Rzym odkrywa Talmud
(...) Incydent ten był pierwszą odsłoną wielkiego dramatu, jakim było odkrycie Talmudu i krucjata przeciwko niemu, ogłoszona przez Kościół. (...) Krucjata owa rozpoczęła się w roku 1236, kiedy Nicolas de Rupella, znany też jako Nicolas Donin, żydowski apostata z La Rochelle, który przeszedł na chrześcijaństwo, a następnie wstąpił do zakonu dominikanów (inne źródła utrzymują, że był franciszkaninem), został przyjęty na audiencji przez papieża Grzegorza IX i zwrócił jego uwagę na bluźnierstwa zawarte w zbiorze żydowskich pism nazywanych Talmudem. Szczere wypowiedzi i poglądy Donina były powodem wykluczenia go z synagogi. Stało się to 11 lat przed spotkaniem z papieżem, zatem Doninem mogła kierować chęć zemsty, ale mimo to doskonale rozumiał, jaka rolę w życiu Żydów odgrywa Talmud. Był on, jak twierdzi Graetz, podstawą żydowskiej cywilizacji. Roiło się w nim także od bluźnierstw - głosił on miedzy innymi, że Chrystus gotuje się teraz w piekle w kotle wypełnionym ekskrementami i że był On nieślubnym synem rzymskiego żołnierza oraz ladacznicy o imieniu Maria. Do tej chwili Talmud pozostawał całkowicie nieznany chrześcijanom, którzy, podobnie jak papież Grzegorz IX, nadal żywili złudzenia, że Żydzi kierują się wskazaniami Tory - księgami, które oni także uważali za święte.
Encyklopedia Żydowska, omawiając związki Celsusa z judaizmem, podaje, że utrzymywał on, iż Jezus był nieślubnym synem żołnierza o imieniu Pantera i że był sługą w Egipcie, ale nie przebywał tam jako dziecko, jak podaje Nowy Testament, lecz jako człowiek dorosły; tam też nauczył się sztuki tajemnej. Stwierdzenia te są często identyczne z tymi, które są zawarte w Talmudzie. Według innego źródła, Żydzi nazywali Chrystusa nieślubnym synem ladacznicy, a Błogosławioną Dziewicę Maryję, wstyd powiedzieć, a nawet pomyśleć, kobietą rozpustną i nieczystą; przeklinali oboje, przeklinali też rzymską wiarę oraz wszystkich jej zwolenników i wyznawców. Odkrycia te spowodowały, że Talmud z dnia na dzień stał się głównym celem chrześcijańskiego antyjudaizmu.
Kampania przeciwko Talmudowi jest cezurą wyznaczającą początek zmiany postawy Kościoła wobec Żydów. Jeremy Cohen dopatruje się w nauczaniu Kościoła dychotomii, która w istocie nie istnieje. Od czasów Grzegorza Wielkiego, kiedy Sicut Judaeis non po raz pierwszy uzyskał oficjalna kodyfikację, aż po powstanie zakonów żebraczych, nie dokonała się w tej mierze żadna istotna zmiana. Zmianie uległ natomiast sposób postrzegania Żydów przez Kościół. W oczach papiestwa zaślepieni wyznawcy Tory przeobrazili się w społecznych rewolucjonistów, a doszło do tego głównie za sprawą odkrycia Talmudu i zawartych w nim bluźnierstw. Cohen w swojej książce precyzyjnie określa źródło owej zmiany: Przez całe stulecia po śmierci Augustyna Talmud i dzieła średniowiecznych rabinów pozostawały nieznane chrześcijanom. Cohen ustawicznie przeczy więc własnym twierdzeniom, zwłaszcza zaś wówczas, kiedy pisze, że kiedy Żydzi zwrócili się do niego, prosząc o obronę, Grzegorz [IX] okazał dobrotliwość wynikającą z zapisów pierwszej papieskiej konstytucji Żydów Sicut Judaeis non (str. 109). Innymi słowy, Grzegorz, podobnie jak jego poprzednik Innocenty III, nigdy nie odstąpił od postanowień Sicut Judaeis non. Cohen utrzymuje, że papieże byli zobowiązani chronić jedynie tych [Żydów], którzy odpowiadali augustyńskiemu wzorcowi wyznawców Starego Testamentu. To nieprawda, ale kiedy dodaje, że tacy Żydzi już nie istnieli, dotyka sedna problemu. Jest to po prostu inne sformułowanie tezy, że na przestrzeni owego kluczowego stulecia dokonała się zmiana w sposobie, w jaki Kościół postrzegał Żydów. Żaden papież nie powiedział nigdy, że ktokolwiek ma
prawo krzywdzić Żydów i przymuszać ich do konwersji. Żaden z nich nie powiedział też jednak, że ochrona papieska obejmuje również zachowania i czyny, które są extra legem (poza prawem). Zresztą jak mógłby to uczynić? Wszak oznaczałoby to, że Żydzi mogą bezkarnie dopuszczać się przestępstw. Nikt nie miał prawa do podobnych uczynków. Odkrycie Talmudu wskazywało jednak, że ten rodzaj czynów i zachowań leży w samym sercu żydowskiej religii. To właśnie było genezą pełnej oburzenia reakcji Grzegorza na informacje, które ujawnił mu Donin.
(...)
Kiedy w roku 1239 papież Grzegorz IX potępił Talmud, jako heretyckie wypaczenie biblijnej spuścizny Żydów, najprawdopodobniej nie zdawał sobie sprawy, jak ważkie historyczne skutki pociągnie za sobą jego wystąpienie. Nie mógł przewidzieć, że daje w ten sposób początek pewnemu trendowi ideologicznemu, który będzie usprawiedliwiać wszelkie próby wyeliminowania Żydów z chrześcijańskiego świata. W stosunku do stanowiska Augustyna, który uważał, że Żydzi zajmują ważne i należne im miejsce w chrześcijańskim społeczeństwie, była to zmiana radykalna. To, że Grzegorz IX uświadomił sobie rozbieżność pomiędzy religią współczesnych mu Żydów a wyznaniem Żydów “biblijnych", których chciał tolerować Augustyn, w połączeniu z głośno wyrażoną przez papieża opinią, że wiara w Talmud zdaje się główną przyczyną upartego trwania Żydów w niewierze, przygotowały grunt dla tych, którzy przyszli po nim.
(...)
Zacznijmy od tego, że jeśli Żydzi rzeczywiście czyniliby to, co według Talmudu czynili, nie byliby grupą religijną (a już z pewnością nie wyznawcami Mojżesza i Abrahama). Byliby społecznością banitów. Jeżeli zaś tak, dlaczegóż nie mieliby być traktowani jak ludzie wyjęci spod prawa? Czyż nie taka właśnie była rola państwa? Cohen potwierdza ten fakt, ale natychmiast stara się przesadą pomniejszyć wypływające z tego konsekwencje. Powiada, że Żydzi w średniowiecznej Europie opowiedzieli się za nowym systemem wierzeń i jest to prawda. Natychmiast jedna dodaje: stracili prawo bytu w obrębie chrześcijaństwa, ponieważ trzymali się starożytnego i biblijnego judaizmu. Jeżeli Cohen chce przez to powiedzieć, że Żydów można było teraz bezkarnie krzywdzić, głęboko się myli. Jeżeli chodzi mu o to, że państwo zyskało możliwość podjęcia stosownych środków przeciwko tym, którzy działali extra legem, ma całkowitą słuszność, ale w tym przypadku państwo występowało przeciwko nim dlatego, że byli przestępcami, nie zaś dlatego, że widziało w nich Żydów. Inkwizycja nigdy nie wszczynała przeciwko nim postępowań z powodów rasowych czy religijnych. Grzegorz IX był pierwszym papieżem, który zapoznał się z treścią Talmudu. Był wstrząśnięty tym, co w nim odkrył, ale mimo to nie anulował Sicut Judaeis non ani swojego zakazu zabraniającego krzywdzenia Żydów. Zmieniła się jednak jego wiedza na temat tego, w co wierzą Żydzi, i wynikających z owej wiary postępków; poznanie Talmudu przez papieża było główną owej zmiany przyczyną.
9 czerwca 1239 roku Grzegorz IX odpowiadając na 35 zarzutów złożonych na jego ręce przez Donina, wysłał go z listem do biskupa Paryża Williama z Owernii. List ów potwierdza omówione powyżej zmiany w postrzeganiu Żydów, które były skutkiem zapoznania się z treścią Talmudu. Jak usłyszeliśmy - pisał papież - Żydzi nie zadowalają się Starym Prawem, które Bóg przekazał Mojżeszowi na piśmie: posuwają się nawet do całkowitego jego ignorowania i utrzymują, że Bóg dał im inne Prawo, które przekazał Mojżeszowi ustnie; zowią je “Talmudem", czyli “Nauką" (...) Zawarte w nim są rzeczy tak obelżywe i nie do opisania, że budzą wstyd w tych, którzy o nim wspominają, przerażenie zaś w tych, którzy to słyszeli. Zgorszenie w nim zawarte było tak wielkie, że Grzegorz IX określa je mianem zbrodni. Stwierdza też, że Talmud jest główną przyczyną tego, że Żydzi trwają uparcie w niewierze. W rezultacie nakazał: w pierwszą sobotę Wielkiego Postu, rankiem, kiedy Żydzi zbierają się w synagogach, na nasze polecenie przejmiesz wszystkie księgi Żydów mieszkających w podległych ci okręgach i pilnie strzeżone, przekażesz je ojcom dominikanom i franciszkanom. Jeżeli zaś braciszkowie uznaliby je za obrażliwe, miały zostać spalone na stosie.
Odkrycie Talmudu zmieniło wiec status Żydów jako mniejszości religijnej. Do zarzutu, nieokazywania żadnego wstydu z powodu swojej winy, oraz szacunku dla świętej chrześcijańskiej wiary doszły bluźnierstwa zawarte w Talmudzie; świadczyły o tym, że wbrew temu, co dotąd sądzili chrześcijanie, Żydzi taką samą pogardą darzą też Prawo Mojżesza i proroków. Innymi słowy, zamiast przestrzegać boskich nakazów zapisanych w Torze, Żydzi stosują się do wskazań swojej starszyzny i przedkładają je nad słowo Pańskie. Religia talmudyczna była więc odrzuceniem Biblii. Talmud stwierdza, że rabini są wyżsi ponad biblijnych proroków i Żydzi winni im są posłuszeństwo posuwające się do absurdu, aż po uchylenie bądź anulowanie nakazów Prawa Mojżeszowego. Skutek tego był taki, że Żydzi zabraniali swoim dzieciom czytania Biblii, z Talmudu zaś uczynili podstawę programu kształcenia i nauczania.
Przetrawienie informacji na temat Talmudu zabrało Kościołowi nieco czasu, ale papież Grzegorz IX w liście do biskupa Paryża wskazał, że zaatakowanie Talmudu zapowiada zmianę w fundamentalnym nastawieniu Kościoła do judaizmu. Trzy lata później komisja papieska pod przewodnictwem biskupa Eudes ogłosiła, że Talmud pełen jest niezliczonych błędów, nadużyć, bluźnierstw i nikczemności; tych którzy o nich opowiadają wstyd ogarnia, słuchaczy zaś przerażenie. Jego treść była na tyle wstrząsająca, że nie sposób jej tolerować w imię Boże bez szkody dla chrześcijańskiej wiary. W liście z maja 1244 roku, skierowanym do świętego Ludwika, króla Francji, następca Grzegorza IX, papież Innocenty IV zaczął wyciągać wnioski z tego, czego dowiedział się Kościół. Nikczemna perfidia Żydów nie zważa na to, że przyjęci zostali dzięki chrześcijańskiej pobożności, która z litości jeno, cierpliwie dozwala im żyć pośród chrześcijan. Zamiast tego grzechy, jakich jest źródłem, tym, którzy o nich słyszą, niewiarygodnymi się jawią, potworne zaś zdają się tym, którzy o nich opowiadają. Tak więc bluźnierstwa zawarte w Talmudzie, a także nakaz oszukiwania niczego niepodejrzewających gojów, podważyły założenia, na podstawie których Żydzi byli tolerowani w społeczeństwie. Wymagało to zrewidowania całej umowy społecznej, która ich dotyczyła.
Nakaz papieski stanowił, że wszystkie księgi żydowskie zostaną skonfiskowane w okresie Wielkiego Postu w czasie trwania szabasu, a dokładnie 3 marca 1240 roku, kiedy Żydzi będą zgromadzeni na nabożeństwach w synagogach, a następnie zostaną przekazane na przechowanie dominikanom i franciszkanom. Jeżeli po dokładnym zbadaniu, okaże się, że w istocie są one tak szkodliwe, jak utrzymywał Donin, 20 czerwca miały zostać spalone.
Święty Ludwik, król Francji był równie zaniepokojony szkodami, jakie czynił Talmud, zwłaszcza zaś faktem, że stanowił on przeszkodę nie do pokonania na drodze do nawrócenia się Żydów. Zorganizował zatem debatę. W czerwcu roku 1240, wspomniany już Nicolas Donin wdał się w rozległy dyskurs z paryskim rabinem Jehielem ben Josephem. Debata prowadzona była pod auspicjami króla, a przewodniczyła jej królowa-matka Blanka Kastylijska. Jeden z żydowskich komentatorów twierdzi, że całe to wydarzenie było przejawem spadku pozycji Żydów, jaki dokonał się w tamtym stuleciu i transformacji w sposobie postrzegania ich przez chrześcijan, dla których stali się niczym więcej jak ucieleśnieniem bluźnierczej doktryny. Wnikliwsze odczytanie sprawozdań z owej debaty pozwala jednak stwierdzić, że rabin, który mimo zagwarantowania swobody wypowiedzi, miał wszelkie prawo czuć się przestraszony okolicznościami towarzyszącymi dyspucie, kiedy stanął w obliczu sytuacji, że w tak wrogim otoczeniu musi bronić żydowskich dzieł ezoterycznych, po prostu oniemiał. Od czasu powstania Talmudu, przez niemal tysiąc lat nic podobnego nigdy nie miało miejsca.
Rabin Jehiel, z braku jakiegokolwiek precedensu podobnej debaty, nie wiedział po prostu, jak odpowiedzieć. Kiedy zapytano go, czy prawdą jest, że Talmud twierdzi, że Jezus został na wieczność potępiony w piekle i zanurzony we “wrzących ekskrementach", a jego matka Maria, była ladacznicą, rabin mógł tylko odpowiedzieć, że tak, w istocie, w Talmudzie znajduje się taki fragment, ale nie odnosi się on do “tego" Jezusa i “tej" Marii. Nie każdy Ludwik urodzony we Francji jest królem - argumentował Jehiel, przydając w ten sposób nowe znaczenie słowu “hucpa". Czyż nie zdarza się - mówił - że dwaj ludzie, którzy urodzili się w tym samym mieście, nosili to samo imię i umarli w taki sam sposób? Jest wiele podobnych przypadków. Jeden z żydowskich historyków w zaprzeczeniach rabina Jehiela upatruje narodzin żydowskiego humoru. Chrześcijańska relacja z tej samej debaty świadczy jednak o tym, że w wypowiedziach rabina nie dostrzegano niczego śmiesznego. Odnośnie do tego Jezusa, wyznał że zrodzon był z cudzołóstwa, w piekle za karę zanurzony jest we wrzących ekskrementach, a żył za czasów Tytusa. W tym miejscu rabin dodał jednak, że ten Jezus nie jest naszym Jezusem. Nie jest jednak w sta-\wde powiedzieć, kim był, stąd jasne się stało, że kłamał.
Kiedy Donin oświadczył, że Talmud pozwala na dopuszczanie się przestępstw, w tym morderstwa, kradzieży i nietolerancji religijnej, Jehiel, który za sprawą podobnych wypowiedzi utracił wiarygodność, niewiele mógł zrobić, by te twierdzenia obalić. Talmud zakazuje też ufać chrześcijanom, poważać ich, a nawet zwracać im zagubioną własność. Rabini lepiej by uczynili, idąc śladami Majmonidesa, ale oszołomieni narkotykiem Kabały, wycofali się w nieziemski świat astrologii i demonologii, a godni szacunku wydawali się tylko ludziom biegłym w tradycyjnej wiedzy talmudycznej i nie mogli równać się z osobami wykształconymi przez dominikanów. Wielu Żydów owe straszliwe obniżenie statusu i bezpieczeństwa poczytało za znak nadejścia Mesjasza - jeden z historyków skwitował to zjawisko, nazywając je typowym wytworem umysłowości żydowskiej (...) W przypadku Żydów jest to syndrom spokojnego oczekiwania na holocaust. Ortodoksyjni rabini nie sprawdzili się jako przywódcy Żydów w trzynastowiecznym Aszkenazie to samo powtórzyło się w dwudziestowiecznej Polsce.
Mając takich obrońców, jak rabin Jehiel, Talmud nie potrzebował już wrogów. Rezultatem debaty było publiczne spalenie Talmudu w Paryżu na placu de Greve. W czerwcu 1242 roku w ciągu 36 godzin płomienie strawiły ponad dziesięć tysięcy woluminów. Jakby chcąc udowodnić, że wszystko, co mówili o nich chrześcijanie, jest prawdą, grupa Żydów odwołała się od wyroku bezpośrednio do Rzymu, skarżąc się, że bez Talmudu nie mogą praktykować swojej religii. Wyznanie żydowskie utrwaliło się teraz silnie w percepcji Kościoła nie jako biblijny judaizm, ale jako heretyckie zaprzaństwo.
Decyzja, aby zwrócić Talmud żydom, wywołała w kilku dzielnicach wybuchy gniewu; doszło do aktów przemocy. Po raz kolejny - pisze żydowski komentator - Żydzi postawieni w krytycznej sytuacji, o pomoc zwrócili się do papieża. Ostatecznie w maju 1244 roku Innocenty IV, następca Grzegorza IX, ustąpił, bowiem nakazem boskim związani jesteśmy, aby ich samych oraz ich Prawo tolerować; uznaliśmy za stosowne, udzielić im odpowiedzi, że nie chcemy odbierać im ksiąg, bo skutkiem tego, Prawa byśmy ich pozbawili. Jeden z biskupów, oburzony, że papież pozwala Żydom zatrzymać Talmud, powiedział, że żydzi okłamali papieża i byłoby najhaniebniejszą rzeczą i powodem niesławy dla Tronu Apostolskiego, gdyby księgi w przytomności wszystkich uczonych, duchownych oraz mieszkańców Paryża tak uroczyście i sprawiedliwie spalone, miałyby na rozkaz papieża zostać oddane żydowskim nauczycielom - bo taka tolerancja mogłaby wydać się aprobatą. W maju 1248 r. powiedział też, że wzmiankowane księgi nie zasługują na tolerancję. W roku 1254 Ludwik IX odnowił owo rozporządzenie i nakazał palenie Talmudu; podobnie postąpią jego dwaj następcy. Kiedy Ludwik X ponownie zezwolił Żydom na przyjeżdżanie do Francji, wyraźnie i jednoznacznie zakazał im zabierania z sobą Talmudu.
Ponieważ debaty w sprawie Talmudu przy okazji ujawniły też jego treść, Kościół uznał, że jednym z jego najważniejszych zadań jest nawracanie Żydów. Zadanie to powierzono zakonom żebraczym. W roku 1242 król Aragonii Jakub I wydał prawo zmuszające Żydów do wysłuchiwania kazań zakonników, krok ten spotkał się ze znaczną aprobatą Innocentego IV, a Jakub odnowił owe zarządzenie w 1263 r. Papież Mikołaj II w 1278 r. kaznodziejstwo i misjonarstwo wśród Żydów oficjalnie uczynił częścią apostolatu zakonu dominikanów i franciszkanów. W bulli Vineam Soreth Mikołaj zalecał, by zakony żebracze przezwyciężyły upór przewrotnych Żydów (...) Tam, gdzie mieszkają gromadziły ich na nabożeństwach (...) Zapoznawały ich z doktryną ewangeliczną rozumując rozważnie i udzielając im pouczających przestróg.
W czasach Innocentego IV judaizm przestał być postrzegany przez Kościół jako religia wywodząca się ze Starego Testamentu, a zamiast tego zaczęto w nim widzieć herezję. Skoro zaś judaizm został uznany za herezję, podlegał jurysdykcji Kościoła. Talmud był obrazą nie tylko dla chrześcijan, ale również dla życia religijnego Żydów, to pozwoliło papieżowi interweniować w ich sprawach. Inaczej mówiąc, papież mógł teraz ingerować w sprawy żydostwa, jeżeli w kwestiach moralnych naruszą nakazy Ewangelii, a ich właśni pasterze ich nie dopilnują, lub jeśli wymyślą herezję przeciw własnemu prawu. W rezultacie sposób rozumowania Innocentego szybko się rozpowszechnił i został przejęty przez trzynastowiecznych i czternastowiecznych kanonistów. Zdaniem Nicholasa Eymerica, dominikanina i inkwizytora, Kościół miał teraz prawo i obowiązek bronić prawdziwego judaizmu przed wewnętrzną herezją i dlatego winien skłaniać Żydów do przejścia na chrześcijaństwo.
W roku 1263 odbyła się kolejna dysputa, której przedmiotem był Talmud. Tym razem odbyła się w Barcelonie. Adwersarzami byli nawrócony rabin Saul z Montpellier, znany teraz jako Pablo Christian (lub Paul Chretien), oraz rabin Mojżesz ben Nachman z Gerony. Christian nie był tuzinkowym konwertytą. Studiował literaturę żydowską pod kierunkiem rabina Eliezera ben Emanuela z Trascon i Jakuba ben Elligah Alttes z Wenecji. Kiedy jeszcze był żydem, silny wpływ na Christianiego musiał wywrzeć Zakon Braci Kaznodziejów, niemal natychmiast bowiem po przejściu na chrześcijaństwo wstąpił do zakonu dominikanów.
Dysputa przebiegała w czterech odsłonach i trwała od 20 do 27 lipca 1263 roku. Zorganizował ją Raymund de Penaforte, generał zakonu dominikanów, a zarazem człowiek, który w 1236 r. namówił Grzegorza IX, aby wysłuchał, co ma mu do powiedzenia Nicolas Donin. W dużej mierze dzięki owej debacie oraz wysiłkom Raymonda głównym ośrodkiem zainteresowania Inkwizycji przestała być południowa Francja; teraz skoncentrowała ona swoją uwagę na Półwyspie Iberyjskim i tam miał swój początek drugi etap nowej antyżydowskiej polemiki.
Raymond de Penaforte urodził się w pobliżu Barcelony, w niewielkiej wiosce Villafranca del Penades, między rokiem 1174 a 1180. W roku 1222 wstąpił do Zakonu Braci Kaznodziejów, a osiem lat później papież Grzegorz IX wezwał go do Rzymu i uczynił swoim spowiednikiem. Przez kolejne osiem lat Raymund pełnił ową posługę, a w roku 1238 został wielkim mistrzem zakonu dominikanów. Do roku 1500 Żydzi zniknęli z Europy zachodniej, jeśliby odpowiedzialność za to przypisać można jednemu tylko człowiekowi, byłby nim właśnie Raymund de Penaforte. Nie uciekał się nigdy do przemocy i wypędzeń; odwoływał się zawsze do ludzkiego rozumu oraz perswazji, czyli najpotężniejszych, ale i najtrudniejszych w zastosowaniu środków w arsenale kulturowych broni. To Raymund de Penaforte namówił Tomasza z Akwinu do napisania traktatu Summa Contra Gentiles, a Akwinata powiedział w nim, że konwersja musi opierać się na odwołaniu się do naturalnego rozumu, który wszyscy ludzie zmuszeni są aprobować. Według Penafortego, niewiernego trzeba nawracać kojąco, czyli poprzez apelowanie do jego rozumu, nie zaś uciekać się dostosowania siły. To właśnie Penaforte przekonał Jakuba I Aragońskiego do sprowadzenia Inkwizycji do Aragonii. Był spiritus mouens decyzji Grzegorza IX we wszystkich kwestiach, które miały związek z Żydami; on także spowodował, że papież życzliwie wysłuchał Nicholasa Donina. W roku 1250 podjął pierwsze starania w celu powołania do życia akademii studiów arabskich w Tunisie i obsadzenia jej przez dominikanów, którzy dowodzili, że dopóki nie poznają języka oraz świętych dzieł tych, których mają nadzieję nawrócić, nie będą w stanie doprowadzić do konwersji niewiernych. Ponadto niektórzy bracia byli ćwiczeni w hebrajskim, aby mogli dać odpór przewrotności i błędom Żydów.
(...)
Odkrycie Talmudu i zmiany, jakie to pociągnęło za sobą w świadomości chrześcijan, odmieniło też zasadniczo stosunek chrześcijaństwa do kwestii żydowskiej. Problem, dotąd postrzegany w kategoriach tolerancji religijnej, teraz stał się sprawą społecznego porządku. Chrześcijański władca mógł tolerować outsiderów, których wyznanie opierało się na błędnym, co prawda, ale szczerym w intencjach odczytaniu Starego Testamentu, nie mógł jednakże tolerować banitów i wywrotowców, którzy traktowali religię jako przykrywkę dla rewolucji społecznej. Stąd bierze się napomnienie Lulla, które kierował do tych, którzy dzierżyli miecz władzy świeckiej. Dlatego wy winni jesteście dzieciom bożym ochronę przed przestępcami i rabusiami i podpalaczami, przed żydami, poganami, heretykami, krzywoprzysięzcami i przed bezprawną przemocą (str. 232). Innymi słowy, Żydzi, jako ludzie głoszący bezprawną przemoc, zaliczeni zostali do przestępców. Jak pisze Cohen, nie byli już dłużej Żydami Biblii, którym zagwarantowano prawo istnienia w chrześcijaństwie. I tutaj jednak Cohen niewłaściwie przedstawia stanowisko zajmowane przez Kościół. W średniowiecznym chrześcijaństwie Żydzi nigdy nie mieli żadnych praw. Tolerowano ich jako obcych z przyczyn natury teologicznej, a także dlatego, że byli ekonomicznie pożyteczni. Kiedy stało się jasne, że ich użyteczność przekreślona została zamiłowaniem do wywrotowej działalności, dano im do wyboru: albo za sprawą chrztu zmienią swoje postępowanie, albo zostaną wypędzeni. Wygnania jednak również nie sposób uważać za pogwałcenie ich praw, Żydom bowiem żadne prawa nigdy po prostu nie przysługiwały.
Od chwili ujawnienia zawartości Talmudu międzywyznaniowy dialog, który w średniowieczu nigdy nie był zbyt ożywiony, teraz ograniczył się do hermeneutyki podejrzeń. Zdaniem Lulla, jedynym powodem tego, że Żyd pragnie z tobą rozmawiać, jest prawdobieństwo, iż dzięki temu osłabi twoją wiarę. Stąd, Pismo Święte i papiestwo zakazują niewykształconemu człowiekowi wdawać się |rozmowę z Żydem. Kiedy poznano szkodliwą naturę Talmudu, Kościół musiał zmierzyć się z problemem wywrotowej działalności prowadzonej przez Żydów. Przyszedł czas, aby zaaplikować im lekarstwo; była nim konwersja, a recepturą na ów medykament opiekała się na dobrej znajomości żydowskich pism.
W roku 1267, w początkowym okresie, w którym dokonywało się nawrócenie Lulla, Klemens IV wydał bullę zatytułowaną Turbota Corde. Z niespokojnym sercem (stąd tytuł), Klemens IV wskazał, że I średniowiecznej Europie prozelityzm jest zjawiskiem o charakterze dwustronnym, i wyraził ubolewanie, iż niezmiernie duża liczba chrześcijan skazuje się na potępienie wieczne, bo zaprzeczają prawdom katolickiej wiary i w godny napiętnowania sposób, przechodzą na obrządek żydowski. Papież zareagował na owo zjawisko i odtąd relapsi byli traktowani jak heretycy, czyli zajęła się nimi Inkwizycja, ci zaś spośród Żydów, którzy pomogli im przejść na judaizm, podlegali karom. Przesłanie papieskie było skierowane przede wszystkim do zakonów żebraczych, które zarządzały inkwizycyjną machiną Kościoła, Nakazano im, aby przeciwko chrześcijanom, o których dowiedzą się, że popełnili tego rodzaju czyn, wszczęli postępowanie identyczne jak przejaw heretykom; Żydów jednak, jeśli okaże się, że nakłaniają chrześcijan obojga płci do praktykowania ich obmierzłego obrządku, zanim do tego dojdzie, a także i później, należy stosownie ukarać.
Zarządzenie Klemensa IV było całkowicie spójne z nowym postrzeganiem talmudycznych Żydów, które ukształtowało się na przestrzeni minionych 30 lat; teraz widziano w nich wywrotowców. Ponieważ sprzeniewierzyli się własnej religii i byli jej heretykami, a ponadto zwodzili nieświadomych chrześcijan i wmawiali im, że herezja ta jest religią Starego Testamentu, zrozumiałe jest, iż coraz bardziej wchodzili w krąg zainteresowania i kompetencji Inkwizycji - instytucji, którą Kościół ustanowił właśnie w celu zwalczania herezji. Poczesną rolę odgrywała również kwestia nawróceń. Jeżeli Żyd przyjmował chrzest, zakładano, że czyni to z wolnej i nieprzymuszonej woli, a skoro tak, nie wolno mu powracać do starej wiary, niczym pies do własnych wymiocin. Gdyby jednak do tego doszło, miał być traktowany jak każdy inny heretyk, nie zaś jak poganin, którego toleruje się z racji jego niewiedzy. Teologia sakramentu chrztu stanowiła, że pozostawia on na duszy niezatarty ślad. Zatem niezbędne jest, aby zmuszać ich do wyznawania wiary, którą przyjęli pod przymusem bądź z konieczności, aby nie obrażać imienia Pańskiego i aby wiary przez siebie przyjętej nie traktowali nikczemnie i z pogardą.
W taki oto sposób Żydzi kolejny raz wciągnięci zostali w tryby machiny Inkwizycji. Cohen zarzuca Innocentemu III, że działał na sposób Gracjana1, mimo że zaledwie dwa lata wcześniej opublikował tradycyjne potwierdzenie zapisów Sicut Judaeis non. (str. 261). Nie ma w tym jednak żadnej sprzeczności. Żydzi, którzy choćby w najmniejszym stopniu zgodzili się na przyjęcie chrztu, nie byli już dłużej żydami i Sicut Judaeis non do nich się nie stosował. Powracający do dawnej wiary byli heretykami, którymi winna zająć się Inkwizycja. Jeżeli uparcie trwali w apostazji, przekazywano ich w ręce władzy świeckiej i palono na stosie. Żydzi angażujący się w działalność wywrotową byli przestępcami i tak właśnie ich traktowano. Problem jednak nie zniknął; wskazuje na to uwaga Grzegorza X, następcy Klemensa IV, który w roku 1247 stwierdził z goryczą, iż Żydzi nadal uprawiają prozelityzm i nawet niektórzy chrześcijanie z urodzenia, nikczemnie przechodzą na obrządek judaistyczny. Coraz powszechniej uważano, że talmudyczni Żydzi rozmyślnie atakują chrześcijan, bo do tego właśnie nakłania ich Talmud; w rezultacie postrzegano ich jako zbiorowość, która zagraża publicznemu bezpieczeństwu. Martini współczesny mu judaizm nazwał nową religią, która nie została nam przekazana na Synaju. Usprawiedliwieniem ataku Inkwizycji na ówczesne żydostwo była teza głosząca, że rabiniczny judaizm, którego ucieleśnienie stanowi Talmud, a który właśnie stał znany Kościołowi, jest heretycki i zły. Mnisi, wierząc, że wszelka herezja zagraża porządkowi chrześcijańskiego społeczeństwa, i rozsierdzeni dowodami wrogości wobec gojów, jakich dostarczył im Talmud i które w ich przekonaniu odnosiły się również do chrześcijan, coraz częściej zaczęli dochodzić do wniosku, że w chrześcijańskim świecie nie ma miejsca dla Żydów (str. 168).
Kościół, kiedy odkrył Talmud i pojął, jakie zagrożenie dla społecznego porządku stanowią Żydzi, musiał w tej sprawie przedsięwziąć odpowiednie kroki, choćby wyłącznie w celu zapobieżenia aktom przemocy, do których niechybnie musiałoby dojść, kiedy wieść o wywrotowej naturze Talmudu dotarłaby do chrześcijan. (...)
Duchowe podejście do tego samego zagadnienia opiera się na miłosierdziu, czyli dążeniu, aby błądzący w ciemnościach poznali światło prawdy; jest to synonim nawrócenia. Zgodnie z tym, co głosi tytuł tego dzieła, celem napisania przez Martiniego Pugio Fidei (Sztylet Wiary) , było nawrócenie Maurów i Żydów, zwłaszcza jednak tych drugich, bowiem są oni najgorszymi wrogami Kościoła i (...) nawrócenie ich jest nawet ważniejsze od chrześcijańskiej misji względem muzułmanów. Wedle nowego, opartego na znajomości Talmudu, katolickiego postrzegania judaizmu, nie był on bynajmniej religią, ale rewolucyjną ideologią. Opowiadając się za Talmudem, Żydzi sami uniemożliwili sobie właściwe odczytanie Biblii. Zdaniem Martiniego, zawierzyli i s taft się lojalni wobec Antychrysta. W rezultacie odkupiciel, którego teraz oczekują u schyłku Rzymskiego Imperium, w rzeczywistości jest Antychrystem (Cohen, str. 179).
Jeżeli tak, Kościół mógł po prostu oddać Żydów świeckiemu wymiarowi sprawiedliwości, aby prześladowano ich, jako ludzi wyjętych spod prawa. Tak się jednak nie stało, Kościół uznał bowiem, że postępkiem najbardziej miłosiernym względem Żydów będzie dążenie do ich nawrócenia. Martini przedstawia rozbudowane wyjaśnienie, dlaczego jednak do tego nie doszło: po pierwsze, Żydzi zawsze byli chciwi i bali się, że rezygnując z obietnicy doczesnej nagrody, którą obiecywał ich Zakon, sprowadzą na siebie ubóstwo. Po drugie, od kołyski byli wychowywani w nienawiści do Chrystusa i codziennie tu swoich synagogach przeklinali chrześcijaństwo i chrześcijan. To, w czym jesteśmy wychowywani, staje się naturalną częścią naszego poglądu na świat; w tym przypadku oznaczało to wypaczenie wszelkiego racjonalnego i obiektywnego osądu. Po trzecie, chrześcijaństwo jest wyznaniem trudnym, wymagającym wyrzeczeń i ofiary.
W pierwszej i trzeciej sprawie Kościół nie mógł uczynić niczego. Ubóstwo i dogmaty wykraczające poza zdolność pojmowania naturalnego rozumu stanowiły część przesłania Ewangelii, której głoszenie było obowiązkiem Kościoła. Można było jednak zareagować na fakt, że Żydzi codziennie przeklinali w swoich synagogach chrześcijan i chrześcijaństwo. I uczyniono to, najpierw ujawniając treść Talmudu, a następnie publicznie go paląc. To właśnie było pierwszym krokiem na drodze do nawrócenia Żydów, Talmud bowiem stanowił największą po temu przeszkodę. Skutkiem kościelnej kampanii wymierzonej w Talmud było osiągnięcie apogeum nawróceń, które około roku 1260 wymagało już specjalnych rozporządzeń ułatwiających nowym chrześcijanom integrację z lokalną społecznością.
Kampanię przeciwko Talmudowi wspierały władze świeckie, które były zdecydowane doprowadzić do segregacji Żydów, bo widziały w niej sposób na ograniczenie ich szkodliwych wpływów. Ludwik IX wcielił w życie antyżydowskie edykty Soboru Laterańskiego IV i wszystkim Żydom w królestwie nakazał noszenie koła lub owalnej łaty z żółtego mateńału, przyszytej z przodu i tyłu zwierzchniego okrycia. Miała być ona rozmiaru dłoni. Dzięki temu, niepodejrzewający niczego prosty lud nie będzie wdawał się w przypadkowe rozmowy z Żydami, przed którymi ostrzegał Rajmund Luli. Wspólne działania państwa i Kościoła stały się dla talmudycznych Żydów dotkliwym ciężarem; pełną miłości posługę mnichów poczytywali za całkowitą katastrofę i bezsprzecznie największą mizerię żydowskiego losu; właśnie w rezultacie owych wysiłków tak wielu Żydów dało się przekonać i dobrowolnie przyjęło chrześcijaństwo.
Żydzi stali się absolutnymi outsiderami, a doszło do tego przede wszystkim za sprawą akcji edukacyjnych oraz kampanii na rzecz konwersji, które mnisi zaczęli prowadzić miej więcej w okresie Soboru Laterańskiego Czwartego. Cohen stwierdza, że reprezentowali sobą odwrotność bądź zaprzeczenie pożądanej postaci społecznego porządku. Mówiąc inaczej, stali się rewolucjonistami, banitami oraz wywrotowcami i pod koniec trzynastego wieku powszechnie byli tak postrzegani. Późniejsze wypędzenia, były oficjalnym potwierdzeniem owego faktu, a on z kolei był konsekwencją odkrycia i ujawnienia treści Talmudu. Fala nawróceń, towarzysząca owej zmianie paradygmatu, nie była mimo to fałszem, bowiem Żydzi sami zdawali się zgadzać z poglądem zakonników. (...) Na przestrzeni wieku trzynastego, kiedy sposób postrzegania Żydów przez chrześcijańską Europę dramatycznie się zmieniał i miejsce zaślepionego Izraelity zajął w umysłach żydowski rewolucjonista, Kościół nigdy nie odstąpił od swojego stanowiska wyrażonego w Sicut Judaeis non, i niezmiennie głosił, że Żydów nikt nie ma prawa krzywdzić. Pod koniec XIII w. papież Mikołaj IV kategorycznie zabronił nękania żydowskich mieszkańców Rzymu. Kiedy motłoch napadał Żydów, pierwszymi ich obrońcami byli biskupi Rzymu. Klemens VI przypomniał wiernym: Niech żaden chrześcijanin gwałtem nie przymusza Żydów do przyjęcia chrztu, niechaj nie czyni tego wobec niechętnych i odmawiających. (...) Niechaj też żaden chrześcijanin nie ośmieli się ich zranić bądź zabić, ani odebrać im pieniędzy, chyba że na podstawie prawomocnego wyroku rządzącego, który ma władzę ścigania przestępców (str. 133, podkr. autora). Papieska tradycja ochraniania Żydów dała o sobie znać w czasie Wielkiej Zarazy, kiedy Żydzi zostali oskarżeni o rozsiewanie dżumy i bardzo z tego powodu ucierpieli.
(...)
Im bardziej zbliżamy się do końca tej historii, tym częściej, wstrętną głowę, niczym hydra, unosiła wymuszona konwersja. Działo się tak zwłaszcza w Hiszpanii i do tego zagadnienia jeszcze powrócimy. Rozgoryczenie, którego była źródłem, nie chciało zaniknąć i doprowadziło do rzeczywistego wybuchu rewolucyjnej aktywności, pierwszego od czasów nieudanych powstań w starożytnej Jerozolimie. Wynaturzenia są częścią tragicznej historii, ale nie powinny przesłaniać szczerych nawróceń, będących ich zaprzeczeniem. Nie powinny one również przysłaniać faktu, że średniowieczny Kościół, mimo okrucieństw, jakich się dopuścił, niezmiennie stał na stanowisku, iż najważniejszym jego celem jest ewangelizacja, a ta zawsze wiąże się z nawróceniem. Gdyby Kościół nie zaangażował się w tak szeroką kampanię na rzecz konwersji Żydów, oddałby pole tym, którzy stali na stanowisku, że jedynym sposobem powstrzymania ich wywrotowej działalności musi być całkowita eksterminacja. W wieku XX do tego właśnie dążył neopogański ruch, znany jako narodowy socjalizm.
Średniowieczni prałaci bywali może nadgorliwi, ale to niech już rozstrzygnie Bóg. W gorliwości swojej pozostali przynajmniej chrześcijanami, czego raczej nie można powiedzieć o ich następcach w XXI wieku. 6 listopada 2002 r. kardynał Kasper, przewodniczący Papieskiej Komisji do spraw Kontaktów Religijnych z Judaizmem, w przemówieniu, jakie wygłosił w Boston College, oznajmił, że Żydzi, aby zostać zbawieni, NIE muszą stać się chrześcijanami, i o ile postępują zgodnie ze swoim sumieniem i wierzą w boskie obietnice, tak jak pojmuje je ich religijna tradycja, są częścią planu Boga, który dla nas znajduje historyczne spełnienie w Jezusie Chrystusie (podkr. autora).
Wiele by można powiedzieć na temat owego oświadczenia. Dobrym początkiem byłaby, jak się zdaje, bliższa analiza kwestii, kogo właściwie ma na myśli kardynał Kasper, kiedy używa słowa “nas". Czy odnosi się ono do Innocentego III? A może do Pabla Christianiego? Ciekawe, jak oni ustosunkowaliby się do oświadczenia kardynała Kaspera. Czy odnosi się ono do św. Jana Chryzostoma? Do św. Pawła? Słowo “nas" jest pojęciem pojemnym, nie na tyle jednak, aby obejmowało jednocześnie Waltera Kaspera oraz postaci wymienione przed chwilą.