Fizycznym Szkoły Głównej Warszawskiej. Od 1870 do 1875 r. był studentem Instytutu Górniczego w Petersburgu. Swoją osobą zwrócił uwagę Mendelejewa (sławnego rosyjskiego chemika, uczonego który był twórcą układu okresoweg
o), lecz postanowił poświęcić się górnictwu, widząc w przemyśle naftowym ważny czynnik rozwoju. Studia ukończył z I lokatą, a trzeba przy tym pamiętać, że w owym czasie Instytut Górniczy w Petersburgu, prezentował najwyższy na świecie - w swej dziedzinie - poziom nauczania.Zwolniony z obowiązku odbycia służby wojskowej – w Rosji tylko inżynierowie górnicy byli z niej zwolnieni (Polska była wówczas w trwającej 123 lata niewoli i pod okupacją Rosji, Niemiec i Austrii) – otrzymał skierowanie do Zakładów Górniczych Królestwa Polskiego. Tam zajmował się eksploatacją i modernizacją wielkich pieców do wytopu żelaza.
W 1890 r. zatrudniono go w Zarządzie Górniczym w Rydze (obecnie Łotwa), a w nagrodę za nienaganną pracę, zaproponowano mu stanowisko naczelnego inżyniera Donieckiego Okręgu Kopalnianego. Zglenicki jednak odmówił – co nie zostało mile przyjęte przez władze carskie - i za protekcją hrabiego Beckendorffa, rozpoczął pracę w Baku, gdzie pracował do końca życia.
Baku nad Morzem Kaspijskim (obecnie Azerbejdżan), było wtedy odległym garnizonem wojskowym Rosji. Jednocześnie powstawał tam największy na świecie ośrodek wydobycia nafty i przemysłu rafineryjnego. W 1873 r. było tam zaledwie 9 szybów, w 1879 już 251, w 1900 r. - 1710. W 1901 r. dostarczało 50 % światowego wydobycia ropy naftowej. Swoje szyby naftowe i rafinerie mieli tam Bracia Alfred, Ludwik i Robert Noblowie, Alfons Rotschild. Niezadługo kaspijską naftą zacznie interesować się także Rockeffeller. Wcześniej jednak wysyła on swoich pracowników do Polski, do prowincji zwanej wtedy Galicja. Wysyła ich na naukę do pioniera górnictwa naftowego, wynalazcy lampy naftowej – Polaka Ignacego Łukasiewicza.
Baku rozwijało się żywiołowo - w ciągu lat 1897-1903 podwoiło liczbę mieszkańców. Brak w nim było kanalizacji, wodociągów, było nękane epidemiami dyfterytu, tyfusu, cholery. Dostępna woda była zasolona i zanieczyszczona naftą. Z tego też względu inżynier Zglenicki inicjuje budowę miejskich wodociągów, a dzięki jego pomocy finansowej w centrum miasta buduje się polski kościół.
Inżynier wspiera także naukę, czego dowodem jest jego wsparcie dla Biblioteki Bakińskiego Oddziału Imperatorskiego Rosyjskiego Towarzystwa Technicznego. I tak dla przykładu: Spółka Braci Nobel wpłaciła na jej rzecz 60 rubli, Spółka Rothschildów 45 rubli, milioner Tagijew 33 ruble, a inżynier Zglenicki 1.000 rubli.
W dziedzinie zawodowej, inżynier był ceniony za uczciwość, także wobec tubylców, sumienność i fachowość, cechy rzadko spotykane w carskiej Rosji. Pasją Zglenickiego były jednak badania geologiczne. Cały swój wolny czas i prywatne fundusze, poświęcał tej działalności. W międzyczasie opracował i podarował nafciarzom przyrząd do pomiarów prostopadłości wiercenia otworów górniczych. Błędy pomiarów były wtedy przyczyną wielu awarii, pożarów, eksplozji i ludzkiej śmierci. Zaprojektował też urządzenie do podmorskich wierceń i wydobycia ropy naftowej, stając się absolutnym, światowym pionierem w tej dziedzinie. Dzisiejsze platformy wiertnicze biorą swój początek od Baku i osoby inżyniera Zglenickiego. Wyznaczył podmorskie działki naftowe i określił ich zasobność. W sumie wskazał 31 obszarów roponośnych na lądzie, nie licząc złóż podmorskich, ponadto ustalił złoża rud żelaza, pirytu, barytu, kobaltu, molibdenu, węgla, manganu, miedzi, soli kamiennej, złota, srebra, arsenu.
Za swoją fachowość, sumienną pracę i odkrycia, które udostępniał za darmo, został awansowany do stopnia pułkownika, a car nadał mu prawa do działek naftowych na lądzie i Morzu Kaspijskim. Niektóre z nich kupuje z własnych środków.
Niespodziewanie dowiaduje się, że jest śmiertelnie chory. Cukrzyca jest wtedy nieuleczalna. Inżynier zapisuje więc większość swojego majątku nauce polskiej, a część rosyjskiej, jako dowód wdzięczności za wykształcenie zdobyte w Petersburgu.
W myśl jego zapisu, z dochodów fundacji, w każdej guberni Królestwa Polskiego ma zostać wybudowany kościół katolicki i szkoła techniczna, w której niezamożni uczniowie będą pobierać naukę za darmo. Wsparcie mają otrzymać także środowiska naukowe, tworzone i wspierane mają być laboratoria badawcze, fundowane nagrody za wybitne dokonania naukowe.
Wszystkie te dzieła ma realizować Kasa im. Józefa Mianowskiego w Warszawie. Zglenicki - w testamencie - kategorycznie zakazuje sprzedaży majątku lub praw do niego, a nakazuje korzystać z niego przez naukę polską po wsze czasy. Dochody jednej z działek zapisuje na rzecz Bakińskiego Imperatorskiego Rosyjskiego Towarzystwa Technicznego. Dokonuje też wielu zapisów na rzecz filantropii np. polskiego Katolickie
go Towarzystwa Dobroczynności i osób fizycznych, nie pomija nawet dozorcy. Witold Zglenicki umiera 6 lipca 1904 roku.Wdzięczni mieszkańcy Baku na wodach Zatoki Bibi Ejbatskiej, na sztucznym lądzie, chowają inżyniera. Jego grób przetrwał Rewolucję Bolszewicką i znajduje się tam do dzisiaj. Wizja Inżyniera wkrótce realizuje się, a na morzu powstaje miasto platform wiertniczych.
Brak specjalistów mających rzeczywistą wiedzę na temat złóż nafty pod dnem morskim, sposobu jej wydobycia, dopiero co rozpoczęta eksploatacja jednej z działek lądowych, wszystko to sprawiło, że powątpiewano w sens i wartość testamentu. Trzeba pamiętać, że nawet dzisiaj ludzkość wie więcej o kosmosie niż o głębinach oceanów, a wtedy minął zaledwie rok, jak amerykańscy lotnicy - bracia Wright - po raz pierwszy oderwali się od ziemi maszyną cięższą od powietrza.
Postanowienia testamentu realizował przyjaciel inżyniera i prawnik, który m.in. część działek usiłował - wbrew jego postanowieniom – sprzedać, a część wydzierżawił Towarzystwu Kaspijsko-Czarnomorskiemu, należącemu do rodziny paryskich bankierów Rothschildów. Według niektórych źródeł, rodziny Zglenickich i wdowy po inżynierze, zaledwie 20 % należnych sum trafiało do Kasy im. Mianowskiego.
Z tego powodu pod wpływem polskiej opinii publicznej, w roku 1910 wytoczono proces o unieważnienie zawartych umów. Chęć eksploatacji złóż nafty wyraziła spółka Rylskich, rodziny polskich przemysłowców działających na Kaukazie. Oferowała ona znacznie korzystniejsze warunki finansowe. Być może nie starczyło w Rosji woli politycznej lub Rothschildowie mieli lepszych prawników, rodzina Zglenickich – ze szkodą dla nauki polskiej - procesu nie wygrała. Niedługo potem wybuchła I wojna światowa i w jej konsekwencji Rewolucja Bolszewicka. Wszelkie przedsiębiorstwa zostały znacjonalizowane / skonfiskowane przez bolszewików.
Sprawa zapisu inż. Zglenickiego była nawet omawiana - po wygranej przez nas wojnie polsko-bolszewickiej 1920 roku – podczas negocjacji pokojowych w Rydze. Rosja Bolszewicka z właściwą sobie hipokryzją była skłonna uszanować testament, lecz za cenę uznania przez Polskę prawomocności bolszewickich konfiskat kapitału zachodniego w Rosji, w tym kapitału amerykańskiego, brytyjskiego i francuskiego. Nasz rząd z oczywistych względów nie mógł tego uczynić. Tak więc zamknęło to sprawę.
Rodzina Zglenickich - na zaproszenia wodza Światowej Rewolucji Komunistycznej, Włodzimierza Iljicza Lenina - w 1923 r. w ramach tzw. Nowaj Ekonomiczeskaj Palityki, wyjeżdża do Baku i za własne oraz pożyczone pieniądze, uruchamia zniszczone przez armię turecką i rewolucję, szyby naftowe, platformy wiertnicze. O ile przed WWI i Rewolucją Bolszewicką, nafta płynęła strumieniem, teraz tryska szeroką rzeką.
I właśnie wtedy, komuniści powtórnie i tym razem już ostatecznie, konfiskują pola naftowe, odbudowane szyby i platformy, a Związek Sowiecki przez dziesięciolecia pompuje tam naftę.
Podczas WWII, podmorskie, odkryte przez Polaka złoża nafty, pobudzają wyobraźnię Hitlera, który bardzo jej potrzebuje dla realizacji swoich planów podboju świata. Rzuca więc swoje dywizje pancerne pod Stalingrad. Niemieckie czołgi i dywizje strzelców alpejskich docierają aż na Kaukaz. Niezmierzone zasoby nafty są prawie na wyciągnięcie ręki.
Na szczęście młodzi polscy naukowcy, jeszcze przed WWII, łamią niemieckie szyfry, budują sobowtóra hitlerowskiej maszyny szyfrującej Enigma i przyczyniają się do stalingradzkiej klęski Wehrmachtu i zwycięstwa aliantów w całej wojnie.
Rodzina Inżyniera w 1944 roku powtórnie zwróciła się w sprawie jego testamentu do lubelskiego, polskiego rządu komunistycznego (PKWN) lecz bezskutecznie, a ostatni pełnomocnik fundacji – profesor Politechniki Lwowskiej i Gdańskiej, Maksymilian Tytus Huber (sformułował teorię energii postaciowej, za którą o mało nie dostał nagrody Nobla), przemocą został zmuszony do przekazania aktywów Zglenickiego, powstającej właśnie Polskiej Akademii Nauk. Starania rodziny Zglenickich, wznowione w latach 80-tych i petycje skierowane do gen. Wojciecha Jaruzelskiego, także pozostały bez pozytywnego odzewu.
Z absolutną pewnością można powiedzieć, że zapis Zglenickiego miał wartość ogromną i z pewnością przerastał uważane dotychczas za największe, zapisy królowej Św. Jadwigi - zapisy na odnowienie Akademii Krakowskiej, czy też jej ufundowanie w XIV wieku przez króla Kazimierza Wielkiego. O jakie jednak pieniądze może się rozchodzić?
Po zapoznaniu się z dokumentami wiadomo, że Rothschildowie mieli obowiązek przekazywać fundacji rynkową równowartość 16 % wydobywanego gazu i 20 % nafty. Uwzględniając to oraz świadectwa rodziny Zglenickich i wdowy po inżynierze (która została przez niego zabezpieczona finansowo i nigdy nie rościła sobie pretensji do majątku zapisanego na rzecz polskiej nauki), a także inflacyjne i deflacyjne zmiany wartości waluty amerykańskiej (zgodnie z calculatorem Banku Rezerwy Federalnej w Minneapolis), Towarzystwo Kaspijsko-Czarnomorskie Rotschildów tylko w latach 1908 – 1915, powinno przekazać sumę 220.000.000 dzisiejszych USD. Być może kwota ta byłaby większa, gdyby dodatkowo uwzględnić wzrost cen nafty w minionych latach. Może oznaczać to, że w tym okresie z szybów Zglenickiego wydobyto naftę o wartości minimum 1.100.000.000 USD.
Pamiętać trzeba, iż sumy te dotyczą pierwszego, pionierskiego okresu eksploatacji lądowych działek naftowych Inżyniera. Wydobycie na wielką skalę rozpoczęło się po 1923 r. i z działek morskich. Jak wielkie to mogły być ilości nafty i sumy pieniędzy? Prawdopodobnie wielokrotności wyżej wymienionych.
I tym należy mierzyć patriotyzm i wielkość naszego Rodaka, geniusz i serce Inżyniera. Nie z Jego winy, lecz za przyczyną paryskich bankierów i wichrów Historii, dzieło to zostało zniszczone, z wielką szkodą dla polskiej Nauki, Oświaty i Narodu.
Warto dodać, że Fundacja Nobla ustanowiona została cztery lata wcześniej w 1900 r. za sumę około 160.000.000 obecnych USD (wg Sverige Bank). To porównanie oddaje wielkość Inżyniera i jego fundacji.
Fundacja Nauki Polskiej im. inż. Witolda Zglenickiego powstała dla przypomnienia światu, a szczególnie Polakom, osoby Inżyniera (przez wiele lat nie wolno było o nim nawet pisać), jego dokonań w dziedzinie przemysłu naftowego i zasług dla polskiej nauki. W międzyczasie upadł Związek Sowiecki, firmy zachodnie powoli wracają nad Morze Kaspijskie i tylko nikt nie upomina się o zwrot aktywów Zglenickiego lub wypłatę odszkodowań dla polskiej nauki. Nie czyni tego nasz rząd, nawet PAN, która w czasach stalinowskich weszła w posiadanie aktywów.
Fundacja Nauki Polskiej im. inż. Witolda Zglenickiego, zwróciła się więc do w/w instytucji z prośbą o przekazanie jej zamrożonych i niewykorzystywanych od dziesięcioleci aktywów, deklarując, że podejmie w kraju i zagranicą, wysiłki dla odzyskania majątku, z pożytkiem dla nauki polskiej. Polska Akademia Nauk odmówiła jednak tego, a ponadto także ujawnienia Bilansu i wskazania w nim pozycji stanowiącej prawa majątkowe zapisane przez inżyniera mimo, że zobowiązuje ją do tego Ustawa o dostępie do informacji publicznej.
Marek Zawadzki
Prezes Fundacji
P.S. Fundacja Nauki Polskiej im. inż. Witolda Zglenickiego jako instytucja charytatywna, zajmuje się pozyskiwaniem i nieodpłatnym przekazywaniem polskim szkołom technicznym – średnim i wyższym - nowoczesnego wyposażenia laboratoryjnego z dziedziny energoelektroniki. Udzieliła już znaczącej pomocy czterem szkołom średnim a także – w miarę swoich
możliwości - i Politechnice Gdańskiej.
Kontakt z fundacją:
mz.pl@wp.pl , ma_za@poczta.onet.pl ,
strona internetowa: www.nobelpolski.zschie.pl
Bibliografia:
1. prof.Andrzej Chodubski “Polski Nobel”,
2. inne źródła - internet