Czy Ameryka oszalała?
prof. Iwo Cyprian Pogonowski
Nasz Dziennik - Piątek 7 marca 2003, Nr 56 (1552)
W przededniu przewidywanej inwazji na Irak w radiu w USA podawane są informacje o planach okupacyjnych. Otóż amerykański rząd ma już plan postawienia przed sądem Saddama Husajna i jego administracji. W kompetencji sądu przewidziane są wyroki śmierci. Inni obywatele Iraku, uznani za mniej niebezpiecznych, zostaną skierowani do reedukacyjnych obozów koncentracyjnych. Pozostali, gotowi przyjąć nowy ład, będą wypełniać rozkazy amerykańskich władz okupacyjnych. W obliczu tego rodzaju planów warto przytoczyć krytyczne opinie na temat ewentualnej wojny, wyrażane w USA.
W artykule ogłoszonym w internecie Timesonline 15 stycznia 2003 r., a później opublikowanym w "The Times" w Londynie, John le Carre - znawca służb specjalnych (jest autorem powieści opartych na działalności wywiadu, służył w brytyjskim wywiadzie MI 5, był profesorem w Eaton; jego prawdziwe nazwisko brzmi David John Moore Cornwell) - pisze, że obecnie Ameryka przeżywa jedną z najgorszych fal szaleństwa - gorszego niż maccartyzm czy też najazd na Kubę w Zatoce Świń, a na dłuższą metę prawdopodobnie bardziej katastrofalnego dla USA niż wojna w Wietnamie. Uważa on, że jednoczesna globalna walka z terroryzmem Al-Kaidy i podbój terytorialny Iraku wykluczają się wzajemnie i prowadzą do katastrofy.
Lobby naftowe atakuje
Johna le Carre'a przeraża brak wolnej dyskusji na temat wojny
z Irakiem - wojny od dawna planowanej, według niego, przez naftowe lobby w
porozumieniu z kontrolującą prasę amerykańską ekstremistyczną żydowską
grupą nacisku. Le Carre szczególnie interesuje się motywem zysku amerykańskich
firm naftowych. Plany grabieży irackich pól naftowych były przygotowywane,
według niego, znacznie wcześniej niż atak ludzi Osamy bin Ladena na World
Trade Center w Nowym Jorku. Uważa on, że Bush może płynąć na obecnej fali
nastrojów patriotycznych, bo inaczej musiałby bronić swego słabego zwycięstwa
w wyborach prezydenckich, załatwiać sprawy gigantycznych malwersacji kompanii
handlowych, bronić otwarcie interesów najbogatszych Amerykanów i wyrażać
swoją pogardę dla nędzy na świecie, wymogów ochrony środowiska (patrz
protokół z Kioto), oraz swych jednostronnych naruszeń traktatów międzynarodowych.
Wszystkie te trudności Busha znikły z powodu ataku na Nowy Jork.
John le Carre uważa za jedno z najbardziej perfidnych oszustw historii
przeniesienie przez rząd Busha winy za tragedię World Trade Center z Osamy bin
Ladena na Saddama Husajna. Amerykański prezydent nadal cieszy się wysokim
poparciem wśród mieszkańców USA. Są oni arogancko onieśmielani taktyką
propagandy wojny z terrorem i jednoczenie trzymani w niewiedzy. Właśnie ta
ignorancja może dać Bushowi szansę wygrania następnych wyborów
prezydenckich w USA.
W rzeczywistości Bagdad nie zagraża ani swoim sąsiadom, ani Stanom
Zjednoczonym, ani Wielkiej Brytanii. Mimo to jest celem ataków, ponieważ ma na
swoim terenie bogate pola naftowe, które mogą być zagrabione przez USA i
Izrael. Gdyby nie ropa, Saddam Husajn mógłby spokojnie stosować tortury i
inne okrutne metody rządzenia, tak jak to czynią Arabia Saudyjska, Pakistan,
Turcja, Syria czy Egipt.
Według Le Carre'a, sprawa tyrańskich rządów nie odgrywa roli w obecnym
wojskowym lub terrorystycznym zagrożeniu Ameryki czy Izraela. Po prostu chodzi
o wzrost amerykańskiego potencjału ekonomicznego i zdobycie irackich pól
naftowych. Poza tym Ameryka chce, zdaniem le Carre'a, zademonstrować światu
swoją siłę militarną - zwłaszcza Rosji, Chinom i ich
"zwariowanemu" podopiecznemu - Korei Północnej. Chodzi o to, żeby
pokazać światu, kto rządzi Ameryką i kto jest rządzony przez Amerykę.
Pistolet kowboja
Jako Brytyjczyk le Carre wyraźnie wstydzi się postępowania Tony'ego Blaira. Twierdzi, że w imię specjalnie bliskich stosunków Anglii ze Stanami "Blair wsiadł na amerykańskiego tygrysa w nadziei, że nim pokieruje w stronę pokoju". Zamiast tego udzielił Ameryce politycznego poparcia, ale niestety amerykański tygrys wpędził go w ślepą ulicę, z której Blair nie może wyjść. Le Carre wyraża także żal, iż żaden z przywódców parlamentarnych w Londynie nie potrafił zaoponować przeciwko tej grze. Zamiast przedstawiania uczciwych opinii politycy okłamują swoich obywateli, tracąc ich zaufanie. W ten sposób przyczyniają się do postawy cynicznej swego narodu, bo wyborcy wzruszają ramionami i nie reagują na kłamstwa polityków. Przy tej okazji le Carre nazywa Busha kowbojem. Pisze, że chciałby, aby ten kowboj zmienił postawę w ostatniej chwili pod presją ONZ i opinii światowej i schował swój nabity - ale niewystrzelony pistolet do kabury. Wtedy jednak, obawia się le Carre, Bush ryzykuje kompromitację wobec swych wyborców i zniszczenie szans na drugą kadencję prezydencką.
Mosad i zamach na Busha
Uzasadniając podwyżkę budżetu wojskowego USA o dodatkowe
sto tysięcy milionów dolarów na wojnę z Irakiem, Bush powiedział między
innymi, że Saddam Husajn próbował zabić jego ojca, według niesprawdzonych
przypuszczeń wywiadu amerykańskiego. Zupełnie inną wersję tej sprawy podaje
Victor Ostrovsky, były agent Mosadu (wywiadu izraelskiego) w książce "Other
Side of Deception" ("Obnażenie fałszerstwa"). Przypomniał w
niej, że ojciec obecnego prezydenta Busha przyrzekł państwom arabskim
zaprowadzenie pokoju w Palestynie, w celu zdobycia ich poparcia w operacji
"Pustynna burza" w 1991 r. Bush senior pozyskał tymi obietnicami
udział państw arabskich w kampanii przeciw Irakowi, w reakcji na najazd na
Kuwejt.
Obietnica Busha seniora ustabilizowania przez USA sytuacji na Bliskim Wschodzie
i doprowadzenia do sprawiedliwego układu między Izraelem i Palestyńczykami była
nie do przyjęcia przez ekstremistów izraelskich. Według Ostrovsky'ego,
izraelski rząd premiera Icchaka Szamira poczuł się zagrożony, zwłaszcza że
Bush senior zagroził odmową udzielenia amerykańskich gwarancji dla Izraela w
wysokości dziesięciu tysięcy milionów dolarów, jeżeli Izrael nie
zlikwiduje swych osiedli na terenach okupowanych. Wobec tego, jak pisze
Ostrovsky, zapadła decyzja rządu izraelskiego, żeby raczej zabić prezydenta
Busha seniora w Madrycie w październiku 1991 roku, niż dopuścić do amerykańskiego
układu z Arabami i likwidacji nielegalnych osiedli. W takich okolicznościach
powstał plan Mosadu, żeby zabić George'a Busha seniora. Opór wewnętrzny w
Mosadzie spowodował jednak przesłanie Amerykanom na czas ostrzeżenia o
planowanym zamachu na prezydenta USA. Zrobiono to za pomocą kontaktu z
Ostrovskym, który przez członka Kongresu amerykańskiego McClosky'ego ostrzegł
Biały Dom o planowanym zamachu w Madrycie w środę, 30 października 1991
roku. Mosad dowiedział się o ostrzeżeniu i odłożył zamach na później.
Ostrovsky twierdzi, że samochód naładowany materiałami wybuchowymi,
znaleziony w Kuwejcie podczas wizyty Busha seniora w 1993 roku, nie był
przygotowany przez ludzi Husajna, ale przez Mosad. Tak więc, według
Ostrovsky'ego, za ten zamach na życie byłego prezydenta Busha odpowiedzialny
jest Izrael, a nie Irak i Saddam Husajn.
Ostrovsky pisze o sobie: "skorumpowane pomysły i egoistyczny pragmatyzm,
na który natrafiłem w Mosadzie, połączony z zachłannością, rozpasaniem i
całkowitym brakiem poszanowania dla życia ludzkiego, spowodowały mnie do
pisania o tym. Z powodu mojej miłości dla Izraela, jako państwa wolnego i
sprawiedliwego, ryzykuję życiem, pisząc te słowa i przeciwstawiam się tym,
którzy wykoślawiają najlepsze marzenia syjonistyczne w dzisiejszy
koszmar".
Kto jest "terrorystą"
Według le Carre'a, najbardziej obrzydliwy w przygotowywaniu
kampanii przeciw Irakowi jest aspekt religijny całej sprawy i włączanie w nią
religijnych sekt "na nowo urodzonych" chrześcijan-syjonistów z ich
wiarą, że obecne państwo Izrael jest kluczem do powrotu Jezusa na ziemię.
Niby właśnie z tego powodu "Pan Bóg wezwał Amerykę do zbawienia świata
w jakikolwiek sposób, wygodny dla Ameryki". Tak więc Pan Bóg uczynił z
państwa Izrael klucz do wypełniania przepowiedni "na nowo
urodzonych", podstawowych dla potrzeb bieżącej polityki amerykańskiej na
Bliskim Wschodzie. Tak więc każdy, kto sprzeciwia się poglądom "na nowo
narodzonych" chrześcijan-syjonistów, jest albo "antysemitą"
lub "anty-Amerykaninem", "sprzyja wrogom USA" lub po prostu
jest "terrorystą".
Le Carre pisze ironicznie, że w Ameryce wszyscy są równi, włącznie z rodziną
Bushów, w której jeden jest prezydentem USA, drugi byłym prezydentem USA i byłym
szefem wywiadu amerykańskiego, inny gubernatorem Florydy, a obecny prezydent byłym
gubernatorem Teksasu. George W. Bush w latach 1978-84 zasiadał w zarządzie
Arbusto Energy/Bush Exploration Oil Co.; w latach 1986-90 był zarządcą Harken
Oil Co., wiceprezydent USA Dick Cheney w latach 1995-2000 był zarządcą
Halliburto Oil Co.; Condolezza Rice w latach 1991-2000 zasiadała w zarządzie
firmy Chevron Oil Co., która to nazwała jej nazwiskiem transoceaniczny statek
do przewozu nafty. Według le Carre'a, nic dziwnego, że ci ludzie wiedzą, jak
cenić pola naftowe Iraku.
W każdym razie zwrot Busha "on [Husajn] chciał zabić mojego
tatusia" natchnął le Carre'a, żeby włączyć do swej krytyki programu
inwazji na Irak rozmowę z dzieckiem przestraszonym zbliżającą się wojną:
"Czy wygramy, tatusiu?". "Na pewno wygramy nim wstaniesz jutro
rano." "Dlaczego?" "Dlatego, że wyborcy pana Busha mogą się
zniecierpliwić i nie głosować na niego." "Ale tatusiu, czy będą
zabijać ludzi." "Kochanie, nie zabiją nikogo z twoich znajomych. Będą
tylko zabijać jakichś cudzoziemców." "Czy będę mógł oglądać
to w telewizji?" "Tylko wtedy, jeżeli pan Bush na to pozwoli."
"A co potem, czy wszystko wróci do normalnego spokoju? Czy nie będzie
dalszych morderstw i okropności." "Już przestań rozmawiać, synku i
idź spać."
John le Carre dodaje, że ostatnio jego znajomy w Kalifornii umieścił na swoim
aucie napis: "Popieranie pokoju też jest postawą patriotyczną".
Napis ten ktoś wkrótce usunął.
prof. Iwo Cyprian Pogonowski