O dialogu
Prelekcja księdza profesora Waldemara CHROSTOWSKIEGO na temat dialogu z Żydami, wygłoszona dla kapelanów wojskowych na Jasnej Górze
(zapis nagrania magnetofonowego)
"Ta refleksja, której mamy
się oddać przez najbliższe pół godziny, nie będzie miała już charakteru takiego
wybitnie duchowego, lecz na prośbę co najmniej kilkunastu osób przedstawianą
wczoraj, dzisiaj chciałbym się z księżmi kapelanami, również z księdzem
biskupem, na pierwszym miejscu podzielić refleksją na temat problematyki, w
którą jestem od wielu lat włączony - prawie od 20 lat - mianowicie dialogu
katolicko-żydowskiego. Ponieważ część księży prosiła, żeby powiedzieć coś na ten
temat, to - pół godziny to bardzo mało czasu bo można byłoby na ten temat
przeprowadzić semestralne nauczanie - ale spróbujmy sobie parę rzeczy
najbardziej podstawowych powiedzieć, a zwłaszcza takich, których przeczytać
raczej jest trudno i znaleźć raczej w źródłach pisanych nie sposób, więc takich
bardzo podstawowych.
KTO JEST ŻYDEM?
Otóż,
jeżeli mówimy "dialog kościoła z Żydami, judaizmem" to musimy sobie odpowiedzieć
na pytanie, kto jest Żydem? To jest bardzo ważne pytanie - kto jest Żydem? Bo
kto jest w Kościele - to my wiemy. Co to znaczy być wierzącym - to my wiemy. Co
to znaczy być katolikiem to jest, to my wiemy. Natomiast - kto jest Żydem? Są,
proszę księży, dwa wyznaczniki żydowskości. Jeden to: Żydem jest ten, kto jest
urodzony z matki Żydówki. Proszę zauważyć zatem, że żydowskość idzie po linii
matki, nie po linii ojca. Dlaczego? Talmud odpowiada bardzo prosto: kto jest
matką człowieka zawsze wiadomo, natomiast kto jest jego ojcem, to może mieć
kłopoty nawet jego własna matka. W związku z tym żydowskość idzie po tej linii,
która jest pewna - po linii krwi.
Zatem, proszę zwrócić uwagę na pierwszą
sprawę: jeżeli ktoś ma ojca Żyda, natomiast matka nie jest Żydówką, to w świetle
żydowskiego prawa, w ocenie rabinów, w uznaniu rabinów, taki człowiek nie jest
Żydem. Casus - nasz prezydent. Otóż my, my mówimy że (my, mówię - generalnie
opinia panuje) że jest Żydem, natomiast w świetle prawa żydowskiego Żydem w
żaden sposób nie jest, ponieważ żydowskość idzie po matce. Oczywiście, bliżej
jest mu do żydostwa niż komu innemu, ale tak na niego patrzą, powiedzmy sobie -
ci, którzy mieniliby się jego współbratymcami.
Żeby abstrahować od tego
jednego przykładu - proszę zwrócić uwagę, że jeżeli Polka wychodzi za mąż za
Żyda, jej dzieci nie będą żydowskimi. Przypominam sobie z Jerozolimy, sprzed
ponad 20 lat, taki przypadek, jak to po 68. roku wyemigrowali do Izraela -
wyemigrowała rodzina. On - profesor Uniwersytetu Warszawskiego, ona - pracownica
tego Uniwersytetu. On - Żyd, ona - Polka. Tam urodził im się syn. W międzyczasie
ten ojciec, mąż jej, zachorował na raka i zmarł. Ona pracowała w szpitalu. A ten
syn spotkał się tam z całkowitym odrzuceniem i jako dziecko napisał taki
wiersz:
"Mam dwie Ojczyzny
i obie nie moje.
Jedna - bom był
Żydem
druga - bom jest gojem."
To jest problem wielu małżeństw
mieszanych - polsko-żydowskich, tak zwanych.
Drugi wyznacznik
żydowskości, który trzeba mieć na uwadze, to jest: Żydem jest ten, kto jest
wyznawcą judaizmu. Zatem, o ile po pierwszej linii - tej linii krwi - nie można
stać się Żydem, bo matki sobie nie dobieramy, o tyle po drugiej linii -
mianowicie po linii religii można przybliżyć się do żydostwa. Ale człowiek,
który decyduje się na to, żeby przyjąć judaizm, a takie przypadki się zdarzają -
w Polsce corocznie kilkudziesięciu chrześcijan, katolików przechodzi na judaizm
(aczkolwiek Żydzi zarzucają nam prozelityzm, to oni sami uprawiają prozelityzm w
naszych środowiskach), ale taki człowiek, który przechodzi na judaizm nie jest
uznawany za Żyda, jest uznawany za prozelitę. Dopiero jego dzieci będą Żydami.
On natomiast nie - to jest cena jaką płaci za wejście do tej nowej
społeczności.
I tu dochodzimy do pytania: no dobrze, a jeżeli ktoś
urodził się z matki-Żydówki, ale urodził się w kraju muzułmańskim, w jakimś tam
Maroku, Tunezji albo gdziekolwiek, i jest wyznawcą islamu. To proszę mi
podpowiedzieć, zdaniem rabinów - jest Żydem czy nie?
[głosy z
sali]
Urodził się z matki Żydówki, wyznaje islam - jest Żydem? Rabin
powie: jest kalecznym, pokracznym, krzywym, garbatym, potrzebującym uleczenia,
ale - Żydem.
Posuńmy się dalej. Jeżeli ktoś urodził się w takim rozległym
państwie jak Związek Radziecki - i tam te przykłady szły w miliony - i urodził
się z matki Żydówki, ale jest ateistą, komunistą-ateistą. Jest Żydem czy
nie?
[głosy z sali]
Co powie rabin?
[głosy z
sali]
Rabin powie, że to jest kaleczny, pokraczny, wymagający uleczenia,
ale Żyd.
Idźmy dalej. A jeżeli ktoś urodził się z matki Żydówki, a stał
się chrześcijaninem - katolikiem, czy chrześcijaninem innego wyznania. Casus:
arcybiskup Paryża, kardynał Lustinger. Jest Żydem czy nie?
[głosy z
sali]
Co powie rabin?
[głosy z sali]
Rabin powie: nie jest.
Nie jest Żydem. Proszę zwrócić zatem uwagę, bo to jest bardzo ważne dla
zrozumienia dialogu, że z żydowskiego punktu widzenia lepiej jest być ateistą
niż być chrześcijaninem. Proszę zapamiętać, to jest bardzo ważna przesłanka:
lepiej być muzułmaninem, ateistą, kimkolwiek, wolnomyślicielem, nie-wiadomo-kim,
niż być chrześcijaninem. Zatem proszę zauważyć - w żydowskim samookreślaniu się,
w żydowskim postrzeganiu siebie jest zawarty bardzo silny element
antychrześcijański. I tego musimy być świadomi. Tego księża specjalnie nie
przeczytają, bo o tym się głośno nie mówi. Oni nam bez przerwy zarzucają
potencjał antyżydowski czy antyjudaistyczny, natomiast w żadnym przypadku nie
chcą się przyznać do tego, co w ich samookreślaniu się ma charakter zdecydowanie
antychrześcijański. Proszę zatem zwrócić uwagę, że to już określa cały ten
dialog, czy całe te wzajemne stosunki, ponieważ pokazuje nam, że potencjał
wrogości , potencjał niechęci, potencjał uprzedzeń istnieje z całą pewnością po
obydwu stronach.
DWA JUDAIZMY
Dlaczego
Kościół wszedł w dialog z Żydami, judaizmem? I dlaczego ten dialog - w moim
odczuciu - ponosi ogromną porażkę? Żeby na to odpowiedzieć, zastanówmy się, co
to znaczy "judaizm", co to znaczy "religia żydowska". Tu istnieje kolejne
nieporozumienie. Otóż, w ciągu ostatnich piętnastu lat, tzn. po 13 kwietnia 1986
roku ogromną karierę zrobiła powiedzenie, że Żydzi są starszymi braćmi w wierze
Chrześcijan. Jest to nieporozumienie. Ktoś powie: "ale przecież Jan Paweł II tak
powiedział". Wszyscy powołują się na Jana Pawła II. Na szczęście, Jan Paweł II
tak nie powiedział. Jan Paweł II w synagodze, w Rzymie, powiedział tak -
zwracając się do rabinów - "jesteście naszymi braćmi umiłowanymi". A więc dał
poznać nasze odczucia, naszą wrażliwość, nasze emocje. To, że w gruncie rzeczy
Żydzi - czy wyznawcy judaizmu - nie są postawieni poza nawiasem
chrześcijańskiego przykazania miłości Boga i bliźniego. Miłujemy Żydów tak, jak
miłujemy wszystkie inne narody, i miłujemy każdego Żyda tak, jak miłujemy
każdego innego człowieka. A dalej Ojciec Święty powiedział tak: "i - można
powiedzieć - naszymi starszymi braćmi".
Już księża wiedzą, po egzegecie
Pisma Świętego, że liczy się każde słowo. A nawet, jak mówią rabini, puste
przestrzenie pomiędzy literami. I tutaj liczą się te puste przestrzenie między
literami oraz słowa "można powiedzieć". Otóż mamy tutaj do czynienia z pewną, z
pewnym myśleniem analogicznym. Skąd wzięła się ta formuła? Tę formułę Jan Paweł
zapożyczył - to nie jest formuła teologiczna ściśle - zapożyczył od Adama
Mickiewicza, który to Adam Mickiewicz pod koniec lat 40. XIX wieku w swoich
odezwach o charakterze, o profilu wyraźnie politycznym i patriotycznym mówił o
"Izraelu - naszym starszym bracie". Nie była to formuła teologiczna w znaczeniu
takim, powiedzmy sobie, jak używa to teologia katolicka. I Ojciec Święty użył to
też ze słowami "można powiedzieć".
Dlaczego więc z ostrożnością trzeba
nazywać Żydów "naszymi starszymi braćmi"? Dlatego, proszę księży - Żydów w
znaczeniu wyznawców judaizmu - dlatego, proszę księży, ponieważ oni są
wyznawcami judaizmu rabinicznego.
Ten judaizm rabiniczny, który wyznają,
ukształtował się po 70 r. po Chrystusie w opozycji do chrześcijaństwa. Otóż,
chrześcijaństwo nie wyłoniło się z judaizmu rabinicznego. Chrześcijaństwo
stanowi przedłużenie, wyrosło, karmiło się judaizmem biblijnym. Jezus Chrystus
nie przynależał do judaizmu rabinicznego, bo tego jeszcze nie było. Aczkolwiek,
w Jego czasach byli rabini i aczkolwiek Jezusa nazywano czasami Rabbim, to
jednak nie był to ten judaizm, który ukształtował się po upadku
Jerozolimy.
Judaizm biblijny był diametralnie od tego, z jakim mamy do
czynienia po roku 70. odmienny dlatego, że to był misyjny, nastawiony pozytywnie
wobec świata greckiego, mający obok Biblii Hebrajskiej również Biblię Grecką,
czyli septuagintę, wielopostaciowy, gdzie rozmaite warstwy, rozmaite kręgi i
nurty - one istniały obok siebie, a więc: faryzeusze, saduceusze, esseńczycy,
zeloci, chrześcijanie. Ten judaizm był wielopostaciowy.
Natomiast po roku
70., kiedy wyłoniło się chrześcijaństwo, kiedy chrześcijaństwo okrzepło - rabini
wywalili wszystkie inne nurty życia żydowskiego i przeorientowali, przebudowali
swoją wiarę tylko na gruncie faryzejskim, tylko na gruncie rabinicznym. Na tym
gruncie wyłoniła się ok. roku 220. po Chrystusie Miszna, następnie tzw. Tosefta
- a ponieważ są dwie Tosefty: napisana w Palestynie i w Babilonii - to obie te
Tosefty i Miszna - ogromne dzieła - składają się na Talmud Palestyński i
Babiloński. Normatywny dla życia żydowskiego jest Talmud Babiloński. W związku z
tym judaizm rabiniczny bywa nazywany również judaizmem talmudycznym. Ten, w tym
judaizmie talmudycznym jest mnóstwo elementów antychrześcijańskich.
NIENAWIŚĆ DO CHRZEŚCIJAŃSTWA
Natomiast największym, najgorszym paszkwilem, który znany był
bardzo długo w tradycji ustnej, a pod koniec I tysiąclecia został spisany,
paszkwilem antychrześcijańskim, jest żydowskie dzieło zatytułowane "Toledot
Jeszu" czyli - "Historia Jezusa", "Historia Jeszu" dokładnie. To jest takie
przekręcone słowo. Tak jak dzieci przedrzeźniają jedno drugiego, tak i tutaj
imię Jezusa jest przedrzeźnione. Jest to paszkwil na Ewangelię, ze szczególnym
upodobaniem skierowanym przeciwko Ewangelii św. Mateusza, która, jak wiemy,
wśród czterech kanonicznych ewangelii jest najbardziej żydowska. I, proszę
księży, myślenie żydowskie - mówię to z pełną odpowiedzialnością - mentalność
żydowska, wychowanie żydowskie jest mocno zakorzenione w tych właśnie
antychrześcijańskich i antyjezusowych nurtach, które rzadko były spisywane
(aczkolwiek były), natomiast tkwią w podświadomości i w żydowskich rodzinach.
Przykłady można mnożyć.
Otóż jest taka książka - "Córka przymierza",
napisana przez Żydówkę, która stała się chrześcijanką. Wspomina ona swoje
dzieciństwo, nazywa się Michele Guiness - Angielka, Żydówka angielska. Wspomina
swoje dzieciństwo. Kiedy pierwszy raz usłyszała o Jezusie, zapytała swojego
nauczyciela żydowskiego, co on myśli o Jezusie, żeby jej powiedział. Odpowiedź
nauczyciela była taka: "Nigdy, przenigdy, nie wypowiadaj przy mnie tego
imienia".
Otóż pierwsza postawa Żydów rabinicznych - talmudycznych, czyli
tych Żydów, z jakimi mamy do czynienia, to jest absolutne milczenie o Jezusie.
Nie wolno w żydowskich rodzinach mówić o Jezusie. I nie wolno Żydom podejmować
teologicznej rozmowy, religijnej rozmowy o Jezusie z chrześcijanami. Jeżeli
jacyś podejmują, podejmują to tylko i wyłącznie jako inicjatywa prywatna,
natomiast nie jako przedsięwzięcie, w którym mieli by reprezentować religię
żydowską jako taką.
Obok milczenia istnieją całe te pokłady wrogości.
Gdzie one są widoczne? Zwłaszcza w żydowskich powieściach. Takich np. jak pisane
przez Jerzego Kosińskiego. W tym "Malowanym ptaku" mamy mnóstwo reminiscencji
folkloru żydowskiego, który jest specyficznie antykatolicki - zwłaszcza
przeciwko katolickim księżom. Dalej - w powieściach Isaaca Bashevisa Singera.
Proszę popatrzeć, jaki tam jest wizerunek księdza. Tam ksiądz to jest zawsze
przygłup, pijak, z krostami - a więc niekoszerny, itd. itd.
I to
znajdujemy również - ten sposób myślenia - choćby w tych ostatnich doniesieniach
na temat Jedwabnego, gdzie w książce Grossa - ona rozpoczyna się od takiego
epizodu, niby to powołującego się na pamiętnik Wassersteina - to osobna
historia, nie ma co w to wchodzić - tam jest też wizerunek polskich katolików,
polskich chrześcijan przejęty żywcem z żydowskiego folkloru.
I kiedy
wielokrotnie napisałem w trakcie tej konfrontacji, że to jest zmyślenie, że to
jest bzdura, że nic takiego się nie wydarzyło. I pisałem - te teksty były
przedrukowywane w "Życiu" i gdzie indziej - proszę zauważyć, że nikt z Żydów się
do tego nie odniósł, nikt tego tematu nie podjął. Aczkolwiek wyraźnie
kwestionowałem wiarygodność tego rodzaju rzeczy mówiąc, że one są nie przejęte
ze zdarzeń, tylko przejęte z pewnego stylu myślenia o chrześcijanach i o
katolikach.
Dialog zatem jest straszliwie trudny, ponieważ - zwróćmy
uwagę - jest to dialog z judaizmem rabinicznym, który ukształtował się w
opozycji do chrześcijaństwa. Zatem - i to jest pewien paradoks - oni są młodsi
od nas. Bo ci którzy - ci Żydzi, na gruncie których wyrosło chrześcijaństwo, to
był - jak powiedziałem - judaizm biblijny. Przecież Piotr był Żydem, Paweł był
Żydem, Jakub był Żydem. Wszyscy Apostołowie, być może z wyjątkiem jednego, byli
Żydami.
Dlaczego, mimo tak trudnej sytuacji Kościół nawiązał dialog z
Żydami? O tym przesądziły trzy okoliczności. Jedna - to sprawa wymordowania
Żydów w Europie. I w związku z tym - aczkolwiek cyfry się wahają - Żydzi
usankcjonowali cyfrę 6 milionów. Dzisiaj nie ma żadnej dyskusji nad tą cyfrą.
Każdy, kto zakwestionuje 6 milionów - jest rewizjonistą. Jeżeli księża pojadą do
Jerozolimy, to przy ścianie płaczu, na dziedzińcu jest sześć świeczników - sześć
lamp. I te sześć lamp oznacza sześć milionów. Jakakolwiek dyskusja na ten temat
jest natychmiast ucinana, i niczego się nie zmieni. Podobnie np. jak niczego nie
zmieniła ekshumacja w Jedwabnem - podano 1600, i to jest cyfra święta. I koniec
- żadna ekshumacja nic tu nie pomoże. Dlaczego? Bo spotykają się dwa sposoby
myślenia.
OPOWIADANIE ZAMIAST FAKTÓW
My próbujemy w tej, w tym myśleniu o wojnie odtworzyć to, co się
wydarzyło. Próbujemy odtworzyć kto, gdzie, kiedy, ile osób, dlaczego, itd. My
myślimy na sposób historyczny - chcemy odtworzyć fakty. Proszę księży, dla Żydów
fakty nie mają żadnego znaczenia. Proszę to zapamiętać, mówię to z długiego
doświadczenia. Żydów nie interesuje historia jako taka. Nie mają pojęcia
historii obiektywnej. Co ich interesuje? Żydów interesuje haggada o przeszłości
- opowiadanie o przeszłości. A to jest zupełnie co innego. Nie liczy się to co
się wydarzyło. Ważne jest to, jak się to opowiada.
Zatem - upraszczając
nieco - nie zadaje się pytania, co jest prawdziwe. Zadaje się pytanie, co jest
prawdziwe dla Żyda. Nie mówi się, co jest dobre (lecz) co jest dobre dla Żydów?
Nie mówi się, co się wydarzyło - co się wydarzyło, żeby to było dobre dla Żydów?
Otóż to jest mentalność - sposób myślenia ukształtowany przez tysiąclecia.
Spotykają się ze sobą dwie mentalności. My w tym wydarzeniu zagłady Żydów chcemy
ustalać fakty. Natomiast Żydzi wyciągają stąd znaczenie, sens, który mógłby być
dla nich pożyteczny. Jeżeli fakty temu przeczą, to tym gorzej dla faktów. W
związku z tym, dyskusja z nimi na temat faktów mija się w ogóle z
celem.
I typowy przykład tego mogą księża znaleźć w licznych publikacjach
"Gazety Wyborczej". Jest to gazeta - mówię to z pełna odpowiedzialnością - w
specyficznym i pełnym tego słowa znaczeniu - żydowska. Od redagowania, od -
powiedzmy sobie - sposobu podawania informacji, od sposobu układania informacji
itd. itd. jest, ona doskonale odzwierciedla mentalność żydowską.
Posuńmy
się dalej. Kiedy wchodziliśmy w ten dialog - a w Kościele katolickim w Polsce
następowało to w połowie 80. lat - sądziliśmy, że wobec tej zagłady Żydów można
wykazać wrażliwość. Upłynęło, co prawda, 40 lat od II wojny, pokolenie, które
było świadkiem zagłady już powoli odchodziło, ale wydawało się, że Kościół
powinien powiedzieć: "współcierpimy z Wami, rozumiemy Was". Czyli, myśmy
pojmowali ten dialog w kategoriach etycznych, moralnych i duchowych. Bardzo
szybko żeśmy zobaczyli, że te kategorie zupełnie nie interesują rozmówców. Oni
mówili o tych samych rzeczach, ale w kategoriach politycznych, społecznych i
ekonomicznych. Kiedy więc myśmy mówili, że współczujemy, to odpowiedź była: "a
ile można by z tego zyskać?". Ona nie była wręcz tak podawana, ale do tego się
sprowadzała.
Niemcy w latach 50. i 60. zapłacili Izraelowi ponad 100
miliardów marek, dzięki czemu to państwo okrzepło. A kiedy źródło niemieckie
wyschło - wtedy zaczęto szukać możliwości gdzie indziej. Oczywiście, Izrael jest
stale utrzymywany przez Stany Zjednoczone. Roczne, roczna subwencja bezzwrotna
Ameryki na rzecz Izraela wynosi - według źródeł oficjalnych - 10 miliardów
dolarów. A ponadto każdy Żyd mieszkający na terenie Ameryki jest opodatkowany na
rzecz Izraela. Więc Izrael może się rozwijać. Myśmy bardzo wielu z tych rzeczy
przedtem po prostu nie wiedzieli. Obracaliśmy się w tych kategoriach moralnych,
a te kategorie moralne były przekładane na kategorie finansowe.
KARMELITANKI, KRZYŻ, JEDWABNE...
Kiedy więc zaczęliśmy mówić o współczuciu, to to współczucie -
również w Polsce - zaczęto przekładać na żądania finansowe obliczone na ok. 65
miliardów dolarów. I zaczęto dawać do zrozumienia, że któregoś dnia ci, którzy
współczują Żydom muszą stać się sojusznikami w wywieraniu presji. Testem była
sprawa Oświęcimia. Nie sposób tego, choćby pokrótce, streszczać. Przypomnę
tylko, że Żydzi mocno domagali się przeniesienia sióstr Karmelitanek. W tej
sprawie zostało podpisane zobowiązanie, które w Polsce w ogóle nie było
konsultowane. A w momencie kiedy sygnatariusze tego zobowiązania nie mogli się z
niego wywiązać - wówczas całe ostrze skierowane przeciwko Janowi Pawłowi II
grożąc bojkotem papieskich pielgrzymek. I w tamtych warunkach Komisja Episkopatu
Polski musiała niejako wspomóc Ojca Świętego, a w każdym razie zaoszczędzić
ewentualnego wstydu. Karmelitanki zostały przeniesione.
To był tylko
początek - potem pojawiła się sprawa krzyża na żwirowisku - gdyby krzyż został
przeniesiony, to pojawiła się sprawa usunięcia wszystkich krzyży na terenie
Oświęcimia, tak żeby nie było ich widać z obozu Birkenau. A potem kolejne
żądania. Dzięki Bogu, na pewnym etapie ksiądz Prymas powiedział "Nie. Krzyż jest
i będzie". Rozpoczęła się wielka nagonka przeciwko Prymasowi, przeżył ją bardzo,
ale jest faktem, że krzyż został.
Skoro ten etap nie został przeskoczony,
to nie posunięto się dalej. A dlaczego to było takie ważne? Bo w ten sposób
chciano dokonać judaizacji Auschwitz jako symbolu zagłady Żydów, i całą II wojnę
światową sprowadzić do wojny przeciwko Żydom, do zagłady Żydów. Cała inna
martyrologia nie wchodziłaby w rachubę. A skoro "inni" wymordowali Żydów, to ci
"inni" to nie tylko Niemcy, ale również Polacy, Litwini, Łotysze, Ukraińcy,
Białorusini i Bóg wie kto jeszcze. I potem tę odpowiedzialność, narzuconą
sztucznie, należało przełożyć na odpowiedzialność ekonomiczną. Skoro nie zdało
to sprawy z Auschwitz, znaczy - nie zdało egzaminu z Auschwitz, przerzucono się
na Jedwabne.
Jedwabne było przygotowywane od trzech lat - starannie i
precyzyjnie. Kiedy mówiliśmy o tym wcześniej, to specjalnie nas nie chciano
słuchać. Ksiądz Prymas dostawał - również - miał bardzo dobre informacje, że
Jedwabne się szykuje. To jest starannie przygotowana kampania. Chodziło w niej o
to, żeby z Polaków uczynić współsprawców Holocaustu, obok Niemców. Ale nie tylko
o odpowiedzialność moralną chodzi, ale o odpowiedzialność polityczną.
W
związku z tym ostrzegaliśmy kancelarię prezydenta i premiera, że nie wolno
doprowadzić do tego, żeby polski rząd miał przepraszać Żydów. Ponieważ w języku
dyplomatycznym za przeprosinami idzie, idą pieniądze. Proszę sobie przypomnieć
np. casus tego samolotu amerykańskiego zestrzelonego w Chinach. Amerykanie
bardzo długo nie chcieli przeprosić, ponieważ doskonale wiedzieli, że jeżeli
przeproszą, to muszą potem Chińczykom płacić. Proszę sobie przypomnieć - teraz
ostatni - casus Afryki. Tam wydano taką deklarację, że te narody białe
przepraszają Murzynów za to, że ich wyniszczyły. A Murzyni natychmiast zatem
powiedzieli: "skoro nas przeprosiliście to nam zapłaćcie teraz, dajcie nam
odszkodowania za niewolnictwo, za to, za tamto, itd. itd.".
I z dialogu,
proszę zauważyć, zaczęto robić, i z ludzi dialogu - zaczęto robić
sprzymierzeńców kampanii czysto politycznej, ekonomicznej. Byli tacy, którzy na
to poszli. Np. z pracujących w tych kręgach akademickich - ks. prof. Michał
Czajkowski. Myśmy go prosili, mówili, ksiądz prymas również: "nie wolno ci tego
robić". Pozostawało bez echa i pozostaje nadal. Natomiast byli tacy, którzy
powiedzieli twardo "nie". I spowodowało to określone reakcje.
Ale nie
posunęło rzeczy naprzód. Dla mnie takim krytycznym był rok 1998, do którego to
czasu byłem takim współprzewodniczącym Polskiej Rady Chrześcijan i Żydów. Drugim
współprzewodniczącym był Stanisław Krajewski, Żyd. Chodziło o sprawę Auschwitz i
krzyża w Auschwitz. Były na nas naciski, żebyśmy przyczynili się do tego, że
krzyż z Auschwitz zostanie przesunięty, przeniesiony. Powiedziałem: "absolutnie
to nie wchodzi w rachubę". Krajewski zadzwonił do mnie i powiada: "Słuchaj, no,
to jest dialog - my musimy mówić jednym głosem". Mówię mu: "W porządku. Tylko
czy to musi być Twój głos?". Tu nasze drogi się rozeszły, prawda? Bo mówienie
jednym głosem, to mówienie tego czego oni chcą. I trzeba było po prostu twardo
powiedzieć "nie".
Druga okoliczność, na którą warto zwrócić uwagę, ma
charakter specyficznie religijny. Mianowicie my podejmujemy dialog chcąc lepiej
zrozumieć siebie. Ale tu uwaga: wyszło mnóstwo książek typu np. - tytuły: "Jezus
- Żyd praktykujący", i na okładce mężczyzna odwrócony, w tałesie, pod Ścianą
Płaczu, co sugeruje, że tak wygląda Jezus - czyli tak jakby Jezus był
współczesnym Żydem. To jest bzdura. Jezus - po raz trzeci powtarzam - nie
przynależał do judaizmu talmudycznego ani rabinicznego, bo ten jest z gruntu
anty-jezusowy i anty-chrześcijański.
Otóż, jeżeli podejmujemy dialog, to
- i z judaizmem rabinicznym - to dlatego, że mamy świadomość, że także we
współczesnej religii żydowskiej, pomimo wielkiego potencjału
anty-chrześcijańskości, jest jednak pewna wierność i ciągłość z judaizmem
biblijnym. I że rozmaite formy życia religijnego żydowskiego prowadzą wyznawców
judaizmu do Pana Boga, i że jest to dla tych z nich, którzy żyją wedle swojego
sumienia, no - skuteczna droga do Pana Boga.
ANTYSEMITYZM KONCESJONOWANY
My więc podejmujemy dialog z perspektyw, z przesłanek
religijnych, teologicznych. Chcemy również lepiej zrozumieć siebie, i chcemy
wyciągnąć rękę, podać rękę tym, którzy -tak jak my - wyznają Boga Jedynego.
Żydów nie interesuje dialog teologiczny. Mało tego, mają - powtarzam to po raz
drugi - zakaz teologicznych debat z chrześcijanami. Jeżeli nawiązują kontakty,
to czynią to z przesłanek politycznych i społecznych, szukając wśród chrześcijan
sojuszników do zwalczania antysemityzmu. I tylko tyle. Na tym się cała sprawa
kończy. Jeżeli któryś chrześcijanin nie chce być sojusznikiem w zwalczaniu
antysemityzmu - stawiają go natychmiast poza nawiasem.
A co to jest
antysemityzm? Tutaj też nastąpiła pewna zmiana. Aż do lat 90. antysemitą był
ten, kto nie lubił Żydów. Od początku lat 90. antysemitami mogą być również ci,
których Żydzi nie lubią. I tu się zaczyna problem. Dlatego, że antysemityzm,
antysemita, to może być nominacja - można zostać antysemitą z nominacji, prawda?
I tu, czyli, jeżeli ktoś jest niewygodny - przylepia mu się etykietę. Taka
etykieta w Ameryce czy w Kanadzie oznacza publiczną śmierć. Dziennikarz
obrzucony tym, naukowiec obrzucony tym - traci posadę. Casus: Norman Davis.
Casus: Finkelstein, który ma, sam jest Żydem z urodzenia, ale został okrzyczany
antysemitą - można być więc i Żydem, i antysemitą, to już jest wyjątkowa
dialektyka. Więc, więc proszę zwrócić uwagę, że cała ta sprawa się bardzo mocno
rozmywa.
No i ostatnia, ostatnia - że tak powiem - uwaga, która pozwala
nam to zrozumieć, nie zrozumieć, ale - zobaczyć jak to jest bardzo trudne. Otóż,
proszę księży, mi się wydaje, że w tym wszystkim aktualnie jest ogromny impas.
Dlaczego ten impas? Dlatego, że znaleźli się ludzie, którzy nazywają rzeczy po
imieniu. Ponieważ Żydzi do tej pory - wśród katolików - szukali takich, którzy
powtarzali to, co im się podobało (tym Żydom), albo co Żydzi chcieli
słuchać.
W momencie, kiedy po stronie katolickiej pojawiły się osoby,
które nazywają rzeczy po imieniu, nastąpiła próba zwekslowania ich na bok i
takiego ułożenia - modelu takiego dialogu, który się Żydom podoba. Na to można
Żydom odpowiedzieć krótko, po żydowsku - czyli tak jak rabin Mendel z Kocka. A
rabin Mendel z Kocka powiedział tak: "Jeżeli ja to jestem ja, bo Ty to jesteś
Ty, to ani ja nie jestem ja, ani Ty nie jesteś Ty". Czyli: jeżeli ja podejmuję
jakąś rozmowę, po to, żeby się tobie przypodobać, to ani ja nie jestem sobą, ani
ty nie jesteś sobą. Ale rabin dalej powiedział: "Jeżeli ja to jestem ja, bo ja
to jestem ja, a Ty to jesteś Ty, bo Ty to jesteś Ty, to wtedy ja to jestem ja, a
Ty to jesteś Ty, i możemy ze sobą gadać".
Więc wtedy będzie dialog,
jeżeli chrześcijanie pozostają sobą, Żydzi - jeżeli tak chcą - pozostają sobą, i
te rzeczy są nazywane otwarcie, i nazywane bez kompleksów. Jeżeli coś takiego
się dzieje, jeżeli by się coś takiego odbywało, to wtedy ten, te wzajemne
kontakty mają sens. Bez tego przeobrażają się w umizgi, które - w moim
przekonaniu - prowadzą, z chrześcijańskiej strony - donikąd, a nawet więcej -
one przesądzają o tym, że następuje rozmywanie chrześcijańskiej tożsamości, a
więc - osłabianie chrześcijaństwa, czyli rozsadzanie go od
środka.
Dziękuję bardzo."