STRONA GŁÓWNA

Kozaczyzna ukrainna

Franciszek Rawita-Gawroński

"Kozaczyzna ukrainna w Rzeczypospolitej Polskiej do końca XVIII w ” – Warszawa 1922 r.

/fragmenty/


Wiemy jaką rolę anarchiczną odegrali Kozacy w Rzptej polskiej, że z tej trzywiekowej prawie anarchji powstawały i organizowały się, wyszłe z łona ruskiego społeczeństwa, dwa jego odłamy, dwie warstwy, z których jedna nosiła nazwę Kozaczyzny, druga — Hajdamaczyzny. Historycy nasi dawniejsi, a szczególnie bliżej wypadków stojący, lepiej od nas rozumieli następstwa i objawy tego ruchu społecznego, zrodzonego nad Dnieprem i porywającego furją swawoli ludność wiejską za sobą, lecz domyślnie raczej niż na podstawie badań aktów i dokumentów — nieznanych im zresztą. Niedoceniano jednak znaczenia tego zjawiska dziejowego lub oceniano je błędnie. Odnieść się to może, zarówno do wewnętrznej jak i do zewnętrznej polityki państwa polskiego. Następstwa takiego krótkowidztwa były fatalne dla państwa. Historycy nasi uwzględniali najczęściej stronę militarną walki Rzptej polskiej z Kozaczyzną — z Hajdamaczyzną i tego prawie nie było, — znano jako tako polityczne stosunki hetmanów kozackich z postronnemi państwami lub ich wybryki na niekorzyść Polski, ale w akty i dokumenty, szczególnie obcych archiwów, zapuszczano się rzadko, a samo zjawisko Kozaczyzny w stosunku do Rzptej polskiej oceniano jednostronnie, a nieraz u najnowszych historyków z pewnym sentymentalizmem społeczno-narodowym, przenosząc najnowsze poglądy demokratyczno - socjologiczne w okres walk 17-go wieku. Grzeszyli tern szczególnie historycy ze szkoły rosyjskiej, w której interesie politycznym leżało zohydzanie naszej przeszłości i przedstawianie narodu polskiego, jako niezdolnego do życia samodzielnego.

Dopiero archiwa moskiewskie, szwedzkie, a przygodnie ujawnione i nasze dokumenty — 16-y wiek opracował niezmordowany i zasłużony Jabłonowski, — pozwoliły wejrzeć głębiej w dzieje Kozaczyzny i dojrzeć w jej rozwoju, oprócz czynników społecznych, także wpływy pierwiastków dziedzicznych, geograficznych, a nawet, osobliwie na początku organizowania się Kozaczyzny, etnicznych. Jakkolwiek dzieje Kozaczyzny były znane, o ile łączyły się z dziejami Rzptej polskiej, w chronologiczną całość nie były nigdy ujęte, a tern samem czytelnik polski, miłujący własne dzieje, nie mógł łatwo prześledzić tego zjawiska od początku do końca i ocenić znaczenie jego dla państwa polskiego. Podejmujemy to zadanie. Jakkolwiek usuwamy z dzieła niniejszego cały aparat naukowy, archiwalny i dokumentalny, opierać się będziemy o ścisłe badania rozmaitych historyków Rusi i Rosji, naszych i cudzoziemskich, o ile one związane będą z faktami, a nie z poglądami, nie oglądając się na odmienne niekiedy zgoła wyniki i wnioski własne, z dokumentów i aktów wysnute.  Pragniemy dać czytelnikowi dzieło naukowe, ścisłe, historyczne, a jednak zupełnie popularne w układzie swoim i traktowaniu.

Los znowu połączył znaczny odłam Rusinów z Rzptą polską. Jakkolwiek dalecy są oni od prastarego gniazda Kozaczyzny i Hajdamaczyzny, a sam ruch dosięgał głębi Wołynia i krańców Pokucia rzadko i sporadycznie, najnowsi historycy Rusi Halickiej spopularyzowali ten ruch w najgorszem jego oświetleniu śród ludu, a poglądy ich, z gruntu złośliwe i fałszywe, przedostawały się i do nas. Może książeczka moja stanie się pewnego rodzaju przeciwwagą dla jednych, a źródłem wiadomości dla innych.
Najważniejsze fakty, charakteryzujące zjawisko Kozaczyzny i Hajdamaczyzny, braliśmy przeważnie z aktów i dokumentów, bez względu na to gdzie i kto je wydał, ale zajmując stanowisko państwowe, polskie, oświetlenie tych faktów wypadło zgoła ujemnie dla Kozaków. Zwracaliśmy uwagę nie tylko na militarną stronę tego wielkiego dziejowego znaczenia zjawiska, nie tylko na charakter wysokiej wartości żołnierskiej Kozaków, ale kładliśmy wielką wagę na moralną stronę tych ruchów, na polityczną nierówność przekonań wodzów, na brak stałości i umiarkowania, a to wszystko, przy najlepszych warunkach i okolicznościach przeszkadzało prze-wódcom ruchów ukraińskich do skupienia się i pracowania dla przyszłości. Ten rys niepokoju duchowego, podkreślany przez nas niejednokrotnie, nie pozwolił Kozaczyznie zakładać spokojnie podwalin pod państwo przyszłości, ale przerzucając własne społeczeństwo od jednej skrajności do drugiej, uniemożliwiał wszelką prawidłową pracę i doprowadził je do niewoli moskiewskiej i do zaniku poczucia państwowego aż do najnowszej doby. Godnem jest uwagi, że pod opieką Austrji, a za poparciem Niemiec, wrogowie nasi wyzyskać potrafili charakter anarchiczny Kozaczyzny historycznej przeciwko Polsce, rozbudzić w ruskiem społeczeństwie i podtrzymywać niemoralne ideały Kozaczyzny i Hajdamaczyzny.

W dziełku niniejszem rzadko grupowałem fakty ze wszystkiemi szczegółami, ale co do główniejszych i większego znaczenia wypadków, starałem się w najkrótszych słowach dać pogląd syntetyczny na niezaprzeczonym materjale oparty, jako rezultat niewidzialnej dla czytelnika pracy autora.  Zakreśliwszy sobie przedstawienie tylko politycznego charakteru, stanu i znaczenia dla Rzptej Kozaczyzny ukrainnej, z konieczności, wynikającej z planu, musieliśmy pominąć wiele stron życia tamtoczesnego społeczeństwa na Rusi — osobliwie ruskiego, jakkolwiek ważność tych tematów rozumiemy dobrze. Pominęliśmy zatem umysłowy stan i rozwój społeczeństwa ruskiego w różnych okresach jego życia, związanych z Kozaczyzna, a nieraz zależny od niego, pomimo, że jest to temat niezmiernie ciekawy, w jaki sposób z zupełnej bezwładności umysłowej, pod niezaprzeczonym wpływem polskim, kultura tego społeczeństwa podniosła się aż do wzrostu Akademji Mohylańskiej i jak później powoli zastępowała ją kultura inna—moskiewska, która dotychczas niezdołała jeszcze wytępić długoletniego wpływu kultury łacińskiej.

Dotknęliśmy zaledwie stanu kultury duchowieństwa wschodniego obrządku i wpływu na społeczeństwo, ale pominęliśmy powstanie i zaszczepienie unji dwóch obrządków, polemiczne walki z tego powodu, jakoteż i dobre strony tej walki,   która  wywołała  potrzebę posiadania języka literac kiego ruskiego i dała impuls do tworzenia się literatury. Pominęliśmy organizację administracji i sądownictwa na Rusi, jakoteż administrację kozacką w okresie najwyższego rozwoju Kozaczyzny. Niechcemy, ażeby czytelnik szukał w dziełku naszem tego, czego autor nie miał zamiaru dawać i według niewłaściwej skali oceniał pracę autora. Wiemy, że te wszystkie pominięte czynniki nie pozostawały bez wzajemnego wpływu Kozaczyzny i na Kozaczyznę, ale i co do tego jesteśmy przeświadczeni, że polityczna rola Kozaczyzny miała przedewszystkiem i największy wpływ na rozwój, a poniekąd upadek życia państwowego Rzptej polskiej. Może dziełko moje i w tej formie przyda się niejednemu czytelnikowi.

Jest jeszcze jedna bardzo ważna okoliczność, na którą pragniemy zwrócić uwagę czytelnika. Zarówno Kozaczyzna jak i Hajdamaczyzna należą bezsprzecznie do kategorji ruchów społeczno-ludowych, które niejednokrotnie wstrząsały życiem ludzkości, nie wykluczając i Europy. Niektóre wspólne cechy we wszystkich objawach tego rodzaju ruchów odszukać można. Byłby to temat socjologiczno-historyczny, sam przez się bardzo ciekawy. Na tem tle szerokiem dziejów ludzkości możnaby traktować i ruchy ukrainne. Możnaby, — ale byłoby to naciąganie zjawiska do formuły, do tezy z góry powziętej, obroną stanowiska niedającego się obronić. Nie wychodząc z zakresu stosunków europejskich, niepodobna nie zwrócić uwagi na ruchy chłopskie 16-go wieku w najbliższych nam Niemczech, skąd niejedna rzecz pożyteczna do nas przyszła, ale niejedna też skrzywiła nasze życie pu. bliczne, wywierając wpływ prawie niedostrzegalny. Krótkie porównanie wybuchu chłopskiej rewolucji 16 wieku i przyczyn, które je wywołały, jakoteż charakter naszego ruchu ukrainnego, przekona czytelnika, że inne impulsy działały tu i tam, że jeżeli tam działały przyczyny natury wyłącznie ekonomicznej, do tego stopnia, że nie pozostały bez wpływu nawet na rozwój protestantyzmu, to na Ukrainie przyczyny te były nieomal wyłącznie geograficzne i psychiczne — wynikały z natury i położenia kraju, który przez długie wieki kształcił człowieka. Z krótkiego rzutu oka na przebieg tego ruchu w różnych jego fazach, na  ludzi  kierujących nim tak czy inaczej, czytelnik przekona się łatwo, że ruchy ukrainne nie dadzą się w żaden sposób połączyć w jedną nieprzerwaną całość nietylko z ruchem wszechdziejowym, ale nawet najbliższym ruchem chłopskim w Niemczech. Słówko tylko o tych różnicach powiem.

stosunkach ekonomicznych w 18-m wieku, na Ukrainie najciekawszych dla nas, mówiłem dość obszernie w innem miejscu. Były one tak niesłychanie odmienne i tak niesłychanie lepsze od stosunków, panujących w Niemczech w 16-m wieku, że nie podobna ich brać na serjo w rachubę przy ocenie Koliszczyzny, a szczególnie Kozaczyzny. Wojna chłopska w Niemczech była wojną klasową, typowa przeciwko feudalnemu duchowieństwu i jego hierarchji — arcybiskupom, biskupom, opatom, przeorom, przeciwko wyższej szlachcie — książętom, którzy z niej powstali i t. zw. stanowi rycerskiemu, niższej szlachcie. Wojna, wywołana uciskiem ekonomicznym, wprost niesłychanym u nas, była prowadzona pod hasłem samoobrony, przeciw zdzierstwu i nadużyciom, które ludność doprowadziły do rozpaczliwej walki, przez powszechne, bezlitosne obchodzenie się z chłopem. U nas wyjątkowe nadużycia wobec chłopa chętnie generalizowali nasi polityczni przeciwnicy tak samo jak i właśni nasi pisarze polityczni, od których wychodząca nagana i krytyka była nie odbiciem rzetelnem istniejącego stanu rzeczy, lecz wynikała z pobudek etycznych. Jak rozumna część szlachty oceniała w sposób wysoce humanitarny i etyczny swój stosunek do chłopa, pozostaną najpiękniejszym dowodem „Notaty gospodarcze" Anzelma Gostomskiego, pisane prawie w tym samym czasie, kiedy chłopska rewolucja święciła w Niemczech swoje krwawe triumfy.

Na Ukrainie „swoboda" nie miała prawie granic: kto gdzie chciał tam osiadał, brał w posiadanie tyle ziemi ile chciał, a o dobrobycie materjalnym pisarze cudzoziemscy, piszący o Ukrainie, wprost bajeczne rzeczy pisywali. Życie ukrainne nie znało innego, oprócz dobrowolnego proletarjusza, który uznawał tylko ostateczności życia i przyjmował je dobrowolnie, to jest bezgraniczną nędzę i bezgraniczne używanie. Było to coś podobnego do tej kategorji, którą Niemcy już w 16-m wieku nazywali „Lumpenproletariat". Niemieckie wojny, ruchy religijne, były w rzeczy samej wojnami  ekonomiczno-klasowemi chłopów i drobnego mieszczaństwa przeciw istniejącym prawnym, a właściwie bezprawnym, stosunkom książąt, panów, rycerskiego stanu i duchowieństwa, wojnami przedstawiającemi planowo zorganizowaną siłę militarną, posiadającemi zdecydowanych przewódców i jasno określony cel ekonomiczno-państwowy.

Nic podobnego w Kozaczyznie i hajdamaczyznie dopatrzeć się nie można. Kozaczyzna była klasą wojskową, walczącą o rozszerzanie ciągłe tych praw, a później wyłoniły się niewyraźnie cele państwowe i narodowe, hajdamaczyzna zaś była zwykłą swawolą państwową, podniecaną stosunkami zewnętrznemi, bezsilnością rządu, a w znacznej mierze geograficznem położeniem ziem ukrainnych. Na sztandarze niemieckim był napis: „Panie, popieraj Twą sprawiedliwość", a na hajdamackim — ukaz carowej, pozwalający „rizaty lachiw i żydiw". W dążeniu wodzów wojny chłopskiej był „pokój wieczny" ludzkości, a w dążeniu watażków hajdamackich — „pohulaty", to jest bawić się bez pamięci kosztem cudzego zdrowia, życia, majątku i czci niewieściej. Chłopska wojna niemiecka wydała takich idealilistów sprawiedliwości społecznej jak Muntzer, którzy za ideały życia głowy pod topór kładli, a watażkowie ukrainni w obliczu śmierci mieli tylko tę świadomość, że — niedługie było ich „panowanie". Jakież mogą być analogje między Wojną chłopską w Niemczech a swawolą i pijackiem próżniactwem hołoty ukrainnej? Nie trzeba ideałów społecznych ludzkości mieszać z błotem codziennego życia i sztandarów o wielkich hasłach nie wywieszać nad czynami o pospolitych celach, aby je pokryć.
(...)
Do naprężenia stosunków wewnętrznych przyczyniły się próby Sobieskiego wskrzeszenia Kozaczyzny i kolonizowania kraju przy pomocy kozackich pułkowników. Wszystko to razem wziąwszy, przy zupełnej prawie bezbronności kraju, niepokoiło lud wiejski. Kozaczyzny w jej pierwotnej formie już nie było, ale żył jeszcze duch anarchji kozackiej, duch niezadowolenia ze wszystkiego, ciągle rwący się do czegoś nowego, innego, do tego stanu, który sam lud scharakteryzował przysłowiem: „chot hirsze, aby insze" — niech będzie gorzej, byle co innego. Dla upływu nadmiernych sił energji ludowej już nie było Kozaczyzny. Siły te trawiły się przeto własną gorączką i szukały ujścia w wichrach i rabunkach, a jedynym przytuliskiem dla tych sił stała się „Nowa Sicz" na rzeczce Podpolnej. Do roku m. w. 1734 kłębiły się te siły we własnej zawierusze, zanim szczęśliwy traf pozwolił im skupić się na-nowo w Zaporożu, gdzie założona Sicz i jej posiadłości stały •się przytułkiem dla wichrów wszelkiego rodzaju. Wszystko to razem wziąwszy, wywołało tym razem nowy ruch, zupełnie ludowy, który możnaby nazwać swawolą społeczną, wybujałą skutkiem bezwładności i bezsilności państwowej, który jednak Rosja bardzo zręcznie wyzyskała dla swoich celów politycznych. Ruch ten, który był krwawem zakończeniem „Ruiny", otrzymał nazwę, pochodzącą z pnia tatarskiego, tak samo jak była nazwa kozak,—Hajdamaczyzna. Trwał on prawie przez'. pół wieku i niewiadomo, czy nie wydałby nowego Chmielnickiego — Krzywonosów mu nie brakło, — gdyby orężnie stłumiony nie został.

Wyraz „hajdamaki" zjawia się po raz pierwszy, o ile wiadomo, w roku 1717 (5 marca) w uniwersale Regimentarza Jana Gałeckiego, wydanego na imię swego namiestnika Olszewskiego, któremu polecił znosić „swawolne kupy hultajstwa hajdamackiego". Znalazł się wprawdzie nowy wyraz, ale określał on dobrze znaną swawolę kozackiego posiewu. Ruch, wszczęty przez kupy hultajstwa hajdamackiego był dalszym ciągiem Palijowych ideałów, które najdalej wciskały się w głąb Wołynia. Zaszczyt ten nie tylko wszakże Palijowi się należy. „Wojska auxiliarne" Piotra I, nie posiały i nie rozbudziły wprawdzie hajdamaczyzny, ale dawały jej dużą pomoc i zachętę. Napadanie na dwory szlacheckie nie było wcale jedynym punktem, ku któremu siły swoje kierowała rozswawolona ludność, rabunek na drogach publicznych stał się także ulubionem rzemiosłem tych wszystkich, którzy wyrywali się radzi przy każdej sposobności z karbów prawa, gwoli zadośćuczynienia swawolnym instynktom. Milicja nadworna, z resztek kozackich złożona, albo patrzyła na to obo-jętnem okiem, albo sama brała udział w rabunkach. Zdarzało się nieraz, że takich „rotmagistrów" chorągwi kozackich. oskarżano wprost o współudział w rabunku. Każdy, kto chciał, zbierał sobie watahę i próbował szczęścia, ruszając, że tak powiem, za wiatrem. Tacy amatorowie „pohulania" długo nieraz wałęsali się po kraju, aż dopóki niespokojnej swojej głowy nie złożyli w utarczce lub pod topór kata. Zanim jednak do tego przyszło, dużo krwi upłynęło, dużo zmarnowało się pracy ludzkiej i mienia szło z dymem. Powoli jednak ruch zbójecki z Wołynia począł kierować się ku południowym granicom państwa, ku rębom ukrainnym, gdyż stamtąd coraz częściej dochodziły echa, nawołujące ludność wiejską do swawoli.

Cóż właściwie oznaczał wyraz „hajdamaka" i czem byli hajdamacy w wyobrażeniu ludu? W znaczeniu etymologicznem wyraz „hajdamaka" jest zapożyczony najprawdopodobniej z języka tureckiego, w którym istnieje przyimek „hajdę", po tatarskn „chąjda"—precz,  poszedł precz. Sufiks „mak" oznaczać ma w języku tureckim zakończenie trybu bezokolicznego. Za pomocą połączenia tego z przyimkiem „hajdę", otrzymuje się forma słowna —hajda-mak = pędzić, W tureckim języku słowo to zapożyczone z arabskiego, w którym „hada" oznacza martwić, niepokoić, wprowadzać w ruch. W ten sposób może słowo arabskie, przyjąwszy zabarwienie tureckie, przeszło do Rusi południowej w znaczeniu rzeczownika, lecz zatrzymało swoje zasadnicze znaczenie, oznaczające człowieka, wywołującego zamieszanie, niepokojącego, goniącego innych, lub gonionego. Wogóle można powiedzieć, że zajęciem hajdamaków było zbójnictwo, bardzo w niektórych rysach podobne do tego, jakie się rozwinęło w Karpatach, zarówno w południowej ich ruskiej części, jak w Tatrach i na Orawie z mniej może tylko szlachetnemi rysami junakierji, niż tatrzańskie i orawskie zbójnictwo. Żaden Sabała nie urodził się pośród hajdamaków. Nie zawsze tego rodzaju rycerze hajdamaccy zasiadali przy drogach i obławiali się mieniem kupców, częściej szukali „pożywy" we własnej lub sąsiedniej wsi, ale zawsze prawie, od czasu powrotu Siczy i odbudowania się na Pod-polnej pod kierunkiem jawnych lub ukrytych Zaporożców.

Hajdamaczenie rozpoczęło się wprawdzie przed usadowieniem się Siczy na Podpolnej, ale rozwijać się poczęło dopiero od tego czasu, gdyż nie ulega najmniejszej wątpliwości, że hajdamacy znaleźli w Siczy przyjazne przyjęcie i oparcie. Jakkolwiek Atamani siczowi bronili się od wszelkiej wspólności z hajdamakami, jednak jednogłośnie, zarówno współcześni Moskale, jak i opinja powszechna w Polsce łączyła zawsze Zaporożców z hajdamakami. Zaporoże broniło się tern, że hajdamacy podszywają się tylko pod ich nazwisko, a gdy ten lub ów przyznał się, że jest Zaporożcem, odpowiadali, że takiego nazwiska w „spiskach" nie ma, chociaż dobrze wiedzieli, że każdy Zaporożec „zapisywał się obcem nazwiskiem lub imioniskiem w koszu", a inne nosił rzeczywiście, a nieraz, dla zatarcia śladów, mieniał je tak łatwo, jak koszulę lub swoje hajdawery. Stosunek hajdamaków z Zaporożem nie przeszkadzał w niczem temu, że nie tworzyli osobnego „towarzystwa", jak Zaporożcy,  że  stałych  siedzib na Zaporożu nie miewali i że nie stanowili cząstki Wojska Zaporoskiego  „Włóczęgi i przybysze z różnych krajów słowiańskich — pisze o nich człowiek, znający dobrze dzieje Zaporoża, — którzy schronili się na Zaporoże przed karzącem ich prawem, chociaż pod zmienionemi nazwiskami, wpisywali się po kureniach, składali przysięgę na wierność Moskwie i Wojsku Zaporoskiemu, nie chcąc pełnić ciężkiej służby wojskowej lnb pogranicznej, oddawali się w rzeczy samej hajdamaczeniu-Tacy Zaporożcy, dla korzyści osobistych lub z powodu zemsty, stawali się watażkami zwykłej czerni kozackiej lub takich samych włóczęgów, jak sami i, pod pozorem nienawiści do „katolików" lub „busurmanów", trudnili się rabunkiem i rozbojem w Krymie, w Polsce lub na Wołoszczyznie. Skalkowskij wprost ich nazywał „piratami lądowymi".

Nadawanie hajdamaczyznie pozorów walki społecznej,, dopatrywanie w tym ruchu przyczyny jakiegoś ucisku ludu i stąd protesty w formie walki,—są to już domysły późniejszych fabrykantów historji Kozaczyzny, tematy polityczne Rosji, której chodziło o to, ażeby znaleźć powody wkroczenia do państwa i interwencji, okraszonej obroną religji prawosławnej. I ten ostatni temat ułożył się dopiero jaśniej już. w drugiej połowie 18-go wieku, kiedy plany Rosji, Prus i Austrji rozbioru Polski, pod pozorem zrobienia w niej porządku, dojrzewać poczęły. Rozglądając się w akcji wschodniego duchowieństwa w sprawie rozruchów w Kijowszczyznie, będziemy mogli na podstawie faktów stwierdzić, jak mało to duchowieństwo w wielkiej swojej masie interesowało się sprawą wyznania religijnego, a udział w hajdamaczyznie brało z powodów mało mających wspólności z religją zwykłą etyką. Lud wiejski i twórczość ludowa oceniała hajdamaczyznę ze stanowiska realnego i nigdy słówkiem jednem nie wypowiedziała się w obronie hajdamaczyzny, przeciwnie—uważała ją za klęskę, ciążącą nad krajem. Wbrew zaprzeczeniom Siczy lud ukraiński utożsamiał Zaporożców z hajdamakamL Wobec tego cośmy powiedzieli i co wypadnie niejednokrotnie powtórzyć, jako fakty sprawdzone, nic dziwnego, że się taki pogląd ustalił. Mało mając zajęcia, Zaporożcy próżniaczyli po kureniach, z próżniactwa wytworzyła się bezcelowa hulaszczość,   powstawały   projekty   rozbójnicze.    „Zaporożec i hajdamaka, — powiadali współcześni ludzie — to wszystko jedno". Świadkowie życia siczowego, ludzie, stojący zdaleka od polityki rosyjskiej i intryg garstki ukraińskiego duchowieństwa, mówili otwarcie: „hajdamacy byli to ludzie, którzy żyli "w rozkoszy — w próżniactwie, w bezczynności, na woli—czyli nie podlegali nikomu; wesoło, nikogo się nie bali, pili i hulali. Komu nie podobała się pańszczyzna, ciężarem stała się żona i dzieci, ten uciekał na Sicz, żył swobodnie, pił i hulał". Oczywiście pijatyka i hulanka odbywały się za zrabowane pieniądze. O hajdamakach współczesne źródła urzędowe nasze i rosyjskie nigdy inaczej nie mówiły, jak nazywając ich „złodziejami i rozbójnikami". Przepiwszy i przehulawszy wszystko, chodzili do Polski „podpomagać się". W jaki sposób odbywało się „podpomaganie się", opowiada człowiek współczesny: „wyjadą, bywało, w 10—15 chłopów, złapią kogo i nuże go męczyć, ażeby powiedział u kogo jest odzież dobra albo pieniądze. Potem w nocy przychodzą i rabują, tak że ludzie z całym swoim majątkiem chodzili spać w „burjany". Wspólność celu, właściwa szajkom zbójeckim, fanatyzm zbrodni, nienawiść do rabowanych i mordowanych— oto były jedyne zaczątki organizacji hajdamackiej, w pierwszym okresie jej istnienia, t. j. do Koliszczyzny.
Pieśń ludowa z Gonty nie robi także bohatera narodowego, ani z hajdamaków obrońców religji.

Hodi, hodi sotnyku Gonto u stepu stojaty, Chody z namy kozakamy Humań hrabowaty.

Do roku 1734 hajdamaczyzna była tylko swawolą społeczną, której państwo powściągnąć nie miało siły. W tym zaś, mniej więcej roku, nastąpił wybuch, który jak płomień błysnął i zgasł. Żagiew podłożyła Moskwa. W r. 1733 umarł. August II. Rozpoczęła się wojna domowa między stronnikami Augusta III i Leszczyńskiego. Do Polski wkroczyły wojska moskiewskie.   Znały już drogę.
Zanim do zapoznania się z następstwami wpływów i polityki rosyjskiej w okresie hajdamaczyzny przejdziemy, zauważyć należy, że hajdamaczyzna nie była zgoła ruchem jednolitym, rozwijającym się konsekwentnie w imię idei, jak to naprzykład,  czyniła Kozaczyzna,  rozwijając  ideę klasową,   doszła do absurdu anarchji wewnętrznej, która ją nareszcie zniszczyła,—lecz wybuchem sporadycznym zorganizowanej swawoli, zwykłem rozbójnictwem dla rabunku, jak to już powiedzieliśmy i wypadnie stwierdzić niejednokrotnie. Wybuchy miały charakter spontaniczny, powstawały tam gdzie się znalazł człowiek, który większą lub mniejszą kupę potrafił zgromadzić, gdzie w sposób przyjazny złożyły się okoliczności, tak czy inaczej dopomagające do wybuchu.
Tak samo jak nieokreślone były co do miejsca i czasu wybuchy hajdamackie, były również nieokreślone okresy wzmagania się i upadku ruchów hajdamackich.

Co do czasu, możnaby powiedzieć, że hajdamaczyzna miała trzy okresy: od rozwielmożnienia się jej,—którego początek należy odnieść do chwili bardzo nieszczęśliwie powziętej myśli wskrzeszenia Kozaczyzny przez Sobieskiego,—aż do awantur Werłana. O tym początkowym okresie mówiliśmy, wracać przeto do niego nie będziemy. Drugim okresem była t. z. „rewolucja Werłana", trzecim i ostatnim — zbójnictwo nadgraniczne, zakończone krwawym epizodem Koliszczyzny w Humaniu. Co do miejsca, widzieliśmy, że z początku powstawały tylko przy nadarzonej okoliczności, później przybrały charakter większego ruchu w Bracławszczyznie, wreszcie skupiły się, można powiedzieć w tych samych miejscach, gdzie przed wiekiem przeszło powstała i rozwinęła się Kozaczyzna, to jest na Podnieprzu prawobrzeżnem i w nieco dalszym od Dniepru promieniu. Obejmowała zatem późniejsze powiaty Kijowski, Wasylkowski, Kaniowski, Czerkaski, Czehryński, część Skwirskiego, Taraszczańskiego i Lipowieckiego.

Jeśli psychiczne przyczyny hajdamaczyzny, jako spadek po Kozaczyznie, która zrujnowała i zubożyła kraj bogaty, istniały wszędzie, gdzie był lud ruski, to jednak przyznać należy, że jako najbliższy powód niepokojów trzeba zaznaczyć bezbronność kraju i brak zorganizowanej samoobrony. Ten powód był zawsze widocznym impulsem. Po za kulisami psychiki lądowej i wewnętrznego rozstroju i niedołęstwa państwa polskiego, działały tajemnie ale bardzo energicznie przyczyny polityczne, wyłącznie ze strony Rosji.
W wojnę domową w Polsce, stając po stronie Augusta III, wmieszała się Anna Joanówna, „imperatorka" rosyjska. Była to kobieta bez żadnej inicjatywy politycznej, która sprawami państwa nie zajmowała się zgoła. Politykę rosyjską prowadził Niemiec Munich, człowiek mocnego charakteru, umysłu, i patrzący w dalszą przyszłość Rosji niż współcześni mu Rosjanie. On dojrzał jak i Piotr I, że Polska bez rządu, bez siły militarnej i bez rozumnych kierowników państwowych łatwo wpaść może w orbitę polityki rosyjskiej, zanim stanie się jej cząstką. Niemiec — popierał niemiecką dynastję Sasów, bliższą mu i niedołężną wobec Leszczyńskiego, opartego o Francję, Szwecję i własny naród. Z Sasami łączyła Municha krew, z Leszczyńskim—nic. Annie Joanównie chodziło nie o Rosję, lecz o kochanka swego Birena, który podszył się pod nazwisko Bironów — znanej szlacheckiej niemieckiej rodziny. — Dla niego pragnęła „imperatorka" zdobyć księstwo Kurlandzkie, przyobiecane przez Augusta III. Gdy przeto Rosja — już nie W. X. Moskiewskie, lecz Rosja — wysłała gros sił swoich na północ z feldmarszałkiem de Lassy a później Munichem, nie zapomniała i o Ukrainie Kijowskiej. Pamiętał o tem Munich. Zagarnąwszy Ukrainę lewobrzeżną, Rosja nigdy nie spuszczała z oczu całości, mówiąc inaczej —dążyła zawsze do zagarnięcia prawo-brzeżnej. Pod tym względem Munich posiadał szerokie plany: zdobycia Krymu, Carogrodu; nie mógł przeto patrzeć spokojnie na Polskę, która, acz biernie, stała jednak na drodze do urzeczywistnienia jego planów.

Nie bez porady Municha, carowa nie zadowoliła się zwołaniem wojska pomocniczego na Litwę i północ, lecz niewielki oddział wysłała także na Ukrainę, motywując ten krok w sposób oryginalny: ponieważ za czasów Piotra I mnóstwo prześladowanych „starowierów" uciekło z Rosji do Polski i osiadało w południowych województwach jako „Piliponi", przeto wojska rosyjskie mają wyłapywać tych Piliponów i odsyłać do Rosji. Tak wyglądała tolerancja religijna w Rosji. Nie przewidywano jeszcze wówczas, że sprawa prześladowania prawosławja w Rzpltej polskiej, nie mająca rzeczywiście żadnych podstaw, stanie się kiedyś sprawą polityczną pierwszorzędnego znaczenia, i że Stanisław August otworzy szeroko wrota Rosji do Polski. Z faktem wkroczenia „wojsk aimliowych" do południowych   prowincji   Rzpltej,   niby  dla  wyłapywania  Piliponów, w rzeczy zaś samej dla zwalczania stronników Leszczyńskiego, zbiegło się drugie zdarzenie, które wzmocniło hajdamaczyznę i dało jej oparcie — był to powrót Kozaków z pod opieki Turcji pod opiekę Rosji i założenie Nowej Siczy na Pod-polnej. Łaska carska nie była jednak bezinteresowną. Lękano się, że Sicz, leżąca po za granicami Rosji, może łatwo stać się narzędziem polityki Leszczyńskiego, a zatem stanąć przeciwko Rosji. Na to był dobry i wypróbowany przez Moskwę sposób — ofiarowanie powrotu Siczy na Zaporoże, jako łaska. Obawiano się przytem ażeby Sicz, siedząca na Aleszach, nie szerzyła niepokojów na Zadnieprzu. Nasuwała się tedy potrzeba, za pomocą wmówienia „łaski" dla buntowników, unieszkodliwienia ich, co było łatwiejsze pod opieką w Rosji i w jej granicach, niż na dalekiem pobrzezu Krymskiem. Hordijenko byłby się może połapał na tej polityce, ale Koszowy Krymskiej Siczy, Małasiewicz, uległ namowom Kozaków, tęskniących do swoich ziem Zaporożskich „i znudzonych bezczynnością". Weisbach, który całą sprawę przeniesienia Siczy na ziemię zaporożne prowadził i przeprowadził, przecenia znaczenie Siczy i Zaporoża. Był to już wulkan wygasły. Jeszcze płynęła lawa, ale do wybuchu już Zaporoże było niezdolne. Próba z Mazepą była ostatnim jego wysiłkiem. Sicz była już w tym okresie nie moralną głową Kozaczyzny, nie czynnikiem praworządnym, lecz zbiorowiskiem najgorszych żywiołów społecznych. Co było lepsze spokojniejsze osiadało na roli, korzystało ze „słobód" i oceniało wartość spokojnego życia. Niedobitki kozackie i żywioł włóczęgowski, próżniaczy — zasilały kadry dawnego wojska „J. K. Mości" a później „Wiernego Wojska Zaporożskiego Jego Carskiego Wieliczestwa". Pozostały tytuły dawne, ale rdzeń już był mocno spróchniały.
Oddziały wojska rosyjskiego, rozkwaterowane ua kresach, miały dwa zadania: uniemożliwić wszelką akcję Siczy, gdyby się Zaporoże na akcję zdobyło, i zmusić szlachtę województw kresowych do uznania Augusta III. Wyszukiwanie i wyłapywanie Piliponów  było   tylko  pozorem i manewrem. Wojska, noszące tytuł „auxiliowych", kierowane przez podpułkownika Polańskiego, pułkownika Riedkina, majora Synkiejewa i innych, miały niejako dwa ogniska: jedno w Humaniu,   gdzie   rezydował i skąd  wydawał   rozkazy (...) Polityka jednak Rosji nie zaniedbywała żadnego środka agitacyjnego, ażeby z jednej strony podburzyć i źle usposobić ludność ruską wobec „panów", a z drugiej budzić śród niej niewyraźne, mgliste nadzieje opieki i pomocy północnej Se-miramidy, która im raj na ziemi zgotuje. Takie mącenie wystarczało prostym, bezkrytycznym umysłom ludu wiejskiego do samołudzenia się na te tematy. Opieka ta wkrótce rzeczywiście przyszła w formie takiego przymocowania chłopa do ziemi, jakie już istniało w Rosji, to jest chłop stał się rzeczą, nieruchomością, którą można było kupić i sprzedać z ziemią, a często gorzej jeszcze, bo sam przez się, jako jednostka, mógł być objektem dowolnego, prawnie dozwolonego handlu. Tak skonało na Wołyniu ostatnie echo hajdamaczyzny. Tu hajdamaczyzna zrodziła się i tu zakończyła swój żywot. Ale idea hajdamacka była wykwitem tatarskiego i tureckiego, wogóle turańskiego wychowania historycznego ludności ruskiej. Ona zniknąć tak prędko nie mogła i jeszcze długo w rozmaitej formie przeznaczone jej było wybuchać.



Opracowanie strony:  © P.Jaroszczak - Przemyśl 2012